1984.10.07 Wisła Kraków - GKS Katowice 2:2
Z Historia Wisły
Linia 23: | Linia 23: | ||
[[Grafika:Tempo 1984-10-08.JPG|150 px]] | [[Grafika:Tempo 1984-10-08.JPG|150 px]] | ||
+ | |||
+ | ==Relacje prasowe== | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1984, nr 198 (5/7 X) nr 11736=== | ||
+ | |||
+ | PIŁKARSKI weekend, po pucharowej środzie, zapowiada się dość interesująco. Kilka spotkań winno być ciekawych, jak choćby gdańskie. gdzie Lechia pozdejmować będzie warszawską Legię, czy poznańskie. gdzie Lech zmierzy się z pretendującym do tytułu zabrskim Górnikiem. W Krakowie zobaczymy pojedynek Wisły z katowickim GKS-em i będziemy go śledzić pod kątem gry zespołu "Białej gwiazdy” który pod ręką Oresta Lenczyka zaczął wreszcie wygrywać meczę prezentując lepszą skuteczność niż na początku sezonu ligowego. Powrót do drużyny Andrzeja Iwana wzmocnił siłę bojową wiślackiego ataku, który zaczął wreszcie strzelać gole. Czy tak będzie w niedzielne popołudnie, czy Wisła znów uzyska wysoką wygraną? Kibice zespołu liczą na taki właśnie obrót sprawy. Oby się nie zawiedli. | ||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1984, nr 199 (8 X) nr 11737=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1984-10-08.jpg|thumb|right|200px]] | ||
+ | |||
+ | WISŁA — GKS KATOWICE 2:2 (2:1). Bramki strzelili: dla Wisły — Banaszkiewicz w 14 i Wróbel w 5 3 min, dla GKS — Branicki w 9 i Morcinek w 71 min. Sędziował p. Władysław Urbańczyk z Bielska. | ||
+ | |||
+ | Żółta kartka Nazimek. | ||
+ | |||
+ | WISŁA: Zajda — Nawrocki, Budka, Skrobowski, Gorgon (od 27 min Targosz) — Jałocha, Lipka, Krupiński, Iwan — Banaszkiewicz (od 72 min Starościak), Wróbel. | ||
+ | |||
+ | Kilka ostatnich, nieco lepszych występów Wisły, sprawiło że na trybunach stadionu tej drużyny zjawiło się o wiele więcej kibiców niż w pierwszych meczach sezonu. Niestety, piłkarze „Białej gwiazdy” znów sprawili zawód, choć tym razem meczu nie przegrali. Lecz remisu ze słabiutkim GKS-em i to po bardzo kiepskiej obustronnie grze nie można zaliczyć do sukcesów wiślackiego zespołu. Zaczęły się zawody dość sensacyjnie, bowiem już w 9 minucie goście prowadzili 1:0 przy czym nie bez winy byli tu obrońcy krakowscy, którzy zostawili sporo swobody Kubisztalowi i on to właśnie rozegrał akcję, po której Branicki strzelił gola. | ||
+ | |||
+ | W niespełna 3 minuty później stadion zamarł, bowiem Biernat uzyskał drugiego gola dla katowiczan, Na szczęście dla gospodarzy sędzia dopatrzył się spalonego ii bramki nie uznał, Wiślacy widząc jak kiepski obrót przyjmuje mecz, ruszyli trochę żywiej do ataku i naj pierw Banaszkiewicz, a potem Wróbel wpisali się na listę strzelców. Wydawało się, że GKS zostanie wysoko pokonany. Tymczasem w drugiej połowie krakowianie znów wrócili do swej tradycyjnej gry, systemu tysiąca bezproduktywnych podań, a gdy wypracowali dwie znakomite okazje do strzelenia goli najpierw Targosz a potem Wróbel zmarnowali je. Piłkarze z Katowic bronili się. od czasu do czasu kontratakując, i na niespełna dwadzieścia minut przed końcem, wprowadzony dopiero co Morcinek wykorzystał zbyt późny start Jałochy. do piłki i ubiegł krakowianina posyłając „główką” piłkę do siatki. 2:2 i GKS zaczął się już tylko bronić, a że ataki gospodarzy były bardzo nieporadne wynik remisowy utrzymał się do ostatniego gwizdka pana Urbańczyka. | ||
+ | |||
+ | W sumie był to kiepski mecz | ||
