1985.08.10 Wisła Kraków - Olimpia Elbląg 1:0

Z Historia Wisły

1985.08.10, II Liga, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:30
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Olimpia Elbląg
widzów: 3.000-4.000
sędzia: M. Dusza z Katowic
Bramki
Piernicki (sam.) 58’ 1:0
Wisła Kraków
4-3-3
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Janusz Nawrocki
Wojciech Gorgoń
Grafika:Zk.jpg Jan Jałocha
Jarosław Giszka
Jacek Bzukała grafika: Zmiana.PNG (75’ Zbigniew Klaja)
Marek Banaszkiewicz
Maciej Smagacz
Władysław Starościak
Michał Wróbel

trener: Lucjan Franczak
Olimpia Elbląg
4-4-2
Podolczak
Filonowicz
Kanabaj
Buczkowski
Wiśniewski
Boros Grafika:Zk.jpg
Piernicki
Żygo
Gawlik Grafika:Zmiana.PNG (75' Zajączkowski)
Rajkiewicz Grafika:Zmiana.PNG (23' Karman)
Spychalski

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 185 anons, 186 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1985, nr 154 (9/11 VIII) nr 11948

UDANIE wystartowały krakowskie zespoły w rozgrywkach II ligi piłkarskiej, Hutnik odniósł zwycięstwo nad Igloopolem, a Wisła pokonała w Knurowie Górnika. Już jutro staną przed szansą powiększenia dorobku. Wiślacy po raz pierwszy w tym sezonie zaprezentują się swoim kibicom, zmierzą się z elbląską Olimpią. W drużynie gospodarzy wystąpi Marek Motyka, który musiał pauzować w ubiegłą sobotę z powodu żółtych kartek.. Niegroźna okazała się kontuzja Jana Jałochy i jego także zobaczymy na boisku. Nadal natomiast niedysponowani są: Leszek Lipka i Janusz Krupiński. Ulewne deszcze pokrzyżowały nieco piany piłkarzy „Białej Gwiazdy”. Wczoraj odbyli tylko jeden trening.


Echo Krakowa. 1985, nr 155 (12 VIII) nr 11949

Nie takiej gry oczekiwali kibice Wisły

WISŁA — OLIMPIA Elbląg 1:0 (0:0). Jedyna bramka padła po samobójczym strzale Piernickiego w 57 min Sędziował Marian Dusza z Katowic. Żółte kartki — Jałocha za uderzenie Żygi (W) i Boros za faul na Smagaczu (O).

WISŁA: Zajda — Giszka, Nawrocki, Gorgoń, Jałocha — Motyka, Bzukała (75 min. Kłaja), Smagacz — Banaszkiewicz, Starościak, Wróbel.

Jeszcze kilka tygodni temu obie drużyny dzieliła różnica dwóch klas. Wisła występowała w ekstraklasie, a Olimpia w III lidze. Podczas sobotniego meczu trudno to było dostrzec. Lepsze wyszkolenie techniczne gospodarzy zniwelowali goście większą bojowością, szybkością przeprowadzanych akcji.

Już na początku spotkania napastnicy elbląskiej drużyny, którymi krakowscy obrońcy dawali dużo swobody, wypracowali dogodne sytuacje podbramkowe.

M. in. w 9 min. po błędzie Motyki piłkę przejął Gawlik, dokładnie podał do Rajkiewicza. Ten, na szczęście dla wiślaków, trafił w nogi desperacko interweniującego Zajdy.

Podobną okazję do zdobycia golą miał w 44 min Boros, ale i wtedy Zajda zażegnał niebezpieczeństwo, wybijając piłkę na róg.

W I połowie gospodarze tylko dwa razy mogli zaskoczyć bramkarza Olimpii Podolczaka, który wyczuł jednak intencje Starościakaw 19 i 37 min.

Wynik pojedynku został ustalony w 57 min. Po dośrodkowaniu Motyki z prawej strony, Piernicki chcąc uprzedzić napastników Wisły, uczynił to tak niefortunnie. że posłał piłkę do własnej bramki.

