1981.10.10 NRD - Polska 2:3

Z Historia Wisły

Przy piłce Jan Jałocha.
Przy piłce Jan Jałocha.

Z Wisły zagrali: Andrzej Iwan, Jan Jałocha.


Skład Reprezentacji Polski:

Józef Młynarczyk - Widzew Łódź

Marek Dziuba Grafika:Zk.jpg - ŁKS Łódź Grafika:Zmiana.PNG (65’ Roman Wójcicki - Śląsk Wrocław)

Władysław Żmuda - Widzew Łódź

Paweł Janas - Legia Warszawa

Jan Jałocha Grafika:Zk.jpg - Wisła Kraków

Stefan Majewski - Legia Warszawa

Waldemar Matysik - Górnik Zabrze

Zbigniew Boniek - Widzew Łódź

Grzegorz Lato - KSC Lokeren

Andrzej Szarmach - AJ Auxerre Grafika:Zmiana.PNG (9’ Andrzej Iwan - Wisła Kraków)

Włodzimierz Smolarek - Widzew Łódź


Miejsce/Stadion: Lipsk.


Strzelcy bramek:
Andrzej Szarmach 2’ (0:1)
Włodzimierz Smolarek 5’ (0:2)
Rüdiger Schnuphase 53’ (k) (1:2)
Włodzimierz Smolarek 62’ (1:3)
Joachim Streich 66’ (2:3)


Selekcjoner: Antoni Piechniczek

Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1981, nr 199 (12 X) nr 10292

Polacy jada do Hiszpanii!

Od naszego specjalnego wysłannika z Lipska — red. ANDRZEJA STANOWSKIEGO POLSKA FINALISTA PIŁKARSKICH MISTRZOSTW ŚWIATA 1982 ROKU W HISZPANII! Marzenia piłkarzy i kibiców stały się faktem w sobotę o godz. 16.18 kiedy hiszpański sędzia Lamo Castillo obwieścił koniec spotkania NRD — Polska zakończonego w pełni zasłużonym zwycięstwem naszej drużyny 3:2 (2:0). Polacy mają w tej chwili 4 punkty przewagi nad najgroźniejszymi rywalami — zespołem NRD i dwa ostatnie pojedynki (NRD — Malta i Polska — Malta) nie będą już miały żadnego wpływu na końcowy układ tabeli. Polacy — po Hiszpanii, Argentynie, Brazylii, Peru, Chile i Belgii są 7 finalistą MS-82. Będzie to dla naszej reprezentacji 4 start w puli finałowej tej największej piłkarskiej imprezy świata.

Powiem szczerze — końcowy wynik w Lipsku jest dla mnie zaskoczeniem. Jechałem na ten mecz w nie najlepszym nastroju, kilku graczy (Żmuda, Boniek, Dziuba, Iwan) miało ostatnio kontuzje, polska drużyna w pojedynkach s RFN i Portugalię wypadła blado. Tymczasem Niemcy mieli za sobą dobre recenzje z meczów pucharowych, trener Buschner i Jego podopieczni nie dopuszczali przed meczem porażki, twierdzili, że liczy się tylko zwycięstwo i to w miarę wysokie 2—8 bramkami.

Podstaw do optymizmu nie było. A Jednak... Na boiska w Lipsku zobaczyłem drużynę polską zupełnie odmienioną, grającą mądrze I konsekwentnie przez pełne 90 minut. Co było źródłem naszego sukcesu? Myślę, że wszyscy, a takie trener Buschner oczekiwali, że Polacy w pierwszych minutach schowają się za podwójną gardą i będą starali się przetrzymać pierwszy napór gospodarzy. Nic takiego nie nastąpiło, Polacy — w myśl zasady: najlepszą obroną jest atak — od razu starali się przejąć kontrolę i inicjatywę w strefie środkowej (a to byt klucz do zwycięstwa) i szukali szczęścia w zdecydowanych atakach.

Nim drużyna gospodarzy zorientowała się, było już 2:0 dla Polaków! Te 5 minut wstrząsnęło lipskim stadionem, to był nokaut gospodarzy l.” niemieckich kibiców, którzy zamilkli na długie minuty. Na stadionie słychać było tylko spontaniczny doping blisko 5-tys. rzeszy polskich kibiców, nad których głowami powiewało morze biało-czerwonych transparentów.

