1988.06.30 Wisła Kraków - Concordia Knurów 4:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:55, 24 lip 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1988.06.30, Baraż o I Ligę, Kraków, Stadion Wisły, 17:30, czwartek
Wisła Kraków 4:2 (2:0) Górnik Knurów
widzów: 15.000
sędzia: W. Dąbrowski z Warszawy
Bramki
Sałasiński (sm) 14’
Dariusz Wójtowicz (g) 20’


Zdzisław Strojek 85’
Dariusz Wójtowicz 89’
1:0
2:0
2:1
2:2
3:2
4:2


'70 (g) Zagórski
77' (k) Żurek
Wisła Kraków
4-3-3
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Dariusz Wójtowicz
Ryszard Karbowniczek
Artur Bożek
Zbigniew Klaja grafika: Zmiana.PNG (75’ Marcin Jałocha)
Robert Markowski grafika: Zmiana.PNG (67’ Zenon Małek)
Leszek Lipka
Kazimierz Moskal
Marek Świerczewski
Zdzisław Strojek

trener: Aleksander Brożyniak
Górnik Knurów
4-4-2
K.Sulski
Gałach
Bodzioch
Sałasiński
Jegor
Klimek
Sobocik
Skolarus grafika: Zmiana.PNG (70' Siwiec)
Żurek
Krettek grafika: Zmiana.PNG (46' Wakstyl)
Zagórski

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl



„Dziennik Polski” nr 150, 151, 152 anons, 154 relacja.

[Foto: F. Basiura]
[Foto: F. Basiura]

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1988, nr 126 (29 VI) nr 12681

JUTRO — w czwartek 30 czerwca — zapadną rozstrzygnięcia w barażowych meczach piłkarskich tych o awans do ekstraklasy i tych o utrzymanie się w I i II lidze. Nas najbardziej interesuje to czy Wisła zdoła pokonać knurowskiego Górnika i czy wreszcie wróci do najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju Aby awansować podopieczni trenera Aleksandra Brożyniaka muszą wygrać męcz różnicą dwóch goli. Recenzje no knurowskim Występie zespołu Białej gwiazdy” nie były dla krakowian zbyt przychylne. Podkreślano ich mało skuteczna grę. pisano iż mało brakowało, aby przegrali w większych rozmiarach. Na szczęście skończyło się na 0:1 i teraz czekamy na udany rewanż.

Piłkarze Górnika szukać swej szansy będą zapewne w skomasowanej obronie przedpola bramkowego i kontratakach. Taka gra nie jest najwygodniejsza dla wiślaków. Cóż zobaczymy jak trener i zawodnicy rozwiążą ten dylemat w praktyce. Miejmy nadzieje że uda im się opracować taki plan który przyniesie spodziewany przez cały sportowy Kraków efekt.

Początek zawodów o godz. 17.30 na stadionie przy ul. Reymonta.


Echo Krakowa. 1988, nr 128 (1/3 VII) nr 12683

Piłkarze Wisły znów w I lidze!

Od zwątpienia do euforii

GDY w 70 mm. wczorajszego rewanżowego, barażowego meczu o awans do I ligi piłkarskiej pomiędzy Wisłą a Górnikiem Knurów napastnik gości Zagórski strzelił bramkę ucichli żywo reagujący do tej pory krakowscy kibice. Gospodarze prowadzili w tym momencie tylko 2:1 a taki rezultat premiował drużynę z Knurowa, która wygrała pierwsze spotkanie 1:0.

W 76 min. nastroje na trybunach uległy dalszemu pogorszeniu. bo Żurek wykorzystał karnego. podyktowanego za rękę Matka i doprowadził do stanu remisowego 2:2. Cześć widzów zupełnie zwątpiła w sukces wiślaków i opuściła stadion. Inni, szczególnie ci z sektora X zachowujący się tym razem wzorowo nadal zagrzewali krakowian do wzmożonego wysiłku. Wierzyli w swoich ulubieńców I stało się coś. graniczącego wręcz z cudem. Stłamszeni utrata dwóch goli wiślacy poderwali się jednak do walki. W 85 min. do dośrodkowaniu Moskala zmienił kierunek lotu piłki Strojek.

