1982.08.14 Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1982.08.14, I Liga, 3. kolejka, Wrocław, Stadion Śląska,
Śląsk Wrocław 2:1 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 12.000-15.000
sędzia: J. Eksztajn z Warszawy
Bramki
Sybis 27'
Pękala (g) 29'

1:0
2:0
2:1


44’ Zdzisław Kapka
Śląsk Wrocław
4-3-3
Kostrzewa
Sobiesiak
Król
Kopycki
Majewski
Faber
Tarasiewicz
Pękala
Szarek Grafika:Zmiana.PNG (Mikołajewicz)
Socha
Sybis Grafika:Zmiana.PNG (Prusik)

trener: Jan Caliński
Wisła Kraków
4-4-2
Janusz Adamczyk
Marek Motyka
Janusz Nawrocki
Krzysztof Budka
Jan Jałocha Grafika:Zk.jpg
Henryk Szymanowski grafika: Zmiana.PNG (68’ Mariusz Szulżycki)
Zdzisław Kapka
Leszek Lipka
Adam Nawałka
Jerzy Kowalik
Michał Wróbel

trener: Roman Durniok

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 108 (13/15 VIII) nr 11184

Piłkarzy Wisły, po niefortunnym pokazie indolencji strzeleckiej w pojedynku z Górnikiem Zabrze czeka jutro niezwykle ciężka próba we Wrocławiu. Zmierzą się tam z liderem I ligi — wrocławskim Śląskiem.

Wojskowi, mimo znacznego, wydawałoby się, osłabienia (grają w tym sezonie bez Pawłowskiego, Sybisa i Wójcickiego) radzą sobie doskonale. Młodzież pod batutą Mirosława Pękali prezentuje dobre wyszkolenie techniczne, szybkość i... skuteczność. Czy to znaczy, że „Biała gwiazda” skazana jest na porażkę? Wydaje się, iż tak, ale liczę na... tradycję. Wiślakom nieraz udawało się wywozić punkty ze stadionu przy ul. Oporowskiej, choćby w maju br.

Brak kontuzjowanych Piotra Skrobowskiego i Andrzeja Iwana odbija się negatywnie na postawie drużyny. Łatanie dziur w defensywie (przesunięcie na pozycję stopera Zdzisława Kapki) osłabia z kolei siłę uderzeniową, nie ma obecnie w Wiśle napastnika z prawdziwego zdarzenia. W sumie więc trudno liczyć na olśniewające rezultaty tym bardziej, że ani Skrobowskiego, ani Iwana nie zobaczymy w tym roku na boisku.

UWAGA krakowskich kibiców piłkarskich koncentruje się na ekstraklasie, ale pamiętajmy również, że mamy swojego przedstawiciela — Hutnika w drugiej lidze. Właśnie jutro jedenastka z Suchych Stawów rozegra pierwszy w tym sezonie mecz na własnym boisku, zmierzy się z beniaminkiem — Koroną Kielce.


Echo Krakowa. 1982, nr 109 (16 VIII) nr 11185

„Biała gwiazda" bliska remisu

Śląsk WROCŁAW — WISŁA 2:1 (2:1). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Sybis w 16 min. i Pękala w 29 min., dla gości — Kapka w 45 min. Sędziował Janusz Eksztajn z Warszawy. Żółta kartka Jałocha (Wisła). Widzów ok. 12 tys.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Kapka, Budka, Jałocha — Szymanowski (od 69 min. Szulżycki), Nawrocki, Lipka, Nawałka — Kowalik, Wróbel.

Spotkanie wrocławskiego Śląska z krakowską Wisłą miało spory ciężar gatunkowy. Gospodarze bowiem chcieli się zrewanżować za majową porażkę z wiślakami, która pozbawiła ich prawie pewnego tytułu mistrza Polski. Dla krakowian natomiast mecz we Wrocławiu był okazją do podreperowania skromnego konta punktowego, zrehabilitowania się w oczach kibiców za przegraną u siebie z Górnikiem. Te przedmeczowe plany zrealizowali tylko wrocławianie, odnosząc nikłe zwycięstwo.

Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia Śląska. Na bramkę Wisły sunął atak za atakiem. Największe zamieszanie w szeregach obrońców krakowskich wywoływał Janusz Sybis. Każde jego wejście w pole karne niosło w sobie potencjalną groźbę utraty gola. Goście natomiast byli dziwnie usztywnieni, grali asekuracyjnie, czując przed( przeciwnikiem respekt. Na efekty takiej postawy nie trzeba było długo czekać. W 16 min. Sybis, po podaniu od Pękali, wszedł dynamicznie na pole karne, wymanewrował obrońców, bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Po uzyskaniu prowadzenia, impet wrocławian nie zmalał. Nadal posiadali oni dużą przewagę.

Lecz w 21 min. losy i przebieg spotkania mogły ulec całkowitemu odwróceniu. Po jednym z nielicznych kontrataków, krakowianie wywalczyli rzut rożny. Jego wykonawcą był Lipka, który piłkę posłał do Jałochy — a daleki strzał tego ostatniego trafił w słupek. Ta nie wykorzystana sytuacja zemściła się 8 minut później. Kolejna akcja niezmordowanego Sybisa, precyzyjne dośrodkowanie i piłka przy biernej Dostawie obrońców, po główce Mirosława Pękali po raz drugi wylądowała w bramce Adamczyka.

Od tego momentu krakowianie nie mając już nic do stracenia przeszli do bardzo zdecydowanych ataków.

Do drugiej linii został przesunięty, z obrony, Zdzisław Kapka. Lepsza i bardziej aktywna gra Wisły została w 45 min. uwieńczona bramką Kapki, z podania Szymanowskiego.

Druga połowa meczu należała już zdecydowanie do wiślaków. Cóż jednak z tego, skoro w drużynie „Białej gwiazdy” zabrakło skutecznego Strzelca, zresztą nie po raz pierwszy. Najbliższy wyrównania był w 73 min. Wróbel. Jego strzał głową minął jednak bramkę. Natomiast w 76 min. po „bombie” Kowalika swym kunsztem popisał się golkiper wrocławian Zdzisław Kostrzewa.

Ostatecznie Śląsk dowiózł prowadzenie do końcowego gwizdka sędziego. Należy jednak podkreślić, że zwycięstwo wrocławian, którzy w drugiej odsłonie meczu grali bardzo przeciętnie, było w dużej mierze konsekwencją słabej postawy gości. Oprócz nieskuteczności, poważnym mankamentem krakowian było stosowanie systemu tysiąca podań. Na palcach jednej ręki można by policzyć długie przerzuty i crossy. Napastnicy Wisły wdawali się w niepotrzebne dryblingi, które na dodatek z reguły przegrywali. Pod bramką brakowało przyspieszenia, grano raczej jednostajnym tempem. Po kontuzji Iwana w Wiśle daje się odczuć brak zawodnika przebojowego, dynamicznego, z ciągiem na bramkę. Monolitu nie stanowi także obrona. Sybis w sobotnim meczu wchodził w nią jak w masło. Obie bramki należy zaliczyć na konto niepewnie grających defensorów.

Trener krakowian Roman Durniok miał po meczu niewesołą minę. Powiedział m. in.: „Zawodnicy weszli na boisko zdeprymowani, z nadmiernym respektem dla rywala.

Nie można wygrywać spotkań jeśli się traci takie bramki, obie po szkolnych błędach obrońców. W dzisiejszym dniu brakło także koncentracji. Indywidualnie trudno kogokolwiek wyróżnić. Należy jednak zespół pochwalić za ambicję i walkę do końca”.

PIOTR S. PŁATEK


Echo Krakowa. 1982, nr 110 (17 VIII) nr 11186

Łaska pańska

O tym jak kapryśna bywa łaska kibiców, najlepiej świadczą reakcje sympatyków, „kopanej” podczas sobotniego meczu pomiędzy Śląskiem i Wisłą we Wrocławiu. Po kilku faulach reprezentacyjnego obrońcy Wisły Jana Jałochy, każde dojście do piłki krakowianina widownia kwitowała gwizdami. Natomiast po spotkaniu wiślak był wprost rozchwytywany przez zbieraczy autografów.

Iwan już po operacji

Piłkarze udający się na mecz do Wrocławia odwiedzili po drodze Piekary Śląskie, gdzie w szpitalu przebywa ich kolega Andrzej Iwan.

