1987.03.22 Wisła Kraków - Broń Radom 0:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:13, 8 lip 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1987.03.22, II Liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 12:00
Wisła Kraków 0:2 (0:1) Broń Radom
widzów: 5.000-6.000
sędzia: P. Werner z Katowic
Bramki
0:1
0:2
45' Szymański
90' Szymański
Wisła Kraków
4-3-3
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Grafika:Zk.jpg Zdzisław Kapka
Grafika:Zk.jpg Jacek Mróz grafika: Zmiana.PNG (46’ Robert Markowski)
Janusz Krupiński
Leszek Lipka
Jacek Bzukała grafika: Zmiana.PNG (71’ Robert Krzywda)
Dariusz Wójtowicz
Zdzisław Strojek
Kazimierz Moskal
Marek Świerczewski

trener: Stanisław Cygan
Broń Radom
4-4-2
Gorczyca
Kusek
Pełkowski
Gawara
Weselak
Tomasz Dziubiński Grafika:Zk.jpg
Puźniak Grafika:Zmiana.PNG (82' Brzozowski)
Gromek
Wydra
Szymański
Szymanek

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


„Dziennik Polski” nr 68 anons, 69 relacja.

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1987, nr 56 (20/21/22 III) nr 12356

Piłkarze Wisły awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski, okupując jednak zwycięstwo nad Legią kilkoma kontuzjami. A przecież już w niedzielę będą podejmować przed własną publicznością radomską Broń. Jak nam powiedział II trener Wiślaków Stefan Pietraszewski, wykluczony jest udział w tym spotkaniu Zenona Małka, który zerwał ścięgno Achillesa i założono mu na nogę gips. Mocno poturbowani są również Marek Świerczewski (silny obrzęk kolana) i Jarosław Giszka (nie brał udziału w czwartkowym treningu), a pozostali zawodnicy odczuwają skutki ostrych starć z pucharowej potyczki.

Wznowił natomiast treningi Janusz Krupiński i być może zobaczymy go w meczu z Bronią.

Na pewno jednak nie będzie jeszcze w pełnej dyspozycji, (pp)


Echo Krakowa. 1987, nr 57 (23 III) nr 12357

WISŁA — BROŃ Radom 0:2 (0:1). Bramki strzelił Szymański w 44 i 90 min. Sędziował p. P. Werner z Katowic. Żółte kartki — Mróz i Kapka z Wisły oraz Dziubiński z Broni.

WISŁA: Gaszyński — Motyka, Kapka, Mróz (od 46 min Markowski), Bzukała (od 71 min Krzywda) — Lipka, Moskal, Wojtowicz, Krupiński — Świerczewski, Strojek. Najkrócej niedzielny występ piłkarzy Wisły można skomentować słowem — rozczarowanie. Grali na swoim boisku, z zespołem będącym dużo niżej w tabeli, występowali po niedawnym sukcesie nad warszawską Legią w Pucharze Polski, można więc było liczyć na ich wygraną. Z taką nadzieją na stadionie stawiło się kilka tysięcy ludzi. Pogoda była dobra — słońce, niezbyt zimno, więc warunki do oglądania meczu sprzyjające.

Niestety tę słoneczną atmosferę zepsuł całkowicie wynik zawodów. Krakowianie przegrali, chęć nie można zarzucić im ochoty do walki, ambicji, poświęcenia. Atakowali od początku gry, atakowali z impetem, tyle że brakowało tym poczynaniom rozmachu, precyzji i skuteczności. Grząskie boisko utrudniało operowanie piłką, to fakt, ale utrudniało jednakowo i Wiśle i Broni. A gracze radomscy lepiej sobie w tych warunkach radzili, mieli szybszy start do piłki, lepszy wyskok do „główek”, no i dwukrotnie pokonali Gaszyńskiego i to w niemal identycznych sytuacjach. Tuż przed przerwą po błędzie krakowskiej defensywy.

Szymański dostał piłkę przed bramką, w której nie było nikogo i tuż przed końcem meczu, kiedy Gaszyński źle złapał piłkę, wyśliznęła mu się ona z rąk i znów Szymański znalazł się sam przed pustą bramką, z piłką u nogi i nie miał najmniejszych kłopotów ze skierowaniem jej do siatki. Kibice psioczyli gwizdali, słychać było z trybun złośliwe okrzyki pod adresem zawodników gospodarzy Wiślacy starali się zmienić niekorzystny wynik. Nie udało im się. Cóż, tak w sporcie bywa.