Gospodarze obieli prowadzenie.

Natomiast w przedostatniej minucie gry desperackim przebojem popisał się Wojtowicz i przesadził o awansie „Białej gwiazdy” do ekstraklasy Wkrótce arbiter Władysław Dąbrowski z Warszawy dał sygnał do zakończenia meczu. Wygrała Wisła 4:2 <2:0>.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że pozostałe dwie bramki dla zwycięzców uzyskali: Sałasiński w 14 min., ze strzału samobójczego i Wojtowicz w 19 min. Trudno byłoby wymyślić atrakcyjniejszy scenariusz tego widowiska. Było w nim wszystko. I załamanie i euforia emocje do ostatniej minuty.

Mocno denerwował się 1 sekretarz KK PZPR Józef Gajewicz, jeszcze bardziej prezes Wisły gen Jerzy Gruba Ale dla krakowskich kibiców nastąpił szczęśliwy finał Po meczu ogromnie wzruszony trener Aleksander Brożyniak nie był w stanie udzielić wywiadu telewizji Gdy ochłonął nieco mówił o osobistej satysfakcji podkreślił ogromne zaangażowanie swoich podopiecznych przypomniał że zespół nadal znajduje się na etapie przebudowy.

O próbach wzmocnienia świeżo upieczonego pierwszoligowca wspomniał wiceprezes ds piłki nożnej Andrzej Więckowski Nazwisk nie ujawnił czy będą to m. in.: Piotr Skrobowski Roman Kosecki. Henryk Miłoszewicz.

Czas dopiero pokaże.

Wczoraj awans do ekstraklasy wywalczyli dla Wisły: Gaszyński — Karbowniczek, Wojtowicz Bożek — Motyka. Kłaja (75 min Jałocha) Markowski (67 min Małek) Lipka — Moskal. Świerczewski Strojek Przez godzinę krakowianie mieli duża przewagę co udokumentowali zdobyciem dwóch goli. Drugi obciążą konto bramkarza Górnika K. Sulskiego, który przepuścił piłkę miedzy nogami Goście wykorzystali chwilową „zadyszkę” wiślaków po przerwie zostali jednak zdruzgotani wspaniałym finiszem piłkarzy Białej gwiazdy”



Gazeta Krakowska. 1988, nr 148 (24 VI) nr 12247

GTS Wisła organizuje wyjazd autokarem dla działaczy oraz byłych i obecnych zawodników klubu na barażowy mecz piłkarski o wejście do I ligi, pomiędzy Górnikiem Knurów i Wisłą, który rozegrany zostanie w niedzielę. Zgłoszenia przyjmuje jeszcze dziś do godz. 16 biuro sekcji piłki nożnej.


===Gazeta Krakowska. 1988, nr 30 VI) nr 12252

Jestem spokojny o wynik

Dzień przed meczem, o godz. 16.30 wszyscy piłkarze Wisły przed wyjściem na murawę na krótki trening zasiedli przed telewizorami, a trener Brożyniak zaserwował im półtoragodzinny seans, oczywiście ze stadionu w Knurowie. Kiedy piłkarze łapali się za głowy obserwując niektóre swoje poczynania, przed halą sportową rozmawiamy ze ZDZISŁAWEM KAPKĄ, piłkarzem, który przeżył w Wiśle wszystko co najlepsze.

„Jestem spokojny o wynik — mówi z uśmiechem — powinniśmy wygrać ten mecz 2:0- Jedyne czego się obawiam, to kontry rywala w pierwszych minutach spotkania.

Wisła nie może rzucić się do falowych ataków bez asekuracji, gdyż łatwo wówczas o utratę goła. Gdyby Górnik strzelił bramkę, ciężko byłoby chłopcom pozbierać się psychicznie i zaaplikować rywalom trzy gole”.

