1983.03.12 ŁKS Łódź - Wisła Kraków 74:73

Z Historia Wisły

1983.03.12, I Liga Koszykówki Kobiet, Finał A (o miejsca 1-6), 10. kolejka, Łódź,
ŁKS Łódź 74:73 Wisła Kraków
I:
II: 43:43
III:
IV:
Sędziowie: Komisarz: Widzów:
ŁKS Łódź
Sędzicka 16, Janowska 14, Sidoruk 13, Janowicz 12, Badocha 9, Warmuzek 2, Cała 2

Wisła Kraków:
Marta Starowicz 20, Lucyna Berniak-Januszkiewicz 20, Halina Iwaniec 11, Tamara Czelakowska 11, Anna Jaskurzyńska 5, Aldona Patycka 4, Małgorzata Niemiec 2



Układ tabeli ligowej przed tym spotkaniem powodował, że zwycięzca zdobywał mistrzostwo Polski - Wisła Kraków przegrała spotkanie i tytuł w ostatnich akcjach meczu.

Spis treści

Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1983, nr 59 (11 III) nr 10628

W najbliższą sobotę o godz. 16 rozegrany zostanie w Łodzi decydujący mecz, który wyłoni mistrzynie Polski na rok 1983. Ulubienice krakowskich kibiców koszykarki „Białej Gwiazdy” spotkają się w walce o tytuł z aktualnymi mistrzyniami Polski drużyną ŁKS Łódź. Drużyna łódzka jest faworytem tego spotkania, ponieważ wystąpi we własnej hali. Krakowianki również poważnie myślą o tytule, tak że powinno dojść do ciekawej walki. Przed sobotnim meczem rozmawiam z I trenerem Wisły, panem Piotrem Langoszem.

— Panie trenerze, jak przygotowywaliście się do tego spotkania? — Nie przeprowadzaliśmy żadnego specjalnego zgrupowania.

Treningi odbywały się tak jak przed innymi spotkaniami. Muszę jednak podkreślić, że zawodniczki pracowały przez ostatnie dni ze zdwojoną energią.

— Czy wszystkie Pana podopieczne są w pełni sił przed sobotnim spotkaniem? — Niestety, nadal nie wiadomo czy w meczu z ŁKS wystąpi Jaskurzyńska. Ma ona kontuzję kolana i przez ostatnie dni znacznie mniej trenowała od pozostałych koleżanek. Raczej nie liczę na jej udział w sobotnim meczu.

— Czy ma Pan już opracowaną taktykę na to spotkanie? — Tak, opracowałem już plan na ten mecz. Trudno będzie zaskoczyć przeciwniczki, jako że gramy już ze sobą od lat i znamy wszystkie swoje wady i zalety. Będziemy starali się grać agresywnie w obronie i mam nadzieję, że taka taktyka przyniesie nam sukces. Niestety mam pewne obawy co do gry naszego ataku. Brak Jaskurzyńskiej może w decydujących momentach zaważyć na korzyść łodzianek.

— Czy planuje Pan specjalną opiekunkę dla Janowskiej? — Wydaje mi się, że to zadanie powierzę Czelakowskiej.

— Dotychczasowy bilans spotkań z ŁKS jest dla was niekorzystny.

— Tak, pierwsze spotkanie wygraliśmy wprawdzie 65:57, ale pozostałe dwa mecze zakończyły się naszymi porażkami 68:80 i 67.74.

— Jakie nastroje panują w zespole przed tym spotkaniem? — Wierzymy w zwycięstwo.

Wprawdzie ŁKS z racji gry na własnym terenie występuje w roli faworyta, ale my nie mamy zamiaru poddawać się bez walki. Ja i moje podopieczne będziemy chcieli zdetronizować łodzianki.

— Kto będzie sędziował ta spotkanie? — PZKosz. wyznaczył sędziów z Wrocławia, panów Zycha t Tomczyka.

