1983.02.13 Wisła Kraków - Włókniarz Pabianice 77:64
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 77:64 | Włókniarz Pabianice | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 42:42 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Po meczu Wisła Kraków zostaje samodzielnym liderem w tabeli ligowej.
Spis treści |
Przed meczem
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1983, nr 30 (11/13 II) nr 11313
PO TYGODNIOWEJ przerwie, znów emocje pod koszami. I to emocje chyba wielkie. Do Krakowa przyjeżdża zespół pabianickiego Włókniarza, prowadzący, wspólnie z Wisłą, w tabeli grupy finałowej. A więc po tym pojedynku, na czele ekstraklasy koszykarek będzie jeden, samodzielny lider. Kto? Wisłą czy Włókniarz.
Odpowiedź na to pytanie pasjonuje kibiców koszykówki od dawna. Włókniarki są jedyną drużyną w ekstraklasie z którą Wisła jeszcze. w tym sezonie nie wygrała. Dwie porażki w Pabianicach i przegrana ul siebie, dość pechowa, niemniej przegrana. To było w pierwszym pojedynku tych zespołów, potem wiślaczki grały dwukrotnie w Pabianicach i dwukrotnie schodziły z boiska pokonane. Teraz oba zespoły spotykają się po raz czwarty, ostatni w tym sezonie ligowym. Czy krakowianki zdołają wreszcie przełamać niedobrą passę, potrafią zwyciężyć? Trudno, z pełnym przekonaniem dać twierdzącą odpowiedź na to pytanie. Wiślaczki jakby ostatnio nieco opadły z sił, jakby były mniej skuteczne, szczególnie w swych ofensywnych poczynaniach. Januszkiewicz czołowa snajperka drużyny, nie trafia tak celnie z półdystansu jak to czyniła jeszcze nie tak dawno temu, Jaskurzyńska ma mecze w których zdobywa po dwadzieścia i więcej punktów, ma jednak i spotkania w których pudłuje nawet z dogodnych pozycji. Nie trafiają z półdystansu Patycka i Starowicz, nie zawsze celnie rzuca Iwaniec. A bez rzutu, celnego, j oddawanego zarówno z bliższych jak i dalszych odległości, trudno wygrywać mecze, nawet gdy dysponuje się świetną defensywą Pojedynek z ŁKS potwierdził te mankamenty drużyny dość wyraźnie. Słaba dyspozycja strzałowa była główną, przyczyną porażki krakowianek.
Jak będzie w niedzielę? Włókniarz gra dobrze, skutecznie, jest tzw. solidną drużyną, nie mającą zbyt wielkich wahań formy. Małgorzata Kozera, pierwsza środkowa w polskiej koszykówce, jest bardzo skuteczną zawodniczką, także dlatego, iż ma mocne oparcie w koleżankach: Gburczyk, Szymańskiej, Nowackiej. Lecz jest drużyną do „ogrania”, czego najlepiej dowiódł poznański AZS przed tygodniem, pewnie wygrywając z Włókniarzem na swoim terenie.
Czekamy, więc na zwycięstwo podopiecznych Piotra Langosza i na wielkie emocje. Niezależnie od tego kto ten pojedynek rozstrzygnie na swoją korzyść, atrakcji, zaciętej walki, nie powinno w tym spotkaniu zabraknąć. A na to czekają kibice, dlatego właśnie wypełniają po brzegi sportowe hale.
W pozostałych meczach puli finałowej (sobota) AZS podejmuje Ślęzę a Lech, gra z ŁKS- em. Faworytkami są akademiczki i łodzianki, choć kto wie czy zespół Lecha nie. pokusi się o sprawienie niespodzianki. Na swoim terenie to bardzo groźny rywal
Echo Krakowa. 1983, nr 31 (14 II) nr 11314
DAWNO w hali Wisły nie widziano takich tłumów. Powodem tak licznego przybycia kibiców był niedzielny pojedynek koszykarek „Białej gwiazdy” z pabianickim Włókniarzem, zespołem, z którym krakowianki w tym sezonie jeszcze nie wygrały. Zwycięstwo w tym meczu dawało podopiecznym Piotra Langosza samodzielne liderowanie w ekstraklasie, przybliżało upragniony mistrzowski tytuł.