Jako jeden z pierwszych z sali audiowizualnej wyszedł MAREK MOTYKA: „Zupełnie inaczej odbiera się spotkanie, gdy się bierze udział w grze, a zupełnie inaczej patrzy się na ten mecz. Gdy dzisiaj oglądałem zapis meczu z Knurowa, to nie mogłem zrozumieć jak mogliśmy zagrać tak słabo. Faktem jest, że byliśmy mocno zdenerwowani, ale taki błąd jak ten, po którym straciliśmy gola nie miał prawa mnie i moim kolegom się zdarzyć. Oczywiście w zespole pełna mobilizacja i nie wyobrażam sobie, abyśmy tego meczu nie wygrali w takim stosunku, który da nam awans”.

Po obejrzeniu zapisu wideo, trener ALEKSANDER BROZYNIAK wyszedł na 20-minutowy rozruch z zawodnikami, którzy będą grać w polu, a bramkarzami zajął się ADAM MUSIAŁ. „Nie robiliśmy przed meczem żadnych zgrupowań — mówi A.

BROŻYNIAK — do tego spotkania, jak i do innych ligowych przygotowywaliśmy się przed sezonem i teraz w ciągu 2—3 dni nic już nie jesteśmy w stanie więcej zrobić. Cudów nie wymyślimy, ale też temu zespołowi cudów wcale do zwycięstwa nie potrzeba. Z umiejętności wynika, że moi podopieczni powinni wygrać różnica 2—3 goli i tylko od nich zależy, czy swoją szanse wykorzystają. W miejsce kontuzjowanego Giszki zagra Klaja. Do meczu nie potrzeba dorabiać żadnej ideologii, to jest po prostu piłka i każdy kto wy.

chodzi na boisko powinien wykazać maksymalne zaangażowanie. Piłkarze • zdają sobie sprawę jak wielka to jest dla nich szansa, dla niektórych być może ostatnia na granie w ekstraklasie”.

I po skończonym treningu rozmawiałem jeszcze chwilę z liderem zespołu LESZKIEM LIPKĄ: „Ten mecz jest trochę inny niż spotkanie w Knurowie. Tu już rewanżu nie będzie, dla obu zespołów jest to ostatnia szansa. Ja psychicznie i fizycznie czuję się dobrze, nic nie stoi na przeszkodzie, aby właśnie przeciwko Górnikowi wyszedł mi mój najlepszy mecz w tym sezonie. Oczywiście do tego potrzeba jeszcze trochę szczęścia, ale podobno szczęście sprzyja lepszym...

Młodzi koledzy będą bardzo psychicznie przeżywać to spotkanie przed jego rozpoczęciem i w pierwszych minutach. Dobrze byłoby zacząć od mocnego uderzenia, wtedy łatwiej im będzie się otrząsnąć”.

(JK)


Dziś o godz. 17.30

Wisła -Górnik -mecz o I ligę dla Krakowa

(INF. WŁ.) Dziś o godzinie 17.30 na stadionie przy ul. Reymonta dojdzie do drugiego barażowego spotkania pomiędzy Wisłą Kraków i Górnikiem Knurów, którego wynik zadecyduje o tym, kto w przyszłym sezonie będzie występował w I lidze piłkarskiej. W Krakowie wszyscy bardzo wierzą w to, że Wisła wykorzysta swoją szansę i znajdzie się w gronie krajowej elity piłkarskiej. Takie same nadzieje mają jednak również i zwolennicy Górnika, a wszystko rozstrzygnie się na murawie.

Najważniejsze jest, aby podopieczni Aleksandra Brożyniaka uwierzyli w swoje siły, trener zapewnia, le tak właśnie jest i cały zespół wierzy w wygraną i awans.

Przed dzisiejszym spotkaniem szkoleniowcy Wisły A.

Brożyniak i Adam Musiał mają jedno zmartwienie. Giszka w Knurowie doznał kontuzji — skręcona noga w stawie skokowym — i jego występ jest wykluczony. Po operacji łąkotki rozpoczął treningi Małek, ale w pełni zdolny do gry będzie dopiero w nowym sezonie, miejmy nadzieję, że będzie to gra w zespole I-ligowym.

