1984.12.05 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 99:100
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 99:100 | Pogoń Szczecin | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 58:56 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Za, Krzysztof Łaszkiewicz "Polska koszykówka męska 1928 - 2004", Inowrocław, 2004
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1984, nr 240 (5 XII) nr 11778
PO TRZYTYGODNIOWEJ przerwie spowodowanej koniecznością przygotowania reprezentacji Polski do występów w eliminacjach mistrzostw świata, koszykarze wracają na ligowe boiska i dziś — w środę — rozegrają kolejną, dziewiątą, serię mistrzowskich pojedynków w ekstraklasie. W Krakowie wystąpi jeden z beniaminków rozgrywek — szczecińska Pogoń, zespół który ma na swym koncie do tej pory trzy wygrane mecze i jest na ósmym miejscu w tabeli. Faworytami zawodów będą oczywiście gospodarze, którzy powinni uzyskać wysokie, efektowne zwycięstwo. Działacze Wisły przygotowali dla kibiców dodatkową atrakcję, mianowicie przed zawodami w siedzibie klubowej odbędzie, się mikołajowy kiermasz artykułów sportowych i słodyczy. Tak, że wybierając się na mecz, można będzie przy okazji załatwić mikołajowe sprawunki. Początek spotkania Wisła — Pogoń o godz. 17.
Echo Krakowa. 1984, nr 241 (6 XII) nr 11779
Kiermasz ciekawszy od... meczu
WISŁA — POGOŃ 99:100 (58:56). Najwięcej punktów: dla Wisły — Kudłacz 26, Fikiel 25, Międzik 21, dla Pogoni — Dzięgielewski 30, Kuligowski 24, Szewczyk 18. Sędziowali pp. K. Kołoszewski z Lublina i W. Kuczerawy z Warszawy.
Mało kibiców przyszło wczoraj do halli przy ul. Reymonta, by oglądać ligowy pojedynek „Smoków” z beniaminkiem ze Szczecina — Pogonią. Przewaga wzrostu, umiejętności, atut, własnego boiska, wszystko przemawiało za zespołem krakowskim. Ci, którzy przyszli, ściągnęli tu raczej zwabieni zapowiedzią mikołajowego kiermaszu, niż chęcią obejrzenia widowiska. I mieli rację.
Na kiermaszu sprzedawano buty typu „adidas”, narciarskie stroje, słodycze — słowem, towary poszukiwane i atrakcyjne, w hali natomiast, na boisku, wiślacy dali kibicom do strawienia koszykarski bubel! Nie chciało im się grać (czyżby zmęczenie po „Andrzejkach” i „Barbórce", nie chciało walczyć, już nie o ligowe punkty, o renomę wiślackiej firmy, ale nawet o. sto tysięcy zł premii, która była do podziału | w wypadkach wygranej.
Dziwne i smutne.
Trudno się dziwić, iż Ludwik Miętta opuszczał halę bardzo przygnębiony. Ale na Boga — to on ma grać za Kudłacza, Fikiela, Seweryna, Międzika, Boguckiego et consortes? Co zademonstrowali wiślacy? Kilka fajerwerków pod koszem rywali, zupełny brak ochoty do gry obronnej i ogromna niefrasobliwość, by nie napisać nonszalancję w prowadzeniu akcji ofensywnych Trudno się dziwić, że przy takiej postawie gospodarzy, ambitnie grający goście rozstrzygnęli spotkanie na swoją korzyść i to w pełni zasłużenie! To już drugi beniaminek, który pokonał „Wawelskie smoki” w ich własnej hali. Myślę, iż po wczorajszym występie wielu kibiców basketu nieprędko odwiedzi halę przy ul. Reymonta. I trudno im się będzie dziwić. Chyba że klub znów urządzi... kiermasz! (I) PS. Jedyną miłą w tym spotkaniu chwilą było wręczenie w czasie przerwy sprzętu sportowego wychowankom Domu Dziecka z ul. Szwabowskiego, sprzętu ufundowanego przez Wisłę, koło ZSMP DUSW Podgórze i firmę Arpis
Gazeta Krakowska. 1984, nr 291 (6 XII) nr 11168
Mała koszykarska sensacja
Wisła pokonana przez Pogoń K
oszykarze krakowskiej Wisły sprawili swoim sympatykom kolejną przykrą niespodziankę przegrywając na własnym boisku z beniaminkiem ekstraklasy Pogonią Szczecin 99:100 (58:56).
Punkty dla Wisły zdobyli; Fikiel i Kudłacz po 25, Międzik 21, Seweryn i M. Bogucki po 12, Suda 4, najwięcej dla Pogoni Dzięgielewski 32 i Szewczyk 17.
Nie było chyba człowieka w hali krakowskiej Wisły, który nie liczyłby na łatwe i zdecydowane zwycięstwo „wawelskich smoków”. Zresztą początek meczu na to wskazywał, gdyż po 8 minutach krakowianie prowadzili 20:10. Od tego jednak momentu wicemistrzowie Polski zaczęli grać nonszalancko w obronie, tracili wiele piłek na skutek niecelnych podań, zawodzili również rzutowo. Nic więc dziwnego, że ambitnie walczący szczecinianie w 18 min. po raz pierwszy w tym meczu objęli prowadzenie 52:50.
Po przerwie nadal utrzymywała się lekka przewaga gości, którzy prowadzili różnicą 2—6 pkt. W końcówce wydawało się, że bardziej doświadczeni wiślacy potrafią się zmobilizować i odnieść wymęczone zwycięstwo, bowiem na półtorej minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziów prowadzili 99:93. Końcówkę gospodarze rozegrali jednak w żenującym wprost stylu, tracąc kilka piłek na skutek własnej nieudolności.
Jeszcze na 6 sek. przed końcem Janusz Seweryn mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Wisły, lecz spudłował spod kosza, (rm)