1984.03.18 Cracovia - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

1984.03.18, I Liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 12:00
Cracovia 0:0 Wisła Kraków
widzów: 15.000-18.000
sędzia: J. Grzesiuk z Suwałk
Bramki
Cracovia
4-4-2
Koczwara
Nazimek
Dybczak
Konieczny
Podsiadło
Zbigniew Hnatio Grafika:Zmiana.PNG (64' Kasperski)
Graba
Surowiec
Kuć
Janikowski
Kubisztal

trener:
Wisła Kraków
4-3-3
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Janusz Nawrocki
Jan Jałocha
Janusz Krupiński
Adam Nawałka
Andrzej Targosz
Marek Banaszkiewicz
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Edmund Zientara

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 66 7 nr 67 8 nr 68 4


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1984, nr 56 (17/18 III) nr 11594

Niech wygra lepszy!

JUTRO na stadionie przy ul. Kałuży po raz 50. w historii Cracovia i Wisła spotkają się w pojedynku o ligowe punkty. Przedstawimy więc poniżej krótkie doniesienia z obu klubów.

Polecamy także wywiady z Jerzym Zajdą i Mirosławem Kubisztalem, prognozy komputera co do formy poszczególnych piłkarzy, wykonane jak najpoważniej dzięki uprzejmości WITOL DA KORCZYŃSKIEGO z Agencji Reklamowo - Informacyjnej „Eureka”, a przez nas potraktowane z przymrużeniem oka Możecie także przeczytać materiał o kibicach Wisły, jakże innych od tych, do których przyzwyczailiśmy się na stadionach.

Będzie również trochę statystyki i historii.

CRACOVIA: W składzie istotne zmiany. W porównaniu z meczem z Pogonią w akcji zobaczymy Wiesława Dybczaka i Zbigniewa Hnatię, na którego klub nałożył karę w postaci trzymiesięcznej dyskwalifikacji z zawieszeniem na pół roku za tygodniową nieobecność na treningach. W ostatniej chwili udało się także sfinalizować sprawę przejścia do Cracovii Jacka Bzukały z Garbarni i być może wystąpi on w tym meczu. Nadal natomiast kontuzjowany jest Rafał Wrześniak, a Jarosław Tyrka odczuwa jeszcze skutki niedawno przebytej grypy. Trener Józef Walczak tak powiedział o jutrzejszym meczu: „Nie szykuję na to spotkanie żadnej „tajnej broni”, nie wierzę w nią a poza tym nie porywam się no rzeczy niewiadome. Niech wygra lepszy, przed zwycięzcą trzeba schylić głowę. Chciałbym by było to dobre widowisko”. Wczoraj Cracovia udała się do Myślenic. „Postanowiliśmy odseparować drużynę od kibiców, oderwać od nerwowej atmosfery.

Zespół musi być sobą i mieć własne oblicze”.

WISŁA. „Mogę tylko powiedzieć — to słowa trenera Edmunda Zientary — że wszyscy zawodnicy, którzy grali w ostatnich meczach, trenowali Także kontuzjowany w spotkaniu z Lechem Krzysztof Budka”.

Czy Budka wystąpi w pojedynku z Cracovią — nie wiadomo. Natomiast na pewno zobaczymy w niedzielę na boisku Marka Motykę, który co prawda tydzień temu „zarobił” kolejną żółtą kartkę, ale nawet jeśli Wydział Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej nałoży na niego jakąś karę, to jej bieg rozpocznie się dopiero w poniedziałek. takie przynajmniej wyjaśnienie otrzymaliśmy z PZPN.

Wiślacy przygotowywali się do „Świętej wojny” na swoim stadionie, nie wyjechali na żadne przedmeczowe zgrupowanie. Starali się raczej regenerować siły po środowym pojedynku pucharowym ze Stalą Mielec. Derby będą dla zespołu z ul. Reymonta okazją do rehabilitacji za niezbyt udany występ w półfinale Pucharu Polski.


