1982.09.11 Wisła Kraków - Cracovia 0:0

Z Historia Wisły

1982.09.11, I Liga, 6. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 0:0 Cracovia
widzów: 27.000-30.000
sędzia: L. Paprocki z Poznania
Bramki
Wisła Kraków
4-4-2
Janusz Adamczyk
Marek Motyka
Janusz Nawrocki
Wojciech Gorgoń
Jan Jałocha
Leszek Lipka
Zdzisław Kapka
Adam Nawałka
Bogdan Sysło
Kazimierz Kmiecik
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (49’ Mariusz Szulżycki)

trener: Roman Durniok
Cracovia
4-3-3
Koczwara
Janusz Surowiec
Dybczak
Turecki
Podsiadło
Konieczny
Stokłosa
Koraś Grafika:Zmiana.PNG (57' Nazimek)
Tobolik
Błachno
Gacek Grafika:Zmiana.PNG (82' Liszka)

trener: Henryk Stroniarz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Janusz Adamczyk w walce o piłkę.
Janusz Adamczyk w walce o piłkę.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 127 (9 IX) nr 11203

PRZEDSPRZEDAŻ biletów na sobotni (godz. 19) mecz Wisła — Cracovia prowadzi firma Voigt przy ul. Floriańskiej 47 w godz. 11—17 oraz kasa klubowa Wisły przy ul. Reymonta 22 w godz. 11—16.



Echo Krakowa. 1982, nr 128 (10/12 IX) nr 11204

ZDZISŁAW KAPKA — „Cracovii szybko nie nadarzy się taka okazja, by nas ograć, co oczywiście nie znaczy, że już przed meczem składamy broń. Wystąpimy co prawda w bardzo osłabionym składzie — bez Iwana, Skrobowskiego, Budki, Krupińskiego i Kowalika, ale mogę zapewnić w imieniu kolegów, że grać będziemy ambitnie, z pełnym poświęceniem. Podobne walory zaprezentują zapewne nasi rywale, dlatego nie chciałbym się wypowiadać na temat wyniku. W derbach wszystko jest możliwe. Zdajemy sobie sprawę z dużej wagi tego pojedynku, tym bardziej, że znajdujemy się na ostatnim miejscu w tabeli. Szkoda, że nie mamy większej ilości punktów, wówczas moglibyśmy grać z Cracovią na większym „luzie”.


Echo Krakowa. 1982, nr 129 (13 IX) nr 11205

K. Kmiecik znów w barwach „Białej gwiazdy"

148 ((święta wojna)) bez zwycięzcy

WISŁA Cracovia 0:0. Sędziował słabo Lech Paprocki z Poznania, widzów — ok. 30 tyś.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Nawrocki, Gorgon, Jałocha — Lipka, Kapka, Nawałka — Sysło, Kmiecik, Wróbel (od 48 min. Szulżycki).

CRACOVIA: Koczwara- Surowiec, Dybczak, Turecki, Podsiadło — Konieczny, Stokłosa, Karaś (57 min. Nazimek) — Tobollik, Błachno. Gacek (od 82 min. Liszka).

12 lat czekali krakowscy kibice na wielkie piłkarskie derby, których stawką byłyby pierwszoligowe punkty. Nic też dziwnego, że . mimo słabej ostatnio dyspozycji, szczególnie zespołu „Białej gwiazdy”, zapełnił się stadion przy ul. Reymonta.

Mecz nie przyniósł jednak pełnej satysfakcji sympatykom obu zespołów. Co prawda walka na boisku była bardzo zacięta, zawodnicy grali ambitnie, z pełnym zaangażowaniem, ale brakowało im chyba umiejętności, by stworzyć wielkie widowisko godne „świętej wojny”.

Piłkarze Cracovii sprawiali wrażenie nieco stremowanych. Niemały wpływ na taką ich postawę miała na pewno obecność w drużynie przeciwnika dawno nie oglądanego na polskich boiskach 31-Ietniego Kazimierza Kmiecika. Jego udział w derbach do ostatniej niemal chwili stanowił tajemnicę. Najskuteczniejszy, w historii Wisły napastnik zjawił się na murawie dopiero tuż przed rozpoczęciem meczu. W I połowie pojedynku więcej sytuacji podbramkowych stworzył jednak zespół „pasiaków”.

