1985.04.20 Wisła Kraków - Radomiak Radom 0:2

Z Historia Wisły

1985.04.20, I Liga, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00, sobota
Wisła Kraków 0:2 (0:0) Radomiak Radom
widzów: 10.000-12.000
sędzia: Józef Banasz z Katowic.
Bramki
0:1
0:2
49' (k) Paweł Zawadzki
77' Mirosław Sajewicz
Wisła Kraków
4-4-2
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Janusz Nawrocki
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka Grafika:Kontuzja.png grafika: Zmiana.PNG (37’ Jarosław Giszka)
Zbigniew Klaja
Robert Markowski Grafika:Kontuzja.png grafika: Zmiana.PNG (28’ Janusz Krupiński)
Andrzej Iwan
Marek Banaszkiewicz
Marek Świerczewski

trener: Orest Lenczyk
Radomiak Radom
4-4-2
Krzysztof Koszarski
Ryszard Mrozek Grafika:Zk.jpg
Arkadiusz Skonieczny
Marek Sadowski
Paweł Zawadzki
Andrzej Niedziółka grafika: Zmiana.PNG (46' Mirosław Sajewicz)
Adam Benesz Grafika:Zk.jpg
Włodzimierz Andrzejewski
Janusz Rybak
Andrzej Szymanek
Mirosław Banaszek

trener: Józef Antoniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 92 anons przed meczem z Radomiakiem; 93 - relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1985, nr 77 (20/21 IV) nr 11871

Ale wróćmy do ligowych spraw.

Zbliża się koniec sezonu, mecze, przybierają na ostrości, rośnie ich ciężar gatunkowy, decydują się bowiem losy poszczególnych zespołów. Wisła zrobiła swym kibicom przyjemną niespodziankę wygrywając w stolicy z Legią.

Orest Lenczyk, trener krakowian, był człowiekiem ogromnie ucieszonym ale i on przyznawał, że nie liczył na taki obrót sprawy, uzyskanie jednego punktu uważał za plan maksimum. A tu zwycięstwo i to w pełni zasłużone, po mądrej, dobrej grze. Teraz więc, przed jutrzejszym meczem z Radomiakiem nastroje wśród wiślaków i ich kibiców są bardzo dobre. Wszyscy liczą na wygraną i marsz w górę tabeli krakowskiej drużyny


Echo Krakowa. 1985, nr 78 (22 IV) nr 11872

Dwie akcje i dwa gole radomian

WISŁA — RADOMIAK 0—2 (0—0), Bramki zdobyli: Zawadzki w 49 min. (z karnego) i Sajewicz w 80 min. Sędziował: Józef Banasz z Katowic. Żółte kartki: Budka (Wisła), Benesz i Mrozek (Radomiak).

WISŁA: Gaszyński — Motyka, Budka, Nawrocki, Jałocha — Lipka (od 36 min. Giszka), Markowski (od 27 min. Krupiński), Iwan. Klaja — Świerczewski, Banaszkiewicz.

Radomiak przyjechał do Krakowa na spotkanie z Wisłą, opromienioną zwycięstwem nad Legią w Warszawie, z jasno określonym celem — wywalczenia remisu, podporządkowując temu swoją taktykę. Polegała Ona w praktyce na „murowaniu” bramki, permanentnym zwalnianiu gry i oswobadzających wykopach w myśl zasady: byle dalej od własnego pola karnego.

O dziwo, antyfutbol w wykonaniu radomian okazał się skuteczny. Goście przeprowadzili w drugiej połowie dwie kontry, jedyne w całym spotkaniu, zdobywając bramki. Najpierw Budka „podciął” na polu karnym wprowadzonego po przerwie Sajewicza. a podyktowaną przez sędziego „jedenastkę” wykorzystał Zawadzki, a później Banaszek z lewego skrzydła idealnie obsłużył Sajewicza, który podwyższył rezultat na 2—0.

