1986.05.10 Wisła Kraków - Resovia 0:0

Z Historia Wisły

1986.05.10, II Liga, 24. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 0:0 Resovia
widzów: 1.000
sędzia: Michał Listkiewicz z Warszawy
Bramki
Wisła Kraków
4-4-2
Robert Gaszyński
Jacek Mróz
Jarosław Giszka
Marek Motyka
Robert Markowski
Ireneusz Salamon grafika: Zmiana.PNG (74’ Włodzimierz Siudek)
Zbigniew Klaja
Jan Jałocha
Janusz Krupiński
Marek Świerczewski grafika: Zmiana.PNG (46’ Leszek Lipka)
Kazimierz Moskal

trener: Lucjan Franczak
Resovia
4-4-2
Pawlikowski
Skorwider
Szarek
Dembiczak Grafika:Zk.jpg
Pielach
Rożek Grafika:Zk.jpg
Sioerk
Kawalec Grafika:Zmiana.PNG (83' Orłowski)
Janicki
Kopeć Grafika:Zmiana.PNG (67' Zagórski)
Skowronek

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 108 anons, 109 relacja.


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1986, nr 90 (9/11 V) nr 12136

DO KOŃCA rozgrywek drugoligowych piłkarzy jeszcze siedem kolejek, czyli teoretycznie po 14 punktów do zdobycia przez każdą z drużyn. Pisanie więc dziś, kto będzie mistrzem grupy, kto spadnie jest w pewnym sensie wróżeniem z fusów. Ale znając realia naszego sportu, piłkarskiego w szczególności można się pokusić o stwierdzenia, które powinny się w przyszłości sprawdzić.

W grupie nas interesującej, a więc w tej, w której grają krakowskie drużyny Wisły i Hutnika, jest w zasadzie jeszcze trzech kandydatów do awansu Bytomska Polonia, która przewodzi stawce mając cztery punkty przewagi nad Wisłą i sześć punktów więcej od Hutnika.

W praktyce taka przewaga w połowie rewanżowej rundy winna wystarczyć bytomianom do utrzymania przodownictwa w tabeli i odzyskania miejsca w ekstraklasie Niemniej nie można wykluczyć, że piłkarze Polonii zaczną nagle grać słabiej tracić punkty i przed ich rywalami otworzy się szansa zniwelowania dotychczasowych strat.

Poziom rozgrywek jest bowiem wyrównany, forma zespołów bardzo chimeryczna Zaskakujących rezultatów pełno niemal w każdej kolejce gier. Piszę to wszystko z myślą o tym, aby piłkarzy Wisły i Hutnika zachęcić do ambitniejszej skuteczniejszej walki w ostatniej fazie rozgrywek. Bo szanse wyprzedzenia Polonii istnieją.

Trzeba tylko chcieć je wykorzystać, grać lepiej niż ostatnio.

W tej kolejce Wisła podejmuje szóstą w tabeli Resovię i powinna zdobyć obydwa punkty W trudniejszej sytuacji jest Hutnik, który będzie grać w Knurowie przeciwko tamtejszemu Górnikowi


Echo Krakowa. 1986, nr 91 (12 V) nr 12137

Pozostał tylko szyld!

WISŁA — RESOVA 0:0. Sędziował Michał Listkiewicz z Warszawy. Żółte kartki — Dembiczak i Rożek (obaj Resovia).

WISŁA: Gaszyński — Mróz, Motyka, Markowski, Giszka — Salamon (73 min. Siudek), Klaja, Jałocha, Krupiński — Moskal, Świerczewski (46 min. Lipka).

Niewiele brakowało, by gospodarze stracili w sobotę 2 punkty.

Pod koniec meczu, w 87 min. rzeszowianie zaprzepaścili bowiem doskonałe okazje do zdobycia zwycięskiego gola. Najpierw Rożek trafił w słupek, a po dobitce Zagórskiego piłka uderzyła w wewnętrzną krawędź poprzeczki i o dziwo wyszła w pole. Tak na dobrą sprawę, nikt nie potrafił jednoznacznie stwierdzić czy bramka padła, czy też nie.

I był to właściwie jedyny moment, który wywołał poruszenie na widowni. Wcześniej kibice bardziej się nudzili. Po raz kolejny zawiedli wiślacy.

Czy można marzyć o sukcesach skoro w ciągu całego spotkania przeprowadza się 2—3 składne akcje ofensywne? W sobotę pierwszą tego typu próbę krakowian odnotowaliśmy dopiero w 54 min., kiedy Lipka z Moskalem wypracowali dogodną pozycję strzelecką Krupińskiemu.

Potem tylko jeszcze w 82 min. Markowski usiłował zaskoczyć bramkarza Resovii Pawłowskiego. mocno uderzając piłkę z 20 metrów.