Najdogodniejszych nie wykorzystał Karaś w 40 i 44 min., dwukrotnie posyłając piłkę nad poprzeczką Raz, w 24. min. wiślakom przyszedł w sukurs... sędzia, który nie dostrzegł ewidentnego faula Kapki na Błachnie, popełnionego na polu karnym! Arbiter należał zresztą do najsłabszych aktorów 148. derbów. Nie zauważył np., że W 15 mm. Wróbel pomógł sobie ręką, a niewiele brakowało, by po jego akcji padł gol.

Chwilę później przegapił „podcięcie” Tobollika przez jednego z defensorów Wisły przy linii pola karnego.

W drugiej części meczu przewaga należała do gospodarzy. Jedenastka Cracovii, zadowolona z wyniku remisowego ograniczała się do działań destrukcyjnych, b. rzadko decydując się na kontry. Za to wiślacy za wszelką cenę starali się umieścić piłkę w siatce. W 75 min. dokonał tej sztuki Kmiecik uderzył piłkę ręką i sędzia słusznie gola nie uznał. A. na minutę przed końcem po strzale Kmiecika w kierunku opuszczonej przez Koczwarę bramki „główkował” na róg dobrze ustawiony Dybczak.

Wydaje się więc, że remis nie krzywdzi żadnego z rywali, a na wyróżnienie zasłużeni: w Wiśle — Gorgon, za udany pierwszoligowy debiut (dobrze wywiązał się z roli „opiekuna” Błachny), w Cracovii — Koczwara. (js)

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1982, nr 130 (14 IX) nr 11206

DARZENIEM sportowym minionego weekendu pod Wawelem była bez wątpienia „święta wojna", piłkarski pojedynek Wisły z Cracovią rozgrywany o pierwszoligowe punkty po bardzo długiej przerwie, spowodowanej absencją „pasiaków" w ekstraklasie przez jedenaście lat.

Niezależnie od poziomu było to wydarzenie, które zajmowało sympatyków sportu od wielu już tygodni, właściwie od chwili kiedy „pasiaki" wygrały drugą ligę i odzyskały miejsce w ekstraklasie. Już wówczas kibice „ostrzyli zęby" na bratobójczą walkę, już wtedy czyniono zakłady, kto zwycięży. Na kanwie tęgo meczu wyszła jednak, nie po raz pierwszy a pewnie i nie ostatni, kwestia sportowej widowni, zachowania się ludzi na zawodach.

Było na trybunach wiślackiego stadionu, chyba z. górą dwadzieścia tysięcy widzów, po części kibicujących gospodarzom, po części „pasiakom", było też sporo takich, którzy przyszli nie zaangażowani uczuciowo po żadnej ze stron, ale przyszli by być świadkami derbów, imprezy mającej w krakowskiej tradycji swoje znaczenie i prawa. Tak, jak trzeba iść na wianki, na Lajkonika, czy Emaus, tak że trzeba wybrać się na „świętą wojnę". W tym tłumie ludzkim znalazły się grupki, liczące może po 100, może po 200 osób, tzw. kibiców Wisły i Cracovii. Są to przeważnie młodzi ludzie, poprzebierani w koszulki, szaliki o klubowych barwach obu zespołów, dzierżący w rękach klubowe chorągiewki. Siadają razem, już na długo przed rozpoczęciem gry i dopingują swoich ulubieńców. Nie md to, niestety, zazwyczaj wiele a właściwie nic wspólnego z istotą sportu. Grupki wyrostków zachowują się bowiem w sposób urągający wszelkim kanonom sportowego dopingu. Większość skandowanych okrzyków, czy też ryczanych piosenek, okraszana jest suto wulgarnymi wyrazami. Ci to właśnie „kibice" prześcigają się w wymyślaniu niekulturalnych dwuwierszy. Są wśród tych grupek prowodyrzy, inicjatorzy poddający, ton, z rozkoszą, równą głupocie i bezmyślności, podchwytywany przez innych.

Tak było i w czasie derbów.

Gdy słucha się dziś okrzyków wydobywających się z gardeł młodych chłopców, którzy nie wiedzą, co krzyczą, doprawdy skóra cierpnie. To nie jest już tylko przejaw głupoty, małpiego powtarzania wymyślonych przez jakiegoś półgłówka haseł, to wyraz zdziczenia, podłości. To nic, że okrzyki te nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością, fakt, iż było je słychać takie właśnie, jest ogromnie smutny, wręcz przerażający.

