1984.05.12 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 3:1

Z Historia Wisły

1984.05.12, I Liga, 25. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 3:1 (2:1) Śląsk Wrocław
widzów: 2.000
sędzia: T. Diakonowicz z Warszawy
Bramki
Janusz Krupiński 17’

Jan Jałocha 41’
Andrzej Iwan 46’
1:0
1:1
2:1
3:1

20' Socha


Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Piotr Skrobowski grafika: Zmiana.PNG (65’ Wojciech Gorgoń)
Krzysztof Budka
Janusz Nawrocki
Janusz Krupiński
Adam Nawałka
Jan Jałocha
Marek Świerczewski grafika: Zmiana.PNG (83’ Robert Krzywda)
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Edmund Zientara
Śląsk Wrocław
4-4-2
Janusz Jedynak
Mieczysław Kopycki
Kazimierz Przybyś
Paweł Król
Żurek
Ryszard Tarasiewicz
Waldemar Prusik
Roman Faber
Andrzej Rudy Grafika:Zmiana.PNG (46' Machaj)
Aleksander Socha
Kazimierz Mikołajewicz Grafika:Zmiana.PNG (77' Kujawa)

trener: Aleksander Papiewski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 112 5 nr 113 6


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1984, nr 94 (11/13 V) nr 11632

PIŁKARSKA ekstraklasa na finiszu rozgrywek

Piłkarze grają po dwa mecze tygodniowo i do końca ligi zostało im już tylko Po sześć spotkań. Krakowskie drużyny spisują się słabiutko. Cracovia już chyba nie zdoła wygrzebać się ze strefy spadkowej, Wisła też nie błyszczy formą, a jedenasta pozycja w tabeli z pewnością nie zadowala kibiców tego zespołu.

Miniona kolejka przyniosła obu naszym zespołom jednakowe efekty — porażki po 0:1, z tym że bardziej przykra była przegrana Wisły z Legią na stadionie przy ul. Reymonta, niż strata punktów przez pasiaków w Poznaniu, jakby nie było z mistrzem Polski i obecnym liderem tabeli. Tyle że z kolei przegrana „Białej gwiazdy” ma mniejszy ciężar gatunkowy. n


Echo Krakowa. 1984, nr 95 (14 V) nr 11633

Andrzej Iwan i Jan Jałocha znów strzelają bramki

WISŁA — ŚLĄSK 3:1 (2:1). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Krupiński (17 min.), Jałocha (41 min., z wolnego, Iwan (46 min.), dla gości — Socha (21 min.). Sędziował Tadeusz Diakonowicz z Warszawy.

WISŁA: Zajda — Nawrocki, Skrobowski (65 min. Gorgoń), Budka, Motyka — Targosz, Jałocha, Krupiński — Wróbel, Iwan, Świerczewski (83 min. Krzywda).

Obie drużyny przystąpiły do sobotniego pojedynku w osłabionych składach, Wisła bez zawieszonego za czerwoną kartkę Banaszkiewicza, Śląsk bez kontuzjowanego Pękali.

Często zmieniający pozycje na boisku krakowscy piłkarze dyktowali od początku warunki gry, przez wiele minut atakowali jednak bezskutecznie. Dopiero w16min.nastrzałzok.25metrów zdecydował się Motyka. Bramkarz z dużym trudem*1wybił piłkę na róg. Za chwilę Wróbel podał do Targosza, który z kolei, dośrodkowa! na pole karne. Efektowną „główką” popisał się Iwan. Jedynak skutecznie interweniował, lecz był bezradny wobec dobitki Krupińskiego. Tym sposobem gospodarze uzyskali prowadzenie.

I jak to bywa w ich zwyczaju osiedli na laurach, zwolnili tempo.

Goście jakby czekali na taki obrót sprawy.

Przeprowadzili kilka groźnych kontrataków. W 19 min. Przybyś z 25 metrów omal nie zaskoczył Zajdy. To było ostrzeżenie dla wiślackiej defensywy. Kolejna akcja w wykonaniu Prusika przyniosła wrocławianom powodzenie. Piłkę po strzale pomocnika Śląska Zajda sparował wprost pod nogi czyhającego na okazję Sochy, a ten nie spudłował w dogodnej sytuacji.

O losach spotkania w dużej mierze zadecydowało zdarzenie w 41 min. Jałocha egzekwował wolnego z 35 metrów. Strzelił mocno Jedynak usiłował złapać śliską piłkę (mecz odbywał się bowiem podczas padającego deszczu, na grząskiej murawie), uczynił to tak niefortunnie, że sam wrzucił piłkę do siatki.

Kiedy tuż po wznowieniu gry w II połowie, w 46 min. Iwan podwyższył rezultat pojedynku na 3:1 dla Wisły, wykorzystując dokładne podanie Wróbla z linii końcowej, wojskowym z Wrocławia zabrakło ochoty do gry. Rzadko zapędzali się w okolice pola karnego krakowian.

