1987.05.30 Wisła Kraków - Concordia Knurów 1:3
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 1:3 (1:0) | Górnik Knurów | ||||||||
widzów: 2.000-4.000 | ||||||||||
sędzia: M. Piotrowski z Warszawy | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 124 anons, 125 relacja.
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1987, nr 104 (29/31 V) nr 12404
Jeszcze tylko 4. kolejki spotkań pozostały piłkarzom II ligi do za. kończenia rozgrywek Wisła będzie podejmować Górnika Knurów i tylko w przypadku zwycięstwa może myśleć o zajęciu miejsca gwarantującego udział w barażach.
Echo Krakowa. 1987, nr 105 (1 VI) nr 12405
WISŁA Kraków — GÓRNIK Knurów 1:3 (1:0). Bramki zdobyli: dla gospodarzy — Świerczewski (7 min., głową), dla gości — Sałasiński (64 min., głową), Janduda (75 min. głową) i Małek (80 min., samobójcza, głową).
Sędziował Mieczysław Piotrowski z Warszawy. Żółta kartka — Koźlik (G). WISŁA: Zajda — Bożek, Motyka, Małek (88 min. Mróz), Markowski — Lipka (53 min. M. Jałocha), Wojtowicz, Klaja — Strojek, Świerczewski, Moskal.
Gdyby w sobotę piłkarze „Białej gwiazdy” pokonali swych rywali różnicą trzech goli, czyli odnieśliby zwycięstwo premiowane 3 punktami, mogliby Jeszcze realnie myśleć o udziale w barażowych meczach o awans do ekstraklasy. Niestety, tylko w pierwszej połowie spotkania zepchnęli przeciwników do defensywy, wypracowali kilka dogodnych sytuacji podbramkowych.
Efekty tych wzmożonych wysiłków, poprawnej w sumie gry były nader skromne. Celna „główka” Świerczewskiego, po dośrodkowaniu Lipki z rogu, dała wiślakom prowadzenie, ale na tym się skończyło— Tuż po przerwie opuścił boisko, wskutek kontuzji wspomniany już Lipka, inspirujący do tej pory młodszych kolegów do przeprowadzania, akcji ofensywnych. Powstałej luki nie potrafił nikt zapełnić. Nieudane próby strzeleckie powodowały coraz większą nerwowość w szeregach krakowian, nic też dziwnego. iż goście dostrzegli w tym swoją szansę Najpierw sprytnie wyegzekwowali wolnego, podyktowanego za faul Jałochy.
Koźlik dokładnie obsłużył Sałasińskiego i tym sposobem knurowianie wyrównali. Potem kolejny błąd bramkarza Wisły Zajdy wykorzystał Janduda. A pognębił swoich partnerów z boiska i kibiców stoper gospodarzy Małek który efektowną „główką” skierował piłkę do... własnej bramki. Zresztą niewiele brakowało. by krakowianie w 83 min. stracili jeszcze jednego gola, na szczęście Janduda trafił w poprzeczkę. (sas)