1986.09.06 Wisła Kraków - Włókniarz Pabianice 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 04:22, 9 sie 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1986.09.06, II Liga, 5. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 1:0 (0:0) Włókniarz Pabianice
widzów: 5.000
sędzia: M. Bartnikowski z Wałbrzycha
Bramki
Kazimierz Moskal 59’ 1:0
Wisła Kraków
4-4-2
Jerzy Zajda
Marek Motyka
Zenon Małek
Robert Markowski
Jacek Mróz
Leszek Lipka
Dariusz Wójtowicz grafika: Zmiana.PNG (46’ Zbigniew Klaja)
Jacek Bzukała
Grafika:Zk.jpg Janusz Krupiński
Kazimierz Moskal
Marek Świerczewski grafika: Zmiana.PNG (79’ Jarosław Giszka)

trener: Stanisław Cygan
Włókniarz Pabianice
4-4-2
Stefańczyk
Szałecki
Bardelski
Anioł
Jacek
Sowiński
Bąkiewicz
Rutkowski
Urbaniak Grafika:zmiana.PNG (67' Stanowski)
Kośliński
Wojciechowski

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 207 anons, 208 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1986, nr 173 (5/7 IX) nr 12219

TRENERZY piłkarskiej drużyny krakowskiej Wisły, prowadzącej. ku radości sympatyków, w tabeli II ligi, nie zaniedbują niczego w przygotowaniach swoich zawodników do każdego meczu. Jutro rywalem „Białej gwiazdy” będzie Włókniarz Pabianice, którego grę kilka dni temu obserwował jeden z wiślackich szkoleniowców. Andrzej Turczyński. Pojedynek włókniarzy z Sandecją został ponadto zarejestrowany na magnetowidzie. Czy owo pełne rozszyfrowanie przeciwników pomoże krakowianom odnieść zwycięstwo? Zobaczymy. Należy się spodziewać, że jutro na stadionie przy ul. Reymonta goście wybiorą defensywny wariant gry. Ale liczymy na to. że Kazimierz Moskal i Marek Świerczewski, wspomagani przez rutynowanych pomocników Leszka Lipkę i Janusza Krupińskiego poradzą sobie z brony rywali

JEDNĄ a jubileuszowych imprez 80-lecia Wisły będzie dzisiejszy mecz oldboyów tego klubu z zachodnioniemiecką drużyną HSV Hamm.



Echo Krakowa. 1986, nr 174 (8 IX) nr 12220

WISŁA — WŁÓKNIARZ 1:0 (0:0). Bramkę strzelił Moskal w 58 min. Sędziował p. Mirosław Bartnikowski z Wałbrzycha. Żółta kartka — Krupiński.

WISŁA: Zajda — Motyka, Małek, Markowski, Mróz — Lipka, Moskal, Świerczewski (od 79 min, Giszka), Krupiński — Wojtowicz (od 46 min. Klaja), Bzukała.

Piłkarze „Białej gwiazdy” zdobyli kolejne dwa cenne punkty, wygrali kolejny mecz podtrzymując dobrą passę jaka towarzyszy im od początku tego sezonu rozgrywkowego. Ale zwycięstwo to było bardzo szczęśliwe, gol padł bowiem po dalekim, lekkim strzale Moskala, strzale, przy obronie którego żaden bramkarz, nawet niższej klasy, nie powinien mieć trudności. Jak się to stało, że Stefańczyk przepuścił piłkę do siatki, że trzymana w rękach, wyśliznęła mu się i wpadła do bramki, pozostanie tajemnicą tego piłkarza. Rzadko zdarza się oglądać na piłkarskich boiskach taką fatalną interwencję bramkarza. No, ale wiślakom ten błąd dał upragnionego gola i pozwolił zdobyć dwa punkty.