Myślę, iż czas podjąć zdecydowaną rozprawę z tymi „kibica mi". Nie wpuszczać ich na mecze, nie sprzedawać im biletów wstępu, a jeżeli to nierealne, to przy pomocy służb porządkowych należy nie dopuszczać, by gromadzili się w jednym miejscu stadionu. Mają oni swe stale punkty zborne, na Wiśle — w X sektorze, na Cracovii naprzeciw tunelu prowadzącego na płytę boiska. Należy ich rozproszyć. Pozbawieni siły płynącej ze zbiorowości, nie będą groźni, stracą tupet i poczucie bezkarności. Bo te garstki, przeważnie młodych łudzi, nadają ton stadionowi, ich bowiem tylko słychać. Patrzą na to inni, jedni ż przerażeniem, inni obojętnie, niektórzy z pewną dozą aprobaty. Jeśli nie będziemy przeciwdziałać, to z czasem zły przykład pociągnie innych, stadiony staną się miejscami, gdzie porządny człowiek będzie się po prostu bał pójść. A przecież, na litość boską, chyba nie o taki efekt sportowych rozgrywek nam chodzi.

Apeluję więc do działaczy Cracovii i Wisły o pilne podjęcie kroków przeciwko swym „kibicom”. Lepiej bowiem mieć o kilkuset widzów mniej na meczu, niż mieć ich takich jak ci, o których tu napisałem.

POD koniec meczu Wisły z Cracovią, trener „Białej gwiazdy” postanowił wprowadzić do gry w miejsce zmęczonego Kmiecika młodego Sudera. Rezerwowy zawodnik chwilę się rozgrzewał, po czym podszedł do linii środkowej boiska, by zgłosić sędziemu swą gotowość do wejścia na boisko. Wraz z nim zjawił się przy linii asystent trenera, potem drugi, wreszcie sam trener i usiłowali dokonać zmiany. Kmiecik jednak boiska nie opuszczał. Do linii podbiegł natomiast Kapka i widać dał do zrozumienia szkoleniowcom, iż ich pomysł jest kiepski, że Kmiecik ma grać dalej, bo ci jak niepyszni, wraz z Suderem wrócili do boksu rezerwowych. Kto tu rządzi — to pytanie ciśnie się na usta. Odpowiedzi trzeba szukać w Wiśle.

”Tempo” z 1982.09.09

74 lała trwa „święta wojna"
Cracovia—Wisła w ligowym wydaniu

W annałach zapisano po raz pierwszy pod datą 1908: Cracovia — Wisła 1—1. I taki był początek krakowskiej „świętej wojny" — fenomenu sportowego i socjologicznego. Bo przecież pół Krakowa i kawał Polski zainteresowane były (i są) derbami rozgrywanymi na Błoniach. W najbliższą sobotę znowu zagrają już stoczterdziestyósmy raz..- W Europie bodaj tylko Rangersi i Celtic z Glasgow rozegrali więcej „bratobójczych" meczów. W Krakowie nie było przerwy — nawet w czasie okupacji; także wtedy, gdy oba zespoły dzieliła przepaść aż trzech klas rozgrywkowych.

Bodaj od lat I wojny światowej ciągnie się; nad Błoniami chóralny śpiew:

Jak długo na Wawelu
Zygmunta bije dzwon
Tak długo moja Wisła
Zwyciężać będzie wciąż!

Zwycięży gwiazda biała
Nasza wiślacka brać.

Zasługa to niemała
Tych, co umieją grać!

To oczywiście hymn wiślaków. Rywale nie pozostawali dłużni:

A Cracovia cym bum bum
Doskonale gra
Nic dziwnego cym bum bum
Bo Kałużę ma!


Za pięć dwunasta w obozie Wisły...

Nie najlepiej wiedzie się „Białej Gwieździe" w tegorocznych rozgrywkach. Pierwsze i jedyne jak dotąd zwycięstwo i cztery kolejne porażki usadowiły zespół na samym dole tabeli. Mundial wyeliminował z drużyny dwóch czołowych piłkarzy klubu — Piotra Skrobowskiego i Andrzeja Iwana, którzy odnieśli poważne kontuzje. Najbliższy mecz ma zatem bardzo duże znaczenie, nie tylko ze względu na prestiżową „świętą wojnę".

