1982.06.22 Polska - Peru 5:1

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrał: Jan Jałocha.

Skład Reprezentacji Polski:

Józef Młynarczyk - Widzew Łódź

Paweł Janas - Legia Warszawa

Jan Jałocha - Wisła Kraków Grafika:Zmiana.PNG (26’ Marek Dziuba - ŁKS Łódź)

Władysław Żmuda - Widzew Łódź

Stefan Majewski - Legia Warszawa

Waldemar Matysik - Górnik Zabrze

Janusz Kupcewicz - Arka Gdynia

Andrzej Buncol - Legia Warszawa

Grzegorz Lato - KSC Lokeren

Zbigniew Boniek - Widzew Łódź

Włodzimierz Smolarek - Widzew Łódź Grafika:Zmiana.PNG (74’ Włodzimierz Ciołek - Stal Mielec)

Miejsce/Stadion: La Coruna.

Strzelcy bramek: Włodzimierz Smolarek 55’ (0:1), Grzegorz Lato 58’ (0:2), Zbigniew Boniek 61’ (0:3), Andrzej Buncol 69’ (0:4), Włodzimierz Ciołek 76’ (0:5), Guillermo La Rosa 83’ (1:5).

Selekcjoner: Antoni Piechniczek


Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1982, nr 97 (23 VI) nr 10433

POLSKA -PERU 5:1 (0:0)

(Red. A. Stanowski teleksuje z Hiszpanii)

Gramy dalej! Polska drużyna po efektownym i wysokim zwycięstwie nad Peru 5:1 (0:0) znalazła się — niezależnie od rezultatu dzisiejszego meczu Wiochy — Kamerun — w pierwszej dwunastce najlepszych zespołów „Espana-82”. O tym, które zajmiemy miejsce w grupie zadecyduje wynik spotkania w Vigo, jeśli Włosi wygrają różnicą 4 bramek — to zrównają się z nami punktami i bramkami.

Wówczas decydować będzie punkt regulaminu mówiący, iż dalej awansuje ten — kto strzeli więcej goli. Gdyby Włosi wygrali 4:0 o 1 lokacie decydować będzie losowanie. Nie można też wykluczyć wygranej Kamerunu, ale trudno przypuszczać, aby zdołali oni wysoko pokonać Włochów. Każde niskie zwycięstwo Kamerunu daje awans tej drużynie do 2 rundy, ale na drugiej pozycji w grupie. Jest to o tyle istotne, że zajmując pierwszą lokatę nie trafimy na pewno na Brazylię, a na ZSRR Jedno jest pewne, na pewno walczyć będziemy w Barcelonie.

Wszyscy w polskim obozie z niepokojem oczekiwaliśmy pojedynku z Peru. Do tej pory Polakom nie bardzo wiodło się, graliśmy nieskutecznie w ataku, mieliśmy tylko momenty dobrej gry. Stąd nerwowa atmosfera w naszej drużynie. Ale jeszcze raz okazało się, że w meczu o wszystko Polacy potrafią wznieść się na wyżyny swoich umiejętności.


Nie daliśmy najmniejszej szansy piłkarzom Peru, choć przez pierwsze 45 minut nasze nerwy wystawione były na ciężką próbę. Polacy atakowali od pierwszych minut, mieli sporą przewagę, kilka dogodnych sytuacji podbramkowych (najlepszą zmarnował w 11 mim Smolarek, w 17 min sędzia nie uznał nam bramki dopatrując się spalonego Smolarka), ale zabrakło precyzji w strzałach i szczęścia (dwukrotnie po uderzeniach Bonka i Buncola piłka trafiła w poprzeczkę). Peruwiańczycy w tej fazie gry zrewanżowali się tylko jedną groźną sytuacją, ale strzał z wolnego Diaza w 9 min. wybił Młynarczyk szczęśliwie na słupek.

Z niepokojem oczekiwałem 2 połowy, choć już po pierwszych 45 minutach widać było, iż Peruwiańczycy z minuty na minutę tracą siły, że grają dzisiaj wolno, a ich obrona nie stanowi monolitu.

II połowę rozpoczęli Polacy z jeszcze większym animuszem.

Trener Piechniczek powiedział nam po spotkaniu, że nakazał piłkarzom grać nadal ofensywnie i jeszcze podkręcić tempo.

Trener Tim próbował ratować sytuację, dokonując w 50 min. aż dwóch zmian. Ale Polacy nacierali z furią i wreszcie w 55 min. uśmiechnęło się do nich szczęście. Kupcewicz przechwycił niecelne podanie obrońców Peru, podał do Smolarka i ten strzałem z bliska pokonał Quirogę. 1:0 dla Polski i naszym jakby urosły skrzydła. Atakują z fantazją i polotem.

W 59 mim. Boniek idealnie wypuścił po skrzydle Łatę, Quiroga próbował ratować sytuację wybiegiem, ale zawodnik chytrym strzałem po ziemi skierował piłkę do siatki.

