1984.03.14 Wisła Kraków - Stal Mielec 0:0

Z Historia Wisły

1984.03.14, Puchar Polski, 1/2 finału, Kraków, Stadion Wisły, 16:30
Wisła Kraków 0:0 Stal Mielec
widzów: 8.000-10.000
sędzia: Wacław Kaczałko z Wrocławia
Bramki
Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Janusz Nawrocki
Jan Jałocha
Damian Nurkowski grafika: Zmiana.PNG (46’ Andrzej Targosz)
Janusz Krupiński
Adam Nawałka
Marek Banaszkiewicz
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Edmund Zientara
Stal Mielec
4-3-3
Pazdan
Skiba
Duchnowski
Bedryj
Tryburski
Barnak Grafika:Zmiana.PNG (67' Porębny)
Bartoszewski
Grafika:Zk.jpg Banasik
Łatka
Lizbończyk Grafika:Zmiana.PNG (83' Falt)
Wnuk

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 63 2 nr 64 4



Spis treści

Echo Krakowa. 1984, nr 52 (13 III) nr 11590

TO NIEMAL pewne, że piłkarze Wisły nie odegrają większej, roli w rozgrywkach ekstraklasy, dlatego jedyną dla nich szansą wypłynięcia na szersze, międzynarodowe wody jest sukces w Pucharze Polski. Na razie wszystko układa się po myśli zawodników, trenerów, działaczy i kibiców. Po wyeliminowaniu Lechii Piechowice, Motoru Lublin i Górnika Knurów krakowianie znaleźli się w półfinale. Ich kolejnym rywalem będzie II-ligowy zespół mieleckiej Stali.

Jutro o godz. 16.30 na stadionie przy ul. Reymonta zostanie rozegrane pierwsze z dwóch spotkań, których stawką jest udział w finale. Wiślacy jeśli marzą o awansie, muszą w pełni wykorzystać atut własnego boiska, uzyskać jak największa przewagę w. bramkach. Tylko że łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Podstawowym mankamentem drużyny gospodarzy jutrzejszego pojedynku jest nieskuteczność.

A goście, choć w poprzednim sezonie opuścili szeregi pierwszoligowców. i stracili kilku czołowych graczy, nadal są wymagającym przeciwnikiem. Przekonali się o tym piłkarze szczecińskiej Pogoni, którzy przegrali z mielczanami u siebie aż 1:3 i w rewanżu nie potrafili już odrobić strat. Także Wisła musiała niedawno uznać wyższość Stali, przegrywając w Krakowie 0:1, tyle że w sparringu. Zobaczymy jakie wnioski wyciągnęli z tej lekcji podopieczni Edmunda Zientary.

Swoją drogą styl gry mieleckiej jedenastki nigdy nie odpowiadał wiślakom, stąd nie należy zbyt pochopnie stawiać Stali na straconej pozycji. Tym bardziej, że Wisła wystąpi w osłabionym składzie. bez Budki i Lipki. Możliwy jest natomiast udział w tym spotkaniu Iwana.


Echo Krakowa. 1984, nr 53 (14 III) nr 11591

SYMPATYKOM pałki nożnej przypominamy, że dziś o godz. 16.30 na stadionie przy ul. Reymonta rozpocznie się półfinałowy mecz Pucharu Polski pomiędzy Wisłą a Stalą Mielec.


Echo Krakowa. 1984, nr 54 (15 III) nr 11592

Znów bez bramek na stadionie Wisły Po raz pierwszy w Krakowie

Nie pomógł nawet Andrzej Iwan

WISŁA — STAL Mielec 0:0.

Sędziował Wacław Kaczałko z Wrocławia. 2ółta kartka: Banasik (Stal).

WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Nawrocki, Jałocha — Krupiński, Nawałka, Nurkowski (od 46 min. Targosz) — Banaszkiewicz, Iwan, Wróbel, Drużyna gospodarzy nie potrafiła wykorzystać atutu własnego boiska w pierwszym z dwóch półfinałowych spotkań piłkarskiego Pucharu Polski. Podobnie jak w ligowym meczu z Lechem i tym razem krakowianom nie udało się sforsować dobrze zorganizowanej. skomasowanej obrony rywala Choć wiślacy mieli przewagę w polu, częściej atakowali, nie potrafili stworzyć sytuacji podbramkowych. Nie pomogła nawet obecność na boisku, i to przez 90 minut, czołowego snajpera zespołu Andrzeja Iwana. który nadal odczuwa skutki kontuzji i daleki jest jeszcze od swej normalnej formy.

W sytuacji, gdy podstawowym mankamentem napastników i pomocników Wisły jest nieskuteczność nie dziwi fakt, że najgroźniejszym zawodnikiem gospodarzy był wczoraj boczny obrońca Jan Jałocha. Właśnie on najczęściej próbował zaskoczyć bramkarza Stali Witolda Pazdana strzałami z dalszej odległości.

Niestety piłka o centymetry mijała cel.

Bliżsi uzyskania gola byli mielczanie. Ich szybkie kontry sprawiały niemało kłopotów krakowskim obrońcom. Najlepszych okazji nie wykorzystał Mirosław Wnuk w 19 i 81 min. Szczególnie w tym drugim przypadku zachował się bardzo dziwnie. Chciał się popisać efektownym „szczupakiem” zamiast nogą skierować piłkę do bramki. W ogóle jednak trzeba przyznać, że drugoligowcy, prowadzeni przez byłego szkoleniowca Cracovii Henryka Stroniarza zaprezentowali się z dobrej strony, a ponieważ rewanż odbędzie się 16 maja w Mielcu mają spore szanse na awans do finału.

Myślimy, że wiślacy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Nadzieja w tym, że za dwa miesiące znajdować się będą w lepszej dyspozycji, przestaną ich trapić kontuzje.