Gazeta Krakowska. 1987, nr 68 (21/22 III) nr 11862

Po nieoczekiwanym zwycięstwie Wisły nad Legią w Pucharze Polski, znowu odżyły nadzieje krakowskich kibiców na powrót wiślaków do ekstraklasy. Wielka szkoda, że Wisła nieszczęśliwie przegrała mecz w Stalowej Woli. Nie ma co jednak wracać do przeszłości. Trzeba grać i zdobywać punkty! Do końca rozgrywek jeszcze 14 kolejek i wszystko może się jeszcze zdarzyć. W niedzielę o godz. 12 Wisła podejmuje na swoim boisku Broń Radom, która przed tygodniem wygrała z Sandecją 3:0. Sprawa jest jasna — krakowianie nie mogą sobie pozwolić na stratę choćby jednego punktu.

Czy sprzymierzeńcem Wisły okaże się Sandecja, która u siebie gra z liderem Jagiellonią? Nawet najwięksi optymiści w Nowym Sączu nie stawiają na swój zespół, który po serii porażek jest zdecydowanie na ostatnim miejscu. Ale piłka jest okrągła..


Gazeta Krakowska. 1987, nr 69 (23 III) nr 11863

Na powitanie wiosny

Zmrozili kibiców

Po dobrym meczu w środę przeciwko Legii kibice Wisły oczekiwali w niedzielnym spotkaniu z Bronią Radom co najmniej 2 jeśli nie 3 punktów Na powitanie wiosny krakowianie zmrozili swoich sympatyków i przegrali 0:2 (0:1), a obie bramki zdobył Szymański w45i90min. Goście wygrali w Krakowie jak najbardziej zasłużenie.

Mieli dobrze zorganizowaną obronę. raz po raz wyprowadzali szybkie kontry. Po takich właśnie zagraniach padły oba gole. Ponadto dwukrotnie obrońcy Wisły ratowali się taktycznymi faulami (za które Mróz i Kapka otrzymali żółte kartki) w sytuacji, kiedy napastnicy Broni wychodzili na czyste pozycje tuż przed polem karnym. Goście bili piłkarzy Wisły na głowę szybkością, zwrotnością, startem do piłki.

Czyżby środowy mecz mógł aż tak wyczerpać siły wiślaków? To fakt, że boisko było ciężkie, grząskie, że w środę wiślacy stoczyli trudny 120-minutowy pojedynek z Legią, ale faktem jest też, że w niedzielę przez cały mecz grali fatalnie i bez koncepcji. Już pierwsza połowa,. W której wiślacy nie powinni czuć się zmęczeni środowym meczem — wskazywała, iż coś niedobrego dzieje się z drużyną krakowską. Wszyscy piłkarze ślamazarnie poruszali się po boisku, brakowało im szybkości. Z każdą minutą było gorzej. Na błotnistym boisku krakowianie grali systemem tysiąca podań, zupełnie brakowało szybkich akcji skrzydłami, a strzały trafiały... Panu Bogu w okno.

Wszystkie formacje Wisły grały źle, ale najwięcej zastrzeżeń wnosiłbym do obrony i pomocy. Po raz któryś z kolei zawiódł obrońca Mróz, który przy pierwszej bramce dał się w sposób dziecinny ograć Szymankowi; a po jego centrze Szymański zdobył gola. Nie wiem dlaczego trener Cygan tak długo trzymał na boisku bezproduktywnego Bzukałę, który kompletnie zwalniał grę.

Czy nie należało zagrać va banque i przesunąć na tę pozycję Kapkę? W niewesołych nastrojach kibice Wisły opuszczali stadion. Z taką grą — mówili — nasi piłkarze nie mają czego szukać za tydzień w Białymstoku.

WISŁA: Gaszyński — Motyka, Mróz (46 min. Markowski), Kapka, Krupiński — Lipka, Bzukała (71 min. Krzywda), Wojtowicz, Moskal, Świerczewski, Strojek. Żółte kartki: Mróz, Kapka, Dziubiński. Sędziował bardzo dobrze Werner z Katowic. Widzów — 5 tys. (ANS)