W 71 min. szansę na podwyższenie wyniku zmarnował Nawrocki. Po dobrym, szybkim zagraniu z Banaszkiewiczem, zostawił. obrońców Olimpii za plecami, lecz strzelił mało precyzyjnie.

Piłka trafiła najpierw w jeden słupek, potoczyła się wzdłuż linii bramkowej, dotknęła drugiego słupka i opuściła plac gry. Potem jeszcze w 76 min. próbował zaskoczyć Podolczaka Jałocha.

Wisła wygrała w najskromniejszych rozmiarach. Mogą jedynie cieszyć zdobyte przez nią kolejne punkty. Co będzie w przyszłości, trudno w tej chwili prze­ widzieć. Na razie eks-pierwszoligowy zespół za dużo ma słabych punktów. W sobotę słabo grał Motyka, nieprzydatny był Wróbel, nie sprawdził się na obronie Giszka.

Z dwójki nowo pozyskanych zawodników lepsze wrażenie sprawiał, szybki, walczący o piłkę Smagacz. (js)

Gazeta Krakowska. 1985, nr 186 (12 VIII) nr 11373

Szczęśliwe zwycięstwo Wisły

Piłkarze krakowskiej Wisły już w roli drugoligowca wystąpili po raz pierwszy w tym sezonie przed własnymi kibicami. Nie była to ani udana, ant zbyt optymistyczna inauguracja.

Co prawda wiślacy pokonali beniaminka Olimpię Elbląg 1:0 (0:0), zresztą przy dużej dozie szczęścia, ale niestety grą rozczarowali. Poczynania piłkarzy obydwu drużyn trudno było momentami nazwać grą, bo była to właściwie bezładna kopanina.

Beniaminek wcale nie uląkł się byłego pierwszoligowca i od początku meczu poczynał noble dość śmiało. Już w 9 min. goście powinni prowadzić, Spychalski ograł w łatwy sposób krakowskich stoperów, podał do Rajkiewicza, który będąc trzy metry przed bramką nie atakowany przez nikogo strzelił prosto w wybiegającego Zajdę.

Drugi raz szczęście dopisało gospodarzom w 44 min. Z kolei Boros znalazł się sam na sam z bramkarzem Wisły, nie zdołał go jednak pokonać.

W pierwszej części spotkania krakowianie mieli tylko jedną dogodną okazję do zdobycia gola. W 37 min. Starościak głową posłał piłkę w róg bramki, ale tym razem bramkarz Olimpii nie dał się zaskoczyć.

I wątpić należy, czy gospodarze wygraliby ten mecz, gdyby i pomocą nie przyszli im rywale. W 58 min. po centrze Starościaka w niezbyt zresztą groźnej sytuacji Piernicki wepchnął piłkę do własnej bramki, zdobywając, jak się później okazało, zwycięską bramkę dla wiślaków.

Odnotować jeszcze warto przebój Nawrockiego w 71 min. zakończony strzałem, ale piłka trafiła w słupek. I właściwie tylko tych pięć sytuacji podbramkowych stanowiło wątpliwą ozdobę sobotniego meczu, który był wyjątkowo nudnym widowiskiem. Bardziej sprawiedliwy byłby remis, ale tym razem szczęście uśmiechnęło się do krakowian.

Na łaskawy los nie ma co jednak Wisła liczyć w następnych meczach, jeśli będzie prezentować tak kiepską formę jak w sobotnie popołudnie. Bezbłędnie grał tylko Zajda, wyróżnić można jeszcze Jałochę i Starościaka, jednak to niestety wszystko.

Jak na drużynę — to niewiele.

WISŁA: Zajda — Giszka, Nawrocki, Gorgoń, Jałocha — Motyka, Bzukała (od 75 min. Klaja), Smugacz — Banaszkiewicz, Starościak, Wróbel.

Sędziował M. Dusza z Katowic. Widzów 3 tys. Żółte kartki: Jałocha i Boros. T. G