1984.11.10 Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 2:1
Z Historia Wisły
Śląsk Wrocław | 2:1 (1:1) | Wisła Kraków | ||||||||
widzów: 7.000 | ||||||||||
sędzia: Wiesław Karolak z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1984, nr 222 (9/11 XI) nr 11760
FORTUNA okazała się niełaskawa dla Wisły, działacze klubu mają pretensje do arbitra greckiego, że bramka dla gości w meczu krakowskim padła ze spalonego, trudno się dziwić rozgoryczeniu, krakowianie bowiem jak na swoje możliwości i ostatnio prezentowaną grę walczyli w środowym pojedynku z wyjątkowym zaangażowaniem, strzelili dwa gole w jednym spotkaniu, co im się zdarza raczej rzadko, a mimo to odpadli z rywalizacji. Cóż, tak w sporcie bywa. Ale pucharowe zmagania były tylko antraktem w podstawowej pracy wiślaków, jaką jest sezon ligowy i rozgrywanie spotkań o mistrzostwo ekstraklasy.
A w tych rozgrywkach drużynie krakowskiej też się nie wiedzie najlepiej. Co prawda od kiedy zespół objął trener Orest Lenczyk, wyniki są lepsze niż za czasów trenera Zientary, ale sytuacja „Białej gwiazdy” w tabeli nie jest godna pozazdroszczenia.
W trzynastej kolejce ligowej, już jutro, czeka wiślaków ciężki mecz z wrocławskim Śląskiem i to na wyjeździe Z całą pewnością zawodnicy będą odczuwać trudy meczu- z Fortuną, a że przygotowanie kondycyjne jest jedną ze słabszych stron krakowian, piłkarze wrocławscy zyskują spory handicap. Na dodatek nie będzie grał kontuzjowany Skrobowski, odsunięci od występów za kartki — Iwan, Motyka, Budka, Nawałka, kontuzji doznał w meczu z Holendrami Jałocha, ma nogę w gipsie. Tak więc defensywa krakowska poszła w rozsypkę, Lenczyk musi całkowicie „przemeblować” skład zespołu i doprawdy nie wiadomo, jak zestawi formację obronną. Nawrocki na stoperze, Krupiński, Targosz z konieczności i kto jeszcze? W tej sytuacji kadrowej osiągnięcie remisu we Wrocławiu wydaje się być szczytem marzeń wiślaków. Cóż pozostaje — życzyć im by mimo wszelkich przeszkód zdołali wykrzesać z siebie tyle sił, ambicji, aby stawić skutecznie czoła wrocławianom. Oby tym razem fortuna sprzyjała „Białej gwieździe”
Echo Krakowa. 1984, nr 223 (12 XI) nr 11761
Ostatnia lokata „Białej gwiazdy”
Śląsk — Wisła 2:1 (1:1).
Bramki zdobyli: dla zwycięzców — Mikołajewicz (44 min.) i Rudy (49 min.), dla pokonanych — Starościak (25 min.). Sędziował Wiesław Karolak z Łodzi.
WISŁA: Gaszyński — Targosz, Nawrocki, Mróz. Giszka — Lipka, Banaszkiewicz, Krupiński, Wróbel — Świerczewski (67 min. Gorgoń), Starościak.
Tylko najwięksi optymiści mogli liczyć na zdobycie punktów przez krakowskich piłkarzy w tym meczu. Cudu jednak nie było. Zdziesiątkowana przez kontuzje oraz czerwone i żółte kartki Wisła nie potrafiła uchronić się przed porażką. Choć chyba ku zaskoczeniu wrocławskich kibiców zdobyła prowadzenie ze strzału pozyskanego z Błękitnych Kielce Władysława Starościaka.
Ten sam zawodnik miał jeszcze jedną okazję na uzyskanie gola w 43 min., ale trafił w słupek.
Nie udało się podwyższyć rezultatu gościom, za to gospodarze w chwilę później, tuż przed zakończeniem I połowy wyrównali. Gdy po przerwie piłkarze Śląska przyspieszyli grę bramkarz Wisły Robert Gaszyński raz po raz znajdował się w opałach. I w 49 min. po wolnym wykonywanym przez Aleksandra Sochę Andrzej Rudy umieścił piłkę w siatce Ta akcja zadecydowała o porażce „Białej gwiazdy” i jej spadku na ostatnią pozycję w tabeli. Sytuacja wiślaków i ich trenera Oresta Lenczyka jest nie do pozazdroszczenia