1984.11.07 Wisła Kraków - Fortuna Sittard 2:1

Z Historia Wisły

1984.11.07, Puchar Zdobywców Pucharów, Kraków, Stadion Wisły, 19:30, środa
Wisła Kraków 2:1 (2:1) Fortuna Sittard
widzów: 10.000-12.000
sędzia: Gerasimos Germanakos (Grecja)
Bramki

Andrzej Iwan (k) 6’
Michał Wróbel 41’
0:1
1:1
2:1
1' Arthur Hoyer


Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Janusz Nawrocki
Marek Motyka
Krzysztof Budka
Jan Jałocha Grafika:Kontuzja.png grafika: Zmiana.PNG (55’ Marek Świerczewski)
Leszek Lipka
Grafika:Zk.jpg Adam Nawałka
Grafika:Zk.jpg Janusz Krupiński
Marek Banaszkiewicz grafika: Zmiana.PNG (78’ Jarosław Giszka)
Andrzej Iwan
Michał Wróbel

trener: Orest Lenczyk
Fortuna Sittard
4-4-2
André van Gerven
René Maessen
Chris Dekker
Wim Koevermans
Willy Boessen
Arthur Hoyer
Wilbert Suvrijn
Mario Eleveld
Anne Evers Grafika:Zmiana.PNG (74' Theo van Well)
Wout Holverda Grafika:Zk.jpg
Roger Reijners

trener: Bert Jacobs
Kapitan: Adam Nawałka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

nr 262 4 nr 263 6 nr 264 2



Brakujące dane uzupełniono ze strony worldfootball.net

Spis treści

Pamiątki


Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1984, nr 219 (6 XI) nr 11757

TO JUŻ jutro o godz. 19.30 na stadionie przy ul. Reymonta rozpocznie się rewanżowy mecz II rundy piłkarskiego Pucharu Zdobywców Pucharów pomiędzy Wisłą a Fortuną Sittard z Holandii.

Pierwszy pojedynek zakończył się porażką krakowian 0:2, staną więc teraz przed trudnym zadaniem odrobienia strat. Regulamin mówi jasno: awans uzyska ten zespół, który okaże się lepszy w bilansie dwóch spotkań. Wiślaków urządza oczywiście każda wygrana różnicą trzech goli. Zwycięstwo dwiema bramkami (3:1, 4:2, 5:3 itd.) eliminuje ich z dalszej rywalizacji. Natomiast wynik 2:0 dla gospodarzy spowoduje konieczność zarządzenia przez greckiego arbitra Gerassimosa Germanakosa dogrywki, a w dalszej kolejności karnych. Skończmy jednak z teoretycznymi rozważaniami, przejdźmy do omówienia sytuacji w drużynie „Białej gwiazdy”.

Wczoraj po południu odbył się przedostatni, stosunkowo krótki, bo 45-minutowy trening. W ćwiczeniach, prowadzonych przez Oresta Lenczyka nie uczestniczył kontuzjowany w Sittard Piotr Skrobowski, którego nie zobaczymy jutro na boisku. Tuż po zajęciach usiłowaliśmy wysondować nastroje krakowskich piłkarzy. Są raczej optymistami i wierzą, że uda im się odrobić straty. „Trawa będzie płonąć!” — stwierdził kapitan wiślaków Adam Nawałka, co oznacza ofiarną grę od pierwszej minuty, nie chciał z nami rozmawiać trener Lenczyk. Swoje przedmeczowe opinie i uwagi ma zamiar przedstawić dopiero na dzisiejszej popołudniowej konferencji prasowej.

Mniej oficjalnie zachował się obserwujący Wisłę od sobotniego pojedynku z Górnikiem Zabrze drugi trener Fortuny Dick Voorn. Gdy spytaliśmy o szanse odpowiedział bez namysłu: „W procentach 60 do 40 na korzyść naszych piłkarzy, w końcu mają sporą zaliczką z pierwszego meczu”.

Martwił się trochę, że jego misja nie przyniosła spodziewanych rezultatów. W sobotę zobaczył tylko pół godziny gry, choć bardzo się spieszył do Krakowa.