W naszym konkursie, zorganizowanym wspólnie z GTS Wisła, zwolennicy futbolu typują zwycięstwo krakowskiej drużyny, ale na ogół wszyscy przewidują zaciętą walkę. Często słyszymy, że Wisła awansuje po dogrywce, a nawet dopiero po rzutach karnych.

Jeżeli będzie awans, nie mamy nic przeciwko nawet takim horrorom! Klub z okazji tego spotkania wydał okolicznościowy program, który będzie można kupić na obiekcie. Obok zamieszczamy ostatni meldunek z obozu Wisły. (k)



Gazeta Krakowska. 1988, nr 154 (1 VII) nr 12253

‎‎‎

To rozstrzygnęło się w ostatnich pięciu minutach

„Biała Gwiazda” w ekstraklasie!

(OBSŁUGA WŁASNA.) Kraków ma znowu piłkarską drużynę w ekstraklasie! Po trzyletniej kwarantannie w II lidze piłkarze WISŁY zwycięsko przebrnęli baraż z Górnikiem Knurów i w sezonie 1988/89 grać będą w I lidze.

Po porażce w Knurowie 0:1 krakowianie w niezwykle dramatycznych okolicznościach, w ostatnich 5 minutach wygrali rewanżowy pojedynek 4:2 (2:0), a więc w bilansie dwóch spotkań byli lepsi o 1 bramkę.

Nasza redakcja przyłącza się do serdecznych gratulacji i życzy powodzenia w ekstraklasie.

Cóż to był za mecz! Pełen dramaturgii, ekspresji. Radość jednych przeplatała się ze smutkiem drugich. Wszystko dobre, co się dobrze kończy i kiedy sędzia p. Dąbrowski odgwizdał koniec meczu kibice „Białej Gwiazdy” mogli odśpiewać swoim zawodnikom sto lat, a potem na murawę wtargnęły setki wiślackich fanów, którzy rozebrali... z koszulek piłkarzy Wisły.

Zgodnie z zapowiedziami trenera Brożyniaka, Wisła od pierwszych minut zaczęła ostro atakować, w 2 min. Świerczewski znalazł się w dogodnej sytuacji, ale zwlekał ze strzałem i został zablokowany przez obrońców. W chwilę potem Lipka wyszedł na czystą pozycję, ale z ostrego kąta strzelił nad poprzeczką. Krakowianie mają cały czas inicjatywę. Goście ograniczają się wyłącznie do obrony własnego przedpola. Mnożą się gorące sytuacje pod bramka Sulskiego. W 15 min. obrońca gości Sałasiński interweniuje tak niefortunnie, iż lokuje piłkę we... własnej bramce.

Wisła idzie za ciosem, Klaja z 5 metrów strzela obok słupka. Za chwilę potem Moskal niepokoi bramkarza gości. Te nieustanne ataki przynoszą kolejną bramkę. W 20 min. Wojtowicz decyduje się na mocny strzał z ponad 20 metrów, piłka skozłowała przed Sulskim i wpadła do siatki. Jeszcze przez kilka minut Wisła ma przewagę, ale zawodnicy krakowscy nie grają już z takim animuszem i rozmachem.

W 32 min. notujemy pierwszą niebezpieczną sytuację pod bramką Wisły, ale Gaszyński udanym wybiegiem nie dopuścił do strzału Sałasińskiego.

W przerwie zastanawiamy się — co będzie dalej? Czy Wisła bronić będzie 2-bramkowej przewagi, która daje jej w tym momencie ekstraklasę? Czy Górnik ruszy wreszcie do ataku? Wisła stara się szanować piłkę, ma nadal przewagę w polu i także kilka dogodnych sytuacji, w 59 min- kąśliwy strzał Lipki przechodzi tuż obok słupka. W 65 min. Sulski wybiegiem ratuje groźną sytuację. wybijając piłkę spod nóg Moskala. W 66 min. mocno strzela Lipka, ale bramkarz jest na posterunku.