Jest to bardzo dobra para sędziowska, która powinna sprostać zadaniu.

— Życzę mistrzowskiego tytułu.

O krótką wypowiedź poprosiłem jeszcze byłego trenera Wisły, obecnie selekcjonera kadry, pana Ludwika Mięttę: „Nie lubię wypowiadać się przed meczem. Faworytem wprawdzie jest drużyna łódzka, ale trzeba pamiętać, że w zeszłym roku w takiej samej roli występowała wrocławska Ślęza. Tytuł mistrzowski powędrował wtedy do Łodzi. Wszystko rozstrzygnie się na parkiecie. Wprawdzie krakowianki wystąpią bez Jaskurzyńskiej, ale uważam, że mają one poważne szanse na zdobycie tytułu”.


Echo Krakowa. 1983, nr 50 (11/13 III) nr 11333

WIELKI wyścig po zdobycie tytułu mistrzowskiego w ekstraklasie koszykarek zbliża się do finiszu. Jutro w Łodzi zmierzą się ze sobą dwie prowadzące w tabeli drużyny — ŁKS i Wisła, obie z identycznym dorobkiem punktowym. Aby zdobyć tytuł najlepszego zespołu, tak jedna jak i druga drużyna musi spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Zapowiada się więc pasjonujący i pełen emocji pojedynek.

Krakowianki czas jego rozpoczęcia spędzały na intensywnych ? treningach. Poszczególne elementy gry ćwiczono oczywiście pod kątem stylu prezentowanego przez sobotniego przeciwnika.

O wypowiedź przed meczem poprosiliśmy trenera wiślaczek Piotra Langosza. „Naszym największym kłopotem jest kontuzja Anny Jaskurzyńskiej. Robimy wszystko, by była dobrze przygotowana do meczu, zaległości treningowe mogą jednak odbić się na jej grze. Faworytem spotkania jest bez wątpienia ŁKS, aktualny mistrz Polski, posiadający dodatkowo handicap własnej sali i publiczności. Spróbujemy jednak wygrać.

Wydaje mi się, że to, co dziewczyny osiągnęły do tej pory jest już wielkim sukcesem. Drużyna jest przecież bardzo młoda i przed rozgrywkami wicemistrzostwo wydawało się szczytem marzeń. To nie my. ale łodzianki powinny się denerwować. Ich porażka byłaby wielką sensacją.

A jeśli przegramy to trudno.

Gdybym miał stawiać horoskopy, to szanse obu zespołów oceniam, mniej więcej równo” W środowy wieczór w hali Wisły jeden z ostatnich treningów przed wyjazdem do Łodzi. Z szatni z numerem 15 na koszulce wychodzi kapitan, zespołu „Białej gwiazdy” i jednocześnie czołowa rozgrywająca Halina Iwaniec — „Samanta”.

„Jak na razie, humory nam dopisują, a o meczu staramy się nie myśleć. Drużyna nastawiona jest bardzo bojowo, panuje pełna mobilizacja. Oprócz Ani Jaskurzyńskiej żadnej nie trapią poważniejsze kontuzje. Jedynie drobne przeziębienia i zakatarzenia, ale to już wina aury.

Mecze w Łodzi zawsze należały do bardzo trudnych. Tak będzie z pewnością i w najbliższą sobotę. A przecież w tym roku drużyna została wyraźnie odmłodzona, brakuje jej jeszcze zgrania i rutyny. Walczyć na pewno będziemy, tanio skóry nigdy nie sprzedajemy".

W tym sezonie oba zespoły spotykały się już trzykrotnie, z czego dwukrotnie lepszy okazał się ŁKS wygrywając. 80—68 i 74—67 raz Wisła... zwyciężając 65—57. Jak będzie w sobotę oka.