W tym momencie losy spotkania były już przesądzone. Zanim jednak ex-widzewiak strzelił dla swojego zespołu drugiego gola byliśmy świadkami nieustannego szturmu krakowian na bramkę Koszarskiego i rozpaczliwej obrony radomian, W 29 min. Banaszkiewicz nie doszedł do idealnego dośrodkowania Krupińskiego, kilka sekund później Iwan (głową) posłał piłkę tuż obok słupka. W 32 min. Koszarski uratował swoją drużynę przed utratą niemal pewnego gola, intuicyjnie broniąc „główkę” Iwana po wzorowej akcji ze Świerczewskim. W 70 min. piłka po strzale Krupińskiego trafiła w zewnętrzną stronę słupka. Wszystko jednak na nic. Wiślacy nie zdobyli w tym meczu upragnionej bramki i zeszli z boiska pokonani. Zabrakło im umiejętności i... lutu szczęścia. Akcje krakowian nie dały efektów, bo były przeprowadzane schematycznie, bez koniecznego przyspieszenia, zmiany pozycji i polotu, zbyt łatwe do rozszyfrowania dla radomian. Po raz kolejny dał o sobie także znać brak przebojowego napastnika. zdolnego odwrócić losy spotkania. (pp)


Gazeta Krakowska. 1985, nr 93 (22 IV) nr 11280

Blamaż mistrza Polski

W piłkarskiej ekstraklasie szlagierowa zapowiadał się mecz w Poznaniu między Lechem i Widzewem. Ponad 35 tys. widzów zawiodło się jednak srogo, ich pupile doznali sromotnej porażki 0:4, aż trzykrotnie Dziekanowski lokował piłkę w bramce Pleśnierowicza. Widzew też nie rozegrał wielkiej partii, ale trafił na przeżywającego głęboki kryzys Lecha, który na początku stracił z powodu kontuzji swojego najlepszego zawodnika Okońskiego.

Po tym zwycięstwie Widzew przy równoczesnej porażce Legii (nie wiedzie się drużynie Kopy wiosną) awansował na pozycję wicelidera i wszystko wskazuje na to, iż właśnie między łodzianami a prowadzącym w tabeli z przewagą dwóch punktów Górnikiem Zabrze rozstrzygnie się walka o tytuł mistrzowski.

Tłok w środku i na dole tabeli. Wygrała wreszcie po paśmie niepowodzeń Pogoń Szczecin i choć nie opuściła ostatniej lokaty ma tylko 3 punkty straty do zajmującego 8 miejsce Śląska Wrocław. Można przyjąć, że ostatnie 9 drużyn Jest zagrożonych spadkiem, w tym niestety nadal mocno — Wisła. Krakowianie rozegrali fatalny mecz przeciwko Radomiakowi, stracili u siebie 2 punkty. Na szczęście dla krakowian porażki poniosły także Motor i Łechta. Mała to jednak pociecha jeśli weźmie się pod uwagę styl w jakim Wisła przegrała ze słabiutkim Radomiakiem.

Teraz te lidze nastąpi i-tygodniowa przerwa przeznaczona na przygotowania do meczu z Belgią. Niestety większość kandydatów do reprezentacji grała w ostatniej rundzie słabo.

Niektórzy twierdzili, że reprezentanci w środę przeciwko Finlandii oszczędzali siły na ligę.

Okazuje się, że nie była to żadna zasłona dymna, po prostu nie ma formy...


Dwie akcje, dwie bramki...

Punkty pojechały do Radomia

To był pojedynek — jak zgodnie twierdzili przed meczem trenerzy obu drużyn — o 4 punkty. Niestety, dla kibiców krakowskich, punkty pojechały do Radomia, bowiem WISŁA przegrała z RADOMIAKIEM 0:2 (0:0), bramki: 50 min. Zawadzki (z karnego) i 81 min. Sajewicz.

Już dawno nie oglądałem takiego spotkania, goście w ciągu 90 minut przeprowadzili tylko dwie groźne akcje i 2-krotnie piłka znalazła się w siatce Gaszyńskiego. W 49 min. co dopiero wprowadzony na boisko Sajewicz wdarł się na pole karne, gdzie nieprawidłowo zatrzymał go Budka. Karny! Zawadzki strzelił celnie i było 0:1. W 81 min. Banaszek uciekł po skrzydle Motyce, dośrodkował i Sajewicz strzałem z 12 m pokonał po raz drugi Gaszyńskiego.

Radomiak, który marzył przed meczem o jednym punkcie zainkasował dwa! Goście wszystko podporządkowali ewentualnej jednopunktowej zdobyczy, grali stale 8—10 zawodnikami w obronie. Przez długie minuty Radomiak nie myślał nawet o przeprowadzeniu jakiejś kontry, szczytem marzeń było wybicie piłki na aut, odkopnięcie jej na połowę rywala. Jeśli dodamy do tego permanentną grę na czas (zbyt mało energicznie reagował na to p. Banasz), będziemy mieli obraz żałosnej gry Radomiaka.

