1982.03.31 Stal Mielec - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1982.03.31, I Liga, 21. kolejka, Mielec, Stadion Stali,
Stal Mielec 1:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 10-15.000
sędzia: Urbańczyk
Bramki
Buda 10' 1:0
Stal Mielec
4-4-2
Stawarz
Skiba
Oratowski
Łukasik
Kubicki
Buda
Frankowski
Ciołek
Hnatio
Janikowski (56’ Abramowicz, 82’ Tyburski)
Łatka
Wisła Kraków

Marek Holocher
Henryk Szymanowski
Marek Motyka
Janusz Nawrocki
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Ryszard Suder
Janusz Krupiński grafika: Zmiana.PNG (69’ Andrzej Targosz)
Andrzej Iwan
Jerzy Kowalik grafika: Zmiana.PNG (61’ Mirosław Świętek)

trener: Wiesław Lendzion

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

4 z 1 kwietnia

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 14 (31 III) nr 11090

PIŁKARSKA ekstraklasa nabrała rozpędu, co trzy-cztery dni kolejna seria mistrzowskich pojedynków, pośpiech podyktowany koniecznością wykrojenia sporej ilości czasu na przygotowania kadry narodowej do występów w hiszpańskich finałach mistrzostw świata.

Dla krakowskich kibiców futbolu liga jest nudna, sukcesy naszej ekstraklasowej jedynaczki — Wisły, w zasadzie żadne, o włączeniu się krakowian w walkę o mistrzowski tytuł mowy nie ma, spadek też podopiecznym W. Lendziona raczej nie grozi, grają więc sobie ot tak, bez specjalnego wysiłku, angażowania sił w boiskową walkę, byle tylko dotrwać do końca ligi i „załapać się” do kadry, bo udział w „Mundialu 82” jest dla każdego futbolisty celem wartym zachodu.

Już sam fakt występów w gronie najlepszych zespołów świata jest wielką sportową satysfakcją, a przecież związane z tym startem są i dodatkowe profity — niezłe pieniądze za sam udział, pokaźne kwoty wymienialnych walut za ewentualne sukcesy, możliwość zaprezentowania się przed trenerami i menagerami całego świata, którzy pilnie będą obserwować turniej, by wyłowić z niego obiecujących zawodników i kupić ich do swoich drużyn. A więc, krótko mówiąc, szansa zyskania sportowej sławy i co za tym idzie, sporych dochodów, a dla piłkarzy uprawiających tę grą zawodowo jest to rzecz bardzo istotna (tu zastrzegam się od razu, iż dla mnie w takim podejściu do sprawy nie ma niczego nagannego).

Perspektywa startu w mistrzostwach świata wpływa jednak demobilizująco na ligowe występy co lepszych graczy. Unikają oni twardej walki, która by mogła spowodować kontuzję i utratę szansy wyjazdu do Hiszpanii, stąd wiele, bardzo Wiele spotkań ligowych jest nieciekawych, wręcz nudnych. Takie też były ostatnie mecze wiślaków, z których kilku znajduje się w orbicie zainteresowań trenera A. Piechniczka i liczy na nominacje do pierwszej reprezentacji.

Dziś kolejna seria ekstraklasowych pojedynków. Czy. przyniesie ona zmianę na lepsze, będzie ciekawsza? Chyba nie. Ale obym się mylił. Wisła pojechała do Mielca na trudny mecz z tamtejszą Stalą Mielczanie w wiosennej rundzie jeszcze nie przegrali ani jednych zawodów. Zaczęli od wysokiej wygranej z Arką u siebie 3:0, potem zwyciężyli Ruch w Chorzowie 2:0, trzy następne mecze remisując, u siebie z Widzewem 1:1 i Motorem 0:0 oraz w Zabrzu z Górnikiem także 0:0. Bilans mają więc o wiele korzystniejszy od krakowian, choć patrząc na rezultaty mielczan i oni, podobnie jak krakowianie, rozpoczęli sezon z impetem, a teraz jakby nieco spuścili z tonu. Będą jednak na swoim boisku z pewnością bardzo trudnym do pokonania przeciwnikiem. Ba, gdyby wiślakom udało się przywieźć z tej wyprawy choćby tylko jeden punkt, kibice byliby z pewnością zadowoleni.

