1985.05.23 GKS Katowice - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1985.05.23, I Liga, 25. kolejka, Katowice, Stadion GKS,
GKS Katowice 1:0 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 3,000-4.000
sędzia: Wit Żelazko z Warszawy
Bramki
Furtok 12' 1:0
GKS Katowice
4-3-3
Sput
Matys
Piekarczyk
Zając
Kapias
Morcinek
Grafika:Zk.jpg Zbigniew Krzyżoś
Łuczak
Furtok
Biegun Grafika:Zmiana.PNG (75' Kubisztal)
Rzeszutek Grafika:Zmiana.PNG (61' Koniarek)

trener:
Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Wojciech Gorgoń
Janusz Nawrocki
Krzysztof Budka
Jan Jałocha
Leszek Lipka Grafika:Zk.jpg
Janusz Krupiński grafika: Zmiana.PNG (61’ Andrzej Targosz)
Jarosław Giszka Grafika:Zk.jpg
Władysław Starościak grafika: Zmiana.PNG (67’ Marek Banaszkiewicz)
Andrzej Iwan
Michał Wróbel Grafika:Zk.jpg

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

„Dziennik Polski” nr 119 anons, 120 – relacja.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1985, nr 99 (22 V) nr 11893

W POWSZECHNEJ niemal opinii obserwatorów ostatniego meczu ligowego w Krakowie, piłkarze Wisły i Widzewa umówili się na remis, nie chcieli nawzajem sobie „zrobić krzywdy”. Czy tak było, trudno wyrokować, te sprawy załatwia się bardzo dyskretnie i sądzę, że nawet wnikliwe fachowe śledztwo nie przyniosłoby rozwiązania dylematu.

Dziś kolejna seria ligowych pojedynków ekstraklasy i tym razem chyba już prawdziwy, a „robiony” mecz wiślaków. Trudny, bo wyjazdowy, w Katowicach z tamtejszym GKS-em, który podobnie nie jak i krakowianie jest zagrożony degradacją do II ligi. W tej chwili katowiczanie mają o 2 punkty więcej od wiślaków, są oczywiście wyżej od nich w tabeli, ale dotychczasowy dorobek 20 punktów, nie gwarantuje pozostania w I lidze. Muszą więc walczyć o kolejne punkty i to szczególnie w meczach z kontrkandydatami do spadku, takimi właśnie jak „Biała gwiazda”. Sporo kibiców krakowskich wybiera się na Śląsk, będą więc mieli piłkarze wsparcie ze strony swych zwolenników. Czy to jednak wystarczy, czy potrafią zagrać tak, aby wrócić do domu jako zwycięzcy? Prezentowana ostatnio przez podopiecznych Oresta Lenczyka forma nie nastraja zbyt optymistycznie


Echo Krakowa. 1985, nr 101 (24/26 V) nr 11895

GKS Katowice Wisła Kraków 1:0 (1:0). Bramkę zdobył Furtok w 12 min. Sędziował kiepsko Wit Żelazko z Warszawy. Żółte kartki: Krzyżoś (GKS) oraz Wróbel, Lipka i Giszka (wszyscy Wisła).

WISŁA: Zajda — Gorgoń, Nawrocki, Budka, Giszka — Lipka, Iwan, Jałocha, Krupiński (61 min. Targosz) — Wróbel, Starościak (66 min. Banaszkiewicz).

To, czym uraczyli nas wczoraj piłkarze obu zespołów nie powinno mieć nic wspólnego z ekstraklasą. A jednak w tej kunktatorskiej, niepozbawionej złośliwych fauli grze, stawką były pierwszoligowe punkty, jakże ważne zarówno dla gospodarzy jak i gości, poważnie zagrożonych degradacją.

Katowiczanie lepiej wykorzystali pomoc silnie wiejącego wiatru i w pierwszej części meczu, kiedy wspomagał ich akcie ofensywne, strzelili zwycięskiego gola.

W 12 min. Rzeszutek przerzucił piłkę głową do znajdującego się na polu karnym Furtoka. ten z łatwością minął Nawrockiego i nie dał żadnych szans Zajdzie.

Błąd krakowskiej defensywy (w pobliżu akcji oprócz Nawrockiego znajdował się jeszcze Gorgoń) był równoznaczny, jak się później okazało, z porażką.

Przed przerwą wiślacy mieli zaledwie jedną okazję do wyrównania. W 42 min. piłka po „główce” Lipki o centymetry minęła dolny róg bramki GKS-u.

Więcej składnych akcji przeprowadzili goście w drugiej połowie spotkania, lecz z reguły próbowali zaskoczyć golkipera górników — Sputa strzałami z dalszej odległości. M. in. trzykrotnie czynił to Jałocha, ponadto Iwan, Krupiński i Wróbel. Niestety, bez skutku. Z kolei na wypracowanie jakiejś sytuacji podbramkowej nie było ich stać. Przede wszystkim dlatego, że grali zbyt statycznie, bardzo często systemem „tysiąca podań”. To tylko ułatwiało zadanie rywalom, którzy nie wahali się, gdy znajdowali się w niebezpieczeństwie posyłać piłkę daleko w trybuny.

Braki w przygotowaniu, zawodnicy obu zespołów starali się nadrobić., nieczystą grą. Polowanie „na kości” obserwowaliśmy od początku pojedynku. W 27 min. sędzia sięgnął po raz pierwszy po żółty kartonik. Pokazał go Krzyżosiowi, za sfaulowanie Wróbla i... poszkodowanemu napastnikowi Wisły, który niezgodnie z przepisami sam starał się wymierzyć sprawiedliwość uderzając przeciwnika w głowę Krakowianin miał szczęście, że nie został wyrzucony z boiska Inna sprawa, to dyspozycja arbitra. Co prawda przy pomocy żółtych kartek starał się zaprowadzić ład na murawie, ale podobnie jak piłkarze nie błyszczał.

Nie nadążał za akcjami, podjął wiele błędnych decyzji (częściej na niekorzyść Wisły.) Nic też dziwnego, że obie rywalizujące strony miały do niego uzasadnione pretensje. Nie szczędzili mu gwizdów kibice.

Reasumując, z powodu słabiutkiej formy wszystkich uczestników meczu byliśmy świadkami żałosnego widowiska.

JERZY SASORSKI