Echo Krakowa. 1984, nr 57 (19 III) nr 11595

W 50. „Świętej wojnie” o ligowe punkty bez fajerwerków ale i bez rozczarowań CRACOVIA — WISŁA 0—0. Sędziował: Józef Grzesiuk z Suwałk.

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek, Dybczak, Konieczny, Podsiadło — Hnatio (od 64 min. Kasperek), Graba, Surowiec, Kuć — Janikowski, Kubisztal.

WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Nawrocki, Jałocha — Targosz, Nawałka, Krupiński — Banaszkiewicz, Iwan, Wróbel.

Piłkarska Święta wojna” pomiędzy Cracovią a Wisłą to wielkie sportowe wydarzenie dla kibiców z podwawelskiego grodu. Znalazło to potwierdzenie także wczoraj, gdy stadion przy ul. Kałuży został wypełniony do ostatniego miejsca. Nie zawiedli również główni aktorzy, zawodnicy obu zespołów, stwarzając niezłe widowisko.

Choć zabrakło goli, mecz stał na dobrym poziomie, był toczony w szybkim tempie, obfitował w gorące spięcia podbramkowe.

Pierwsza połowa wczorajszego spotkania należała do gospodarzy, którzy byli stroną atakującą. Już w 5 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marka Podsiadły dobry strzał głową Janusza Surowca przytomnie wyłapał Jerzy Zajda. W rewanżu także „główką”. Adama Koczwarę, absorbował Andrzej Iwan W 23 min. bliski zdobycia prowadzenie dla „pasiaków” był Henryk Janikowski. Strzelił jednak zbyt lekko. Minutę później znów gorąco pod bramką Wisły.

Strzał głowa Janikowskiego tuż przy, słupku we wspaniałym stylu i z olbrzymim refleksem broni Zajda. W 35 min. z kolei mogli uzyskać gola wiślacy.

Znów dał o sobie znać Andrzej Iwan. Piłkę zmierzającą nieuchronnie do siatki wybił jednak głową Marek Podsiadło.

Cracovia nie pozostawała dłużna wiślakom. Po raz wtóry w dogodnej pozycji znalazł się Janusz Surowiec. Nierówność terenu i w konsekwencji złe przyjęcie piłki spowodowało jednak, że jego strzał był nieprecyzyjny.

W drugiej połowie do bardziej zdecydowanych ataków przeszli podopieczni Edmunda Zientary.

Teraz oni byli stroną atakującą, sprawiali wrażenie świeższych, lepiej przygotowanych kondycyjnie. Nie po raz pierwszy brakło jednak skuteczności strzeleckiej. W 58 min. w sytuacji „sam na sam” znalazł się Michał Wróbel, po 60-metrowym podaniu Piotra Skrobowskiego, ale zwlekał z oddaniem strzału i Piotr Nazimek zdążył wyekspediować piłkę za boisko. Jak już wspomniałem, w drugiej połowie więcej z gry mieli wiślacy, ale i „pasiaki” stwarzały groźne sytuacje, W 73 min. Janikowski ograł Janusza Nawrockiego, lecz Zajda wybiegiem uratował swój zespół od utraty gola. Dogodne okazje do zdobycia bramki mieli także: Janusz Krupiński, Wiesław Dybczak i Jan Jałocha, wynik nie uległ jednak zmianie.

Remis odzwierciedla przebieg wydarzeń na boisku i nie krzywdzi żadnej ze stron. Najlepszym zawodnikiem meczu był golkiper Wisły Jerzy Zajda, który popisał się wieloma wyśmienitymi interwencjami. Podobać mogli się także: Piotr Skrobowski, Henryk Janikowski. Wiesław Dybczak oraz momentami Andrzej Iwan i Mirosław Kubiszta


”Tempo” z 1984.03.19

Lepszy wróbel w garści…

CRACOVIA — WISŁA 0—0

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek. Dybczak, konieczny, Podsiadło — Hnatio (64 min Kasperek). Graba. Surowiec. Kuć — Janikowski, Kubisztal.

