1982.04.24 Wisła Kraków - Lech Poznań 3:1

Z Historia Wisły

1982.04.24, I Liga, 27. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 3:1 (3:0) Lech Poznań
widzów: 5.000
sędzia: T. Ignatowicz z Warszawy
Bramki
Marek Motyka 27’
Zdzisław Kapka (g) 31’
Janusz Nawrocki 37’

1:0
2:0
3:0
3:1



78' (k) Okoński
Wisła Kraków
4-3-3
Janusz Adamczyk
Henryk Szymanowski
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Janusz Nawrocki
Marek Motyka grafika: Zmiana.PNG (71’ Adam Nawałka)
Zdzisław Kapka
Andrzej Iwan
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (75’ Jerzy Kowalik)

trener: Wiesław Lendzion
Lech Poznań
4-3-3
Mowlik
Pawlak
Szewczyk Grafika:Zmiana.PNG (46' Korynt)
Adamiec
Barczak
Oblewski Grafika:Zmiana.PNG (17' Strugarek)
Stroiński
Skurczyński
Krzyżanowski
Niewiadomski
Okoński

trener: Wojciech Łazarek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 30 (23/25 IV) nr 11106

JUŻ TYLKO cztery kolejki zostały piłkarzom ekstraklasy do końca sezonu, a sytuacja tak na górze jak i na dole tabeli nie jest jeszcze wyjaśniona. O prymat ubiegają się Śląsk i Widzew, które w tej serii gier spotkają się w Łodzi. To bez wątpienia mecz nr 1 w naszej ekstraklasie. Jeśli wygrają gospodarze, przewaga wrocławian zmaleje do 1 punktu, jeśli zwycięstwo przypadłoby gościom, ich prymat w lidze byłby już w zasadzie przesądzony. Trwa także zacięty bój o utrzymanie się w ekstraklasie pomiędzy trójką zespołów: Ruchem, Arką i Motorem.

A w Krakowie? Dojdzie tu do pojedynku Wisły z Lechem, w którym punkty w zasadzie już nie odgrywają większej roli. Oba zespoły są w środku tabeli, poznaniacy na 9, krakowianie na 10 miejscu, żadnej z drużyn nie grozi degradacja ani awans na medalowe pozycje, więc zanosi się na spotkanie o przysłowiową „czapkę gruszek”.

Myślę jednak, iż warto wybrać się w sobotnie popołudnie na stadion przy ul. Reymonta, choćby tylko po to, by zobaczyć w akcji aż siedmiu kandydatów do reprezentacji na zbliżające się szybkimi krokami mistrzostwa świata. W orbicie zainteresowań trenera A.

Piechniczka są bowiem trzej wiślacy — Jałocha, Skrobowski i Iwan oraz czterej gracze poznańscy (tylu ich było na ostatniej konsultacji w Kamieniu) — Mowlik, Adamiec, Pawlak i Niewiadomski.

Krakowianie zapewne będą chcieli osiągnąć w* tym pojedynku dwa cele: zrewanżować się Lechitom za porażkę w jesiennej rundzie (1:2) poniesioną w Poznaniu i stworzyć swemu koledze klubowemu — Andrzejowi Iwanowi okazję do strzelenia bramek, by mógł wysforować się na czoło rywalizacji o miano „króla strzelców”, które w tej chwili dzieli z napastnikiem bytomskich Szombierek — Kapicą (obaj mają po 13 celnych trafień na swym koncie)


Echo Krakowa. 1982, nr 31 (26 IV) nr 11107

Sporo emocji i cztery gole w meczu Wisły z Lechem

WISŁA — LECH 3:1 (3:0). Bramki strzelili: dla Wisły — Motyka w 27 min., Kapka (głową) w 31 min. i Nawrocki w 37 min., dla Lecha — Okoński (z karnego) w 76 min. Sędziował p, Ignatowicz z Wrocławia. Widzów ok. 5000.

WISŁA — Adamczyk — Szymanowski, Budka, Skrobowski, Motyka (od 71 min. Nawałka) — Nawrocki, Kapka, Lipka, Jałocha — Iwan, Wróbel (od 74 min. Kowalik).

Dość nieoczekiwanie sobotni pojedynek Wisły z Lechem, a więc pomiędzy dwoma zespołami środka ligowej tabeli, grany o przysłowiową pietruszkę, był zupełnie ciekawym, emocjonującym meczem, w którym obserwowaliśmy wiele ofensywnych akcji z obu stron, sporo celnych strzałów, parad bramkarskich i cztery gole.

Zaczęło się wszystko od zdecydowanych ataków krakowian, którzy z rzadko u nich w tej rundzie oglądanym impetem inicjowali ofensywne akcje na bramkę Mowlika. Już w 15 min. ubiegający się o tytuł króla strzelców naszej ekstraklasy Andrzej Iwan był w świetnej pozycji strzeleckiej, znalazł się kilkanaście metrów od bramki drużyny poznańskiej mając przed sobą tylko golkipera gości, ale jego mocny strzał nie był zbyt precyzyjny i Mowlik zdołał piłkę obronić. W kilkanaście minut później Marek Motyka popisał się ładnym, dalekim strzałem, a źle ustawiony Mowlik nie zdołał dosięgnąć piłki, która wylądowała w siatce. W ciągu następnych dziesięciu minut bramkarz Lecha jeszcze dwa razy musiał wyciągać piłkę z siatki, najpierw po sprytnym strzale głową Kapki, a później po ładnej akcji Iwana i strzale, który trafił w słupek oraz celnej dobitce Nawrockiego. Wydawało się, że wiślacy rozgromią rywali, którzy zupełnie zagubili się, nie umieli skonsolidować swych szeregów defensywnych, umożliwiając wiślakom raz po raz stwarzanie groźnych sytuacji pod swoją bramką.

Po zmianie stron obraz gry uległ jednak zmianie. Krakowianie spasowali, przestali grać szybko i składnie, zaczęli bawić się w przeprowadzanie koronkowych akcji. Lechici natomiast wpadli we właściwy rytm i powoli poczęli się stawać stroną przeważającą. Co prawda i Mowlik był kilkakrotnie w opałach, strzelali bowiem mocno i celnie Iwan, Lipka, Kapka, ale akcje gospodarzy już nie były tak dynamiczne i tak płynne jak w pierwszej części meczu. Poznaniacy natomiast poczynali sobie coraz pewniej, ich ataki były coraz groźniejsze i Adamczyk kilkakrotnie musiał wykazać swój kunszt, by nie dopuścić do utraty gola. Raz w sukurs przyszedł mu słupek, po silnym, dalekim strzale Strugarka, raz był bezradny, kiedy w 76 min. sędzia podyktował rzut karny za faul Nawrockiego na Adamcu. Jedenastkę egzekwował Okoński i jego mocny strzał był nie do obrony.

W sumie spotkanie stało na przeciętnym poziomie, ale było o wiele bardziej emocjonujące i ciekawsze niż ostatnie mecze oglądane na stadionie „Białej gwiazdy”. (lang)