1984.09.01 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 0:1

Z Historia Wisły

1984.09.01, I Liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:30
Wisła Kraków 0:1 (0:1) Ruch Chorzów
widzów: 5.000-8.000
sędzia: K. Czermarmazowicz ze Szczecina
Bramki
0:1 17' Krystian Szuster
Wisła Kraków
4-4-2
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Wojciech Gorgoń
Janusz Nawrocki
Andrzej Iwan grafika: Zmiana.PNG (41’ Andrzej Targosz)
Jan Jałocha
Janusz Krupiński grafika: Zmiana.PNG (80’ Robert Krzywda)
Marek Banaszkiewicz
Michał Wróbel

trener: Edmund Zientara
Ruch Chorzów
4-4-2
Jojko
Pałka
Walot
Chrzanowski
szewczyk
Nowak
Jaworski
Szoster
Fornalik
Mikulski
Warzycha

trener: Alojzy Łysko

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 207 5 nr 208 6

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1984, nr 174 (3 IX) nr 11712

WISŁA — RUCH 0:1 (0:1). Bramkę strzelił Szuster w 27 min gry.

Sędziował p. Krzysztof Czemarmazowicz ze Szczecina.

WISŁA —Gaszyński — Motyka, Budka, Skrobowski, Gorgon — Nawrocki, Krupiński (od 82 min Krzywda), Iwan (od 40 min Targosz), Jałocha — Banaszkiewicz, Wróbel.

Kiepska gra piłkarzy Wisły sprawia, że na trybunach stadionu przy ul. Reymonta pojawia się na meczach tego zespołu coraz mniej ludzi. W sobotni wieczór, ani jeden sektor nie był wypełniony, a przecież spotykały się dwa znane piłkarskie zespoły, których pojedynki. zwykle ściągały na widownię sporo ludzi, były określane jako tzw. „kasowe mecze”. Gdyby piłkarze rzeczywiście byli finansowo uzależnieni od ilości widzów, wiślacy cienko by przędli Spotkanie przyniosło ich zwolennikom kolejne rozczarowanie.

Porażka na własnym boisku i to z niezbyt dobrze grającym rywalem musi smucić, tym bardziej, że mecz był pokazem ogromnej w tej chwili słabości krakowskiej drużyny. Wystąpiła w swym obecnie najmocniejszym składzie z rekonwalescentami Iwanem i Jałochą, ą mimo to była zespołem bezradnym w swych poczynaniach. Na dodatek Iwan już po 34 minutach gry został w starciu z Chorzeckim ponownie kontuzjowany i choć po kilku minutach lekarskich zabiegów wrócił na boisko to jednak nie mógł grać i zastąpił go Targosz. Drugi rekonwalescent — Jałocha był wybijającym się piłkarzem „Białej gwiazdy” i jej najgroźniejszym strzelcem, właściwie jedynym graczem, który usiłował strzelać na bramkę Ruchu, wypracować sobie pozycje, z których mógłby zmusić do kapitulacji Jojkę. Nie • udało mu się, ale przynajmniej chciał i coś w tej mierze czynił. Inni natomiast szczególnie napastnicy — Wróbel i Banaszkiewicz wdawali się wciąż w zupełnie nieskuteczne dryblingi, a gdy znaleźli się na dogodnej do strzału pozycji partaczyli w fatalnym stylu. Szczególnie Wróbel, który miał dwie wręcz znakomite pozycje do strzelenia goli.

Mecz był nierówny, okresami coś się na boisku działo, próbo­ wali zawodnicy obu zespołów jakichś składnych akcji, strzałów.

Już w 19 min Jaworski strzelił w poprzeczkę, potem to samo zrobił Skrobowski w 30 min, ale były też długie chwile Statycznej, nudnej gry, na dobrą sprawę kopaniny a nie ligowego futbolu.

Optycznie przewaga należała do gospodarzy, którzy częściej gościli pod bramką chorzowian, ale ich napór był bezskuteczny, szablonowe akcje „mała gra”, próby „wjechania do bramki” kończyły się w porę interwencją graczy chorzowskich, którzy wywieźli z Krakowa cenne dwa punkty i to zadłużenie, bowiem w tej ligowej nędzy i szarzyźnie, byli ciut, ciut skuteczniejsi. W Wiśle poza Jałochą, nieźle grał Motyka, który, szczególnie w pierwszej części zawodów inicjował szereg akcji ofensywnych, ale potem koledzy jakby przestali podawać mu piłkę, więc rzadziej włączał się do ataku. Konto jego obciąża jednak, jedno nonszalanckie podanie, wprost pod nogi Warzychy, który znalazł się w doskonałej sytuacji podbramkowej, lecz jego silny strzał zdołał obronić Gaszyński. Bramkarz Wisły w pierwszej połowie bronił bardzo nerwowo, w drugiej, między 60 a 80 minutą popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami i uchronił Wisłę przed wyższą porażką. Poza tą trójką, reszta była kiepska, a główny mankament w sobotnim pojedynku to zupełna nieskuteczność ofensywnych poczynań wiślaków.