[[Kategoria:I Liga 1984/1985 (piłka nożna)]] | [[Kategoria:I Liga 1984/1985 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:Wszystkie mecze 1984/1985 (piłka nożna)]] | [[Kategoria:Wszystkie mecze 1984/1985 (piłka nożna)]] | ||
[[Kategoria:GKS Katowice]] | [[Kategoria:GKS Katowice]] |
Wersja z dnia 06:58, 12 paź 2019
Wisła Kraków | 2:2 (2:1) | GKS Katowice | ||||||||
widzów: 10.000-12.000 | ||||||||||
sędzia: Wł. Urbańczyk z Bielska-Białej | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1984, nr 198 (5/7 X) nr 11736
PIŁKARSKI weekend, po pucharowej środzie, zapowiada się dość interesująco. Kilka spotkań winno być ciekawych, jak choćby gdańskie. gdzie Lechia pozdejmować będzie warszawską Legię, czy poznańskie. gdzie Lech zmierzy się z pretendującym do tytułu zabrskim Górnikiem. W Krakowie zobaczymy pojedynek Wisły z katowickim GKS-em i będziemy go śledzić pod kątem gry zespołu "Białej gwiazdy” który pod ręką Oresta Lenczyka zaczął wreszcie wygrywać meczę prezentując lepszą skuteczność niż na początku sezonu ligowego. Powrót do drużyny Andrzeja Iwana wzmocnił siłę bojową wiślackiego ataku, który zaczął wreszcie strzelać gole. Czy tak będzie w niedzielne popołudnie, czy Wisła znów uzyska wysoką wygraną? Kibice zespołu liczą na taki właśnie obrót sprawy. Oby się nie zawiedli.
Echo Krakowa. 1984, nr 199 (8 X) nr 11737
WISŁA — GKS KATOWICE 2:2 (2:1). Bramki strzelili: dla Wisły — Banaszkiewicz w 14 i Wróbel w 5 3 min, dla GKS — Branicki w 9 i Morcinek w 71 min. Sędziował p. Władysław Urbańczyk z Bielska.
Żółta kartka Nazimek.
WISŁA: Zajda — Nawrocki, Budka, Skrobowski, Gorgon (od 27 min Targosz) — Jałocha, Lipka, Krupiński, Iwan — Banaszkiewicz (od 72 min Starościak), Wróbel.
Kilka ostatnich, nieco lepszych występów Wisły, sprawiło że na trybunach stadionu tej drużyny zjawiło się o wiele więcej kibiców niż w pierwszych meczach sezonu. Niestety, piłkarze „Białej gwiazdy” znów sprawili zawód, choć tym razem meczu nie przegrali. Lecz remisu ze słabiutkim GKS-em i to po bardzo kiepskiej obustronnie grze nie można zaliczyć do sukcesów wiślackiego zespołu. Zaczęły się zawody dość sensacyjnie, bowiem już w 9 minucie goście prowadzili 1:0 przy czym nie bez winy byli tu obrońcy krakowscy, którzy zostawili sporo swobody Kubisztalowi i on to właśnie rozegrał akcję, po której Branicki strzelił gola.
W niespełna 3 minuty później stadion zamarł, bowiem Biernat uzyskał drugiego gola dla katowiczan, Na szczęście dla gospodarzy sędzia dopatrzył się spalonego ii bramki nie uznał, Wiślacy widząc jak kiepski obrót przyjmuje mecz, ruszyli trochę żywiej do ataku i naj pierw Banaszkiewicz, a potem Wróbel wpisali się na listę strzelców. Wydawało się, że GKS zostanie wysoko pokonany. Tymczasem w drugiej połowie krakowianie znów wrócili do swej tradycyjnej gry, systemu tysiąca bezproduktywnych podań, a gdy wypracowali dwie znakomite okazje do strzelenia goli najpierw Targosz a potem Wróbel zmarnowali je. Piłkarze z Katowic bronili się. od czasu do czasu kontratakując, i na niespełna dwadzieścia minut przed końcem, wprowadzony dopiero co Morcinek wykorzystał zbyt późny start Jałochy. do piłki i ubiegł krakowianina posyłając „główką” piłkę do siatki. 2:2 i GKS zaczął się już tylko bronić, a że ataki gospodarzy były bardzo nieporadne wynik remisowy utrzymał się do ostatniego gwizdka pana Urbańczyka.
W sumie był to kiepski mecz