Taktyka Polaków polegająca na rozbijaniu akcji rywali już daleko od naszej bramki w pełni zdawała egzamin. Wspaniale walczył młody Matysik, olbrzymią niespodziankę in plus sprawił wszystkim bojowy, o niespożytych siłach Majewski, -a trzech pracował Lato, Boniek (choć nie w pełni sił) to był...

Boniek jakiego chciałoby się widzieć zawsze.

Po przerwie Polacy grają nadal mądrze, ale kiedy Niemcy zdobyli kontaktową bramkę zaczęliśmy. się denerwować. Gol Smolarka ostudził na chwilę zapał gospodarzy, ale w kilka minut później po błędzie Młynarczyka prowadziliśmy znowu tylko jedną bramką. I choć na skutek kontuzji Dziuby Matysik zajął jego miejsce, w pomocy grał Wójcicki (Piechniczek musiał przemeblować nieco skład) panowaliśmy nadal nad wydarzeniami na boisku. Były wprawdzie w ostatnich 15 min. momenty, że gospodarze zamykali nas niczym w zamku hokejowym, ale trwało to zaledwie 2—3 minuty, Polacy porządkowali grę i stale starali się ją przerzucać na połowę rywala lub co najmniej do strefy środkowej.

Niewątpliwie wielki wpływ na końcowy rezultat miały dwie pierwsze bramki Polaków- One ustawiły cały mecz, pozwalały naszym grać swobodnie, na luzie, zmuszały Niemców do rozpaczliwych nieraz ataków, m ułatwiało nam wyprowadzanie kontr. Trzeba jednak koniecznie podkreślić jeden element, który moim zdaniem — zadecydował o naszym triumfie. Polacy byli szybsi od rywali, nasze akcje przeprowadzaną były w tempie, na pełnej szybkości. Niemcy grali schematycznie, atakowali dość często — ale przypominało to przysłowiowe bicie głową w mur. Miał rację przed meczem trener Piechniczek kiedy twierdził, że naszym atutem jest fantazja, improwizacja, nieszablonowość akcji. To obok kondycji, szybkości, wielkiego poświęcenia każdego naszego zawodnika — okazało się być decydujące.

W naszym zespole wszyscy, może z wyjątkiem niezbyt pewnie broniącego Młynarczyka — grali więcej niż dobrze. Prawdziwym bohaterem meczu był strzelec dwóch goli Smolarek, którego każdy rajd szczególnie w II połowie nosił w sobie zarodek bramki. Świetnie uzupełniali go w ataku Lato (skąd ten człowiek ma tyle sił?), w 100 procentach spełnił swoje zadanie Szarmach, grał tylko 9 minut (!), ale w tym czasie strzelił gola, z jego podania padł gol Smolarka. Iwan — początkowo słabszy — rozegrał się w trakcie meczu. Pomoc Świetnie zestawiona, bojowa, dobrze wspierająca atak i obronę. W obronie pierwszoplanowymi postaciami byli Żmuda i Jałocha, Dziuba miał przeciw sobie najgroźniejszego napastnika gospodarzy — Trochę i do momentu kontuzji wywiązał się dobrze z tego zadania.

Drużyna NRD zawiodła, okazało się, że kilku starszych graczy (Doerner, Weise, Kurbjuweit, Streich) nie prezentuje tej formy co przed paroma laty, słabiutki był Riediger. Nie zawiedli jedynie młodzi: Trocba, Libers, po przerwie ożywienie do gry wniósł Steinbach, mocnym punktem był, 38-letni bramkarz Grapenthin. W sumie jest to w tej chwili drużyna bardzo przeciętna, mogła wygrać ż Polakami ale tylko pod warunkiem, że my będziemy w kiepskiej dyspozycji fizycznej i psychicznej. Na dobra grę Polaków Niemcy nie mieli w sobotę zbyt wielu atutów...