A jednak Wisła nie potrafiła w sobotę pokonać nawet tak prymitywnego i słabo grającego przeciwnika. Wiślacy gnietli przez cały mecz niemiłosiernie, w zasadzie 20 graczy zgromadzonych było stale między polem karnym gości a linią środkową.

A mimo to gospodarze rzadko dochodzili do pozycji strzeleckich. Tak na dobrą sprawę to tylko 2-krotnie wiślacy byli bliscy strzelenia gola, w 32 min. Koszarski obronił główkę Iwana z 7 m, w 70 min. Krupiński strzelił z ostrego kąta w zewnętrzną stronę słupka. Były jeszcze 2—3 próby strzałów (niecelnych) w wykonaniu Iwana i to wszystko na 90 min. gry.

Dlaczego Wisła przegrała? Przyczyn jest kilka, grali gospodarze przeważnie środkiem boiska, gdzie panował olbrzymi ścisk, brakowało w tym meczu klasycznych skrzydłowych, którzy szybkim zagraniem po skrzydle rozerwaliby szczelną obronę gości. Po drugie, graczom Wisły brakowało szybkości i dynamiki, akcje były ślamazarne, pozbawione przyspieszenia. Kompletnie niewidoczny był atak (ociężały Świerczewski, bez formy Banaszkiewicz), zabrakło też prób strzałów z drugiej linii.

Zapewne kontuzje Markowskiego i Lipki pokrzyżowały trochę szyki trenerowi Lenczykowi, który nie mógł już wymienić któregoś z napastników.

W sumie bardzo kiepski mecz, w wykonaniu obu zespołów, poziom nawet nie n-ligowy. A najgorsze jest to, że Wisła straciła 2 bezcenne punkty, czy zdoła je teraz odrobić w wyjazdowym meczu z Lechią? WISŁA: Gaszyński — Motyka, Budka, Nawrocki, Jałocha — Lipka (37 min. Giszka), Iwan, Markowski (28 min. Krupiński), Klaja — Banaszkiewicz, Świerczewski.

RADOMIAK: Koszarski — Mrozek, Skonieczny, Sadowski, Zawadzki — Rybak, Andrzejewski, Niedziółka (46 min. Sajewicz), Benesz — Szymanek, Banaszek.

Żółte kartki: Benesz, Mrozek, Budka. Sędziował p. Banasz z Katowic, widzów 12 tys. (ans)

Opinie trenerów

J. ANTONIUK: „Chciałem przeprosić krakowskich kibiców za wybitnie defensywny styl gry mojej drużyny, ale( po ostatnich niepowodzeniach i porażce u siebie z Ruchem obcięliśmy tego meczu za wszelką cenę nie przegrać. Więc nie ukrywam, graliśmy od początku na remis. Zagęszczona obrona, może coś uda się strzelić z kontry. Wiem, że wyglądało to chwilami żenująco, ale nie mieliśmy innego wyjścia”.

Tu mój komentarz — byłem zaskoczony szczerością wypowiedzi trenera gości, który jednak w chwilę później powiedział: „jestem zadowolony (U! — wykrzykniki autora) z postawy zawodników, z tego, że zrealizowali założenia taktyczne”. Panie trenerze — dlaczego nie potrafił pan być szczery do końca? W tym żenującym meczu trudno było doszukać się jakichś pozytywów. Wygrał Radomiak (rozumiem radość J. Antoniaka), ale po co dorabiać na siłę ideologię do żenującego (jak pan przyznał) występu.

OREST LENCZYK: „Ten mecz nam zupełnie nie wyszedł. Nie wiem co się stało z zawodnikami, byli ociężali, brakowało im dynamiki. Mieliśmy atakować, ale rozważnie, bo obawiałem się kontry gości. Ale nie miała to być gra aż tak wolna, przejrzysta. Brakowało nam w ataku zawodnika dynamicznego, który potrafiłby wymanewrować obronę Radomiaka. Tą porażką zrobiliśmy przyjemność tym, którzy podważali wartość sportową naszego zwycięstwa w Warszawie.

Trzeba teraz będzie szukać straconych punktów już w najbliższym meczu w Gdańsku... (s)


Galeria