WISŁA: Zajda — Motyka. Nawrocki. Skrobowski. Jałocha. Targosz. Nawałka. Krupiński Wróbel. Iwan. Banaszkiewicz.

Sędziował J. Grzesiuk z Suwałk. nota — 4. Widzów ok. 15 tyś. nota — 2.

Gdyby nie grupy rozwydrzonych łobuziaków zakłócających atmosferę na stadionie i próbujących sprowokować piłkarzy do brutalności i chamstwa, to do widowiska nie można by wnosić większych zastrzeżeń. Tym bardziej u progu kalendarzowej wiosny. Grano bowiem ambitnie i w miarę szybko a kilka ostrzejszych starć wynikało bardziej z woli walki, niż ze złośliwości.

O meczu można by powiedzieć kilka prawd. Przede wszystkim ofensywne plany „pasiaków" nie zostały zrealizowane a siły wykruszały do zawodnikom w miarę upływa czasu. I choć Janikowski wespół z Grabą i Surowcem mieli lepsze pozycje strzeleckie, niż ich vis a vis. to jednak wiślacy szczególnie po przerwie mieli nie tylko optyczną przewagę, ale też w kornerach (8-3).

Po kilku akcjach gospodarzy w 16 min Iwan mało precyzyjnie zmienił lot piłki uderzonej z wolnego przez Motyką. Po drugiej stronie boiska Nawrocki zapłacił tanią ceną za gapiostwo, bowiem Janikowski z pozycji, w której nie zwykł chybiać, posłał piłkę obok słupka. W 3 min później tylko Zajdzie mogą zawdzięczać wiślacy, że gry nie wznowiono ze środka boiska, bo po pomysłowej akcji zainicjowanej przez Hnatię, Janikowski — po centrze Graby — strzelił „głową", w dolny róg lecz golkiper rywali jakimś cudem wyczuł intencje i zażegnał niebezpieczeństwo. Od tego momentu gra „siadła" i dopiero w 30 min. po rogu egzekwowanym przez Wróbla nad głowami rywali wyskoczył Iwan i skierował piłkę w róg. Piłka „minęła” już Koczwarę, lecz drogę do siatki zagrodził jej na linii bramkowej, Podsiadło.

Jeszcze nie odetchnęli kibice „pasiaków" a już w kontrataku Hnatio podał Janikowskiemu, ten Surowcowi, który jednak nie zdołał przechytrzyć Zajdy.

Po zmianie stron emocji było więcej. Próby sforsowania obrony wiślickiej przez Janikowskiego i Kubisztala nie powiodły się. Tym bardziej, że Skrobowskiemu dzielnie domagali boczni obrońcy. Jednak Jałocha nie uniknął błędu wystawiając w 57 min piłkę na nogę Grabie. Strzał w róg i… Zajda zdołał naprawić błąd współpartnera. Wkrótce byliśmy jednak świadkami „popisu" Wróbla, który po przejęciu idealnego podania od Skrobowskiego zachował się jak niedoświadczony sztubak Będąc tuż przed Koczwarą dał sobie odebrać piłkę przez Nazimka. Niektórzy szukali wytłumaczenia w faulu!

Najciekawszy był ostatni kwadrans. Stał on pod znakiem falowych ataków Wisły i kontr Cracovii. W 73 min mało energicznie zachował się Janikowski i na linii strzału (z bliska) zdołał „wyrosnąć" Motyka. W chwilę później Dybczak spudłował a rywale też nie zdołali zmusić do kapitulacji Koczwary.

Po meczu wzajemnie komplementowali się trenerzy. Solenizant Józef Walczak stwierdził, że... lepszy remis (użył określenia „wróbel") w garści niż... porażka. To samo podkreślał trener Edmund Zientara. W końcu punkt, to punkt. Na domiar, w wypadku Wisły, uzyskany w trzecim pojedynku w ciągu 8 dni.

