1985.01.19 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 107:73

Z Historia Wisły

1985.01.19, I Liga Koszykówki Kobiet, runda zasadnicza, Kraków, Hala Wisły, 17:00
Wisła Kraków 107:72 Polonia Warszawa
I:
II: 59:36
III:
IV:
Sędziowie: Bogdan i Zbigniew Wójcikowie z Łodzi Komisarz: Widzów:
Wisła Kraków:
Anna Jaskurzyńska 33, Grażyna Seweryn 19, Tamara Czelakowska 16, Marta Starowicz 17
Trener:
Zdzisław Kassyk

Polonia Warszawa:
Sommer 22, Śmiech 20 i Jastrzębska 11


„Dziennik Polski” nr 16 anons, 17 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1985, nr 13 (18/20 I) nr 11807

RÓŻNE bardzo oceny otrzymali krakowscy koszykarze po środowej kolejce spotkań. Wiślacy zbierali zewsząd pochwały za pełen ambicji, woli zwycięstwa pojedynek z Lechem, natomiast hutnicy po przegranym spotkaniu w stolicy z Legią poddani zostali dość ostrej krytyce, podobnie zresztą jak i legioniści, gdyż mecz w Warszawie stał, zdaniem obserwatorów, na kiepskim drugoligowym poziomie.

Ale to już historia, a przed koszykarzami nowe zadania. Wisła pojechała do warszawskiej Polonii i w salce na Konwiktorskiej będzie musiała ostro walczyć z „Czarnymi koszulami”, zespołem, który na swoim terenie jest dość trudny do pokonania.

Zachęcana do walki ogłuszającym dopingiem swych zwolenników Polonia gra u siebie o niebo lepiej, niż na wyjazdach. Mimo to faworytem pojedynku są krakowianie, pod warunkiem, iż zagrają chociaż w połowie tak dobrze jak przeciwko Lechowi. Trochę niepokoją kontuzje Fikiela i Kudłacza. Obaj ci zawodnicy grali co prawda w środę i to grali znakomicie, ale widać było i u jednego i u drugiego, że nie są w pełni sił i fizycznej sprawności, a Kudłacz chwilami wyraźnie kulał. Ludwik Miętta. kiedy tylko mógł, sadzał ich na ławce rezerwowych, by odpoczęli, ale w spotkaniu z mistrzami Polski takich momentów przez trzy czwarte meczu za wiele nie było. Mam nadzieję jednak, że trzy dni dzielące wiślaków od jednego do drugiego spotkania pozwolą lekarzom na skuteczne zabiegi rehabilitacyjne w stosunku do Kudłacza i Fikiela, i że obaj ci koszykarze wystąpią jutro w stolicy przyczyniając się do wygranej swego zespołu



Echo Krakowa. 1985, nr 14 (21 I) nr 11808

WISŁA — POLONIA 107:72 (59:36). Najwięcej punktów: dla Wisły — Jaskurzyńska 33, Seweryn 19, Starowicz 17, Czelakowska 16, dla Polonii — Sommer 22, Śmiech 20 i Jastrzębska 11.

Sędziowali pp. Bogdan i Zbigniew Wójcikowie z Łodzi.

Sporo ludzi przyszło na mecz koszykarek Wisły, by zobaczyć co się dzieje w tym zespole. po głośnej w ostatnim tygodniu aferze związanej z zatargiem zawodniczek z trenerem, który potem przekształcił się w konflikt zespół — zarząd.

Jak zwykle w takich przypadkach u nas. musiał odejść trener.

Piotr Langosz nie prowadził wiślaczek, jego miejsce zajął Tadeusz Sułkowski. Funkcje kapitana zespołu pełniła Tamara Czelakowska. I to były wszystkie widoczne na oko efekty całej tej niepotrzebnej. zawieruchy. Skrupiło się wiec na osobie trenera, któremu w moim przekonaniu stała się krzywda. Może w jakimś stopniu zawiniona. Ale był Langosz człowiekiem, który swemu zajęciu, prowadzeniu zespołu poświecił wiele serca i pasji.