Upał daje się we znaki piłkarzom obu zespołów, widać zmęczenie na twarzach zawodników. Górnicy podrywają się do kontrataku i oto w 70 min. po centrze Żurka. Zagórski głową pokonuje Gaszyńskiego. w tym momencie górnicy są w ekstraklasie! Nie upłynęło 6 minut a po błędzie obrońców Wisły goście z zimną krwią rozegrali akcję i Maikowi nie pozostało nic innego jak wybić piłkę ręką na linii bramkowej. Żurek wykazał stalowe nerwy i mocnym strzałem pod poprzeczkę wyrównał na 2:2.

Czyżby koniec marzeń Wisły o ekstraklasie? Do końca przecież tylko 14 minut i aby wygrać baraż, trzeba strzelić jeszcze 2 gole. Czy to będzie możliwe? Nie załamują się piłkarze Wisły. Zachęcani gorącym dopingiem 10 sektora i okrzykami trenerów Brożyniaka i Musiała zdołali jeszcze wykrzesać z siebie resztkę sił..

Ruszyli z determinacją do ataku i to, co wydawało się nierealne, stało się faktem.

Najpierw w 85 min. po dośrodkowaniu Moskala, Strojek z bliska wepchnął piłkę do siatki.

Zrywa się doping całego stadionu, atakuje Wisła całą drużyną. W 89 min. Wojtowicz niczym slalomista mija kilku rywali i pod wybiegającym Sulskim lokuje piłkę w siatce. 4:2! Trzeba jeszcze wytrzymać 2 minuty. Załamani goście nie są w stanie odrobić strat.

I tak kończy się mecz, w którym Kraków odzyskał ekstraklasę. Nie będę wystawiał indywidualnych cenzurek piłkarzom Wisły, wszyscy w tym meczu starali się walczyć na miarę swoich sił i umiejętności. Wszyscy włożyli w to spotkanie maksimum ambicji i poświęcenia. Z przyjemnością odnotuję wielki hart wiślaków, którzy nie załamali się chwilowym niepowodzeniem i w końcowych minutach odwrócili kartę meczu.

Na pewno jednym z bohaterów był obrońca Wojtowicz, strzelec drugiego i czwartego, decydującego o awansie gola. WISŁA: Gaszyński — Motyka, Wojtowicz, Karbowniczek, Bożek — Klaja (75 min. Jałocha), Markowski (67 min. Małek), Lipka — Moskal, Świerczewski, Strojek. GÓRNIK: K. Sulski — Gałach, Bodzioch, Sałasiński, Jegor — Klimek. Kretek (46 min. Wakstyl), Skolarus (69 min. Siwiec), Żurek, Zagórski, Sobocik.

Sędziował p. Dąbrowski z Warszawy, żółta kartka Jegor. Widzów 15 tys.


I stał się cud

ALEKSANDER BROŻYNIAK długo dochodził równowagi po tym spotkaniu.

Na rozmowę z dziennikarzami zdecydował się dopiero p© 20 minutach.

— Panie trenerze, dzień przed meczem mówił Pan, że cudów w tym spotkaniu nie potrzeba, Wisła jest lepsza i powinna wygrać. Wydarzenia na boisku w ostatnich minutach graniczyły jednak z cudem...

— W sporcie niczego nie można być pewnym do końca. Nie mogę powiedzieć, że stał się cud, chyba że za cud należy uznać, że chłopcy walczyli do ostatniego gwizdka.

Najważniejsze jest to, iż było ich stać na podjęcie tej walki i za to im dziękuję. Często podrywałem się z ławki i kierowałem poczynaniami na boisku. Ale proszę zrozumieć, oni są jeszcze bardzo młodzi i sami nie zawsze są w stanie utrzymać ciężar gry. Były dramaty, a Po meczu chłopaki mieli nogi jak z waty. To najlepiej świadczy, że bardzo im na tym zależało. Mam osobistą satysfakcję, że wprowadziłem do ligi zespół, od którego mnie przed laty odsunięto. Mogę teraz śmiało każdemu spojrzeć w oczy.

