1984.03.18 Cracovia - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

1984.03.18, I Liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 12:00
Cracovia 0:0 Wisła Kraków
widzów: 15.000-18.000
sędzia: J. Grzesiuk z Suwałk
Bramki
Cracovia
4-4-2
Koczwara
Nazimek
Dybczak
Konieczny
Podsiadło
Zbigniew Hnatio Grafika:Zmiana.PNG (64' Kasperski)
Graba
Surowiec
Kuć
Janikowski
Kubisztal

trener:
Wisła Kraków
4-3-3
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Janusz Nawrocki
Jan Jałocha
Janusz Krupiński
Adam Nawałka
Andrzej Targosz
Marek Banaszkiewicz
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Edmund Zientara

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 66 7 nr 67 8 nr 68 4


Relacje prasowe

”Tempo” z 1984.03.19

Lepszy wróbel w garści…

CRACOVIA — WISŁA 0—0

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek. Dybczak, konieczny, Podsiadło — Hnatio (64 min Kasperek). Graba. Surowiec. Kuć — Janikowski, Kubisztal.

WISŁA: Zajda — Motyka. Nawrocki. Skrobowski. Jałocha. Targosz. Nawałka. Krupiński Wróbel. Iwan. Banaszkiewicz.

Sędziował J. Grzesiuk z Suwałk. nota — 4. Widzów ok. 15 tyś. nota — 2.

Gdyby nie grupy rozwydrzonych łobuziaków zakłócających atmosferę na stadionie i próbujących sprowokować piłkarzy do brutalności i chamstwa, to do widowiska nie można by wnosić większych zastrzeżeń. Tym bardziej u progu kalendarzowej wiosny. Grano bowiem ambitnie i w miarę szybko a kilka ostrzejszych starć wynikało bardziej z woli walki, niż ze złośliwości.

O meczu można by powiedzieć kilka prawd. Przede wszystkim ofensywne plany „pasiaków" nie zostały zrealizowane a siły wykruszały do zawodnikom w miarę upływa czasu. I choć Janikowski wespół z Grabą i Surowcem mieli lepsze pozycje strzeleckie, niż ich vis a vis. to jednak wiślacy szczególnie po przerwie mieli nie tylko optyczną przewagę, ale też w kornerach (8-3).

Po kilku akcjach gospodarzy w 16 min Iwan mało precyzyjnie zmienił lot piłki uderzonej z wolnego przez Motyką. Po drugiej stronie boiska Nawrocki zapłacił tanią ceną za gapiostwo, bowiem Janikowski z pozycji, w której nie zwykł chybiać, posłał piłkę obok słupka. W 3 min później tylko Zajdzie mogą zawdzięczać wiślacy, że gry nie wznowiono ze środka boiska, bo po pomysłowej akcji zainicjowanej przez Hnatię, Janikowski — po centrze Graby — strzelił „głową", w dolny róg lecz golkiper rywali jakimś cudem wyczuł intencje i zażegnał niebezpieczeństwo. Od tego momentu gra „siadła" i dopiero w 30 min. po rogu egzekwowanym przez Wróbla nad głowami rywali wyskoczył Iwan i skierował piłkę w róg. Piłka „minęła” już Koczwarę, lecz drogę do siatki zagrodził jej na linii bramkowej, Podsiadło.

Jeszcze nie odetchnęli kibice „pasiaków" a już w kontrataku Hnatio podał Janikowskiemu, ten Surowcowi, który jednak nie zdołał przechytrzyć Zajdy.

Po zmianie stron emocji było więcej. Próby sforsowania obrony wiślickiej przez Janikowskiego i Kubisztala nie powiodły się. Tym bardziej, że Skrobowskiemu dzielnie domagali boczni obrońcy. Jednak Jałocha nie uniknął błędu wystawiając w 57 min piłkę na nogę Grabie. Strzał w róg i… Zajda zdołał naprawić błąd współpartnera. Wkrótce byliśmy jednak świadkami „popisu" Wróbla, który po przejęciu idealnego podania od Skrobowskiego zachował się jak niedoświadczony sztubak Będąc tuż przed Koczwarą dał sobie odebrać piłkę przez Nazimka. Niektórzy szukali wytłumaczenia w faulu!

Najciekawszy był ostatni kwadrans. Stał on pod znakiem falowych ataków Wisły i kontr Cracovii. W 73 min mało energicznie zachował się Janikowski i na linii strzału (z bliska) zdołał „wyrosnąć" Motyka. W chwilę później Dybczak spudłował a rywale też nie zdołali zmusić do kapitulacji Koczwary.

