1984.12.08 Wisła Kraków - Włókniarz Pabianice 100:55
Z Historia Wisły
Linia 21: | Linia 21: | ||
}} | }} | ||
[http://mbc.malopolska.pl/dlibra/publication?id=95249&tab=3 nr 291 8] | [http://mbc.malopolska.pl/dlibra/publication?id=95249&tab=3 nr 291 8] | ||
+ | ==Relacje prasowe== | ||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1984, nr 242 (7/9 XII) nr 11780=== | ||
+ | |||
+ | TRENERA koszykarek Wisły — Piotra Langosza spotkałem przed meczem „Wawelskich smoków” z Pogonią. Szedł na zajęcia z dziewczętami do hali treningowej. Zagadnąłem o najbliższe spotkanie koszykarek z pabianickim Włókniarzem. „Boję się tego meczu — powiedział trener krakowianek. — Włókniarz poczyna odrabiać straty, a powrót do tego zespołu Małgorzaty Gliszczyńskiej, naszej reprezentacyjnej środkowej, będzie, z całą pewnością poważnym wzmocnieniem drużyny pabianickiej, doda i pozostałym zawodniczkom bodźca do walki. A my jesteśmy w kiepskiej sytuacji. ANIA JASKURZYŃSKA po chorobie jeszcze nie jest w pełni sił. MARTA STAROWICZ, ma już zdjęty opatrunek z oka, ale jakąś infekcja sprawiła, że musi zażywać antybiotyki. Już trzy tygodnie nie trenuje. A to dla zawodniczki tej klasy ogromnie długa przerwa, poważna strata. Wróciła do zespołu, po kontuzji KASIA GRABACKA, ale też jeszcze nie jest w formie, która by pozwalała jej być w pełni wartościowym uzupełnieniem drużyny. W Brzegu wygraliśmy ze Stalą ledwo, ledwo. Przy ogromnym szczęściu. | ||
+ | |||
+ | Słabo wypadła IZA MAJ. Liczyłem, iż grając w pierwszej piątce, wiedząc, że na niej spoczywa także ciężar gry, będzie skuteczniejsza, lepsza. Na dobrą sprawę, w tej chwili siła Wisły opiera się na GRAŻYNIE SEWERYN i ANI JASKURZYNSKIEJ. A to mało jak na potrzeby zespołu, który walczy o mistrzostwo Polski. Mam nadzieję jednak, że kłopoty wkrótce się skończą, że wszystkie zawodniczki wrócą do zdrowia, pełne sił i będziemy mogli grać tak jak na Wisłę przystało, Ale na razie sytuacja nie jest za dobra i poważnie obawiam się o sobotni mecz z Włókniarzem. | ||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | ===Echo Krakowa. 1984, nr 243 (10 XII) nr 11781=== | ||
+ | [[Grafika:Echo 1984-12-10b.jpg|thumb|right|200px]] | ||
+ | |||
+ | WISŁA — WŁÓKNIARZ Pabianice 106—55 (54—37). Najwięcej punktów zdobyły: dla krakowianek — Jaskurzyńska 34, Seweryn i Starowicz po 24, dla pabianiczanek — Gliszczyńska 13, Chrześcijanek 12 i Gburczyk 11. | ||
+ | |||
+ | Sędziowali: pp. K. Koralewski i A. Wachla z Kielc. | ||
+ | |||
+ | Obawy trenera Piotra Langosza przed spotkaniem mistrzyń Polski z Włókniarzem Pabianice okazały się płonne. Zespołu gości przed pogromem nie uchroniła nawet obecność Małgorzaty Kozery-Gliszczyńskiej, która w sobotę była cieniem zawodniczki sprzed roku. Widać na niej wyraźnie zaległości treningowe. W pełni udany był natomiast po wrót do drużyny Wisły, po kontuzji oka, Marty Starowicz, która zdobyła 24 pkt i była jedną z wyróżniających się zawodniczek. | ||
+ | |||
+ | A że Seweryn, Czelakowska i Jaskurzyńska znajdowały się w dobrej dyspozycji byliśmy świadkami efektownego zwycięstwa wiślaczek. | ||
+ | |||
+ | Zagrały one szczególnie dobrze w obronie, agresywnie kryjąc rywalki i zostawiając im bardzo mało swobody. Presing i szybkie akcje kończone celnymi rzutami wybiły całkowicie z konceptu pabianiczanki, które nie bardzo wiedziały co począć w tej sytuacji. Mimo ambicji nie uchroniły się przed trzycyfrową porażką. | ||
+ | |||
+ | Magiczną granicę 100 punktów jako pierwsza przekroczyła Grażyna Seweryn i to rzutem premiowanym 3 pkt. (miała ich w sobotę w sumie cztery). | ||
+ | |||
+ | Wisłę należy pochwalić za grę do końca. Krakowianki mimo wysokiego prowadzenia po pierwszej połowie nie spuściły z tonu, walczyły nadal na wysokich obrotach. Efektem było zwycięstwo różnicą 51 pkt. W tej sytuacji można więc mówić o deklasacji przeciwnika. W sukcesie największy udział miały jak zwykle pełna polotu Grażyna Seweryn, powracająca do wysokiej formy Anna Jaskurzyńska, bojowa i waleczna Tamara Czelakowska oraz Marta Starowicz (brawa za udany come back). We Włókniarzu, który zawiódł na całej linii trudno kogokolwiek wyróżnić | ||