Przeszedł on już operację i czuje się dobrze. Optymizm panuje także wśród lekarzy. My ze swej strony życzymy zawodnikowi „Białej Gwiazdy” szybkiego powrotu do zdrowia



Gazeta Krakowska. 1982, nr 135 (17 VIII) nr 10471


Lider ekstraklasy — wrocławski Śląsk nie zwalnia tempa.

Wrocławianie odnieśli trzecie kolejne zwycięstwo i bez straty punktu przewodzą ligowej stawce. Wiślacy nie byli to stanie sprostać liderowi i stracili niestety kolejne punkty.

Druga porażkę w bieżącym sezonie ponieśli piłkarze krakowskiej Wisły. W sobotę przegrali we Wrocławiu z aktualnym liderem — Śląskiem 1:2 (1:2). Tym samym wrocławianie udanie zrewanżowali się gościom, którzy wygraną w ostatniej kolejce, ubiegłych rozgrywek „sprzątnęli” sprzed nosa tytuł mistrzowski Śląsków i.

Mecz rozpoczął się od szybkich ataków gospodarzy. Już po 10 min. mogli oni prowadzić przynajmniej jedną bramką, ale najpierw Szarek nie dosięgnął głową dośrodkowania Sybisa, potem Budka przejął centrę Sobiesiaka, a chwilę później Adamczyk obronił ładny strzał Kopyckiego, W 17 min. było już jednak 1:0. Sybis wymanewrował obu środkowych obrońców ograł bramkarza Wisły i strzelił do pustej bramki. Cztery minuty później strzał Jałochy zza pola karnego trafił w słupek.

Zamiast wyrównania padła wkrótce druga bramka- dla Śląska — w 29 min. Sybis za centrował piłkę wzdłuż linii bramkowej do Pękali, który celnie strzelił głową.

„Nasi piłkarze przez pierwsze dwa kwadranse grali zbyt nerwowo — powiedział po meczu, trener Wisły ROMAN DURNIOK — obrońcy popełnia wręcz szkolne błędy, przy większej ich, koncentracji nie stracilibyśmy takich goli, ponadto wbrew przedmeczowym założeniom krakowianie grali zbyt głęboko, za bardzo cofnięci”.

Po stracie drugiej bramki obraz gry uległ, zmianie. „Wiślacy” ruszyli śmielej do ataku.

Grający do tej pory w środku obrony Kapka przeszedł do II linii, a jego miejsce zajął Nawrocki. i właśnie Kapka w 45 min. zdobył „kontaktową” bramkę: z. rogu fioła karnego strzelił w słupek, poszedł za swoim strzałem i poprawka była już celna.

W drugiej połowie gra była wyrównana, chwilami goście wyraźnie przeważali, ale ich akcjom brakowało skutecznego wykończenia. Bardzo słabo. spisywał się Wróbel, tylko ambicją wyróżnił się. Kowalik, mniej widoczny niż zwykle był Lipka, brakowało odpowiedniego wsparcia ze strony Motyki 3 zwłaszcza Jałochy. Nieco dynamiki do ; gry wniósł 18-latek Szulżycki, który zmienił słabo grającego Szymanowskiego.

Wrocławianie jakby zadowoleni z prowadzenia oddali inicjatywę w grze. Osłabia też ich siła uderzeniowa: najlepszego do przerwy gracza na boisku, .robiącego” całą grę Sybisa dobrze pilnował Nawrocki, a zmieniony - za nieskutecznego Szarka — Mikołajewicz również popisywał się marnowaniem dogodnych okazji.

ŚLĄSK: Kostrzewa, Sobiesiak, Kopycki, Król, Majewski, Faber, Tarasiewicz. Pękala, Sybis (69 min Prusik), Socha, Szarek, (46 min. Mikołajewicz). I WISŁA: Adamczyk, Motyka, Kapka, Budka, Jałocha. Szymanowski, (69 min, Szulżycki), Nawrocki, Lipka, Nawałka, Kowalik, Wróbel.

Sędziował J. Eksztajn z Warszawy, widzów 12 tys., żółta kartka Jałocha. (FIL)