że się na parkiecie. Jedno jest pewne, emocje sięgną zenitu


Echo Krakowa. 1983, nr 51 (14 III) nr 11334

ŁKS-WISŁA 74—73 (43—43). Punkty dla łodzianek zdobyły: Sędzicka 16, Janowska 14, Sidoruk 13, Janowicz 12, Sadocha 9, Warmuzek 7, Cała 2, Gumowska 1, dla krakowianek Januszkiewicz i Starowicz po 20, Czelakowska i Iwaniec po 11, Jaskurzyńska 5, Patycka 4, Niemiec 2. Sędziowali: W. Tomczyk i W. Zych z Wrocławia. Widzów: nadkomplet.

Na świetlnym zegarze, do zakończenia spotkania pozostawały tylko 32 sekundy. RezultaŁJ?4:73 dla ŁKS-u. Trener wiślaczek Piotr Langosz bierze czas dla swojego zespołu, jeszcze wszystko można wygrać, wszystko przegrać. Trener udziela ostatnich rad i wskazówek. Krakowianki są w posiadaniu piłki, co jest poważnym handicapem. Cała taktyka polega teraz na tym, by jak najdłużej ją rozgrywać i akcję zakończyć celnym rzutem. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać.

Krakowianki są już przecież strasznie zmęczone i niezwykle zdenerwowane. Wszyscy, z niecierpliwością spoglądają na zegar. Piłka wędruje między zawodniczkami, najczęściej jest kierowana do Haliny Iwaniec. To właśnie „Samanta” ma ściągnąć na siebie uwagę przeciwniczek, podając później do nieobstawionej koleżanki, ewentualnie sama próbować dynamicznego wejścia na kosz. Kolejne podanie, tym razem Iwaniec oddaje piłkę Batyckiej. Ta próbuje przekazać ją do Czelakowskiej. Jak spod ziemi wyrasta jednak przed nią Bożena Sędzicka. Przechwytuje piłkę, to już koniec marzeń wiślaczek. Zaraz nieodwołalnie zabrzmi syrena, na 2 sekundy przed końcem publiczność nie wytrzymuje, wpada na parkiet.

Sędziowie kończą ten pasjonujący pojedynek. Ryk na widowni, powiewają biało-czerwone flagi ŁKS-u. Uradowane łodzianki w objęciach swych kibiców, gratulacje i kwiaty, chóralne śpiewy.

Jakby obok tego wszystkiego co w tej chwili dzieje się w hali wiślaczki przeżywają swój dramat.

Siedzą na ławce ze spuszczonymi głowami, twarze ukryte w dłoniach. Łzy. Piotr Langosz długimi krokami wędruje wzdłuż ławki. Ręką gładzi włosy swych podopiecznych. W tej chwili nie jest w stanie wypowiedzieć ani słowa, glos więźnie mu w gardle.

Na parkiecie trwa nadal festiwal radości. Kibice jednak przypominają sobie nagle o krakowiankach. To przecież także dzięki nim mieli okazję obejrzenia pasjonującego widowiska.

Kołem otaczają ławkę wiślaczek Rozlega się skandowany okrzyk: „Wisło dziękujemy, Wisło nie martw się”. Rzęsiste brawa.

Prezes PZKosz Marian Kozłowski wręcza medale zawodniczkom obu zespołów. Publiczność jeszcze raz im dziękuje. Za chwilę hala powoli zacznie pustoszeć.

Jednak wszystkim tym, którzy byli świadkami tego meczu, na długo zapadnie on w pamięć Obie drużyny dały bowiem pokaz waleczności i ambicji. Któraś musiała przegrać, bo takie, czasem jakże brutalne są reguły sportu. Dziś spotkało to krakowianki, za rok może być odwrotnie. A więc, nie martw się Wisło, za wszystko co zrobiłaś dziękujemy.


Gazeta Krakowska. 1983, nr 61 (14 III) nr 10630

P. Langosz:

Jestem dumny ze swoich dziewcząt

Koszykarki ŁKS mistrzem, Wisła wicemistrzem

Takiego scenariusza wydarzeń nikt z pewnością nie przewidywał. Do decydującej walki o prymat w polskiej koszykówce kobiecej doszło w ostatniej kolejce ekstraklasy.