Po meczu wzajemnie komplementowali się trenerzy. Solenizant Józef Walczak stwierdził, że... lepszy remis (użył określenia „wróbel") w garści niż... porażka. To samo podkreślał trener Edmund Zientara. W końcu punkt, to punkt. Na domiar, w wypadku Wisły, uzyskany w trzecim pojedynku w ciągu 8 dni.

Na koniec uwaga, obok „gwiazdkowiczów" dobre momenty zaprezentowali: Podsiadło, Hnatio, Kuć i Surowiec w Cracovii oraz Skrobowski, Jałocha, Krupiński i Iwan (głównie za opisaną „główkę"). Natomiast Motyka to gracz tak nierówny, że w odstąpię sekund zyskiwał poklask i zbierał słowa krytyki.

Niedzielne derby rozegrana już po raz 154. W dotychczasowym bilansie 65 razy triumfowali piłkarze Wisły, 53 razy Cracovia, a w 36 spotkaniach padł wynik remisowy. Bilans bramkowy 256— 210 dla Wisły.

J. FRANDOFERT

”Przegląd Sportowy” z 1984.03.19

Kraków 18.3. (inf. wł.). Co najmniej 3 godziny przed rozpoczęciem krakowskiej „świętej wojny" Cracovia — Wisła, ciągnęły w kierunku Błoń nieprzebrane tłumy. W typowej dla derbów scenerii, w której grupy kibiców rywalizowały ze sobą najczęściej nie przebierając w środkach i sposobach. Kiedy piłkarze wbiegli na boisko, z ustawienia obu drużyn łatwo było, się zorientować, iż pierwsze minuty obydwa zespoły potraktują asekuracyjnie. Ale już w 5 min. Janusz Surowiec zmusił do interwencje Jerzego Zajdę i był to sygnał, oznaczający przyspieszenie gry przez gospodarzy. Jak powiedział trener wiślaków, Edmund Zientara, jego podopieczni mieli w pierwszej połowie za zadanie zwalnianie tempa, gdyż trener obawiał się, iż w trzecim, rozgrywanym w ciągu 8 dni meczu. Jego podopieczni mogą nie wytrzymać kondycyjnie.

Toteż pierwsza połowa spotkania należała do „pasiaków", którzy opanowali środek pola i bardzo często przedostawali się z piłką w pobliże pola kornego rywali. W pierwszyzn 45 minutach obydwa zespoły wypracowały po kilka dobrych sytuacji, ale żadnemu z graczy nie. udało się celnie strzelić. Najlepszą okazję miał w 32 min. Janusz Surowiec, który otrzymał idealnie piłkę od Henryka Janikowskiego, ale z 5 metrów strzelił zbyt lekko, wprost w bramkarza Wisły. Dopóki Janikowski dysponował pełnia sił stanowił duże zagrożenie dla wiślackiej bramki i często uwalniał się spod opieki pilnującego go Piotra Skrokowskiego, ale i ten rutynowany piłkarz „pasiaków” nie wy korzystał szans m.in. w 10 min., kiedy próbował przelobować Zajdę.

Atakującej Cracovii w 30 min. dopisało olbrzymie szczęście. Andrzej Iwan silnie strzelił głową, bramkarz Cracovii Adam Koczwara nie najlepiej interweniował, lecz tuż przed linią bramkową znajdował się Marek Podsiadło i głową odbił zmierzającą do bramki piłkę. W drugiej części meczu wiślacy wyraźnie przyspieszyli, a przeciwnicy nie mogli znaleźć skutecznej recepty na ich szybką grę. Czas płynął, piłkarze Cracovii słabli w oczach, a zawodnicy Wisły z coraz większą swobodą i świeżością poruszali się po boisku... Ale wiślacy, którzy w ostatnich sezonach nie słyną z bramkostrzelności i w tym meczu nie „splamili się" celnym trafieniem. W 57 min. Michał Wróbel nie wykorzystał znakomitej sytuacji mając nawet przed sobą pustą bramkę.

W miarę jak mecz zbliżał się do końca, odnosiliśmy wrażenie, że obydwa zespoły pogodziły się z podziałem punktów i zawodnicy obu zespołów nie wierzyli w możliwość oddania w miarę mocnego i celnego strzału. 154 „święta wojna" zakończyła się więc remisem.

Ryszard Kowalski