Gdy w Warszawie dowiedział się, że lotnisko w Balicach nie przyjmuje samolotów z powodu mgły, natychmiast podjął decyzję, by dotrzeć ze stolicy do naszego miasta taksówką. Od pana Voorna dowiedzieliśmy się także, że na jutrzejszy pojedynek wybiera się kilkusetosobowa grupa kibiców Fortuny


Echo Krakowa. 1984, nr 220 (7 XI) nr 11798

AURA przestała wczoraj płatać figle, mgła ustąpiła, dlatego czarterowy samolot Polskich Linii Lotniczych. „LOT”, wynajęty przez... kierownictwo holenderskiego klubu Fortuna Sittard mógł bez przeszkód wylądować na lotnisku w Balicach. Stało się to punktualnie o godz. 11. Oprócz piłkarzy, trenera B. Jacobsa, grupy działaczy, przybyło również kilkudziesięciu dziennikarzy. W sumie 191 osób. Spodziewany jest jeszcze przyjazd dość licznych rzesz kibiców, którzy wybrali się do Polski pociągiem. Nie da się ukryć, że wszyscy liczą na awans Fortuny, choć najbardziej ostrożni w stawianiu prognoz są szkoleniowcy oraz szefowie klubu.

Oczekiwana z zainteresowaniem popołudniowa konferencja prasowa, na której ku zaskoczeniu gospodarzy zjawili się także w komplecie zawodnicy Fortuny wskutek wymijających wypowiedzi trenerów B. Jacobsa i O. Lenczyka nie przyniosła ciekawych informacji. Wiadomo tylko, że w zespole holenderskim nie należy się spodziewać istotnych zmian w składzie w porównaniu do pierwszego meczu w Sittard. Przyjechali wszyscy uczestnicy tego pojedynku. W Wiśle zabraknie, o czym wspominaliśmy już na naszych łamach, kontuzjowanego Piotra Skrobowskiego. O. Lenczyk zapowiada ofensywne zestawienie swojej drużyny.

Tuż po konferencji, zespół gości przeprowadził na głównym boisku Wisły półtoragodzinny trening- M. in. asystent B. Jacobsa Dick Voorn poddał ostremu sprawdzianowi bramkarzy. Ćwiczeniom Holendrów przypatrywała się spora grupa krakowskich kibiców, obdarowana po zajęciach kolorowymi fotosami piłkarzy Fortuny. Widać, że goście dbają o reklamę. Nie można natomiast tego powiedzieć o działaczach Wisły Wbrew panującym zwyczajom, nie przygotowali żadnych okolicznościowych pamiątek. Nie będzie więc poszukiwanych przez kolekcjonerów programów. ani specjalnych proporczyków. A szkoda! Dobrze chociaż, że o ułatwieniach dla tych, którzy zechcą się dziś wieczór wybrać na stadion przy ul. Reymonta pomyślało Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne uruchamiając specjalne linie autobusowe z odległych punktów miasta, z placu Centralnego, Bieńczyc, Nowego Prokocimia. Woli Duchackiej i Piasków Wielkich oraz z Prądnika Czerwonego.

Przypominamy, że -mecz rozpocznie się o godz. 19.30. Poprowadzi go grecki arbiter G. Germanakos.

Na zakończenie jeszcze jedna uwaga- Gdyby warunki atmosferyczne uniemożliwiły przeprowadzenie dzisiejszego spotkania lub zmusiły do jego przerwania, powtórka nastąpi jutro w godzinach południowych. (js) PS. Koło sympatyków Wisły zaprasza do obejrzenia wystawy sportowych suwenirów przygotowanej z okazji pojedynku Wisły z Fortuną przy wejściu na trybunę honorową.

Echo Krakowa. 1984, nr 221 (8 XI) nr 11759

Czy był spalony w 1 minucie gry?

Gorzki smak zwycięstwa

W ROZEGRANYM wczoraj wieczorem rewanżowym meczu II rundy piłkarskiego Pucharu Zdobywców Pucharów drużyna krakowskiej Wisły pokonała na swoim boisku holenderską Fortunę Sittard 2:1 (2:1). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Iwan (6 min., z karnego) i Wróbel (41 min.), dla gości — Hoyer (1 min.) Sędziował Gerassimos Germanakos (Grecja). Żółte kartki — Nawałka (W) i Holverda (F). Awans do ćwierćfinału uzyskała jednak Fortuna, która pierwsze spotkanie wygrała 2:0.

WISŁA: Zajda — Nawrocki, Budka, Motyka, Jałocha (55 min. Świerczewski) — Lipka, Nawałka, Krupiński — Banaszkiewicz (78 min. Giszka), Iwan, Wróbel.