Mało tego, o tytule mistrzowskim zadecydował jeden punkt! Mistrzyniami Polski zostały łodzianki, które po dramatycznej walce pokonały koszykarki „Białej Gwiazdy” 74:73 (43:43).

Przed meczem odwiedziłem koszykarki krakowskie. W hotelowym pokoju rozmawiałem z Anną Jaskurzyńską i Małgorzatą Niemiec. Dziewczęta były w dobrych humorach. A oto ich krótkie wypowiedzi.

M. Niemiec: „Nikt nie wierzył, że tak daleko zajdziemy.

Już w tej chwili jesteśmy srebrnymi medalistkami, a przed nami jeszcze szansa na złoto. Ja i moje koleżanki wierzymy, że uda nam się wygrać dzisiejszy mecz”. A. Jaskurzyńska: „Ostatnio źle się czułam i nie wystąpiłam w meczu z Lechem. Bardzo chcę dzisiaj zagrać i wierzę, że będę mogła pomóc koleżankom w walce”.

Ostatnie chwile przed meczem. Sala LKS-u wypełniona po brzegi, atmosfera wielkiego święta. O kilka słów na temat taktyki i szans wiślaczek proszę trenera Piotra Langosza: „Zaleciłem moim podopiecznym agresywną grę w obronie. Liczę na rozgrywające, ich postawa może zadecydować o wyniku spotkania. Wierzę w to, że możemy tutaj wygrać.” W I części gry obydwie drużyny grają b. słabo w obronie. Stąd też wysoki wynik do przerwy 43:43. Prawdziwe emocje zaczynają się dopiero od 30 min. Przy stanie 53:54 w drużynie krakowskiej nastąpiło załamanie. W drużynie łódzkiej popisowo grają Sidoruk i Janowska. Przewaga łodzianek rośnie do 9 pkt. W 32 min. jest 62:53 dla ŁKS-u.

Od tego momentu rozpoczyna się pogoń za łodziankami.

Wspaniałą serię rzutową ma Januszkiewicz, którą dzielnie wspomagają koleżanki z zespołu. W 34 min. jest już tylko 63:64. Łodzianki gubią się, popełniają szkolne błędy i nie potrafią opanować chaosu w swoich szeregach. Na 30 sek. przed końcem jest 73:74, po celnym rzucie Januszkiewicz.

Błąd ŁKS-u w ataku i piłka ponownie trafia do koszykarek krakowskich. Jednak podanie Patyckiej do Czelakowskiej przechwytuje Sędzicka.

Wcześniej był chyba faul tej zawodniczki. Sędziowie jednak nie odgwizdują tego przewinienia i w tym momencie końcowy gwizdek — ŁKS Mistrzem Polski! Na ławce Wisły smutek, dziewczęta płaczą, mimo iż w dzisiejszym spotkaniu zagrały wspaniale. Niestety, zabrakło szczęścia. Swoją postawą zasłużyły sobie na uznanie wszystkich kibiców i za to im dziękujemy.

Po meczu trener Langosz powiedział: „Jestem dumny ze swoich zawodniczek. Każda z nich dała z siebie wszystko i za to jestem im wdzięczny.

Zabrakło trochę szczęścia bo mogło być nawet złoto, ale tytuł wicemistrzowski jest dużym sukcesem tych młodych dziewcząt i trzeba im tego serdecznie pogratulować”.

Punkty dla Wisły zdobyły: Starowicz 20, Januszkiewicz 20, Czelakowska 11, Iwaniec 11, Jaskurzyńska 5, Patycka 4, Niemiec 2. Dla ŁKS-u: Sędzicka 16, Janowska 14 i Sidoruk 13.


"Dziennik Polski" strona 8