Na widowni zerwały się gromkie brawa. W 61 mim. po akcji Buncol — Boniek było już 8:0, w 68 min. Boniek zrewanżował się Buncolowi i Quiroga po raz czwarty skapitulował, To był nokaut Peruwiańczyków, 4 bramki w 11 minut! Polacy grali swobodnie, szybko i efektownie, rozbici Peruwiańczycy dawali się raz po raz ogrywać.

5 bramkę dla naszego zespołu zdobył Ciołek w 77 min., który 3 minuty wcześniej zmienił zmęczonego Smolarka. Honorowego gola dla Peru uzyskał La Rosa w 83 min. Już dawno nie widziałem polskiego zespołu walczącego z taką ambicją i poświęceniem. To był nareszcie kolektyw, walczący w myśl zasady jeden za wszystkich, wszyscy za Jednego.

Bezbłędnie grała defensywa.

W dużej formie jest na tych mistrzostwach nie tylko Zmuda, ale także Janas, Młynarczyk bronił pewnie i nie mógł obronić bramki. Tym razem dobrze zagrała nasza pomoc, wielką pracę wykonał tu Matysik, dobry był Buncol, nie zawiódł Kupcewicz, który kilkakrotnie zagrał długimi, mierzonymi erosami. W ataku jak zawsze waleczni byli Lato (świetna 2 połowa) i Smolarek, nareszcie przebudził się Boniek, którego kilka akcji było najwyższej klasy. W sumie nie było w naszym zespole słabych punktów, nawet Dziuba zastępujący kontuzjowanego Jałochę grał poprawnie.

Peruwiańczycy rozczarowali na całej linii, nie wytrzymali kondycyjnie trzeciego z kolei meczu. Do przerwy jeszcze próbowali walczyć, w drugiej odsłonie po zainkasowaniu 2 bramek — skapitulowali. Czy oni byli tak słabi — czy też my tak mocni — pokażą kolejne mecze naszej reprezentacji.

POLSKA: Młynarczyk — Majewski, Janas, Żmuda, Jałocha (Dziuba) — Matysik, Boniek, Kupcewicz, Buncol — Lato, Smolarek (Ciołek).

PERU: Quiroga — Duarte, Diaz, Salguero, Olaechca — Velasquez, Leguia, Cueto — La Rosa, Cubillas, Oblitas.

Sędzia główny: Mario Rubio Vasquez (Meksyk).

Na liniach sędziowali Hiszpanie — Emilio Soriano Aladren i Voetoriano Sanchez Arminio.

Zmiany w składach: Polska: 26 min. Marek Dziuba zastąpił Jana Jałochę, 74 min. Włodzimierz Ciołek wszedł za Włodzimierza Smolarka.

Peru: 50 min. Julio Cesar Uribe zastąpił Juana Oblitasa, 50 min. Geronimo Barbadillo wszedł za Teofila Cubillasa.


Cuda się nie zdarzyły, nasi chłopcy wygrali 5:1!

— Redaktorze, byłem przekonany, że nasi zawodnicy się nie obudzą.

— No 1...

— Mnie to cieszy, ale jak rozmawialiśmy Pan też twierdził, że będzie 0:0.

— Panie Jurku, Pan wierzył, że wygramy. Pamiętam pańską wczorajszą wypowiedź, że jest Pan umiarkowanym optymistą.

— I wcale tego zdania nie zmieniam. Sprawa jest w tym, na kogo trafimy w II rundzie.

— Czy mogę przerwać? — Panie Jurku słuchamy relacji z mistrzostw i przyznam się Panu, że zdarza się iż nie wiemy co dzieje się na tym boisku.

— No cóż, nie sposób nie przyznać Panu racji. Ja zawsze wychodziłem ze stanowiska, że jak człowiek starszy to powinien ustąpić młodszemu. Ja też mogłem dłużej bronić, ale zdałem sobie sprawę, że młodsi są lepsi. Jako starszy ustąpiłem młodszemu. I mnie się wydaje, gdy sprawozdawca myli numery i zawodników i potem próbuje to nadrobić nieudolnym komentarzem to wybaczcie Państwo ale, o czym tu mówić.

— Panie Jurku?...

— Już panu odpowiem, nie rozumiem Ciszewskiego, który rozmawiając w studio unilateralnym (nie wypowiadając nazwiska Boniek) pytał trenera Piechniczka, że niektórzy zawodnicy nie spełnili swojego zadania. No i bardzo dobrze, przecież każdy z tych chłopców był pod niesamowitym naciskiem.

— Panie Jurku, sądził Pan że będzie debrze? — Przepraszam, byłem i jestem optymistycznym pesymistą.

— Czy nasi chłopcy ugrali tak jak trzeba? — O Jezu, wreszcie tak! Myślałem, że naprawdę zagrają gorzej. Panie Wieśku Ja w piłkę grałem 30 lat temu i sposób gry trochę się zmienił.