Gdyby miał obok siebie ludzi, którzy by mu pomogli w rozwiązywaniu zachodzących miedzy nim a zawodniczkami konfliktów. ustrzegli przed pewnymi błędami, mógłby pracować z pożytkiem dla klubu wiele lat na tym stanowisku. Szkoda. Miejmy nadzieję, że z tej gorzkiej dla siebie lekcji sportowego „dolce vita” wyciągnie wnioski i że nie weźmie rozbratu z koszykówka.

Bo byłaby to szkoda i dla niego, i dla tej dziedziny sportu.

Wracając do samego meczu, to przebiegał on pod dyktando wiślaczek. które zagrały z determinacją i wielką ambicją. W pierwszej połowie meczu wręcz świetnie grały w obronie uniemożliwiając chwilami zespołowi stołecznemu znalezienie miejsca, pozycji do oddania rzutu. Trener Maciej Starowicz powiedział po zawodach, iż jego podopieczne zagrały kiepsko, ale że zdawały sobie sprawę od początku, że są gorsze od Wisły, i to w pewnej mierze wpłynęło na. nie jeszcze bardziej deprymująco. Wisła jest dziś od nas lepsza o 10—20 punktów — powiedział trener Polonii. — Porażka w tych granicach była do przewidzenia.

W Wiśle świetnie grały Grażyna Seweryn i Marta Starowicz, bardzo skuteczna była Anna Jaskurzyńska, a i pozostałe koszykarki zagrały „z zębem” i poświeceniem. (1)


Gazeta Krakowska. 1985, nr 17 (21 I) nr 11204

Z Polonią — trzycyfrówka

Na trenera wiślaczek proponują... Ludwika Mięttę Sporo widzów zjawiło się w sobotę w hali przy ul. Reymonta na meczu koszykówki kobiet o mistrzostwo I ligi: Wisła — Polonia Warszawa. Wietrzono sensację, przecież przed paroma dniami krakowianki nieoczekiwanie uległy w Rybniku, a opinię sportową zbulwersował fakt o konfliktach na linii trener — zawodniczki, w efekcie czego — jak już informowaliśmy — P. Langosz podał się do dymisji i mimo stanowiska Prezydium Sekcji Koszykówki podtrzymał swoją decyzję.

Wiślaczki zostały tuż przed meczem bez trenera, wczoraj zespół prowadził tymczasowo działacz sekcji i instruktor — Tadeusz Sułkowski. Żądni sensacji kibice przebąkiwali coś o kolejnej „wpadce krakowianek”, tym bardziej, że jak mówili „dobrze poinformowani” czołowa zawodniczka Wisły — Marta Starowicz nie będzie grała na sto procent jako że trenerem Polonii jest jej... mąż Maciej Starowicz.

Wszystkie te rachuby nie »pełniły się, wiślaczki od pierwszych minut zagrały szybko, bojowo, Marta Starowicz ani na moment nie grała na zwolnionych obrotach i po kilku minutach wiadomo było, że Wisła wygra ten mecz w wysokich rozmiarach. Oba zespoły dzieliła różnica dwóch klas. Już do przerwy krakowianki uzyskały prowadzenie 23 pkt., a całe spotkanie wygrały 107:72 (59:38).

Punkty zdobyły dla Wisły: Jaskurzyńska 33, Seweryn 19, Starowicz i Czelakowska po 16, Niemiec8,Maj6,Wrona81Batycka 4, najwięcej dla Polonii: Sommer 22 i Śmiech 20.

Tym razem wszystko skończy­ło się szczęśliwie, ale rozgrywki trwają, wkraczają w decydującą fazę, i bez trenera ani rusz. Zapewne kierownictwo klubu zastanawia się komu powierzyć tę odpowiedzialną funkcję. Ze swej strony mam propozycję — na stanowisko trenera żeńskiej drużyny powinien wrócić... Ludwik Miętta!!! Myślę, że nie trzeba tego szerzej argumentować. Moim zdaniem to jedyny człowiek, który w tej trudnej sytuacji może zapobiec kryzysowi i scementować zespół.

A kto poprowadzi „Wawelskie Smoki”? W klubie jest chyba kilku trenerów o wymaganych kwalifikacjach, którzy przy dalszej współpracy L. Miętty” mogą podjąć się tego zadania.