Krakowskim piłkarzom śnić się będzie po nocach sytuacja, z której już w 50 sekundzie pojedynku stracili gola. Po długim wykopie piłki przez bramkarza Fortuny van Gervena Hoyer znalazł się sam przed Zajdą i nie zaprzepaścił okazji. Inna sprawa, że akcja ta była poddawana w czasie meczu i po jego zakończeniu wielostronnym analizom.

Część obserwatorów stanowczo twierdziła, że Holender był spalony, inni obstawali przy tym, że wybiegł do piłki zza obrońców w momencie podania. Sędziowie: główny — Germanakos i liniowy — Naoym przyjęli tę drugą wersję i uznali, że gol został zdobyty prawidłowo. Tym samym szanse Wisły na awans zostały praktycznie pogrzebane.

Promyk nadziei zaświtał jeszcze wówczas, kiedy Iwan wyrównał z karnego, podyktowanego za faul Suvrijna na Krupińskim. A tak na dobre trybuny ożywiły się dopiero w 41 min., po zdobyciu bramki przez Wróbla, który strzelił w nietypowy dla siebie sposób — prawą nogą, w dodatku mocno podkręcił piłkę.

Jak się później okazało, był to szczyt możliwości krakowskich piłkarzy. Grali na pewno lepiej, niż w niejednym tegorocznym meczu ligowym, o wiele jednak za słabo, by uzyskać wynik, gwarantujący awans. Zbyt wiele akcji przeprowadzali środkiem boiska, wolno, schematycznie.

Napastnicy nie znajdowali należytego wsparcia u pomocników W II połowie doszło nawet do tego, że mający spełniać rolę egzekutora Iwan stał się z konieczności rozgrywającym.

W trakcie gry wiślacy doznali znacznego osłabienia. Na skutek poważnej kontuzji opuścił boisko Jałocha (przez 3 tygodnie będzie musiał nosić gips na operowanej nie tak dawno nodze).

Im bliżej końca, gospodarze walczyli z mniejszym animuszem, byli coraz bardziej zrezygnowani.

Natomiast goście z konsekwencją realizowali przez 90 minut założenia taktyczne. Skupiali oczywiście główną uwagę na dostępie do swojej bramki. Ale nie ustawili się całą drużyną w okolicach pola karnego, lecz starali się ograniczać ruchy piłkarzy Wisły już w środkowej strefie, zaś w dogodnych sytuacjach przeprowadzać szybkie kontry. Do akcji ofensywnych oprócz Hoyera i Holverdy włączał się najczęściej 19-letni Reijners, który w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego na wtorkowym treningu Houtackersa. (js)



DICK VOORN (II trener Fortuny): „Oczywiście bardzo się cieszę z awansu naszej drużyny do ćwierćfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Za osiągnięcie tego sukcesu zawodnicy otrzymają po 3 tys. guldenów premii (ok. 850 dolarów — przyp. js). Jeśli chodzi o sam mecz nie należał do najciekawszych, był raczej słaby. Uważam, że sędzia postąpił. słusznie uznając gola strzelonego przez Hoyera w 1 min. Ja także nie dopatrzyłem się spalonego".

OREST LENCZYK (trener Wisły): „W przedmeczowych kalkulacjach zakładaliśmy zwycięstwo 2:0. Niestety już na początku spotkania zrobiło się, w sumie 3:0 dla gości, pierwszy pojedynek przegraliśmy bowiem 0:2. Czy w tej sytuacji mogłem wymagać od swoich podopiecznych wysokiej wygranej? Fortuna nie była tak słabą drużyną, żeby ją rozgromić, a tylko wtedy uzyskalibyśmy awans. Straciliśmy gola po ewidentnym spalonym. Wraz z dwoma zawodnikami z ławki rezerwowych znajdowałem się na wprost sędziego liniowego. Dokładnie obserwowałem całą akcję”.

GERASSIMOS GERMANAKOS (sędzia główny spotkania): „Sam nie potrafiłem ocenić sytuacji w 1 min. meczu. Znajdowałem się na środku boiska, dlatego zdałem się na pomoc kolegi z linii. Ocenił, że spalonego nie było, uznałem więc gola”.

