1986.05.10 Wisła Kraków - Resovia 0:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 0:0 | Resovia | ||||||||
widzów: 1.000 | ||||||||||
sędzia: Michał Listkiewicz z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 108 anons, 109 relacja.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1986, nr 90 (9/11 V) nr 12136
DO KOŃCA rozgrywek drugoligowych piłkarzy jeszcze siedem kolejek, czyli teoretycznie po 14 punktów do zdobycia przez każdą z drużyn. Pisanie więc dziś, kto będzie mistrzem grupy, kto spadnie jest w pewnym sensie wróżeniem z fusów. Ale znając realia naszego sportu, piłkarskiego w szczególności można się pokusić o stwierdzenia, które powinny się w przyszłości sprawdzić.
W grupie nas interesującej, a więc w tej, w której grają krakowskie drużyny Wisły i Hutnika, jest w zasadzie jeszcze trzech kandydatów do awansu Bytomska Polonia, która przewodzi stawce mając cztery punkty przewagi nad Wisłą i sześć punktów więcej od Hutnika.
W praktyce taka przewaga w połowie rewanżowej rundy winna wystarczyć bytomianom do utrzymania przodownictwa w tabeli i odzyskania miejsca w ekstraklasie Niemniej nie można wykluczyć, że piłkarze Polonii zaczną nagle grać słabiej tracić punkty i przed ich rywalami otworzy się szansa zniwelowania dotychczasowych strat.
Poziom rozgrywek jest bowiem wyrównany, forma zespołów bardzo chimeryczna Zaskakujących rezultatów pełno niemal w każdej kolejce gier. Piszę to wszystko z myślą o tym, aby piłkarzy Wisły i Hutnika zachęcić do ambitniejszej skuteczniejszej walki w ostatniej fazie rozgrywek. Bo szanse wyprzedzenia Polonii istnieją.
Trzeba tylko chcieć je wykorzystać, grać lepiej niż ostatnio.
W tej kolejce Wisła podejmuje szóstą w tabeli Resovię i powinna zdobyć obydwa punkty W trudniejszej sytuacji jest Hutnik, który będzie grać w Knurowie przeciwko tamtejszemu Górnikowi
Echo Krakowa. 1986, nr 91 (12 V) nr 12137
Pozostał tylko szyld!
WISŁA — RESOVA 0:0. Sędziował Michał Listkiewicz z Warszawy. Żółte kartki — Dembiczak i Rożek (obaj Resovia).
WISŁA: Gaszyński — Mróz, Motyka, Markowski, Giszka — Salamon (73 min. Siudek), Klaja, Jałocha, Krupiński — Moskal, Świerczewski (46 min. Lipka).
Niewiele brakowało, by gospodarze stracili w sobotę 2 punkty.
Pod koniec meczu, w 87 min. rzeszowianie zaprzepaścili bowiem doskonałe okazje do zdobycia zwycięskiego gola. Najpierw Rożek trafił w słupek, a po dobitce Zagórskiego piłka uderzyła w wewnętrzną krawędź poprzeczki i o dziwo wyszła w pole. Tak na dobrą sprawę, nikt nie potrafił jednoznacznie stwierdzić czy bramka padła, czy też nie.
I był to właściwie jedyny moment, który wywołał poruszenie na widowni. Wcześniej kibice bardziej się nudzili. Po raz kolejny zawiedli wiślacy.
Czy można marzyć o sukcesach skoro w ciągu całego spotkania przeprowadza się 2—3 składne akcje ofensywne? W sobotę pierwszą tego typu próbę krakowian odnotowaliśmy dopiero w 54 min., kiedy Lipka z Moskalem wypracowali dogodną pozycję strzelecką Krupińskiemu.
Potem tylko jeszcze w 82 min. Markowski usiłował zaskoczyć bramkarza Resovii Pawłowskiego. mocno uderzając piłkę z 20 metrów.
Krakowianie mieli poważne kłopoty ze sforsowaniem rutynowanej obrony gości, kierowanej przez wysokiego Szarka, który w pojedynkach „główkowych” nie miał sobie równych. Trochę ożywienia wniósł po przerwie Lipka, ale nie jest już zawodnikiem, potrafiącym umiejętnie i efektywnie pokierować kolegami. Nie spełniał tej roli również Jałocha.
Na dodatek, w 85 min. odnowiła mu się kontuzja i wiślacy kończyli mecz w „dziesiątkę”.
Tak na marginesie ostatniego i poprzednich występów Wisły trzeba chyba zauważyć, że drużynie z ul. Reymonta pozostał tylko szyld. Nawet na tle przeciętnej w sumie Resovii krakowianie nie wyróżniali się niczym specjalnym. Co więcej, rzeszowianie sprawiali lepsze wrażenie, grali konsekwentniej, spokojniej, groźnie kontratakowali, (js)