1984.09.23 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 4:0

Z Historia Wisły

1984.09.23, I Liga, 8. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:30
Wisła Kraków 4:0 (3:0) Lechia Gdańsk
widzów: 4.000-6.000
sędzia: K. Mikołajewski z Płocka
Bramki
Jan Jałocha 16’
Marek Banaszkiewicz 22’
Leszek Lipka 30’
Marek Świerczewski 58’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
4-3-3
Jerzy Zajda
Jan Jałocha
Piotr Skrobowski
Krzysztof Budka
Wojciech Gorgoń
Leszek Lipka
Adam Nawałka
Janusz Krupiński
Marek Świerczewski grafika: Zmiana.PNG (70’ Andrzej Targosz)
Marek Banaszkiewicz
Michał Wróbel grafika: Zmiana.PNG (80’ Jacek Mróz)

trener: Orest Lenczyk
Lechia Gdańsk
4-5-1
Tadeusz Fajfer Grafika:Kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (70' Marek Woźniak)
Lech Kulwicki
Janusz Możejko
Andrzej Salach
Mirosław Krajewski
Andrzej Wydrowski Grafika:Zmiana.PNG (46' Aleksander Cybulski)
Maciej Kamiński
Marek Kowalczyk
Bogusław Oblewski
Dariusz Wójtowicz
Jerzy Kruszczyński

trener: Jerzy Jastrzębowski
Rogi: 3:9

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


nr 225 5 nr 226 6


Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1984, nr 188 (21/23 IX) nr 11726

PUCHAROWY mecz piłkarzy Wisły z islandzkim IBV Westmannaeyjar, choć wygrany przez krakowian, nie poprawił nastrojów wśród kibiców tej drużyny.

Krakowianie grali kiepsko, razili strzelecką nieskutecznością, a że mecz wygrali — cóż trudno było nie wygrać z „TKKF-owskim” zespołem. Poprowadził „Białą gwiazdę” Orest Lenczyk, znany szkoleniowiec, który już przed kilkoma laty trenował wiślaków i odszedł z zespołu, jak fama niosła, nie mogąc dać sobie rady z zawodnikami. Zastąpił Edmunda Zientarę, który* też nie potrafił wykrzesać z wiślaków chęci do treningów i gry. Przyszło pasmo niepowodzeń i skończyło się, jak zwykle u nas, zmianą szkoleniowca. Czy roszada na trenerskim stołku, w trakcie sezonu, ma sens — nie, wiem.. Okres przygotowań prowadzony był pod kierunkiem Zientary, jeżeli był źle przepracowany — cóż będzie mógł teraz nadrobić Lenczyk, skoro trwają rozgrywki, trzeba myśleć o meczach, o punktach a nie o korygowaniu zaległości.

Dalsze więc niepowodzenia w rozgrywkach trudno będzie kłaść na karb nowego trenera, efekty jego pracy mogą być widoczne dopiero w drugiej rundzie. Pola do personalnych manewrów p. Lenczyk też mieć nie będzie.

Oby swym autorytetem czy szczęśliwą ręką potrafił wydźwignąć Wisłę z ostatniego miejsca w ligowej tabeli.

W ósmej serii ligowych pojedynków Wisła podejmuje gdańską Lechię — drugiego beniaminka ekstraklasy. Z pierwszym — Radomiakiem, przegrała przed tygodniem. Czy tym razem zdoła zwyciężyć? Przydałoby się to bardzo tak samym zawodnikom, jak i kibicom. Ci ostatni bowiem są coraz bardziej markotni i coraz ich mniej przychodzi na wiślacki stadion


Echo Krakowa. 1984, nr 189 (24 IX) nr 11727

Nareszcie skuteczni

WISŁA — LECHIA Gdańsk 4—0 (3—0). Bramki zdobyli: Jałocha w 15 min., Banaszkiewicz w 21 min., Lipka w 30 min. i Świerczewski w 54 min. Żółta kartka: Świerczewski (Wisła). Sędziował: K. Mikołajewski z Płocka.

WISŁA: Zajda — Gorgon, Budka, Skrobowski, Krupiński — Lipka, Nawałka, Jałocha — Banaszkiewicz, Świerczewski (od 70 min. Targosz), Wróbel (od 80 min. Mróz).

Pasmo ligowych niepowodzeń, wiślaków zostało w końcu przerwane. Po serii kompromitujących występów krakowianie odnieśli wreszcie efektowne zwycięstwo, prezentując momentami całkiem przyzwoity futbol. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że w tak wysokiej wygranej wydatnie pomogli gospodarzom piłkarze Lechii. Gdański beniaminek wypadł bowiem w Krakowie fatalnie, nie stwarzając swą grą praktycznie żadnego zagrożenia dla golkipera Wisły. Przez 90 minut meczu Zajda tylko raz znalazł się w poważnych opałach. Było to w 60 min. kiedy to krakowianin z wielkim wyczuciem obronił atomowy strzał Cybulskiego z rzutu wolnego.

W przeciwieństwie do gdańszczan piłkarze „Białej gwiazdy” zaimponowali wczoraj skutecznością. wykorzystując bezwzględnie praktycznie wszystkie okazje strzeleckie. Serię bramek rozpoczął w 15 min. Jałocha, pokonując strzałem z 20 m źle ustawionego Fajfera. W 21 min. było już 2—0, wyczyn Jałochy skopiował bowiem Banaszkiewicz. Trzeciego gola, który już całkiem załamał gości zdobył Lipka.

Po przerwie wiślacy usatysfakcjonowani wynikiem spuścili nieco z tonu i na boisku nie działo się nic godnego uwagi. Publiczność rozruszał dopiero Świerczewski, ustalając w 54 min. po indywidualnej akcji, wynik spotkania.

W zespole gospodarzy za wczorajszy występ na najwyższe oceny zasłużyli pracowity Lipka i Jałocha. Martwi natomiast słaba forma Zajdy który ma spore kłopoty z opanowaniem gry na przedpolu. Na szczęście dla niego i jego kolegów goście nie zmusili go do pokazania swoich umiejętności. Sporo pretensji można mieć także do Skrobowskiego, który był najsłabszym punktem wiślackiej defensywy.

Możną by się zastanawiać czy wysokie zwycięstwo Wisły to efekt szczęśliwego trafu, twardej ręki trenera Oresta Lenczyka czy też postawy wczorajszego przeciwnika krakowian. Wydaje mi się jednak, że z tego typu jednoznacznymi wnioskami należy się jeszcze Wstrzymać. O sile i wartości Wisły przekonamy się bowiem dopiero przy okazji ich konfrontacji z silniejszymi drużynami.

Okaże się wtedy czy wczorajsze zwycięstwo było tylko jednorazowym wyskokiem czy też sygnalizuje powrót wiślaków do dobrej formy. (PSP)