WISŁA — WŁÓKNIARZ 77—64 (42—42). Dla Wisły najwięcej punktów zdobyły: Januszkiewicz 26, Jaskurzyńska 18, Starowicz 13 i Iwaniec 10. Dla Włókniarza Gburczyk 18, Kozera i Nowacka po 14. Sędziowali pp. Sołtysiak i Szpilewski z Poznania.
Wysoka stawka spotkania spowodowała, że obie drużyny wyszły na parkiet niezwykle spięte i zdenerwowane. Początek był więc niezwykle chaotyczny. Z najbliższej odległości nie trafiały do kosza Starowicz i Kozera. Ta ostatnia uchodząca za najlepszą środkową w Polsce jakoś wyraźnie nie mogła się opanować, pudłując w najdogodniejszych sytuacjach. Skutecznie utrudniały jej życie Niemiec i Jaskurzyńska. W tej sytuacji ciężar gry musiały dźwigać Gburczyk, Nowacka i M. Szymańska.
Po początkowym prowadzeniu Włókniarza inicjatywę w swoje ręce przejęły wiślaczki, nie potrafiły się jednak oderwać od rywalek. Co najwyżej na kilka punktów. Na całym boisku toczyła się zażarta walka o każdą piłkę. Zawodniczki obu zespołów wkładały w walkę maksimum umiejętności, ambicji i zaangażowania.
W 19 min. na tablicy widniał wynik 41—36 dla Włókniarza.
Jeszcze zryw Wisły i remis 41—41.
Do zakończenia pierwszej połowy meczu tylko sekundy. Rzuty osobiste wykonuje Kozera. Trafia tylko jeden. Za chwilę w podobnej sytuacji to samo czyni Niemiec. A więc 42—42. Z tym rezultatem zawodniczki schodzą na przerwę. Sprawa zwycięstwa pozostaje nadal otwarta.
W drugiej połowie obraz gry nie ulega większym zmianom.
Dla nikogo nie ma straconych piłek. W 34 miń. szczęście zaczyna się uśmiechać do wiślaczek.
Celne rzuty Jaskurzyńskiej i Batyckiej doprowadzają do objęcia przewagi przez zespół Piotra Langosza najpierw 63—56, a później 65-56. Na widowni entuzjazm. Marta Starowicz i Halina Iwaniec raz po raz inicjują akcję ofensywne, kończąc je nierzadko celnymi rzutami. Z dystansu zdobywa punkty Lucyna Januszkiewicz. W obronie dwoją się i troją Małgorzata Niemiec i Anna Jaskurzyńska, Dzielnie sekundują im Tamara Czelakowska i Aldona Patycka. Zdenerwowany trener Włókniarza na ławkę posyła nawet Małgorzatę Kozerę.
Końcowe minuty. Rajd Iwaniec przez całe boisko i kosz, rzut z dystansu Januszkiewicz także celny. Nareszcie upragniona syrena i zwycięstwo 77—64. Radość wśród zawodniczek i trenerów. Kompleks Włókniarza przełamany.
Swój sukces zawdzięczają krakowianki głównie dużo lepszej od rywalek grze w defensywie.
Wszystkie bez wyjątku zawodniczki zasłużyły na słowa pochwały za wyjątkowo ambitną i sportową postawę. Należałoby sobie tylko życzyć, abyśmy jak najczęściej byli świadkami podobnych widowisk jak to niedzielne. Dziękujemy! (PSP) Po dwóch tygodniach przerwy walczyły także koszykarki w finale "B”. Krakowski Hutnik, już praktycznie zdegradowany do II ligi, gościł w Pruszkowie Zgodnie z przewidywaniami oba spotkania zakończyły/się zwycięstwem Znicza.