— Wie można jednak dać się zwariować — mówi trener ROMAN DURNIOK (sam kiedyś grał w barwach Cracovii). — To tylko sport, a miejsce na końcu tabeli jest efektem wielu problemów z jakimi się borykamy. Oczywiście sprawy personalne są najbardziej dokuczliwe. Wcześniej ubyło nam dwóch podstawowych zawodników, a ostatnio choroba wykluczyła z treningów K. Budkę i J. Kowalika. Nie trenuje z zespołem także jedyny nasz reprezentant — Jan Jałocha.. Mimo tych przeciwności lotu, z pewnością walczyć będziemy z „pasiakami" o zwycięstwo. Jeśli idzie o skład, z młodych zawodników największe szanse na występ w sobotę maję Szulżycki i Gorgoń. Dodajmy, że w przerwie poprzedzającej zaległy mecz z Widzewem, wiślacy przebywali w Koszalinie (wygrali z reprezentacją tego miasta 2—1), a we wtorek pokonali w Krakowie Piasta Gliwice 4—2. Zespół zasilił były zawodnik Hutnika — Bogdan Sysło.

…i Cracovii

Jedno zwycięstwo i dwa remisy uzyskane na własnym boisku oraz dwie porażki na wyjazdach — to dotychczasowy plon beniaminka. Sobotni pojedynek poprzedził tygodniowy pobyt drużyny w Wiśle. Wcześniej „pasiaki" zwycięsko przeszły kolejną rundę Pucharu Polski, pokonując w Kielcach Błękitnych 3—1. Nie mamy takich problemów, jak wasi rywale — informuje nas drugi trener STANISŁAW ZAPALSKI (brał udział w derbach grając w „pasiakach", a pierwszy trener, Henryk Stroniarz, występował w obu klubach). — Przygotowujemy się do spotkania z Wisłę normalnie, jak do każdego innego meczu. Rozegraliśmy sparing z Zagłębiem Sosnowiec, przegrywając O—1. Jedyne nasze zmartwienie, to brak na zgrupowaniu M. Podsiadły, P. Nazimka i C. Tobollika, powołanych do kadry młodzieżowej na mecze z ZSRR i Finlandię. Wrócę oni tuż przed sobotnimi derbami. Oby bez kontuzji. Humory w drużynie dopisują, nikt jednak nie jest pewny zwycięstwa, bo nasze potyczki z wiślakami nigdy nie miały faworyta. Nawet teraz, a może tym bardziej, bo Wisła będąc „czerwoną latarnią” zechce jak najszybciej zmienić ten stan rzeczy.


Gdyby znów zagrał Kazimierz Kmiecik...

W sobotę, 23 maja 1970 roku, odbyły się 46. wielkie derby Krakowa w I-ligowym wydaniu. Na stadionie przy ul. Reymonta Wisła podejmowała Cracovię i wygrała 2—0. Drugą bramkę w tym spotkania strzelił Kazimierz Kmiecik. W 67 minucie meczu doszedł on do centry Skupnika i w pełnym biegu ulokował piłkę w siatce. Był to ostatni gol w meczu wiślaków z „pasiakami” w ekstraklasie.

Dwanaście lat później 11 września 1962 roku. znów stadion „Białej Gwiazdy" gościć będzie uczestników „świętej wojny" o ligowe punkty. Kmiecika zobaczymy, na trybunach, choć doprawdy zabrakło niezbyt wiele, by słynny Kaziu grał w jednej z drużyn. Gdyby mecz odbywał się miesiąc później?

Przed rokiem Kmiecik zakończył swoją krajową część kariery piłkarskiej i wyjechał do Belgii, gdzie podpisał dwuletni kontrakt z Royal Charleroi SC. Ten II-ligowy klub, do niedawna stojący mocno na nogach, grał w ubiegłym sezonie słabo, przetrwał duże kłopoty finansowa i na koniec ogłosił bankructwo. Jego konto zostało zablokowane i sprawę wzięli w ręce prawnicy, a zawodowy zespół przestał istnieć. Obecnie jest to drużyna amatorska. Kontrakt z Kmiecikiem został rozwiązany i w najbliższych kilku tygodniach sprawy zostaną ostatecznie uregulowane. Kmiecik spakował więc walizki i przyjechał w rodzinne strony.

Sytuacja. jaką zastał w swym dawnym klubie, wygląda diametralnie inaczej niż przed rokiem. Wówczas Wisła zakończyła rozgrywki na drugim miejscu i uzyskała prawo występów w Pucharze UEFA. Po kilkunastu miesiącach, przed szóstą serią gier sezonu 1982/83 zespół ten z dwoma punktami zamyka ligową tabelę. I nie tylko ostatnie miejsce jest przyczyną zmartwień. Sytuacja kadrowa „Białej Gwiazdy" jest wręcz tragiczna. Drużyna zdziesiątkowana kontuzjami i chorobami znajduje się niemal w rozsypce. Tak na dobrą sprawę, to trudno zestawić jedenastkę. W każdym prawie spotkaniu widzimy debiutantów. Najsłabszą formacją Wisły jest atak, którego obecna skuteczność jest praktycznie żadna. Nic zatem dziwnego, że pojawienie się w Krakowie Kazimierza Kmiecika wzbudziło wiele nadziei. Wszak to przecież jeden z najlepszych strzelców w historii polskiej ligi, czterokrotny zdobywca tytułu „króla strzelców".

— Czy zobaczymy Pana na krajowych boiskach — pytam Kmiecika?
— Być może tak. Jest to jednak kwestia kilku tygodni. Obecnie będę musiał jeszcze wyjechać do Belgii, by ostatecznie zakończyć wszystkie sprawy formalne wynikające z mojego kontraktu z Charleroi. Sądzę, że de końca bieżącego miesiąca sprawa zostanie zakończona.

— Co wówczas?
— Gdy otrzymam propozycję gry, będę chciał z niej skorzystać.

—Kibice obydwa krakowskich l-ligowców mają nadzieję, że to właśnie w ich szeregach zobaczą Pana niebawem?
— W tej sprawie nie podjąłem jeszcze decyzji.

—W najbliższą sobotę ligowe derby. Której a drużyn będzie Pan kibicował?
— Oczywiście Wiśle, przecież a tym klubem związane było prawie całe moje dotychczasowe piłkarskie życie. Wprawdzie i Cracovię darzę sympatią, grałem w tym zespole w wieku juniora, jednak kibicować będę swym niedawnym kolegom.

— Kto wygra?
— Trudno bawić się w prognozowanie rezultatu. Wisła w obecnej sytuacji kadrowej nie stanowi zapewne wysokiej klasy. Cracovia też, sądząc po wynikach, gra przeciętnie. Jednak — choć to banalne — derby, a szczególnie te w Krakowie, to spotkania o tak wielkiej specyfice, tak odmienne od innych ligowych pojedynków, że tu wynik może być dużym zeskoczeniem. Szkoda tylko, że stawką tego meczu jes ostatnie miejsce w tabeli.

—Rozumiem, że piłka nożna jest nadal Pana głównym zajęciem. Jak zatem a aktualną formą?
— Wprawdzie przez kilka pierwszych dni brakowało czasu, to jednak już teraz, pomimo drobnej kontuzji nogi, trenuję. Najczęściej są to biegi po lesie, gry na małym boisku z kolegami. Trzeba cały czas pamiętać, by utrzymywać piłkarską formę no takim poziomie, by po kilkunastu dniach intensywnego treningu możne było wystąpić na ligowym boisku.
— Tego oczekujemy my, kibice.

Kazimierz Kmiecik za kilkanaście dni ukończy 31 lat. Jego samopoczucie wydaje się być znakomite a piłkarskie umiejętności, te na najwyższym poziomie, demonstrował tak licznie, że przypominać ich nie ma potrzeby. Mam nadzieję, że w przeciągu kilkunastu-kilkudziesięciu dni, popularny Kaziu załatwi sprawy formalne i już w październiku, w koszulce z białą gwiazdą będzie strzelał gole w sposób, który tylko on potrafi.

JERZY NAGAWIECKI

”Tempo” z 1982.09.13

Więcej dymu, niż… ognia
WISŁA – CRACOVIA 0:0

Czterdziesty siódmy raz walczyły o mistrzowskie punkty odwieczne rywalki: Wisła i Cracovia (łącznie z towarzyskimi był to 148 mecz). Dwunasty raz pojedynek określany pod Wawelem „świętą wojną” zakończył się… krakowskim targiem – remisem.

Prognozy faworyzowały młody zespół „pasiaków”, który od powrotu do ekstraklasy wykazywał ofensywny styl gry poparty szybkością. Tym bardziej, że „Biała Gwiazda” boryka się z ogromnymi kłopotami kadrowymi.(…)

Mecz był – jak zwykle w derbach – niezwykle zacięty, walczono nieustępliwie, czasem nawet zbyt ostro, jednak efekty okazały się mizerne. W tej „świętej wojnie” więcej więc było dymu, niż ognia! (…)

W 15 min. nieuważnie prowadzący ten mecz arbiter poznański przepuścił zagranie ręka Wróbla i po jego centrze Koczwara uratował Cracovię przed ewentualną utratą bramki(…)

W 72 min. Adamczyk uratował wiślaków od utraty gola po akcji Gacek-Blachno, a w 84 min. Koczwara o ułamek sekundy uprzedził strzał Kmiecika. (…)

Gazeta Krakowska. 1982, nr 152 (9 IX) nr 10488

Przedsprzedaż biletów na wielkie derby

Przedsprzedaż biletów na wielkie derby Wisła — Cracovia odbywa się w firmie Voigt przy ul. Floriańskiej 47 w godz. od 11—17 oraz w kasie klubowej przy Ul. Reymonta 22 w godz. od 11—16.



Gazeta Krakowska. 1982, nr 153 (10/11/12 IX) nr 10489

Po 12 latach kibice Cracovii i Wisły doczekali się „świętej wojny” W sobotę o godz., 19 na stadionie przy ul. Reymont 148, wydanie wielkich derbów (o historii pojedynków Cracovii i Wisły piszemy obszernie w środku Magazynu).

Kibiców obu zespołów najbardziej intryguje pytanie — w jakich składach wystąpią ich ulubieńcy? Obaj trenerzy nie chcieli ujawnić nam składów.

Po pierwsze nie wiadomo, czy z wojaży do Finlandii wszyscy piłkarze wrócą zdrowi, a jak wiadomo, w I reprezentacji grał Jałocha z Wisły, a z drużyną młodzieżową wyjechali — Podsiadło, Nazimek i Tobolik z Cracovii. Po drugie — wiadomo, taktyka, chęć zaskoczenia rywala.

Piłkarze Cracovii przez ostatni tydzień trenowali w Wiśle, rozgrywając m, in. towarzyski mecz 2 Zagłębiem Sosnowiec (0:1). „Pasiaki” dopiero w piątek zjawią się w Krakowie i wieczorem około godz. 20 przeprowadzą trening przy sztucznym świetle na stadionie Wisły.

W Wiśle same kłopoty. Nie dość, że kontuzjowani są Iwan, Skrobowski, Krupiński (zdjął już gips z nogi, ale jeszcze nie trenuje), że do Belgi: wyjechał H. Szymanowski, a tu doszły jeszcze choroby Budki i Kowalika, które eliminują ich z gry. Po kontuzji pachwiny, ćwiczy już Nawałka i chyba zagra w sobotę. Również Suder, po kontuzji trenuje normalnie.


Gazeta Krakowska. 1982, nr 154 (13 IX) nr 10490

W 148. „świętej wojnie“

Bezbramkowy remis

30 tys. widzów aa stadionie przy ul. Reymonta. Nastrój wielkiego meczu. Wiadomo — 148 „święta wojna”! Jeszcze przed spotkaniem pierwsze zaskoczenie — w ataku Wisły ma zagrać Kmiecik Gospodarze do ostatniej chwili starali się zachować to w tajemnicy. Kmiecik nie pojawił się na rozgrzewce na głównej płycie boiska

Oba zespoły są mocno zdenerwowana, widać to po pierwszych akcjach, sporo niecelnych podań. Ale Już w 4 min. Stokłosa odebrał piłkę debiutantowi Gorgoniowi i lobem próbował zaskoczyć Adamczyka. Piłka poszła w aut Już po pierwszych minutach można zorientować się, że Cracovia przyjęła w tym meczu odmienny niż dotychczas wariant gry, wzmocniona obrona, zagęszczony środek boiska, w. ataku na kontrę czyhają tylko Gacek i Tobolik. Wisła też gra ostrożnie, stara się dokładnie rozgrywać piłkę, ale niekiedy zbyt wolno. Oba zespoły grają z dużym respektem, nikt nie chce się odkryć, popełnić błędu który może kosztować bramkę.

Między 14 a 17 min. wiślacy zamykają gości na ich połowie.

Po rzucie rożnym Kmiecika, Koczwara z trudem wybija piłkę (pomogła mu w tym trochę poprzeczka), w chwilę później sędzia nie zauważył zagrania ręką Wróbla (ale dlaczego nie Sygnalizował tego arbiter boczny?) i dopiero wybieg Koczwary ratuje sytuację. Z dobrej pozycji strzela za moment Sysło, ale za słabo, za chwilę centrę Gorgonia wyłapuje Koczwara.

Potem gra się wyrównuje: w 24 min. odnotowujemy twarde zagranie Kapki na Błachnie w polu karnym. Kibice Cracovii przysięgają, że1 był karny, sympatycy Wisły twierdzą, te Interwencja obrońcy była prawidłowa. Sędzia, który był najbliżej akcji, kazał grać dalej.

Zaznacza się lekka przewaga Wisły, ale pod koniec 1 połowy, w 40 i 44 min., po szybkich kontrach, dwukrotnie w dogodnej pozycji znalazł się Karaś, w pierwszym przypadku strzelił obok głupka, w drugim przyjął piłkę i do strzału w ogóle nie doszło.

Druga połowa rozpoczyna cię pechowo dla Wróbla. W starciu doznał złamania nosa i opuścił boisko. Wiślacy mogą mówić o dużym pechu. W ich trudnej sytuacji kadrowej stracili kolejnego gracza. Mecz jest dalej bardzo zacięty, twardy, ale znacznie mniej ciekawy, niż w I połowie. Gra toczy się przeważnie w środkowej strefie boiska.

Z trybun widać, iż .pasiaki” grają coraz bardziej na remis.

Wisła osiąga przewagę, ale ponieważ rozgrywa akcje zbyt wolno i Statycznie, nie może dojść do czystych pozycji strzeleckich.

I choć Cracovia jest w defensywie, to dwukrotnie poważnie zagraża bramce Adamczyka. W 66 nim. na linii pola karnego piłkę wyłuskał Gacek i mocno strzelił, minimalnie nad poprzeczką. W 72 min. Gacek ograł Motykę, uciekł po skrzydle i precyzyjnie zagrał na wychodzącego na czystą pozycję Błachnę. Ale Adamczyk zachował się bardzo przytomnie i ryzykanckim wybiegiem uratował swój zespół przed utratą bramki. W 75 min. piłka znalazła się w siatce Koczwary, ale Kmiecik strzelił gola ręką, a przy tym sfaulowała bramkarza.

W ostatnich 15 min. zarysowuje się duża przewaga widłaków, Cracovia myśli już tylko o obronie remisu, wybijając piłkę często na oślep, byłe dalej od własnej bramki. Zbyt głęboko cofa się linia środkowa „pasiaków”, Którą nie umie przetrzymać, piłki. Trwa oblężenie bramki Koczwary. W 88 min., po centrze Sysły, bramkarz Cracovii, popełnił jedyny błąd w tym meczu: za krótko odbił piłkę, ale wiślacy nie wykorzystali okazji. Zabawa z piłką w pobliżu własnego pola karnego mogła skończyć się dla Cracovii źle. W 88 min. Turecki traci piłkę, Kmiecik ogrywa Koczwarę, ale w ostatniej chwili Podsiadło wybija. piłkę na róg.

Jeszcze w 99 min. kolosalne zamieszanie pod bramką Koczwary po centrze Lipki: i sędzia kończy ten bardzo zacięty, ale stojący na przeciętnym poziomie pojedynek.

Jak to w derbach, grano i wielkim zaangażowaniem, z kolosalną ambicją. Ale — z małymi wyjątkami — fair. To musi cieszyć. Niestety, slaby dzień miał sędzia, pan Paprocki z Poznania, który nie dostrzegł kilka ewidentnych zagrań rękę, „puścił” c obu stron kilka fauli.

Na szczęście wyniku meczu nie wypaczył.

Czy remis zadowoli! oba zespoły? 7 tak, i nie. Sądząc po reakcjach zawodników — bardziej usatysfakcjonowani, byli piłkarze Cracovii, jak by nie było, zdobyli pierwszy punkt na wyjeździe (co prawda, tylko na drugą stronę Błoń!),- poza tym, ż reguły w ostatnich meczach, wprawdzie towarzyskich — górą byli wiślacy. Gospodarze są ciągle bez zwycięstwa na swoim boisku, niemniej w obecnej sytuacji kadrowej, każdy, nawet jeden punkt, ma swoją wagę.

Końcowy wynik jest więc chyba korzystny dla oba drużyn.

Podobną opinię wyrażali też po meczu kibice oba zespołów. Do zobaczenia na wielkich derbach, już... 22 bm. w meczu o Puchar Polski! Cracovia: Koczwara, Surowiec, Dybciak, Turecki, Podsiadło — Konieczny, Stokłosa, Karaś (57 min. Nazimek) — Gacek (81 min. Listka). Błachno, Tobolik.

WISŁA: Adamczyk — Motyka, Nawrocki, Gorgon, Jałocha — Lipka, Kapka. Kawałka — Sysło, Kmiecik, Wróbel (48 min. Szulżycki).

Sędziował Paprocki z Poznania. ANDRZEJ STANOWSKI

Trenerzy zadowoleni z remisu, a W. Gorgon z debiutu

HENRYK STRON1ARZ, trener Cracovii: „Moim zdaniem, był to ciekawy, szybki pojedynek, zwłaszcza w. I połowie. Do tej pory zbieraliśmy pochlebne recenzje, ale punkty zdobywali nasi rywale. Z Wisłą postanowiliśmy zagrać bardziej uważnie w defensywie. W II połowie, a zwłaszcza pod koniec meczu, nasi zawodnicy cofnęli się trochę zbyt głęboko do tyłu. Ale.

Tobolik i Gacek byli poturbowani i w ataku nie bardzo miał kto przetrzymać piłkę.

Cieszę się z powołania do reprezentacji młodzieżowej aż trzech naszych piłkarzy, ale efekt ostatniego wyjazdu do ZSRR i Finlandii był taki, że Nazimek i Tobolik przez tydzień prawie nie trenowali, natomiast Podsiadło orał 2 mecze w krótkim

odstępie czasu. Martwi nas kontuzja Koczwary; ta wybity palec u ręki, prześwietlenie wykaże, czy nie jest to pęknięcie. O pracy sędziego nie będę się wypowiadał, gdyż nigdy na ten temat nie zabieram głosu.

ROMAN Durniok, trener Wisły: „I połowa tego pojedynku była znacznie ciekawsza. W sumie uważam, że mieliśmy o jedną, dwie pozycje więcej do strzelenia bramek, niż rywale, Ale w piłce liczą się tylko bramki. W lI połowie widać było wyraźnie, że Cracovia dąży wszelkimi siłami do remisu. W końcówce mogliśmy wygrać mecz.

Była kilka dogodnych sytuacji.

W moim zespole zadowolony jestem i debiutu I8-letniego Gorgonia, w Cracovii — moim zdaniem — pierwszoplanowym piłkarzem był Dybczak, który bardzo mądrze dyrygował defensywą. Kontuzja Wróbla to nowy dla nas kłopot. Nie mamy już prawie w opole napastników. Liczę, że Kmiecik z każdym meczem będzie grał lepiej, teraz trenował z nami tylko 7 dni.” W wielkich derbach debiutowało wielu sławnych potem piłkarzy, jak choćby Szumiec z Cracovii, Gracz i Jurowicz z Wisły. Tradycji stało się zadość. W Wiśle na pozycji stopera zadebiutował 18-letni Wojciech Gorgon i spisywał się zupełnie dobrze.

„O tym, że zagram z Cracovią dowiedziałem się na odprawie, przedmeczowej od trenera — powiedział W. Gorgoń — ale nie było to dla trenie zaskoczeniem, w obecnej sytuacji kadrowej, kiedy brakuje nam obrońców, czułem, że mam szansę zagrań w wielkich derbach. Wiem, że mam jeszcze sporo braków — zwłaszcza w budowania akcji ofensywnych. Niełatwo będzie utrzymać miejsce w I zespole Wisły, zwłaszcza, kiedy wrócą chorzy Budka i Skrobowski. Ale powalczę”. Dodajmy jeszcze, że pierwszym trenerem Gorgonia był; wielce zasłużony dla wiślackiego klubu, nieżyjący już dziś szkoleniowiec Grabka, potem szkolili go trenerzy Smoter i Tarczyński. Gorgon zdobył niedawno z juniorami Wisły tytuł mistrza kraju.


Gazeta Krakowska. 1982, nr 156 (15 IX) nr 10492

Pod koniec „świętej wojny” w starciu z K. Kmiecikiem kontuzji ręki doznał bramkarz Cracovii — Koczwara. Prześwietlenie wykazało, iż ma on złamany palec. Jak twierdzą lekarze, Koczwara raczej nie zagra w 2 najbliższych meczach ligowych. Duża to strata dla Cracovii, tak więc w meczu z Legią 19 bm. w bramce krakowian wystąpią Szczerba albo Dziedzic.

Był karny na Błachnie, czy nie? — oto temat dyskusji kibiców. Po obejrzeniu filmu zaprezentowanego przez telewizję większość fachowców orzekła, że jednak Kapka popełnił przewinienie i sędzia popełnił błąd. Nie będziemy już jednak wracać do tej sprawy, natomiast jeszcze raz wyrazimy zdziwienie, że na tak ważny i trudny mecz wyznaczono tak kiepskiego arbitra. Pan Paprocki po bardzo słabym sędziowaniu w ekstraklasie przed 2 laty został zdegradowany da grupy sędziów prowadzących II ligę. Teraz znowu pojawił się na boiskach ekstraklasy i jak na razie zbiera same ujemne opinie. Dziwna to polityka, przed sezonem zapewniano, że ekstraklasę prowadzić będzie mniejsza grupa, ale tylko dobrych, sprawdzonych sędziów, (ANS)