ADAM MUSIAŁ: Wołałbym rozegrać jeszcze 10 meczów na Wembley, niż siedzieć na ławce trenerskiej podczas tak dramatycznego i ważnego spotkania. Gdy zaczęliśmy prowadzić 2:0, chłopcy jakby trochę pofolgowali, a trzeba było iść za ciosem i nie byłoby wówczas horroru. Najważniejszy jest końcowy efekt, awansowaliśmy! DARIUSZ WOJTOWICZ: Po kontuzji długo nie mogłem sobie miejsca znaleźć w drużynie. Z czasem grałem coraz lepiej, a dziś chyba wyszedł mi mecz najlepszy. Cieszę się oczywiście z Obu zdobytych goli. W trakcie meczu trenerzy mocno na mnie pokrzykiwali. ale to mnie nie deprymowało. Wręcz przeciwnie, wyzwalało nową energię. Rozumiem, że jestem w zespole jednym z bardziej doświadczonych zawodników i _ode mnie oczekuje się więcej niż od młodszych kolegów, to mobilizuje. MAREK MOTYKA: Już „pływałem”, ale w końcu wypłynąłem — śmieje się zawodnik. Ten mecz jest ukoronowaniem moich występów w Wiśle, której wiele zawdzięczam. Przyszedłem grać przed laty do I ligi i jeżeli odejdę z zespołu, to będzie to zespół I ligowy. To jest dla mnie najważniejsze.

ZDZISŁAW STROJEK: Długo mi nic nie wychodziło, ale wreszcie raz udało mi się wsadzić nogę w odpowiednim momencie i piłka kopnięta przeze mnie trafiła do siatki.

Cieszę się tym bardziej, że był to gol. który poderwał nas do zwycięskiej walki.

LESZEK LIPKA: Wierzyłem do końca w wygraną, a w swoim przekonaniu utwierdziłem się po trzeciej bramce. Poszliśmy za ciosem i udało się. ROBERT GASZYŃSKI: Proszę specjalnie podziękować kibicom. Gdy straciliśmy drugiego gola, czuliśmy, że są za nami i podrywali nas do walki. Doping się nawet wzmógł i dzięki temu nie załamaliśmy się.

ARTUR BOŻEK: Debiutowałem w ekstraklasie, kiedy Wisła z niej spadała. Bardzo się cieszę, że z tym samym zespołem powróciłem do grona najlepszych.

Relację ze spotkania oraz pomeczowe opinie przygotowali: JANUSZ KOZIOŁ ANDRZEJ STANOWSKI

Relacje prasowe

Gazeta Krakowska. 1988, nr 155 (2/3 VII) nr 12254

Gratulacje z całej Polski

Przed 10 laty piłkarze Wisły byli mistrzami Polski, teraz po trzyletniej przerwie powrócili do ekstraklasy. Pamiętam entuzjazm kibiców przed dziesięcioma laty, ale po czwartkowej wiktorii nad.

Górnikiem Knurów kibice także bardzo gorąco wyrażali swoją radość. Cóż, krakowianie stęsknili się za dobrym futbolem i wszyscy z radością przyjęli awans Wiślaków.

Wczoraj, jak powiedział mi dyrektor Wisły Marek Połubiński — w klubie urywały się telefony. Dzwonili sympatycy „Białej Gwiazdy” nie tylko z Krakowa, ale i Warszawy, Poznania. Częstochowy, a nawet Białegostoku, Napłynęły liczne telegramy, m. in. od Stali Bielsko, Lecha. Niezwykle sympatyczne były telefony od byłych zawodników i starszych działa czy, którzy szczerze gratulowali sukcesu.

A piłkarze nie mieli wiele czasu na świętowanie awansu.

Już wczoraj pakowali walizki, bowiem dzisiaj wyjeżdżają na kilkunastodniowe zgrupowanie do Augsburgu (RFN).

Jak wiadomo, w tamtejszym klubie gra Jan Jałocha. Do RFN wyjeżdżą 18 piłkarzy. Z aktualnej kadry trenerów A. Brożyniaka i A. Musiała na razie nie ma w Wiśle nowych twarzy, ale kierownictwo GTS Wisła prowadzi rozmowy z kilkoma zawodnikami. „W RFN — powiedział mi szef sekcji piłki nożnej Andrzej Więckowski — przebywać będziemy do 14 lipca, a potem czekają nas turnieje w Białymstoku i Mielcu, a 31 lipca pierwszy mecz w ekstraklasie”.