Role mogą się zresztą odwrócić. To raczej Wisła zagra z kontry, a Stal zostanie zmuszona do przyjęcia bardziej ofensywnego wariantu gry.


Gazeta Krakowska. 1984, nr 62 (13 III) nr 10939

Przed niedzielnym derbowym meczem z Wisłą, Cracovia rozegra sparringowy mecz z Zastałem Zielona Góra. Do zespołu powrócił Dybczak, który pauzował za żółte kartki, trenuje już odsunięty dyscyplinarnie od meczu w Szczecinie Hnatio, prawdopodobnie dzisiaj wznowi treningi po grypie Tyrka. Nadal nogę w gipsie ma Wrześniak, być może w piątek dołączy do zespołu.

Piłkarze Wisły żyją już meczem półfinałowym o Puchar Polski, który rozegrają jutro z mielecką Stalą. Niestety w meczu tym nie zagra Krzysztof Budka, który w sobotę doznał złamania nosa. Będzie natomiast brany pod uwagę Andrzej Iwan, dochodzący po kontuzji powoli do formy.

Mecz, chociaż drużyna mielecka gra w drugiej lidze, nie będzie łatwy, tym bardziej, że jest to walka o finał. Trener Zientara powiedział, że bardzo obawia się aby jego podopieczni nie zlekceważyli w podświadomości przeciwnika. Liczy jednak na dobrą postawę wiślaków, którzy bardzo chcą zagrać w finale. Sobotni mecz z Lechem potwierdził dobre przygotowanie kondycyjne. Piłkarze powinni rozkręcać się z meczu na mecz i poprawić przede wszystkim skuteczność, która w meczach pucharowych bardzo się będzie liczyć. Mecze ze Stalą będą niewątpliwie twardą walką ale w Krakowie wszyscy wierzą, że z tej batalii Wisła wyjdzie zwycięsko. (sk)



Gazeta Krakowska. 1984, nr 64 (15 III) nr 10941

W Krakowie nudy na pudy i tylko 0:0 Wisły

W pierwszym półfinałowym meczu piłkarskiego Pucharu Polski Wisła tylko zremisowała u siebie z Ii-ligową Stalą Mielec 0:0. Piszę tylko, bo krakowian czeka rewanż 16 maja w Mielcu i wiślakom nie udało się uzyskać skromnej, choćby jednobramkowej zaliczki.

10-tysięczną widownię spotkał srogi zawód. Mecz był owszem zacięty, twardy (momentami grano zbyt ostro co dotyczy głównie piłkarzy gości), ale piłkarsko bardzo słaby. Kibice solennie wynudzili się, wiślacy pierwszy celny strzał na bramkę Pazdana oddali dopiero w 3 min. (strzał Iwana z wolnego), w ciągu 90 minut naliczyłem zaledwie trzy celne uderzenia z obu stron. To świadczy chyba najlepiej o poziomie pojedynku.

Gra toczyła się przeważnie w strefie środkowej boiska, w drugiej odsłonie częściej na połowie gości. Wynikało to i określonej taktyki mielczan, którzy zagęścili strefę środkową i agresywnym kryciem starali się wybić z uderzenia rywala. Goście swój cel osiągnęli.

Krakowianie zmuszeni zostali do ataku pozycyjnego, a że rozgrywali akcje bardzo wolno, bez przyspieszenia, bez zagrań z pierwszej piłki — prawie w ogóle nie dochodzili do pozycji strzeleckich. W ciągu całego meczu gospodarze nie wypracowali ani jednej tzw. stuprocentowej sytuacji; owszem Kilkakrotnie kotłowało się na polu karnym Stali, ale obrońcy gości byli zawsze szybsi i bardziej zdecydowani od anemicznie grających napastników gospodarzy.

Atak Wisły — podobnie jak w meczu z Lechem — prezentował zerową skuteczność. Dość powiedzieć, że największe niebezpieczeństwo zagrażało Pazdanowi ze strony obrońcy Jałochy, który strzelał kilkakrotnie z dalszej odległości. Najniebezpieczniej w 75 min, kiedy to piłka po jego uderzeniu poszybowała tuż nad poprzeczką.

Iwan — gnębiony kontuzjami grał najwyżej na 25 proc, swoich możliwości, Wróbel jak zawsze bezproduktywny, Banaszkiewicz też mało widoczny.

Bardzo mało konstruktywnie grała pomoc, tylko Nawałka pracował za trzech. Najpewniej grała obrona, zwłaszcza obaj boczni obrońcy dość często włączali się do akcji ofensywnych.

Stal zaskoczyła in plus. Grała bez kompleksów, twarda I zdecydowanie. Pewnie grała czwórka obrońców, w ataku liczono głównie na kontry, pod koniec meczu po jednej z szybkich akcji Wnuk nie trafił w piłkę z odległości... 6 metrów od bramki Zajdy. W sumie — na boisku nie widać było żadnej różnicy między obydwoma zespołami a grała przecież jakby nie było I ligowa drużyna z II-ligowym średniakiem...

WISŁA: Zajda — Motyka, Nawrocki, Skrobowski, Jałocha, Krupiński, Nawałka, Nurkowski (46 min. Targosz) — Banaszkiewicz, Iwan, Wróbel.

STAL: Pazdan — Skiba, Duchnowski, Bedryj, Ty burski — Barnak (68 min. Porębny), Bartoszewski, Banasik. Wnuk — Lizończyk (86 min. Fait), Łatka.

Żółta kartka Banasik, sędziował Kaczątko z Wrocławia.

W drugim półfinałowym meczu Ruch Chorzów przegrał u siebie z Lechem Poznań 0:1 (0:0) a jedyną bramkę strzelił w 67 min. Miłoszewicz.