Na koniec uwaga, obok „gwiazdkowiczów" dobre momenty zaprezentowali: Podsiadło, Hnatio, Kuć i Surowiec w Cracovii oraz Skrobowski, Jałocha, Krupiński i Iwan (głównie za opisaną „główkę"). Natomiast Motyka to gracz tak nierówny, że w odstąpię sekund zyskiwał poklask i zbierał słowa krytyki.

Niedzielne derby rozegrana już po raz 154. W dotychczasowym bilansie 65 razy triumfowali piłkarze Wisły, 53 razy Cracovia, a w 36 spotkaniach padł wynik remisowy. Bilans bramkowy 256— 210 dla Wisły.

J. FRANDOFERT

”Przegląd Sportowy” z 1984.03.19

Kraków 18.3. (inf. wł.). Co najmniej 3 godziny przed rozpoczęciem krakowskiej „świętej wojny" Cracovia — Wisła, ciągnęły w kierunku Błoń nieprzebrane tłumy. W typowej dla derbów scenerii, w której grupy kibiców rywalizowały ze sobą najczęściej nie przebierając w środkach i sposobach. Kiedy piłkarze wbiegli na boisko, z ustawienia obu drużyn łatwo było, się zorientować, iż pierwsze minuty obydwa zespoły potraktują asekuracyjnie. Ale już w 5 min. Janusz Surowiec zmusił do interwencje Jerzego Zajdę i był to sygnał, oznaczający przyspieszenie gry przez gospodarzy. Jak powiedział trener wiślaków, Edmund Zientara, jego podopieczni mieli w pierwszej połowie za zadanie zwalnianie tempa, gdyż trener obawiał się, iż w trzecim, rozgrywanym w ciągu 8 dni meczu. Jego podopieczni mogą nie wytrzymać kondycyjnie.

Toteż pierwsza połowa spotkania należała do „pasiaków", którzy opanowali środek pola i bardzo często przedostawali się z piłką w pobliże pola kornego rywali. W pierwszyzn 45 minutach obydwa zespoły wypracowały po kilka dobrych sytuacji, ale żadnemu z graczy nie. udało się celnie strzelić. Najlepszą okazję miał w 32 min. Janusz Surowiec, który otrzymał idealnie piłkę od Henryka Janikowskiego, ale z 5 metrów strzelił zbyt lekko, wprost w bramkarza Wisły. Dopóki Janikowski dysponował pełnia sił stanowił duże zagrożenie dla wiślackiej bramki i często uwalniał się spod opieki pilnującego go Piotra Skrokowskiego, ale i ten rutynowany piłkarz „pasiaków” nie wy korzystał szans m.in. w 10 min., kiedy próbował przelobować Zajdę.

Atakującej Cracovii w 30 min. dopisało olbrzymie szczęście. Andrzej Iwan silnie strzelił głową, bramkarz Cracovii Adam Koczwara nie najlepiej interweniował, lecz tuż przed linią bramkową znajdował się Marek Podsiadło i głową odbił zmierzającą do bramki piłkę. W drugiej części meczu wiślacy wyraźnie przyspieszyli, a przeciwnicy nie mogli znaleźć skutecznej recepty na ich szybką grę. Czas płynął, piłkarze Cracovii słabli w oczach, a zawodnicy Wisły z coraz większą swobodą i świeżością poruszali się po boisku... Ale wiślacy, którzy w ostatnich sezonach nie słyną z bramkostrzelności i w tym meczu nie „splamili się" celnym trafieniem. W 57 min. Michał Wróbel nie wykorzystał znakomitej sytuacji mając nawet przed sobą pustą bramkę.

W miarę jak mecz zbliżał się do końca, odnosiliśmy wrażenie, że obydwa zespoły pogodziły się z podziałem punktów i zawodnicy obu zespołów nie wierzyli w możliwość oddania w miarę mocnego i celnego strzału. 154 „święta wojna" zakończyła się więc remisem.