WIESŁAW BARTOSIK (sędzia techniczny meczu, arbiter pierwszoligowy): „Nie potrafię zająć stanowiska w sprawie: czy był czy też nie było spalonego w sytuacji, z której padła bramka dla Holendrów. Gdyby liniowy podniósł chorągiewkę i sygnalizował spalonego myślę, że Holendrzy na pewno pogodziliby się z tą decyzją”.


Gazeta Krakowska. 1984, nr 265 (6 XI) nr 11142

Dużo trudniejsze zadanie czeka piłkarzy Wisły, którzy w pierwszym meczu przegrali ze średniakiem europejskim Fortuną 0:2. Wprawdzie krakowianie w jutrzejszym meczu wystąpią z zawodnikami, którzy nie mogą brać udziału w meczach ligowych za czerwoną i żółte kartki, ale forma jaką prezentują nie napawa optymizmem. Kapitan zespołu Adam Nawałka w wywiadzie udzielonym telewizji powiedział: „Z pewnością czeka nas trudne zadanie. Przegrana w Sittard 0:2 stawia nas w bardzo ciężkiej sytuacji, ale uważam, że jest szansa na awans.

Upatruję jej głównie w słabej postawie holenderskiej obrony.

W środę damy z siebie wszystko, aby grać w ćwierćfinale pucharu”. Krakowianie przygotowują się do tego spotkania w ośrodku w Zielonym Dole. W meczu nie zagra najprawdopodobniej kontuzjowany Piotr Skrobowski. Dziś w godzinach południowych spodziewany jest przyjazd holenderskiego zespołu.



Gazeta Krakowska. 1984, nr 266 (7 XI) nr 11143

Wisła wierzy w odrobienie strat!

Dyplomatyczne uniki trenerów

Składy poznamy dzisiaj

Dzisiaj o godzinie 19.30 sędzia grecki Germanakos da sygnał do rozpoczęcia rewanżowego pojedynku II rundy Pucharu Zdobywców Pucharów między WISŁĄ a holenderską drużyną FORTUNA Sittard. Jak pamiętamy przed dwoma tygodniami krakowianie przegrali w Holandii 0:2, aby więc myśleć o odrobieniu strat wiślacy muszą ten mecz wygrać różnicą 3 bramek (3:0, 4:1). Gdyby w Krakowie padł rezultat 2:0 dla Wisły zarządzona zostanie dogrywka 2X15 min., gdyby i ona nie przyniosła rozstrzygnięcia zadecydują rzuty karne. Przypomnijmy jeszcze ten punkt regulaminu, który mówi wyraźnie, iż bramki strzelone na wyjeździe (także w dogrywce) liczą się podwójnie. Przykładowo porażka 1:3 czy 2:4 awansuje dalej Fortunę.

Wczoraj w godzinach przedpołudniowych piłkarze holenderscy przylecieli na lotnisko w Balicach samolotem charterowym. Wieczorem odbyli trening na boisku Wisły. Kibiców zapewne interesują składy w jakich wystąpią oba zespoły. Na krótkiej konferencji przedmeczowej obaj trenerzy Bert JACOBS i Orest LENCZYK zachowywali się jak wytrawni... dyplomaci.

Zapytany przez dziennikarzy holenderskich w jakim zestawieniu Wisła wybiegnie na boisko trener Lenczyk odpowiedział: w ustawieniu ofensywnym.

— A kto zagra w miejsce kontuzjowanego Skrobowskiego? — Wróbel bądź Banaszkiewicz.

— Czy to dobrze czy źle, że Wisła nie rozegrała w sobotę meczu z Górnikiem Zabrze? — To jest bez znaczenia, bo mieliśmy cztery dni na regenerację sił.

Równie enigmatycznie odpowiadał na pytania trener Jacobs. Dowiedzieliśmy się (co zresztą jest już znane Czytelnikom naszej gazety), że w minionym tygodniu Fortuna rozegrała dwa mecze, przegrywając na wyjeździe z Ajaksem 0:1 i wygrywając z Go Ahead 1:0.

W meczu z Ajaxem Fortuna straciła bramkę na dwie minuty przed końcem.

— Czy przywiózł pan do Krakowa najsilniejszy skład? — Brakuje tylko Thijsena, który nie może grać w rozgrywkach pucharowych oraz nadal kontuzjowanego skrzydłowego Ruysa. Składu dziś nie podam, ale niewiele będzie się on różnił od wyjściowego wystawienia w pierwszym meczu.

— Jaki przewiduje pan wynik? — zapytałem trenera Jacobsa.

