1986.10.18 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 1:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 1:0 (0:0) | Zagłębie Sosnowiec | ||||||||
widzów: 5.000 | ||||||||||
sędzia: K. Orłowski z Lublina | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 242, 243 anons, 244 relacja.
Nie jest jasne dlaczego mecz odbył się na stadionie Wawelu, a nie przy Reymonta. Możliwe, że w tym czasie na stadionie Wisły odbywała się jakaś inna impreza.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1986, nr 203 (17/19 X) nr 12249
WISŁA ma w tej chwili w dorobku 15 punktów i zajmuje trzecią lokatę w. tabeli, Zagłębie Sosnowiec ma zaledwie punkt mniej, I oto w najbliższą sobotę dojdzie do bezpośredniej konfrontacji obu zespołów, wyjątkowo na boisku Wawelu. Mecz o dużym ciężarze gatunkowym, tak dla jednej jak i dla drugiej drużyny, walczących przecież o awans do ekstraklasy. Asystent trenera Stanisławą Cygana, Stefan Pietraszewski podglądał rywali, mają więc wiślacy rozeznanie w słabych i mocnych punktach drużyny prowadzonej przez Jerzego Kopę. Wisła, w porównaniu z meczem z Hutnikiem Warszawa, zagra już z Kazimierzem Moskalem, ale nadal bez leczącego kontuzję Jerzego Zajdy.
Echo Krakowa. 1986, nr 204 (20 X) nr 12250
WISŁA Kraków — ZAGŁĘBIE Sosnowiec 1:0 (0:0). Bramkę zdobył Motyka w 86 min. (głową). Sędziował: Kazimierz Orłowski z Lublina.
WISŁA: Gaszyński — Motyka, Małek. Markowski. Giszka — Lipka. Wojtowicz. Bzukała (od 57 min. Świerczewski), Bożek — Starościak (od 84 min. Salamon) Moskal.
Widzowie, zgromadzeni w sobotnie popołudnie na stadionie Wawelu obejrzeli nudny, stojący na słabym poziomie mecz absolutnie nie licujący z pozycja w tabeli obu zespołów, ich wysokimi ekstraklasowymi aspiracjami.
Na taki przebieg spotkania duży wpływ miała asekurancka taktyka, obrana przez podopiecznych trenera Jerzego Kopy. Sosnowiczanie wyszli na boisko z zamiarem wywiezienia z Krakowa jednego punktu podporządkowując temu celowi wszystkie swoje poczynania. Bronili się wiec w jedenastu grali wszerz, do tyłu, nie kwapiąc się z wyprowadzaniem kontrataków. A że wiślacy nie potrafili sobie poradzić ze skomasowana obrona rywali, grając wolno schematycznie niedokładnie. na boisku nie działo się nic ciekawego, a obaj bramkarze byli praktycznie bezrobotni. I gdy wydawało się, że sosnowiczanie wywalcza upragniony remis, w 86 min. jeden z ostatnich. desperackich ataków Wisły zakończył się powodzeniem. Motyka. precyzyjna .główka” zamienił podanie Wojtowicza na bramkę. dająca gospodarzom dwa punkty.
Przez 90 minut z boiska wiało nuda, za to na trybunach było bardzo .gorąco”. W przerwie meczu doszło nawet do otwartej bitwy pomiędzy sympatykami obu zespołów, rozpędzonych pałkami przez siły porządkowe. A przez cały czas wydarzeniom na murawie towarzyszyły wokalne popisy „szalikowców” sprowadzające się do wulgarnych przekleństw i wyzwisk pod adresem przeciwników. Określenie „psy” należało do najłagodniejszych.