Ryszard Kowalski

Gazeta Krakowska. 1984, nr 66 (17/18 III) nr 10943

Niedziela, godz. 12, stadion Cracovii

154. „święta wojna”

Jutro dojdzie w Krakowie do 154. „świętej wojny”. Rozegrają ją odwieczni rywale piłkarscy Cracovia i Wisła. Te derby piłkarskie już od 78 lat elektryzują kibiców pod Wawelem.

Wszędzie trwają dyskusje o tym kto wygra.

Rywalizacja tych drużyn rozpoczęła się w 1908 r. i z małymi przerwami trwa do dziś. Obydwa kluby zapisały piękną kartę w historii polskiego sportu. Niestety obecnie piłkarze obydwu zespołów nie należą do czołówki krajowej, plasując się w dalszych rejonach I-ligowej tabeli.

W dotychczasowym bilansie „świętych wojen” 65 razy triumfowali piłkarze Wisły, 53 razy Cracovia a w 35 meczach padł wynik remisowy. Bilans bramkowy jest korzystny dla Wisły 256—210.

Mecz rozpocznie się na boisku Cracovii o godz. 12, zaraz po hejnale z Wieży Mariackiej. Będzie to 50 spotkanie o pierwszoligowe punkty tych drużyn.

A oto ostatnie meldunki z obydwu drużyn. Trener Wisły — E. ZIENTARA: „Derby mają swą specyfikę i trudno w tej sytuacji kusić się o jakieś prognozy. Postaramy się zagrać dobrze, przede wszystkim skuteczniej niż w ostatnich meczach. Wystąpimy na pewno bez Lipki, ale chyba już z powracającym do zdrowia Budką. Sprawa Iwana to oddzielny temat, nie jest jeszcze w pełnej formie, odczuwa nadal dolegliwości. Trenuje i gra na miarę swych aktualnych możliwości. Jestem zadowolony z gry defensywy, która nie popełnia błędów, jest silnym punktem drużyny. Mam nadzieję, że również w niedzielę stanie na wysokości zadania”.

Drugi trener Cracovii — Z. BARAN: „Od piątku jesteśmy na krótkim zgrupowaniu w Myślenicach, stąd też prosto przyjedziemy na mecz. Nastroje drużynie są optymistyczne i bojowe. Pewne jest, że zagra już Dybczak, który pauzował za kartki. W kadrze znajdują się też Hnatio, Kasperek, a także Bzukała, który został już potwierdzony do naszego zespołu.

Chcemy nie tylko uzyskać korzystny dla nas wynik, ale też zaprezentować dobrą grę”.

Cracovia wydała specjalny Informator i okazji nowego sezonu piłkarskiego, będzie on do nabycia na stadionie przed meczem. W informatorze można znaleźć m. in. dokładne informacje o drużynach piłkarskich Cracovii, o zawodnikach, a także wiersze J. Harasymowicza


Gazeta Krakowska. 1984, nr 67 (19 III) nr 10944

Lech liderem

Blisko 150 tys. widzów obserwowało mecze 17. rundy, w których padło tylko 14 bramek. Najwięcej, bo aż 6 oglądali kibice poznańscy, ich pupile rozgromili Śląsk aż 6:0. -Trener Wojciech Łazarek powiedział po meczu:. „Cieszy wysokie zwycięstwo t skuteczna gra. Zespół wyraźnie konsoliduje się, z meczu na mecz gra lepiej i wierzę, że 8 kwietnia pokonamy Widzew!” Dzięki temu zwycięstwu Lech Poznań wysunął się na pozycję lidera, gdyż dotychczasowy przodownik Górnik Wałbrzych zremisował u siebie — i to szczęśliwie — z Pogonią Szczecin. Jest to pierwszy punkt stracony przez wałbrzyszan na swoim boisku. Na dodatek Górnik stracił swojego czołowego napastnika — Kosowskiego, który już w 14 min. doznał kontuzji i to prawdopodobnie poważnej (naderwanie wiązadeł).