— Będzie ciężko, ale powinniśmy przejść do dalszej rundy, mamy przecież dwie bramki w zapasie.

Rzeczywiście dwie bramki to spora zaliczka, tym bardziej, że Wisła nie strzeliła gola na wyjeździe. Ale doświadczenia pucharowe uczą, iż odrabiano nie takie straty. Wszystko więc w rękach, a raczej w nogach piłkarzy Wisły.

Kapitan wiślackiego zespołu Adam Nawałka za naszym pośrednictwem prosi kibiców o serdeczny, gorący i kulturalny doping.

— W tym ciężkim meczu — powiedział mi — liczymy na pomoc naszych sympatyków.

Muszą nas wesprzeć dopingiem w trudnych chwilach a jestem przekonany, że odwdzięczymy się im dobrą grą i bramkami”.

A więc „HEJA WISEŁKA”.

(ANS) Dodatkowe autobusy MPK informuje, że w związku z meczem uruchamia specjalne autobusy na stadion Wisły. Autobusy z napisem „Na mecz” odjadą o godz. 18.55 i 19.00 z pl. Centralnego, Ronda Bieńczyckiego, Nowego Prokocimia (pętla autobusu „C”), Woli Duchackiej Zachód (końcówka linii 184), Piasków Wielkich Nowych (przyst. linii 164) i Prądnika Czerwonego. Cena biletu 10 zł.



Gazeta Krakowska. 1984, nr 267 (8 XI) nr 11144

Tylko 2:1 Wisły

Piłkarze Wisły wyeliminowani zostali i rozgrywek o PZP. Wczoraj w rewanżowym meczu II rundy krakowianie pokonali na swoim stadionie Fortunę Sittard 2:1 (2:1), ponieważ jednak w pierwszym pojedynku Holendrzy zwyciężyli 2:0 oni awansowali do ćwierćfinału PZP.

Wczorajszy mecz ustawiła bramka strzelona przez Holendrów dokładnie w 30 sekundzie meczu. Bramkarz gości ven Gerven popisał się dalekim wykopem, z wysokości trybun prasowych wydawało się nam, że dwóch piłkarzy holenderskich jest na spalonym. Sędzia jednak nie zareagował, Hoyer (ten sam który strzelił Wiśle pierwszego gola w Sittard) nie zaprzepaścił szansy i pokonał Zajdę.

Holendrzy uwzględniając pierwszy mecz prowadzili w tym momencie 3:0 i Wisła aby awansować dalej musiała strzelić co najmniej 4 gole. To musiało oczywiście zdeprymować piłkarzy krakowskich, załamało ich taktykę obliczaną — jak powiedział po meczu trener Lenczyk — na wygranie spotkania 2:0 i doprowadzenie do dogrywki.

Ale w 5 minucie było już 1:1, Krupiński odważnie wszedł na pole karne, tutaj był faulowany i sędzia zarządził jedenastkę.

Iwan zmylił bramkarza i celnie strzelił w lewy róg. Odżyły nadzieje kibiców Wisły. Krakowianie nie mogli jednak uporządkować gry,/ ich akcje rwały się, Holendrzy, którzy mieli wciąż w zapasie 2 bramki — spokojnie bronili i od czasu do czasu kontratakowali. Dopiero w 41 min. Iwan zagrał do Wróbla, a ten strzałem z kąta pokonał bramkarza.

Po przerwie wszyscy Oczekiwali jeszcze bardziej energicznych ataków Wisły, tylko bowiem ewentualne zwycięstwo 4:1 premiowało gospodarzy.

Krakowianie mają teraz sporę przewagę, ale grają zbyt przejrzyście i za wolno by rozerwać dość zwartą obronę gości. W 59 min. Iwan mocno strzelił z wolnego z ok. 30 m, ale bramkarz wybił pitkę na róg. W 54 min. groźnej kontuzji kolana doznał Jałocha i musiał opuścić boisko. To jeszcze dodatkowo osłabiło krakowian, w których szeregach nie ma piłkarza umiejącego pokierować akcjami kolegów. Stara się to czynić Iwan ale w pojedynkę niewiele może zdziałać. Zawodnik ten stanowił wczoraj największe niebezpieczeństwo dla bramki holenderskiej, w 69 min. główkował tuż obok słupka, w 63 min. strzelał z daleka, ale niecelnie.