Zważywszy na trudne warunki, w jakich przyszło rywalizować obu zespołom w sobotnie popołudnie, oglądaliśmy niezły mecz, choć daleko mu jeszcze do tego co chcielibyśmy widzieć na boisku przy ul. Reymonta


Gazeta Krakowska. 1984, nr 113 (12/13 V) nr 10990

W ekspresowym tempie przebiegają rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy. Do końca rozgrywek pozostało już tylko sześć spotkań. Niestety nie najlepiej wiedzie się krakowskim drużynom. Cracovia znajduje się w strefie bezpośredniego zagrożenia, a Wisła zajmująca 11 pozycję w tabeli również nie może być spokojna o ligowy byt.

Piłkarze krakowskiej Wisły grają w sobotę o godzinie 17 z wrocławskim Śląskiem. Krakowianie nie prezentują ostatnio najwyższej formy, czego przykładem ostatni mecz z Legią.

Wydaje się jednak, że w sytuacji. kiedy drużyna znalazła się w zagrożonej strefie, piłkarze potrafią się zmobilizować i wygrać to spotkanie. Tym bardziej, że Śląsk nie prezentuje również ostatnio wysokiej formy. Wisła wystąpi w sobotę bez Marka Banaszkiewicza, który za niecenzuralne słowa po końcowym gwizdku w środowym spotkaniu z Legią otrzymał od sędziego J. Banasza czerwoną kartkę.

W sytuacji, kiedy po kontuzji nie doszedł jeszcze do pełnej sprawności Iwan, brak Banaszkiewicza jest bardzo poważnym osłabieniem linii ataku. Sędzią tego spotkania jest p. T. Diakonowicz z Warszawy.


Gazeta Krakowska. 1984, nr 114 (14 V) nr 10991

Osiem goli Pogoni

Zimno, deszcz, a nawet mgła — to sceneria, w jakiej odbyły się mecze 25. kolejki rozgrywek I ligi piłkarskiej. Zespoły zajmujące czołowe miejsca w tabeli odniosły zwycięstwa i w czołówce bez zmian. Nadal prowadzi poznański Lech przed Widzewem Łódź i Pogonią Szczecin. Trójka ta ma wyraźną przewagę nad czwartą w tabeli warszawską Legią i zapewne między sobą rozegra batalię o tytuł mistrzowski.

Do zakończenia rozgrywek zostało 5 kolejek spotkań. Z niedzielnych pojedynków uwagę zwraca rekordowe zwycięstwo Pogoni nad Szombierkami — 8:1. W szczecińskim meczu — 9 bramek, a w pozostałych siedmiu spotkaniach łącznie 13.

Krakowska Wisła zdobyła dwa punkty w meczu ze Śląskiem i dzięki temu może być już raczej spokojna o ligowy byt, a skoncentrować się teraz na rozgrywkach o Puchar Polski. W środę krakowianie grają rewanż ze Stalą w Mielcu i stoją przed wielką szansą awansowania do finału PP. Nie udało się wiślakom odegrać w lidze znaczącej roli, może w pucharowych rozgrywkach sięgną po sukces.

W coraz trudniejszej sytuacji jest Cracovia, która nadal znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli, ale traci dystans do zajmującego 14 pozycję Zagłębia. Sosnowiczanie wyprzedzają krakowian już o 4 punkty i trudno będzie tę stratę odrobić. Ale do końca trzeba walczyć.

Prawie pewnym spadkowiczem są Szombierki, które straciły już chyba wszelkie nadzieje na utrzymanie się w lidze i w Szczecinie przegrały w rekordowych rozmiarach.

Bramkarskie prezenty

Po ostatnich porażkach piłkarzom Wisły bardzo potrzebne było zwycięstwo, bowiem kolejna porażka mogłaby zepchnąć ich na sam dół tabeli. Wiślacy podejmowali w sobotę wrocławski Śląsk i nie zawiedli, wygrywając 3:1 (2:1). To zwycięstwo pozwoli im teraz spokojniej myśleć o finiszu rozgrywek ekstraklasy, a także w większym niż dotąd stopniu skoncentrować się na walce o Puchar Polski.

Ostatnie niepowodzenia krakowian i deszczowa pogoda spowodowały, że stadion przy ul.

Reymonta w sobotni wieczór świecił pustkami. Tak małych wpływów z biletów skarbnik wiślaków chyba nie miał w tym sezonie. Deszcz był też w pewnym stopniu reżyserem tego meczu Śliska murawa i śliska piłka sprawiały sporo kłopotu piłkarzom obydwu drużyn, a zwłaszcza bramkarzom, którzy nie ustrzegli się rażących błędów.