POLSKA: Młynarczyk — Dziuba (64 min. Wójcicki), Żmuda, Janas, Jałocha — Matysik, Boniek, Majewski — Lato, Szarmach (9 min. Iwan), Smolarek.

NRD: Grapenthin — Banin, Doerner, Weise, Kurbjuweit, Schnuphase, Pommerenke (16 min. Steinbach), Libers, Streich, Riediger, Trocha.

Sędziował dobrze Castillo z Hiszpanii, widzów ok. 85 tys.

Żółte kartki: Dziuba i Jałocha (Polska). Steinbach i Baum (NRD).

Koniec meczu, polscy piłkarze w triumfalnym geście unoszą w górę ręce. Padają sobie w objęcia. Cały zespół biegnie w kierunku sektora, gdzie siedzi kilka tysięcy polskich kibiców. Zawodnicy dziękują rodakom za gorący, spontaniczny doping. Za chwilę w górę fruwa Szarmach, a potem — trener Piechniczek.

Biegną na konferencję prasową Na XII piętrze w korytarzu widzę zmęczonych, ale szczęśliwych polskich piłkarzy. Wchodzę do naszej szatni. Krótkie rozmowy:

Piechniczek pokonał Buschnera

Głos mają bohaterowie

BONIEK: „Chciałem spłacić kolegom dług za to, że nie grałem pierwszego meczu w Chorzowie. Cóż, nie jestem w najwyższej formie, ciągle dokucza mi kolano, będę musiał w najbliższym czasie poddać się operacji.

MATYSIK: „Zagrać w takim meczu to wielko radość i przeżycie. Po cichu Uczyłem na remis, jest wygrana!” JAŁOCHA: „Miałem kryć Riedigera i chyba nie pograł sobie. Końcówka meczu była bardzo nerwowa. Wspaniali byli nasi kibice, ich doping bardzo nam pomógł w tym ciężkim spotkaniu.

Karnego chyba nie zawiniłem” ZMUDA; „Grało mi się nieźle, ale ciągle odczuwam skutki przykrej kontuzji w Brukseli.

Na szczęście cały blok obronny grał dziś bez zarzutu”.

IWAN: „Obrońcy NRD ułatwili nam zadanie, często zapędzali się de przodu, rosły więc nasze szanse na kontrataki. Ustaliliśmy z trenerem, że rozpoczniemy od ostrych ataków, mieliśmy pokazać rywalowi, że się go nie boimy”.

MAJEWSKI: „Grałem przed paroma laty w reprezentacji. Teraz, kiedy trener Piechniczek dał mi znowu szansę, postanowiłem jej nie zaprzepaścić”.

SMOLAREK: „Pyta pan, skąd u mnie tyle siły? To wrodzone. Wciąż jeszcze do mnie nie dociera, że strzeliłem 2 bramki. Przy pierwszej trochę przedobrzyłem, ale na szczęście zdołałem jeszcze dobić piłkę do siatki. Przy drugiej — mierzyłem w długi róg, strzał był celny i piłka trafiła do siatki. Niemcy zawiedli mnie”.

A jednak Polacy zaskoczyli Buschnera Pędzę na konferencję prasową. Właśnie na pierwsze pytania dziennikarzy odpowiada nasz trener — A. PIECHNICZEK: — „Zaskoczyliśmy chyba rywala ogromną konsekwencją w grze. Skład, w którym zagraliśmy — mimo takich czy innych zastrzeżeń — był optymalny. I potwierdził to przebieg spotkania.

Wiedzieliśmy, że musimy rywala czymś zaskoczyć i dlatego w pierwszych minutach postawiliśmy na atak. To dało nam prowadzenie 2:0 t podcięło skrzydła rywalowi. W przerwie powiedziałem naszym piłkarzom, że muszą grać jakby wynik był 0:0. Mieliśmy nadal już w strefie środkowej rozbijać ataki rywala i atakować przy każdej okazji. Najtrudniejsze momenty przeżywałem przy stanie 2:1, bramka Smolarka postawiła kropkę nad i.