A przecież futbol polega na strzelaniu goli. Jeśli nie ma gracza, czy graczy, którzy by to potrafili, chcieli to robić, cóż to za zespół? Efekt — pięć meczów, cztery porażki, piętnasta lokata w tabeli ekstraklasy. (lang)


Gazeta Krakowska. 1984, nr 210 (1/2 IX) nr 11087

Po niezbyt udanym meczu naszej reprezentacji z Norwegią (1:1) w najbliższą sobotę i niedzielę rozegrana zostanie już piątą runda ekstraklasy. W Krakowie w sobotę (godz. 17 30) spotkają się ligowcy, o najdłuższym stażu; Wisła i Ruch. Kiedyś te pojedynki elektryzowały całą Polskę, aktualnie oba zespoły znajdują się na końcowych miejscach w tabeli, oba zdobyły tylko po 2 punkty. Gra Wisły nie może zadowolić kibiców, ale też trener E. Zientara ciągle nie może wystawić najsilniejszego składu, nadal nie gra z powodu przewlekłych kontuzji kilku czołowych graczy. Przez ostatni (tydzień wiślacy trenowali w Zakopanem, z zespołem ćwiczą już dość intensywnie Iwan i Jałocha, może któregoś z nich zobaczymy…



Gazeta Krakowska. 1984, nr 211 (3 IX) nr 11088

Ekstraklasa piłkarska rozegrała już piątą serię spotkań. Siedem pojedynków odbyło się w sobotę a jeden w niedzielę. Nie zanotowano zaskakujących wyników i rekordowych rezultatów, a poziom spotkań był przeciętny. Ogółem w ośmiu pojedynkach zdobyto tylko 10 bramek! Nie najlepiej spisują się widać nasi ligowi napastnicy.

Na pozycji lidera utrzymała się szczecińska Pogoń po zwycięstwie nad Lechią Gdańsk a na drugie miejsce w tabeli awansował Widzew Łódź, który wygrał wczoraj z Zagłębiem Sosnowiec 2:0.

Trzecią pozycję zajmuje Górnik Zabrze.

Wisła niestety okupuje przedostatnie miejsce w tabeli i ma zdobyte zaledwie dwa punkty. Czerwoną latarnią jest ŁKS — jeden zaledwie zdobyty punkt

Wisła Kraków — Ruch Chorzów 0:1 (0:1). Bramkę zdobył Krystian Szuster w 27 min. Sędziował Krzysztof Czemermazowicz ze Szczecina. Widzów około 10 tys.

Wisła: Gaszyński — Motyka, Budka, Skrobowski, Gorgoń — Jałocha, Nawrocki, Iwan (od 40 min. Targosz), Krupiński (od 82 min. Krzywda) — Banaszkiewicz, Wróbel.

Ruch: Jojko — Pałka, Walot, Szewczyk, Chorzewski — Nowak, Jaworski, Szuster, Fornalik, Mikulski, Warzycha.

Piłkarze Białej Gwiazdy doznali kolejnej porażki i przegrali na własnym boisku z Ruchem Chorzów 0:1. Tu warto wspomnień że Wisła i Ruch legitymują się najdłuższym stażem w piłkarskiej ekstraklasie.

Spotkanie stało na niskim poziomie. Właściwie zawód sprawiły obydwa zespoły, tak pokonani jak i zwycięzcy. Więcej pretensji można mieć jednak do piłkarzy krakowskich, którzy zademonstrowali szablonową grę, w której nie było ani cienia dynamiki i woli zwycięstwa.

Dziesiątki podań, w tym wiele niecelnych, sprawiały że odnosiło się wrażenie jakby Wisła nie była przygotowana w ogóle do tego spotkania.

Krakowianie jedynie kilkakrotnie zdobyli się na składniejsze ataki zmuszając bramkarza gości Janusza Jojkę do interwencji. Działo się głównie za sprawą obrońcy Wisły Jana Jałochy, który wyręczał napastników i strzelał z każdej nadarzającej się pozycji.

Atak natomiast grał niezwykle niemrawo a rzadkie poczynania Wróbla, Krupińskiego, Iwana czy Banaszkiewicza obrona gości a w ostatniej instancji bramkarz Ruchu likwidowali pewniej i spokojniej.

Zwycięską bramkę zdobyli goście w 27 minucie ze strzału Szustera i zdobyli ją właściwie przy biernej postawie obrońców krakowskich.

Chorzowianie po zdobyciu prowadzenia absolutnie nie grali na utrzymanie wyniku i kilkakrotnie zagrażali bramce Gaszyńskiego. (m)


Gazeta Krakowska. 1984, nr 212 (4 IX) nr 11089

W meczu Wisła — Ruch po dłuższej przerwie zagrali Andrzej Iwan i Jan Jałocha. Pierwszy z nich sprawiał wrażenie, że uraz jeszcze nie minął, a kompleks pozostał. Unikał starć z rywalami, a w 42 min. po przypadkowym zderzeniu opuścił boisko na ramionach kolegów. Doskonale natomiast wypadł występ Jałochy, który był wyróżniającym się piłkarzem na boisku i... najgroźniejszym strzelcem swej drużyny. Na ławce rezerwowych siedział jeszcze Leszek Lipka, który chyba już wkrótce wybiegnie na boisko.