Notował: WIESŁAW KRAJ Żółta kartka: Velasquez (Peru).


Trener Antoni Piechniczek Marzyłem choćby o jednej bramce

Po raz pierwszy podczas tegorocznych mistrzostw świata trener polskiej drużyny Antoni Piechniczek był uśmiechnięty i zadowolony, kiedy w sali konferencyjnej spotkał się z dziennikarzami. Polski trener zbierał gratulacje od dziennikarzy hiszpańskich, włoskich, brazylijskich no i oczywiście polskich.

Wreszcie drużyna pokazała na co ją stać — powiedział podczas konferencji prasowej Antoni Piechniczek, Wszyscy chłopcy zagrali doskonale, o naszym sukcesie zadecydowały przede wszystkim przesunięcia taktyczne. Przejście Bonka do ataku stworzyło duże zagrożenie dla bramki peruwiańskiej. i to był element decydujący.

— Co sądzi pan o dalszych szansach zespołu polskiego? — pytali dziennikarze.

— Teraz czekamy na wyniki pozostałych spotkań, które zadecydują o tym z kim grać będziemy w drugiej rundzie. Myślę, że mamy szanse zakwalifikować się do puli finałowej. Oczywiście pod warunkiem że drużyna będzie grała tak jak dzisiaj.

— Czy wysokie zwycięstwo Polaków było dla pana niespodzianką? — zapytał jeden z dziennikarzy peruwiańskich.

— Przyznam się, że marzyliśmy o wyniku 1:0, ale nasza drużyna ma to do siebie, że kiedy strzeli pierwszą bramkę, nabiera „wiatru w żagle” i jest groźna dla najlepszych. Przekonali się o tym m. in. Argentyńczycy, którzy w ub. roku w Buenos Aires przegrali z nami.

— Czy spodziewał się pan takiego wyniku i czy rezultat 5:1 odpowiada wydarzeniom na boisku? — W tym spotkaniu marzyłem choćby o jednej bramce.

Wiedziałem że jeśli pierwsi strzelimy gola to będzie dobrze.

— Rezultat 5:1 uważam za sprawiedliwy, choć Peru dzielnie walczyło. Już do przerwy mieliśmy sporą przewagę i powinniśmy byli prowadzić co najmniej 2 bramkami.

— Czy po dwóch remisowych spotkaniach wierzył pan w awans swojej drużyny? — Oczywiście, że wierzyłem.

Pamiętajcie panowie, że pojedynek z Włochami był pierwszym naszym oficjalnym spotkaniem od 8 miesięcy, stąd trochę niepewna, nerwowa gra zespołu, w meczu z Kamerunem graliśmy za nerwowo, zbyt szybko chcieliśmy strzelić gola, kiedy nie udało się, w nasze szeregi wkradała się nerwowość. Ale już w pierwszym pojedynku z Włochami przez 20 minut po przerwie i w meczu z Kamerunem przez 30 minut pierwszej połowy zasygnalizowaliśmy, że możemy grać lepiej.

— Które miejsce wołałby pan zająć w grupie — pierwsze czy drugie? — Oczywiście wolę I lokatę, bo wówczas nie wpadniemy na drużynę Brazylii.

— Obawia się pan ewentualnych spotkań z Brazylią i Argentyną? — To rzeczywiście bardzo mocne zespoły, ale np. z Argentyną wygraliśmy w Buenos 2:1, więc w ewentualnym pojedynku tu w Hiszpanii możemy mieć pewną psychologiczną I przewagę


Ogromna radość panowała po meczu w polskiej szatni. Radowali się piłkarze, działacze, trenerzy.

Boniek: „Chyba nie zawiodłem polskich kibiców. Podobno niektórzy w kraju postawili już na mnie krzyżyk, mocno mnie to zdenerwowało, postanowiłem pokazać, że Boniek jest jeszcze coś wart”.

Zmuda (kapitan zespołu): „Dziękuję kolegom za ambitną walkę. Zrobiłem jeden poważny błąd, na szczęście Peruwiańczycy tego nie wykorzystali. Cała nasza obrona grała chyba dobrze”.

Latoś „Jestem mocno potłuczony, niech pan popatrzy na siniaki na mojej nodze, Ale najważniejsze, że wygraliśmy i gramy dalej. Jestem naprawdę bardzo szczęśliwy”.

Jałocha: „My wiślacy mamy pecha, teraz mnie odnowiła się kontuzja pachwiny. A szkoda bo do tego czasu grało mi się dobrze. Czy kontuzja jest groźna — pokażą dokładne oględziny lekarskie”.

Prezes PZPN, Włodzimierz Reczek: „My Polacy umiemy się zerwać do wałki er szczególnie trudnych sytuacjach. Cieszę się z tego awansu, bowiem czekała na niego cała Polska”