Teraz na pytania odpowiada trener gospodarzy — G. BUSCHNER: „Serdecznie gratuluję Polakom, wygrali zasłużenie, byli lepsi. Moja drużyna popełniła za dużo błędów, szczególnie obrońcy”. Reporter „Krakowskiej” zapytał Buschnera: — Czy polscy piłkarze czymś pana zaskoczyli? (zadałem to pytanie w związku z tym, iż Buschner po meczu w Chorzowie twierdził, że nasz zespół nie może go już niczym zaskoczyć) Trener NRD oświadcza: „Tak. Polacy zaskoczyć mnie szybkością przeprowadzanych akcji. Byli znacznie szybsi, szczególnie od naszych obrońców. Obie bramki Smolarka, to zasługa naszych defensorów”.

Tomaszewski żegna się z reprezentacją Dziennikarze NRD-owscy oblegają naszych piłkarzy. Najwięcej pytań mają do trójki „cudzoziemców”: Laty, Szarmacha i Tomaszewskiego, LATO: „Był to rewanż za porażkę 1:2 przed dwoma laty w Lipsku. Ogromnie cieszę się, że wygraliśmy w „jaskini lwa”. Nie zamierzam kończyć gry w reprezentacji. Jeśli będę potrzebny, to z przyjemnością pojadę na finały do Hiszpanii”.

SZARMACH; „Musiałem zdobyć pierwszego gola. Centra Matysika była idealna. Gdybym nie trafił do siatki, to nie darowałbym sobie tego nigdy. Pytacie mnie panowie, dlaczego nasz trener był taki małomówny i tajemniczy przed meczem? U waz w prasie dużo było wypowiedzi piłkarzy NRD i Buschnera, że wygrają wysoko.

My milczeliśmy przed meczem, a dopiero w trakcie pojedynku chcieliśmy pokazać, na co nas naprawdę stać. Martwi mnie kontuzja mięśnia dwugłowego. Chyba będę miał ze dwa, trzy tygodnie przerwy”.

Włączam się do rozmowy. Pytam Tomaszewskiego: — „Czy nie czuje pan żalu, iż nie grał w tym meczu?”. Odpowiada: „Jestem trochę rozgoryczony. Przyjechało- specjalnie na. ten mecz, ale nie mam pretensji do trenera. Nieważne, kto bronił, ważne że wygraliśmy. Dziś podjąłem męską decyzję: rezygnuję z występów w reprezentacji! Dzisiaj mija dokładnie 10 lat od mojego debiutu (zorałem 10 X 1971 r. w meczu Polska — RFN 1:3). Uważam, że 10 lat startu w reprezentacji to dużo. Dzisiejszy mecz to dzwonek alarmowy, że trzeba ustąpić miejsca młodszym”, Los trenera...

W szatni drużyny NRD siedzi samotny trener Buschner. Nisko spuszczona głowa, nie ma u niego dziennikarzy. Na korytarzu dziennikarz z „Deutsche Echo” mówi mi: „To już koniec kariery trenerskiej Buschnera. Przez 11 lat, od meczu w Krakowie Polska — NRD (1:1) prowadził drużynę narodową w 113 pojedynkach. Teraz zapewne łada dzień poda się do dymisji „.

Taki jest los trenera...

Boniek dziękuje Godziny wieczorne, hotel „Astoria”, gdzie mieszkali polscy piłkarze, a także stołowali się (potrawy przyrządzano v hotelowej kuchni, ale wszystkie wiktuały, łącznie z napojami, przywieziono samolotem z kraju). Pożegnalny bankiet. Boniek w imieniu drużyny dziękuje tym wszystkim piłkarzom, którzy uczestniczyli w przygotowaniach, ale nie wybiegli dziś na boisko. Dziękuje Buncolowi, Ogazie Okońskiemu, którzy nie przyjechali do Lipska (potem, w samolocie, trener Piechniczek wręczył Tomaszewskiemu bukiet kwiatów za 10 lat występów w reprezentacji). Trener Piechniczek mówi: „Moją największą satysfakcją jest satysfakcja piłkarzy.

Ileż radości dała mi dobra gra Majewskiego, młodego Matysika. Teraz nie myślę jeszcze o Hiszpanii. Czekają nas jeszcze dwa mecze: z Maltą i Hiszpanią”.