Krakowianie mieli poważne kłopoty ze sforsowaniem rutynowanej obrony gości, kierowanej przez wysokiego Szarka, który w pojedynkach „główkowych” nie miał sobie równych. Trochę ożywienia wniósł po przerwie Lipka, ale nie jest już zawodnikiem, potrafiącym umiejętnie i efektywnie pokierować kolegami. Nie spełniał tej roli również Jałocha.

Na dodatek, w 85 min. odnowiła mu się kontuzja i wiślacy kończyli mecz w „dziesiątkę”.

Tak na marginesie ostatniego i poprzednich występów Wisły trzeba chyba zauważyć, że drużynie z ul. Reymonta pozostał tylko szyld. Nawet na tle przeciętnej w sumie Resovii krakowianie nie wyróżniali się niczym specjalnym. Co więcej, rzeszowianie sprawiali lepsze wrażenie, grali konsekwentniej, spokojniej, groźnie kontratakowali, (js)



Gazeta Krakowska. 1986, nr 109 (10/11 V) = nr 11600

Po ostatniej kolejce II-ligowej, przewaga lidera Polonii Bytom nad Wisłą zmalała do 4 punktów, a Hutnikiem do 6 punktów. Niby to dużo, ale przecież do końca rozgrywek jeszcze 7 rund. Pisałem przed tygodniem, że wszystko może się jeszcze zdarzyć, Polonia gra ostatnio przeciętnie, choć trzeba przyznać, iż konsekwentnie zbiera punkty (dwa u siebie, jeden na wyjazdach). Myślę, że po ostatniej wygnanej w Dębicy wiślacy uwierzyli, iż jeszcze nie wszystko stracone. Oczywiście trzeba będzie wygrać najbliższy mecz z Resovią (sobota, godz. 17), co wcale nie będzie zadaniem łatwym, bo ostatnio rzeszowianie grają nieźle i awansowali na 6. miejsce. Wisła — jak poinformował nas trener L. Franczak — zagra w składzie zbliżonym do tego, który występował w Dębicy. A więc w składzie perspektywicznym, ze Świerczewskim i Moskalem w ataku, których w pierwszej linii wspomagać będą albo Krupiński albo Salamon. Trzeba grać ofensywnie, bo Wisłę urządza tylko wygrana. W środę dwóch wiślaków: Moskal i Giszka występowało przeciwko młodzieżowej reprezentacji NRD (Polacy przegrali 2:3). Dzisiaj zobaczymy na pewno Giszkę, który nie grał ostatnio z uwagi na żółte kartki.


Gazeta Krakowska. 1986, nr 110 (12 V) = nr 11601

‎‎‎

Stracone złudzenia...

Po ostatnim zwycięstwie w Dębicy kibice „Białej Gwiazdy” nadal mieli nadzieją, iż być może wiślakom uda się przegonić Polonię Bytom. Niestety w sobotę prysły — chyba definitywnie — te złudzenia. Żal nie tylko straconego punktu w meczu z Resovią 8:0. Styl jaki zaprezentowali wiślacy nie upoważnia do snucia optymistycznych prognoz. Powiedzmy sobie szczerze — krakowianie znajdują się aktualnie w bardzo słabej formie, brakuje Im przede wszystkim szybkości, skuteczności pod bramką rywala. Grali w sobotę chwilami żałośnie...

Pierwsza połowa sobotniego meczu to było... piłkarskie dno.

Oba zespoły nie stworzyły ani jednej podbramkowej sytuacji, jeśli nie liczyć niefortunnego podania Motyki do własnego bramkarza.

W drugiej odsłonie wiślacy żwawiej poruszali się po boisku.

Osiągnęli nawet przewagę w polu, ale pod bramką zachowywali się jak nowicjusze. Dopiero w55 min. odnotowaliśmy pierwszy celny strzał na bramkę rzeszowian, w ostatnich 15 minutach przewaga Wisły była chwilami miażdżąca, ale efekt z tego żaden. Dwukrotnie w dogodnych sytuacjach znalazł się Krupiński, ale najpierw głową, a potem nogą nie potrafił celnie strzelić z kilkunastu metrów. W 83 min. z ok. 25 metrów strzelił mocno Markowski i tak na dobrą sprawę był to jedyny groźny strzał w światło rzeszowskiej bramki w ciągu całego meczu! W 87 min. gospodarze mogą mówić o szczęściu, bowiem piłka po strzale Zagórskiego z najbliższej odległości trafiła w wewnętrzną stronę poprzeczki. Stojący tuż obok sędzia Listkiewicz uznał, iż piłka nie przekroczyła linii bramkowej. W ostatnich 5 minutach gospodarze grali w dziesiątkę, bowiem Jałosze odnowiła się kontuzja kolana.

WISŁA: Gaszyński — Markowski, Giszka, Mróz, Jałocha — Salamon (73 min. Siudek), Motyka, Klaja — Moskal, Świerczewski (46 min. Lipka), Krupiński.

Sędziował Listkiewicz z Warszawy, żółte kartki Dembiczak i Rożek (obaj Resovia). Widzów 2 tys. (ANS)