Im bliżej końca tym wszyscy zdają sobie sprawę, że Wisła nie odrobi strat. Holendrzy schowani za podwójną gardą wyprowadzają kilka groźnych kontr, niebezpieczne są akcje Holverdy i Hoyera.

Wynik 2:1 dla Wisły nie ulega już zmianie. Wygrała Wisła, ale jest to zwycięstwo bez pełnej

satysfakcji. Piłkarze krakowscy walczyli ambitnie, bardzo starali się, ale w aktualnej formie drużyny krakowskiej nie było stać na lepszą grę i wyższą wygraną. Przy szczęśliwym zbiegu okoliczności można było pokusić się o ewentualne odrobienie strat z Sittard, jednak problematyczny gol w 30 sek.

rozstrzygnął w zasadzie sprawę.

Holendrzy nie pokazali w Krakowie niczego nadzwyczajnego poza solidnym rzemiosłem. Przewyższali krakowian szybkością, lepszą grą głową (wygrywali wszystkie górne pojedynki, stąd wszelkie próby zagrań górą przez Wisłę skazane były na niepowodzenie).

WISŁA: Zajda — Nawrocki, Budka, Motyka, Jałocha (54 min. Świerczewski) — Lipka, Nawałka, Krupiński — Banaszkiewicz (78 min. Giszka), Iwan, Wróbel.

FORTUNA: Ven Gerven — Maessen, Dekker, Koevermans, Boessen — Suvrijn, Evers (73 min. van Weil), Eleceld, Reijners — Hoyer, HoTrerda.

Sędziował Germanakos z Grecji. Żółte kartki: Holverda i Nawałka, widzów ok. 12 tys.

(ANS)

BYŁ GOL CZY NIE?

Na konferencji pomeczowej najwięcej pytań dotyczyło sytuacji w 30 sekundzie, kiedy to Holendrzy zdobyli brzemienną dla spotkania bramkę. Czy był wówczas spalony czy nie? Istotny był moment wykopu bramkarza holenderskiego, czy w tym momencie zawodnicy holenderscy byli na spalonym.

Sędzia główny GERMANAKOS: po długim wykopie bramkarza jeden z Holendrów znalazł się sam przed bramką Wisły, patrzyłem na mojego kolegę liniowego, ale ten nie sygnalizował spalonego. Uznałem więc bramkę.

TSCHENTSCHER (obserwator UEFA, były międzynarodowy sędzia, który m. in. prowadził finał olimpijski w Monachium Polska — Węgry): uważam, że spalonego nie było, w momencie wykopu obrońcy Wisły byli z tyłu. Trener gości JACOBS: nie będę komentował decyzji sędziego podobnie jak nie wypowiadam się o tym, czy był karny dla Wisły. Sędzia podjął taką decyzję, on widział najlepiej.

Orest LENCZYK: uważam, że był ewidentny spalony. Kilka razy na magnetowidzie oglądaliśmy poprzedni mecz w Sittard i zauważyliśmy, że właśnie po dalekich wykopach bramkarza powstają groźne sytuacje. Nasi obrońcy mieli więc w momencie wykopu wychodzić do przodu, aby zostawiać napastników holenderskich na spalonym. Tak też stało się w 1 minucie spotkania. Dwóch Holendrów było spalonych. Ten gol oczywiście załamał nasz plan taktyczny.

Wiedziałem, że w obecnej formie co najwyżej możemy w normalnym czasie doprowadzić do wyniku 2:0, w tej chwili nie stać nas na wysoką wygraną nad Holendrami powiedzmy w rozmiarach 4:1.

Czy wobec tęgo mogę mieć pretensje do swoich piłkarzy? Starali się ambitnie odrobić - straty, ostatecznie wygraliśmy 2:1, co w naszej sytuacji jest na pewno sukcesem. Czy w II połowie mogłem zagrać bardziej ofensywnie, va banque? Pytam się tylko kim? Doznaliśmy znowu kolejnego osłabienia, Jałocha został kopnięty w operowaną niedawno nogę i lekarz zakłada mu gips.

I jeszcze opinia JACOBSA: to wielki sukces mojej drużyny, nikt w Holandii nie oczekiwał, że awansujemy do ćwierćfinału.

Zagraliśmy dobrze taktycznie, po golu strzelonym w 1 min. wiedziałem że będzie dobrze.

Notował: ANS

Wideo

>>> bramki:sp1873

Źródło: sp1873