Sam mecz stał na przeciętnym poziomie, ale gra była dość żywa i chwilami interesująca. Forma krakowian wydaje się zwyżkować, w porównaniu z meczem z Jagiellonią, jaki stoczyli na swym boisku dwa tygodnie wcześniej, widać było nieco więcej przemyślanych, dość składnych akcji. Tylko jeszcze strzelecka skuteczność pozostawia bardzo wiele do życzenia. W sobotę, najdogodniejszą okazję zmarnował Krupiński, który już w 24 minucie znalazł się „sam na sam” z bramkarzem Włókniarza, ale strzelił bardzo niedokładnie i piłka przeleciawszy wzdłuż bramki, wyszła na aut. Potem jeszcze Moskal, w 38 min., strzelił z woleja, ale o centymetry za wysoko i piłka spadając odbiła się od górnej strony poprzeczki i wylądowała poza bramką. Kilka kolejnych strzałów wiślaków było niecelnych, w sumie piłkarze krakowscy nie stworzyli pod bramką gości jakichś groźnych sytuacji.

Zawodnicy z Pabianic byli do meczu dobrze przygotowani kondycyjnie, szybkościowo, ale na tym kończyły się ich futbolowe umiejętności, tak że Zajda nie miał wielu okazji do wykazania swego kunsztu.

W Wiśle wydaje się do owej wysokiej formy wracać Leszek Lipka. Był organizatorem gry ofensywnej, przeprowadził kilka szybkich, pomysłowych rajdów, wracał do obrony i być może zacznie z coraz lepszym skutkiem pełnić rolę lidera zespołu. Inni gracze krakowscy walczyli też z zacięciem, poświęceniem i to pozwoliło im osiągnąć kolejne zwycięstwo.

(lang)


Gazeta Krakowska. 1986, nr 207 (5 IX) nr 11698

Bez straty punktu!

Piłkarze Wisły są nadal bez porażki w II lidze, ba, nie stracili w dotychczas rozegranych 5 spotkaniach ani jednego punktu, ani jednej bramki! W sobotę krakowianie odnotowali 5 pod rząd zwycięstwo, pokonując na swoim stadionie Włókniarza Pabianice 1:0 (0:0), bramka w 59 min. Moskal.

Trzeba mieć uznanie dla zwycięskiej serii krakowian, którzy od początku rozgrywek konsekwentnie zbierają punkty. Widać, iż wiślacy są znacznie lepiej kondycyjnie przygotowani do sezonu, co pozwala im na bojową i ambitną postawę przez pełne 90 minut gry. W poprzednich sezonach siły wiślakom starczało na zaledwie 30—40 minut gry.

W parze z tym idzie lepsza taktycznie gra drużyny; krakowianie dość często starają się grać długimi podaniami, atakują szeroko, skrzydłami.

Nie wszystkie podania mają jeszcze należytą celność, zawodnicy grają jeszcze niekiedy zbyt statycznie, w zbyt Jednostajnym tempie, ale pewne symptomy gry bardziej nowoczesnej, szybszej są już widoczne, W sobotę dobrze kierował młodszymi kolegami Leszek Lipka, który nie tylko włączał się do akcji ofensywnych, ale w razie konieczności wspomagał linie obronne.

Słabiej tym razem spisywał się Wójtowicz zamieniony po przerwie przez młodego Klaję.

A w ataku na snajpera numer jeden wyrasta Kazimierz Moskal. W 38 min. błyskawicznie strzelił z woleja z 16 m, ale piłka trafiła w górną część poprzeczki. W 59 min. Moskal strzelił jednak swoją bramkę, po otrzymaniu piłki od Świerczewskiego znalazł się na moment na czystej pozycji. Strzelił „szczurem”, bramkarz Stefańczyk miał Już piłkę w rękach, ale ta pod brzuchem wpadła mu do siatki. Tenże Moskal miał jeszcze dogodną sytuację w 70 min., ale tym razem nie bardzo wiedział — strzelać czy podawać i szansa na drugiego gola przepadła.

Pochwalić trzeba jako całość obronę gospodarzy (dobra asekuracja) choć niektórzy gracze (np. Małek) muszą popracować nad zwrotnością. Włókniarz zaprezentował się słabo, niezła kondycja i wybieganie przy minimalnych umiejętnościach technicznych. Tak na dobrą sprawę ani razu poważnie nie zagroził bramce Zajdy.

WISŁA: Zajda — Motyka, Małek, Markowski, Mróz — Lipka, Szukała, Wójtowicz (46 min. Klaja), Krupiński — Świerczewski (79 min. Giszka), Moskal.

Sędziował M. Bartnikowski z Wałbrzycha. Widzów 4 tys.