Była to bez wątpienia runda sensacji. Oto bowiem „czerwona latarnia” tabeli — Zagłębie Sosnowiec wygrało gładko 2:0 z faworyzowanym Widzewem. GKS Katowice wygrał w Zabrzu, widać trener Podedworny doskonale rozpracował zabrzan, których prowadził jeszcze ubiegłej jesieni. Niespodziankę sprawiły również Szombierki remisując w Lublinie, Motor zaprezentował jednak kiepską formę. Słabo spisała się Legia, która mimo mocnego składu (grają już Kubicki, Wdowczyk) dość szczęśliwie uratowała punkt w Gdyni, a w końcówce gospodarze mieli olbrzymią przewagę.

W wielkich derbach... krakowskim targiem oba zespoły podzieliły się punktami. Zarówno Wisła (12 pozycja), jak i Cracovia (14 pozycja) znajdują się nadal w bardzo trudnej sytuacji

Krakowskim targiem…

W 154. „świętej wojnie” (a 50.

w rozgrywkach ligowych) rozegranej na boisku przy ul Kałuży obie rywalki podzieliły się punktami, padł bowiem wynik bezbramkowy 0:0. Wielkie derby Krakowa nie dostarczyły zbyt dużych emocji i stały na miernym poziomie Wprawdzie po meczu próbowano mnie przekonywać, iż pojedynek stał na dobrym poziomie i był dość żywy (było przecież parę strzałów, kilka interwencja bramkarzy, dlaczego więc szukasz dziury w całym), ale ja nie zamierzam obniżać poprzeczki, Owszem — mecz był zacięty, twardy, było kilka gorących sytuacji podbramkowych, ale nie wynikały one z jakichś przemyślanych akcji, były najczęściej efektem nieudanych zagrań obrońców i... przypadkowości. Stanowczo za mało było szybkich akcji, takich jak w 23 min., kiedy to po zagraniu Graby, Janikowski celnie strzelił głową, ale bramkarz Zajda wyczuł jego intencje i obronił trudny strzał. Odnosiłem wrażenie, że niektórym piłkarzom piłka... przeszkadza w grze, a niektóre nieskoordynowane akcje wzbudzały śmiech na widowni. Tak było m. in. w 57 min., kiedy to Wróbel znalazł się w idealnej sytuacji, mając przed sobą zdawałoby się bezradnego Koczwarę. Nie wiem co zamyślał Wróbel, ale tak długo bawił się z piłką aż nadbiegł Nazimek i wybił ją na róg.

Podobnych nieudanych akcji było znacznie więcej, głównym grzechem obu zespołów było zbyt wolne wyprowadzanie akcji ofensywnych, brakowało elementów zaskoczenia.

Najczęściej obserwowaliśmy jak piłkarz wykonuje 30—40- metrowy rajd po boisku by za chwilę uwikłać się w niepotrzebny drybling i stracić piłkę na rzecz rywala. Jeśli w Wiśle trenujący dopiero od 2 tygodni Iwan przewyższa o klasę kulturą gry kolegów z ataku, to nie wystawia to najlepszego świadectwa innym wiślakom.

Gdybym miał wyróżnić piłkarzy z tego derbowego pojedynku, to nie zawahałbym się wskazać tylko na jednego zawodnika. Był nim bramkarz Wisły — Zajda, który trzykrotnie uratował swój zespól od uraty bramki. Obronił wspomnianą tu już główkę Janikowskiego, w 4 min. także główkę Surowca z bliskiej odległości, w 55 min. wyłapał ostry strzał Graby z 15 m.

Przytomnie zachował się też w sytuacji w 75 min., kiedy Janikowski uciekł obrońcom Wisły, ale w sukurs bramkarzowi przyszedł Motyka, który w ostatnim momencie zablokował strzał napastnika Cracovii. W Wiśle mieli jeszcze niezłe momenty Skrobowski, Jałocha. W Cracovii najrówniej grała defensywa, m. in.

w 30 min. Podsiadło uratował swój zespół od utraty gola wybijając piłkę z linii bramkowej po uderzeniu głową Iwana. Parę niezłych zagrań

miał Janikowski, nie popisał się w 23 min. Surowiec, który z 6 m trafił w wybiegającego Zajdę.