+ | |||
+ | |||
[[Kategoria: I Liga 1984/1985 (koszykówka kobiet)]] | [[Kategoria: I Liga 1984/1985 (koszykówka kobiet)]] | ||
[[Kategoria: Wszystkie mecze 1984/1985 (koszykówka kobiet)]] | [[Kategoria: Wszystkie mecze 1984/1985 (koszykówka kobiet)]] | ||
[[Kategoria: PTK Pabianice (koszykówka)]] | [[Kategoria: PTK Pabianice (koszykówka)]] |
Wersja z dnia 07:23, 12 paź 2019
Wisła Kraków | 100:55 | Włókniarz Pabianice | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 54:37 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1984, nr 242 (7/9 XII) nr 11780
TRENERA koszykarek Wisły — Piotra Langosza spotkałem przed meczem „Wawelskich smoków” z Pogonią. Szedł na zajęcia z dziewczętami do hali treningowej. Zagadnąłem o najbliższe spotkanie koszykarek z pabianickim Włókniarzem. „Boję się tego meczu — powiedział trener krakowianek. — Włókniarz poczyna odrabiać straty, a powrót do tego zespołu Małgorzaty Gliszczyńskiej, naszej reprezentacyjnej środkowej, będzie, z całą pewnością poważnym wzmocnieniem drużyny pabianickiej, doda i pozostałym zawodniczkom bodźca do walki. A my jesteśmy w kiepskiej sytuacji. ANIA JASKURZYŃSKA po chorobie jeszcze nie jest w pełni sił. MARTA STAROWICZ, ma już zdjęty opatrunek z oka, ale jakąś infekcja sprawiła, że musi zażywać antybiotyki. Już trzy tygodnie nie trenuje. A to dla zawodniczki tej klasy ogromnie długa przerwa, poważna strata. Wróciła do zespołu, po kontuzji KASIA GRABACKA, ale też jeszcze nie jest w formie, która by pozwalała jej być w pełni wartościowym uzupełnieniem drużyny. W Brzegu wygraliśmy ze Stalą ledwo, ledwo. Przy ogromnym szczęściu.
Słabo wypadła IZA MAJ. Liczyłem, iż grając w pierwszej piątce, wiedząc, że na niej spoczywa także ciężar gry, będzie skuteczniejsza, lepsza. Na dobrą sprawę, w tej chwili siła Wisły opiera się na GRAŻYNIE SEWERYN i ANI JASKURZYNSKIEJ. A to mało jak na potrzeby zespołu, który walczy o mistrzostwo Polski. Mam nadzieję jednak, że kłopoty wkrótce się skończą, że wszystkie zawodniczki wrócą do zdrowia, pełne sił i będziemy mogli grać tak jak na Wisłę przystało, Ale na razie sytuacja nie jest za dobra i poważnie obawiam się o sobotni mecz z Włókniarzem.
Echo Krakowa. 1984, nr 243 (10 XII) nr 11781
WISŁA — WŁÓKNIARZ Pabianice 106—55 (54—37). Najwięcej punktów zdobyły: dla krakowianek — Jaskurzyńska 34, Seweryn i Starowicz po 24, dla pabianiczanek — Gliszczyńska 13, Chrześcijanek 12 i Gburczyk 11.
Sędziowali: pp. K. Koralewski i A. Wachla z Kielc.
Obawy trenera Piotra Langosza przed spotkaniem mistrzyń Polski z Włókniarzem Pabianice okazały się płonne. Zespołu gości przed pogromem nie uchroniła nawet obecność Małgorzaty Kozery-Gliszczyńskiej, która w sobotę była cieniem zawodniczki sprzed roku. Widać na niej wyraźnie zaległości treningowe. W pełni udany był natomiast po wrót do drużyny Wisły, po kontuzji oka, Marty Starowicz, która zdobyła 24 pkt i była jedną z wyróżniających się zawodniczek.
A że Seweryn, Czelakowska i Jaskurzyńska znajdowały się w dobrej dyspozycji byliśmy świadkami efektownego zwycięstwa wiślaczek.
Zagrały one szczególnie dobrze w obronie, agresywnie kryjąc rywalki i zostawiając im bardzo mało swobody. Presing i szybkie akcje kończone celnymi rzutami wybiły całkowicie z konceptu pabianiczanki, które nie bardzo wiedziały co począć w tej sytuacji. Mimo ambicji nie uchroniły się przed trzycyfrową porażką.
Magiczną granicę 100 punktów jako pierwsza przekroczyła Grażyna Seweryn i to rzutem premiowanym 3 pkt. (miała ich w sobotę w sumie cztery).
Wisłę należy pochwalić za grę do końca. Krakowianki mimo wysokiego prowadzenia po pierwszej połowie nie spuściły z tonu, walczyły nadal na wysokich obrotach. Efektem było zwycięstwo różnicą 51 pkt. W tej sytuacji można więc mówić o deklasacji przeciwnika. W sukcesie największy udział miały jak zwykle pełna polotu Grażyna Seweryn, powracająca do wysokiej formy Anna Jaskurzyńska, bojowa i waleczna Tamara Czelakowska oraz Marta Starowicz (brawa za udany come back). We Włókniarzu, który zawiódł na całej linii trudno kogokolwiek wyróżnić