1985.02.05 Wisła Kraków - Legia Warszawa 129:99

Z Historia Wisły

1985.02.05, I liga, Kraków, hala Wisły, 17:30
Wisła Kraków 129:99 Legia Warszawa
I:
II: 73:44
III:
IV:
Sędziowie: Roman Koralewski i Arkadiusz Hołoga z Poznania Komisarz: Widzów:
Wisła Kraków
Krzysztof Fikiel 36 Mirosław Bogucki 24, Andrzej Suda 17

Legia Warszawa
Michalski 22 i Sobczyński 21


„Dziennik Polski” nr 30 anons, 31 relacja.


Za, Krzysztof Łaszkiewicz "Polska koszykówka męska 1928 - 2004", Inowrocław, 2004


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1985, nr 25 (5 II) nr 11819

Wisła podejmuje stołeczną Legię, walczącą z poświęceniem i desperacją o ligowe punkty, o wydostanie się ze strefy zagrożonej degradacją, o awans do pierwszej ósemki. Od Hutnika dzieli Legię tylko jeden punkt. Gdyby udało się jej pokonać dziś gospodarzy, byłby to niesłychanie cenny sukces. Teoretycznie krakowianie są faworytami zawodów. Liczymy, że odniosą zwycięstwo ważne dla siebie i hutników. Początek tego meczu o godz. 17.30


Echo Krakowa. 1985, nr 26 (6 II) nr 11820

„Smoki” pożarły „Kanonierów”

WISŁA — LEGIA 129:99 (73:46). Najwięcej punktów zdobyli: dla zwycięzców — Fikiel 34, Bogucki 24, Międzik i Suda po 17, dla pokonanych — Michalski 22 i Sobczyński 21. Sędziowali pp. Roman Koralewski i Arkadiusz Hołoga z Poznania.

Na początku spotkania goście dość niespodziewanie objęli prowadzenie 13:6, ale gospodarze szybko opanowali sytuację, w 5 min. gry odrobili straty, a potem już niepodzielnie panowali na parkiecie. Krakowianie w pełni wykorzystali przewagę wzrostu nad rywalami, wygrywali pojedynki pod obiema tablicami, nic też dziwnego, że różnica punktów systematycznie się zwiększała.

Nie oglądaliśmy jednak ciekawej koszykówki, była to raczej wymiana ciosów7, w której dominowały „Wawelskie smoki”.

Obie drużyny zrezygnowały zupełnie z obrony, skupiły się tylko na akcjach ofensywnych. „Kanonierzy” z Warszawy mieli znacznie gorzej nastawione celowniki, w dodatku już w 11 min. stracili swojego najwyższego gracza Łukaszewicza, który musiał opuścić boisko wskutek kontuzji kolana.

Koszykarze ze stolicy powinni być raczej zadowoleni, że nie ponieśli wyższej porażki. Stało się tak m. in. dlatego, że dość wcześnie zszedł z parkietu nie w pełni sprawny Kudłacz, a w 26 min. dołączył do niego Seweryn (opuścił plac gry za 5 przewinień osobistych). W dodatku przez ostatnie 3 min. Wisła występowała w rezerwowym składzie, trener Ludwik Miętta dał szanse drugiej piątce. Oprócz Michalczyka i Sudy oglądaliśmy w akcji: Szaflika, Sadoka, P. Czaję. Niestety trójka młodych zawodników spisywała się kiepsko i legionistom udało się zmniejszyć różnicę punktówz39do30.

W Wiśle na najwyższe noty zasłużyli Krzysztof Fikiel i Mirosław Bogucki. Nonszalancko grał natomiast Janusz Seweryn, (js) NIE zawiedli oczekiwań swych sympatyków koszyk *. ze Hutnika.

Wygrali w Warszawie z Polonią 92:79 (45:39) i tym samym zapewnili sobie miejsce w gronie ośmiu zespołów, które w drugiej fazie rozgrywek walczyć będą o tytuł mistrzowski systemem „play off”. Hutnicy nie muszą więc obawiać się o pierwszoligowy byt.

W najgorszym układzie uplasują się na 8. pozycji.

Dodajmy jeszcze, że w>e wczorajszym meczu najwięcej punktów dla zespołu z Suchych Stawów zdobyli: Mielcarek 20, Biliński i Paluch po 18, dla polonistów — Królik 26


Gazeta Krakowska. 1985, nr 31 (6 II) nr 11218

Wysokie zwycięstwo „Wawelskich Smoków”

Koszykarze krakowskiej Wisły odnieśli wczoraj bardzo wysokie zwycięstwo nad Legią Warszawa 129:99 (73:46). Punkty dla Wisły zdobyli: Fikiel 34, M. Bogucki 24, Międzik i Suda po 17, Seweryn 13, Michalczyk 9, Kudłacz 8, Szaflik 4. Sadok 2 i P. Czaja 1. Najwięcej dla Legii Michalski 22 i Sobczyński 21.

Krakowianie nie mieli najmniejszego problemu z rozgromieniem Legii. Zaczęło się wprawdzie niepomyślnie dla Wisły, gdy w 4 minucie Legia prowadziła 13:6.

Jednakże „Wawelskie Smoki” szybko odrobiły straty i w 8 minucie wyszły na prowadzenie 25:15. Od tej chwili rozpoczął się prawdziwy fajerwerk strzelecki koszykarzy Wisły, którzy w pierwszej połowie zdobyli aż 73 punkty.

Po zmianie stron gra stała na bardzo słabym poziomie, bowiem zawodnicy Wisły nastawili się niemal wyłącznie na powiększanie zdobyczy punktowej niemalże w ogóle nie myśląc o grze w obronie.

W ostatnich 5 minutach trener Wisły wprowadził do gry całą drugą piątkę, wśród której jednak Sadok, Szaflik a zwłaszcza P. Czaja spisywali się bardzo słabo. (rm)