W I połowie tego meczu nieco lepiej prezentowała się Cracovia, grała trochę szybciej od rywalki. Piłkarze Wisły grali stanowczo za wolno, bez przyspieszenia, jakby obawiali się o swoją kondycję w trzecim meczu rozgrywanym w ciągu tygodnia. Po przerwie po 15 min. gry pierwsi, o dziwo, opadli z sił gospodarze, do głosu doszła Wisła, ale i ona nie potrafiła zdyskontować przewagi.

Poziom gry dokładnie odpowiadał pozycji w tabeli obu drużyn...

CRACOVIA: Koczwara — Nazimek, Konieczny, Dybczak, Podsiadło — Hnatio (66 min. Kasperek), Surowiec, Graba, Kuć — Janikowski, Kubisztal.

WISŁA: Zajda — Motyka, Skrobowski, Nawrocki, Jałocha — Krupiński, Nawałka, Targosz — Banaszkiewicz, Iwan, Wróbel.

Sędziował bardzo dobrze Grzesiuk z Suwałk, widzów nadkomplet, ponad 20 tys.

Niestety, część sympatyków Cracovii i Wisły zachowywała się skandalicznie. W pewnym momencie musiała nawet interweniować milicja. W tej sytuacji redakcja „Tempa” nie przyznała nikomu okolicznościowego proporca, który miał być wręczony tej grupie, która kulturalnie potrafi dopingować swój zespół.

ANDRZEJ STANOWSKI

Nie było układów!

Konferencja prasowa po meczu. Obaj trenerzy są raczej zadowoleni. E. ZIENTARA (Wisła): „W sytuacji obu klubów dobrze stało się, że wywalczyliśmy po punkcie. Oczywiście nikt niczego z góry nie ustalił.

Piłkarze walczyli zacięcie, ale fair. Najbardziej obawiałem się tego, czy moja drużyna wytrzyma mecz kondycyjnie. Był to przecież nasz trzeci mecz na przestrzeni 8 dni. Dlatego w 1 połowie nakazałem wiślakom grać rozważnie, szanować piłkę.

Cieszę się, iż w drugiej połowie zespól grał z większą werwą, co świadczy, iż fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu.

Nie mieliśmy przed meczem jakichś specjalnych założeń taktycznych, wiadomo było tylko, iż Skrobowski ma uprzykrzać życie najgroźniejszemu strzelcowi „pasów” — Janikowskiemu. Nie wystawiłem do meczu Budki, choć palił się do gry. Ale ważniejsze jest jego zdrowie. Iwan wciąż nie jest w pełni sił, czekam na miarodajną opinię w jego sprawie ze strony lekarzy”.

J. WALCZAK (Cracovia) na pytanie, czy jest zadowolony z remisu, odpowiedział: „W naszej sytuacji lepszy wróbel w garści... Ustaliliśmy, iż będziemy kryli napastników Wisły indywidualnie, Dybczak opiekował się Iwanem, Nazimek — Wróblem, Podsiadło — Banaszkiewiczem. Hnatio i Kubisztal mieli uważać na akcje ofensywne Jałochy i Motyki. W ataku duet Janikowski — Kubisztal mieli wspierać Hnatio, Surowiec, a takie Graba i Kuć.

W pierwszej połowie mój zespól realizował te zamierzenia, w II — zawodnicy trochę pogubili się. Drużyna jakby opadła z sił, ale moim zdaniem, nie wynikało to z braku kondycji, ale z tego, iż większość zawodników spaliła się psychicznie.

Mimo porażki przed tygodniem w Szczecinie nasza drużyna zagrała tam lepszą partię. (s)