Faktem jest, iż „Biała gwiazda”, a konkretnie jej trener boryka się z kłopotami kadrowymi, co raz któryś z czołowych graczy nabawia się kontuzji i trzeba skład „sztukować”. Ale przecież kontuzje, nie są wyłączną domeną krakowian, ich rywalom także się przydarzają, więc tłumaczenie słabej gry, wyłącznie tymi przyczynami jest — moim zdaniem — upraszczaniem sprawy. Wisła winna, mimo wszystko, grać lepiej, bardziej dynamicznie, z większą ambicją, przede wszystkim zaś szybciej. I takie zadanie winni umieć wykonywać wszyscy zawodnicy, a więc i ci z bezpośredniej rezerwy pierwszego zespołu rei którzy zastępują kontuzjowanych kolegów. A tego, niestety, nie widać w grze zespołu krakowskiego, Stąd moje dość pesymistyczne horoskopy przed mieleckim pojedynkiem, choć bardzo chciałbym, by wiślacy wrócili z tej wyprawy do domu bogatsi przynajmniej o jeden punkt.


Echo Krakowa. 1982, nr 15 (1 IV) nr 11091

STAL Mielec — WISŁA 1:0 (1:0). Jedynego gola strzelił Buda w 10 min. Sędziował Władysław Urbańczyk (Bielsko-Biała), widzów — ok. 10 tys.

WISŁA: Holocher — Szymanowski, Motyka, Nawrocki, Jałocha — Lipka, Kapka, Suder, Krupiński (od 69 min Targosz) — Iwan, Kowalik (od 61 min. świątek).

Podstawowym celem piłkarzy jest zdobywanie bramek i sukces w tej dyscyplinie sportu odnoszą tylko te drużyny, które posiadły umiejętność uzyskiwania goli Nierzadko bywa tak, że w roli pokonanego schodzi z murawy ten zespół, który dyktował warunki gry, przeważał przez większą część spotkania, lecz nie potrafił zapisać na swoim koncie celnego trafienia.

Wszystkie powyższe uwagi można odnieść do wczorajszego pojedynku Stali i Wisły Gospodarze Odnieśli zwycięstwo tylko dzięki temu, że bezlitośnie wykorzystali błąd bramkarza Wisły Holochera.

W 10 min akcję ze środka boiska zainicjował Frankowski, długim podaniem „obsłużył” prawego obrońcę Skibę, a ten bez namysłu dośrodkowa) na pole karne. Holocher uprzedził co prawda usiłującego dojść do centry Janikowskiego, lecz niestety, wypiąstkował piłkę zaledwie na linię 16 metrów.

Znajdujący się tam Buda, nie atakowany przez wiślaków, popisał się efektownymi „nożycami” zdobywając w ten sposób jedynego gola.

Zadowoleni takim obrotem sprawy mielczanie zaczęli grać od tej chwili bardzo ostrożnie, często miast atakować wycofywali piłkę do swojego golkipera Stawarza.

Widząc nieporadność gospodarzy krakowianie śmielej ruszyli do przodu i co najmniej przez godzinę, do końcowego gwizdka sędziego dyktowali warunki gry, łatwo przedostawali się w okolice pola karnego stalowców, zdarzało się, że przez kilka minut trzymali swych rywali „w zamku” nie pozwalając im nawet przekroczyć linii środkowej. Co z tego jednak, skoro w szeregach „Białej gwiazdy” zabrakło skutecznego Strzelca. Iwan, Który wziął na siebie ciężar gry w ataku nie był już w stanie zaskoczyć Stawarza, jego partnerzy — najpierw Kowalik, a potem Świątek — bezładnie biegali po boisku. Nie miał najlepiej nastawionego celownika dysponujący mocnym uderzeniem Kapka Dwa razy, w 70 i 73 min. z linii pola karnego strzelił obok słupka.

Za postawę w tym spotkaniu krakowianie na pewno zasłużyli na remis, podkreślał to także w pomeczowej rozmowie trener mielczan Józef Walczak, przyznając równocześnie, iż jego podopieczni spisywali się poniżej oczekiwań, ale zainkasowali oba punkty. Wisła, tym razem, występując przecież bez czterech czołowych zawodników Adamczyka, Budki, Skrobowskiego i Wróbla mógł” pokusić się o korzystny rezultat. Zabrakło fartu, a może przede wszystkim... strzeleckich umiejętności