Początek spotkania był niemrawy, obydwa zespoły grały ostrożnie, przystosowując się do śliskiej murawy. Atak gospodarzy, w którym zabrakło Banaszkiewicza (czerwona kartka w meczu z Legią, na razie otrzymał karę pieniężną z klubu w wysokości 20 tys., złotych, nie wiadomo jeszcze na ile spotkań odsunięty zostanie przez PZPN) miał początkowo spore kłopoty z rozerwaniem linii obrony gości.

Po kwadransie mecz się ożywił. W 16 min. Motyka ostro strzelił z 20 metrów i bramkarz Śląska z najwyższym trudem przerzucił piłkę nad poprzeczką. W 17 min. dał o sobie znać Iwan (widać u tego piłkarza jeszcze spore zaległości treningowe po przerwie spowodowanej kontuzją), który posłał piłkę głową tuż koło słupka, Jedynak zdołał obronić, ale dobitka Krupińskiego była celna. Wiślacy objęli więc prowadzenie, nie cieszyli się nim jednak długo, bo w 20 min. było już 1:1. Po silnym strzale Tarasiewicza z 20 metrów Zajda wypuścił piłkę z rąk. a nadbiegający Socha umieścił ją w siatce. Ten gol trzeba zapisać na konto bramkarza Wisły.

Błędów nie ustrzegł się także Jedynak, który sprezentował gospodarzom gola w 40 min. Jałocha z ok. 30 metrów silnie strzelił z rzutu wolnego w środek bramki, bramkarz Śląska miał już piłkę w rękach, ale nie zdołał jej utrzymać. Tuż po przerwie w 46 min. Iwan z 14 metrów po podaniu Wróbla celnie strzelił i było 3:1 dla krakowian. W pięć minut później Wróbel miał okazję do podwyższenia wyniku, jednak nie wy korzystał sytuacji sam na sam z Jedynakiem. I na tym zakończyły się emocje.

Gospodarze wyraźnie zwolnili teraz tempo, oszczędzając siły na środowy mecz pucharowy ze Stalą Mielec. Wrocławianie mieli w drugiej części spotkania przewagę w polu, stworzyli trzy groźne sytuacje podbramkowe, ale Zajda bronił już bezbłędnie.

W sumie zasłużone i łatwe zwycięstwo gospodarzy nad słabiutkim Śląskiem po żywym, chociaż przeciętnym meczu.

WISŁA: Zajda — Nawrocki, Budka, Skrobowski (od 64 min Gorgon), Motyka — Targosz, Iwan, Krupiński, Jałocha — Świerczewski (od 83 min Krzywda), Wróbel.

ŚLĄSK: Jedynak — Kopycki, Przyboś, Król, 2urek — Faber, Tarasiewicz, Prusik, Rudy (od 46 min Machaj) — Mikołajewicz (od 77 min Kujawa), Socha.

Sędziował T. Diakonowicz (Warszawa). Widzów ok. 2 tys.

T.G.


Opinie po meczu

Trener Śląska A. PAPIEWSKI: Był to nasz najsłabszy mecz na wyjeździć. Przyjechaliśmy do Krakowa bez Pękali, który został odsunięty od drużyny ze względów wychowawczych, ale Z zamiarem zdobycia przynajmniej jednego punktu. Początkowo moi podopieczni realizowali nieźle plan taktyczny, później było coraz gorzej. Na dodatek nie popisał się nasz bramkarz, zawiódł też Tarasiewicz. Nasza druga linia praktycznie nie istniała, jedynie Prusik grał dobrze. Wisła wygrała łatwiej niż się spodziewałem.

KAZIMIERZ KMIECIK — były piłkarz Wisły, obecnie greckiego klubu Larisa: Gra może nie była najładniejsza, ale cieszą przede wszystkim punkty. Wiślacy — chociaż grali bez Banaszkiewicza — strzelili trzy gole, wykazując niezłą skuteczność. Byt ligowy mają już chyba zapewniony, teraz trzeba się więc skoncentrować na rozgrywkach pucharowych.

(tg)


K. Kmiecik w Krakowie

Podczas meczu Wisły ze Śląskiem spotkałem byłego piłkarza „Białej gwiazdy”, obecnie grającego w greckim klubie Larisa — Kazimierza Kmiecika.

— Czyżby wrócił pan na stałe do Krakowa? — pytam Kmiecika.

— Nie, przyjechałem tylko na kilkudniowy urlop. Zostałem bowiem ojcem i chciałem zobaczyć syna.

— Liga grecka zakończyła Już rozgrywki...

— Tak, mistrzem został trenowany przez Gmocha Panathinaikos, Larisa zajęła szóste miejsce.

Obecnie toczą się rozgrywki pucharowe i jak na razie idzie mojemu klubowi dobrze.

— Ile goli strzelił pan w greckiej lidze? — Sześć. Częściej gram w drugiej linii i dlatego zdobywani mniej goli.

— Jak długo będzie pan grał w Grecji? — Kontrakt mam do końca raku, ale działacze chcą, bym pozostał w klubie dłużej. Na razie nie podjąłem jeszcze decyzji (tg)