Był taki mecz: Wielki barażowy comeback. Wisła - Concordia 4:2

Data publikacji: 31-10-2017 18:00


Był taki czas, kiedy to Biała Gwiazda tułała się na drugoligowych boiskach, zwiedzając takie miejsca, jak Szczytno, Pabianice, Świdnik czy Dębicę. Po trzech latach pobytu na drugim szczeblu krajowych rozgrywek podopieczni trenera Aleksandra Brożyniaka stanęli przed pierwszą szansą powrotu na należne Wiśle miejsce. W barażu wystarczyło tylko pokonać Concordię Knurów. „Tylko” nie było jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. W pierwszym spotkaniu Biała Gwiazda uległa 0:1, a wszystko miało rozstrzygnąć się w rewanżu w Krakowie. Dziś w cyklu „Był taki mecz” wracamy do 30 czerwca 1988 roku i potyczki, która bez wątpienia zmieniła przyszłość Wisły!

W czasach, gdy w Polsce II liga podzielona była na dwie grupy, do najwyższej klasy rozgrywkowej awans wywalczały sobie cztery zespoły - liderzy tabeli i zwycięzcy barażu, w którym mierzyły się druga i trzecia ekipa z tej samej drabinki. Krakowianie zapewnili sobie drugie miejsce w ligowej stawce na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej, Concordia o zagwarantowanie sobie udziału w barażach drżała do ostatnich minut. Ostatecznie jednak to piłkarze z Górnego Śląska zostali rywalem Wiślaków. Dla knurowian awans byłby największym osiągnięciem w historii klubu, dla Wisły zakończeniem trzyletniej kwarantanny od I ligi i jednocześnie ucieczką od reorganizowanych rok później rozgrywek II-ligowych, z których miała spaść połowa drużyn.

Kwadrans marzeń, kwadrans strachu

Pierwsze starcie na wypełnionym po brzegi stadionie w Knurowie zakończyło się dość niespodziewanie zwycięstwem 1:0 po bramce Krzysztofa Zagórskiego. Krakowianie zapowiadali rewanż trzy dni później u siebie i prosili kibiców o wsparcie. Fani Białej Gwiazdy posłuchali piłkarzy i w liczbie prawie 15 000 stawili się przy Reymonta. Wiślacy przy ogłuszającym dopingu rzucili się na gości niczym wściekłe psy i już po 14 minutach wyrównali stan rywalizacji. W zamieszaniu w polu karnym naciskany przez Zdzisława Strojka i Marka Świerczewskiego obrońca Concordii Piotr Sałasiński głową przelobował Sulskiego. Zespół Wisły czując słabość rywali atakował coraz mocniej, co przyniosło efekt sześć minut później. Do ofensywnej akcji podłączył się ostatni obrońca, Dariusz Wójtowicz, który zdecydował się na strzał z około 25. metrów. Zupełnie nieprzygotowany do interwencji Sulski stał jak zamurowany, gdy futbolówka przekraczała linię bramkową. 2:0 po 20 minutach stało się faktem i… od tego czasu Wisła przestała grać.

Co prawda kilkakrotnie z dobrej strony pokazał się Kazimierz Moskal, lecz nic nie chciało wpaść do bramki. Próbował także kapitan Leszek Lipka, ale bramkę zdobyła Concordia. Po raz drugi w dwumeczu na listę strzelców wpisał się Zagórski, który ponownie głową pokonał Gaszyńskiego. Zgodnie z zasadą bramek na wyjeździe to knurowianie na tamtą chwilę byli w I lidze. Jeszcze gorzej zrobiło się siedem minut później, gdy za zagranie ręką Wójtowicza sędzia Władysław Dąbrowski, który w przeszłości był napastnikiem Legii Warszawa, odgwizdał rzut karny. Sytuację tak opisywał bramkarz Wisły, Robert Gaszyński: „Widziałem, że Zbigniew Żurek był bardziej zdenerwowany niż ja. Usłyszałem, że ktoś krzyknął do niego <<strzelaj mocno>>. Tak też zrobił i zabrakło mi dziesięciu centymetrów, żeby sięgnąć piłkę”. Wisła potrzebowała dwóch goli w 13 minut, by odwrócić losy meczu, a kapitan Leszek Lipka zadbał, by nie było czasu na rozpamiętywanie. „Zanim zdążyłem zastanowić się nad naszymi dalszymi losami, podbiegł Lipka i powiedział: <<szybko wyciągaj, gramy dalej!>>” - przyznawał golkiper Białej Gwiazdy. Szalony happy end!

