1983.01.19 Wisła Kraków - Ślęza Wrocław 69:63
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 69:62 | Ślęza Wrocław | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 40:23 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Spis treści |
Przed meczem
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1983, nr 12 (18 I) nr 11295
NIEFORTUNNIE dla koszykarek Wisły rozpoczęły się decydujące boje o mistrzostwo Polski, przegrały one bowiem, po nie najlepszej grze, w Pabianicach z Włókniarzem. Po trzech dniach przerwy — w środę — stają krakowianki przed kolejnym trudnym zadaniem — meczem ze Ślęzą.
Wicemistrzynie Polski, są obecnie na czwartym miejscu w tabeli, lecz od prowadzącego tercetu (Wisła — ŁKS — Włókniarz) dzieli je tylko różnica 1 punktu.
Zanosi się więc na bardzo interesującą walkę, na ciekawy mecz, który warto obejrzeć. Ślęza, to w pierwszym rzędzie, wysoka środkowa zawodniczka — Pawlak i rutynowane Sitarz oraz Kępka, a ponadto dobry duet rozgrywających — Zagórska — Jakubczyk i bojowa Wierzbicka.
Słowem silny, wyrównany zespół o wielkiej ambicji i bojowości, który w pierwszym meczu tej części rozgrywek, niewysoko, ale pewnie pokonał poznański AZS.
Krakowianki wróciły w nie najlepszych nastrojach z, wyprawy do Pabianic. Przegrały już trzeci mecz z Włókniarzem, i to w najwyższych dotąd rozmiarach, różnicą 9 punktów. Przegrały po mało skutecznej grze, w której popełniały sporo błędów. Czy zdołają się otrząsnąć z psychicznego „podłamania”, czy zagrają znów na swym dobrym poziomie, czy ucieszą swych licznych sympatyków, pełną dynamiki, polotu a zarazem skuteczną grą? Miejmy nadzieję, że tik będzie, że mimo braku Czelakowskiej i Kosińskiej, zespół trenera P. Langosza zmobilizuje do wałki wszystkie siły ! mecz wygra! Czekamy na taki obrót sprawy przypominając, że jutrzejszy mecz rozpocznie się o godz. 17-tęj.
Echo Krakowa. 1983, nr 13 (19 I) nr 11296
SYMPATYKOM koszykówki przypominamy, że dziś — w środę 19 bm. — w hali przy ul. Reymonta rozegrane zostanie ogromnie ciekawe i ważne dla układu sił w ekstraklasie spotkanie koszykarek Wisły z wrocławską Ślęzą. W obu zespołach wystąpi wiele reprezentantek kraju, mecz winien więc być interesujący. Początek o godz. 17
Echo Krakowa. 1983, nr 14 (20 I) nr 11297
Od wysokiego prowadzenia, do nerwowej końcówki
WISŁA — SLĘZA 69:63 (40:23). Najwięcej punktów zdobyły: dla Wisły — Jaskurzyńska 22, Januszkiewicz 18, Starowicz 16, dla Ślęzy — Pawlak 21, Kępka 14, Sitarz 10. Sędziowali słabo p.p. Galas i Prange z Poznania.
Wiele obiecywali sobie kibice koszykówki po spotkaniu ligowym koszykarek Wisły i wrocławskiej Ślęzy. W drużynie krakowskiej trzy kadrowiczki — Iwaniec, Jaskurzyńska, Starowicz, w zespole wrocławskim też trzy — Pawlak, Sitarz i Zagórska. Siły więc wyrównane, można było oczekiwać sporych emocji, zaciętej walki o wygraną.
Krakowianki rozpoczęły doskonale, wybiły przeciwniczki zupełnie z rytmu gry, zdobywały kosz po koszu i po pierwszych pięciu minutach prowadziły różnicą 12 punktów (14:2), wzbudzając ogólne uznanie swa świetną walką w obronie. Wrocławianki nie mogły wypracować dogodnej do rzutu pozycji, zawsze na ich drodze do kosza znajdowały się wiślaczki. Oddawały więc, koszykarki wrocławskie, rzuty z niedogodnych pozycji i nie trafiały. A przewaga zespołu gospodarzy rosła. W 10 min było 26:10, w niedługi1 czas potem 20 punktów (32:12)! Zanosiło się na pogrom zespołu gości.
Do szatni, na przerwę, zawodniczki schodziły w diametralnie różnych nastrojach — krakowianki rozradowane, zadowolone, ich przeciwniczki przygnębione i smutne.
W drugiej części meczu sytuacja całkowicie się zmieniła. Zespołem atakującym, lepszym, były teraz dziewczęta z Wrocławia.
Ich szybkie, dynamiczne akcje, raz po raz kończyły się celnymi rzutami do kosza. Podopieczne Piotra Langosza, jakby nagle opadły z sił, zaczęły popełniać błędy w obronie, nie trafiać do kosza z najbliższej odległości.
Ich przewaga malała. Straciły szybkość, precyzyjność rzutów i podań, nie udawały im się taktyczne zagrywki. Na szczęście miały sporą przewagę z pierwszej połowy. Cztery minuty przed końcem Wisła prowadziła jeszcze różnicą 10 pkt, potem były już tylko 4 pkt i bardzo nerwowa końcówka zawodów, na szczęście dla krakowianek pomyślna i zwycięstwo zostało przy wiślaczkach.
Nie będę wyróżniała grających w tym meczu, każda bowiem zawodniczka miała i lepsze i gorsze momenty. Odnotować tylko warto pierwszy po dłuższej Wisła-Ślęza chorobie, wystąp Tamary Czelakowskiej, która jeszcze nie jest w pełni sił, ale miejmy nadzieję, wkrótce dojdzie do swej wysokiej formy.
Słabiutko zaprezentowali się sędziowie zawodów. Gwizdali dużo, drobiazgowo, niekiedy zupełnie niepotrzebnie przerywając grę, przeszkadzając zespołom, a niekiedy nie dostrzegając ewidentnych, wpływających na przebieg meczu, przewinień. W sumie więc był to interesujący, ale nie najlepszy mecz spośród tych, jakie w tym sezonie widzieliśmy w Krakowie.