Wiślacy, którzy nagle zapomnieli, jak gra się w piłkę, ponownie uwierzyli we własne możliwości. Mało kto przypuszczał, że dawny słynny „wiślacki kwadrans” znów znajdzie zastosowanie. Tlen krakowianom zaaplikował Zdzisław Strojek, który po podaniu Kazimierza Moskala znalazł się w polu karnym i przymierzył obok wychodzącego z bramki Sulskiego. Do końca spotkania zostało jeszcze pięć krótkich minut, a Wiśle nadal potrzebny był gol. Knurowianie bronili się rozpaczliwie i raz po raz wybijali piłkę na aut. Efektu nie przynosiły wrzutki i kombinacyjne akcje w obrębie pola karnego. Widząc to, Dariusz Wójtowicz po raz drugi zdecydował się na solową próbę. Ku euforii 15 000 kibiców Wisły, „Wujo” okiwał dwóch zawodników Concordii i potężnym uderzeniem dał Białej Gwieździe awans do I ligi! Po chwili warszawski arbiter zakończył spotkanie, a ostatni gwizdek był zarazem sygnałem do wielkiego pomeczowego święta.

„Do Wisły ściągnięto mnie właśnie po to, bym pomógł w awansie” - mówił po meczu późniejszy trener Sandecji Nowy Sącz i Puszczy Niepołomice. Sposób, w jaki środkowy obrońca Wisły wsparł swój zespół do dziś jest pamiętany - rzadko zdarza się bowiem, by ostatni obrońca w decydującym spotkaniu zdobył dwa gole. Co ciekawe, był to jedyny dublet Wójtowicza w całej jego karierze.

Przewrotny los

Wisła awansowała na należne jej miejsce, a załamani piłkarze Górnika w kolejnym sezonie ponownie musieli walczyć w II lidze. Kolejna kampania zakończyła się jednak olbrzymim niepowodzeniem i spadkiem do jeszcze niższej klasy rozgrywkowej. Podobnie miała się sprawa z drugimi „barażowiczami” - GKS-em Jastrzębie i Piastem Nowa Ruda - zwycięscy jastrzębianie zameldowali się w ekstraklasie, a Piast rok później spadł do III ligi. Krakowianie dowodzeni przez Aleksandra Brożyniaka awansowali w kluczowym momencie i uniknęli dużo trudniejszej batalii o promocję rok później. Kto wie, jak potoczyłyby się losy Białej Gwiazdy, gdyby nie gol Dariusza Wójtowicza. Na szczęście to tylko pytanie teoretyczne, gdyż 30 czerwca 1988 roku awans Wisły stał się faktem.

30.06.1988

Wisła Kraków - Concordia Knurów 4:2 (2:0)

1:0 Sałasiński (sam.) 14’

2:0 Wójtowicz 20’

2:1 Zagórski 70’

2:2 Żurek 77’

3:2 Strojek 85’

4:2 Wójtowicz 89’

Wisła: Gaszyński - Motyka, Wójtowicz, Karbowniczek, Bożek - Klaja (75’ Jałocha), Markowski (67’ Małek), Moskal, Lipka - Świerczewski, Strojek

Concordia: Sulski - Gałach, Bodzioch, Sałasiński, Jegor - Klimek, Sobocik, Skolarus (70’ Siwiec), Żurek - Krettek (46’ Wakstyl), Zagórski

Sędziował: Władysław Dąbrowski z Warszawy

Widzów: 15 000

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl