1988.07.22 Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

1988.07.22, mecz towarzyski. Turniej Odrodzenia, Mielec,
Jagiellonia Białystok 1:0 Wisła Kraków
widzów:
sędzia:
Bramki
Jagiellonia Białystok
Wisła Kraków

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Nowiny Rzeszowskie” nr 168 i 169, „Stadion” nr 30.

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1988, nr 148 (1 VIII) nr 12703

Porażka na powitanie ekstraklasy

Skrzecząca rzeczywistość

WISŁA —JAGIELLONIA Białystok 0:1 (0:1). Bramkę strzelił Jacek Bayer w 26 min. Sędziował Kazimierz Mikołajewski (Płock). WISŁA: Gaszyński —^Motyka, Jałocha, Małek, Giszka — Kadula (46 min. Szewczyk), Wójtowicz (73 min. Klaja), Bożek-Moskal, Świerczewski, Strojek.

Po 3 latach przerwy piłkarze Wisły znów zameldowali się w ekstraklasie. Ta dość długa rozłąka odcisnęła swe piętno. Nawet rutyniarze: Robert Gaszyński i Marek Motyka mocno przeżywali powrót w pierwszoligowe szeregi. Na tyle mocno, że Gaszyński poważnie przyczynił się do utraty jedynego gola, Motyka natomiast nie wykorzystał karnego! Gdy w 10 min. Wiesław Romaniuk odepchnął Kazimierza Lechia Gdańsk 1:1.

Moskala na polu karnym, sędzia bez wahania wskazał na „jedenastkę”. Mirosław Sowiński wyczuł jednak intencje Motyki, odbił piłkę p0 jego mało precyzyjnym, w dodatku słabym strzale.

To niepowodzenie jeszcze bardziej podcięło nogi rozdygotanym wiślakom. Nie docierały do nich uwagi trenerów Aleksandra Brożyniaka i Adama Musiała. Zupełnie oddali rywalom środek pola, nie byli w stanie przeprowadzić choćby jednej groźnej akcji. Dariusz Wojtowicz, któremu powierzono rolę „dyrygenta” nie potrafił wywiązać się z trudnego zadania, jego partnerzy z linii pomocy: Grzegorz Kadula i Artur Bożek skupili się, na poczynaniach defensywnych. W takim stanie rzeczy mógł pomóc tylko przypadek. Ale przypadku nie było. Na boisku dominowali ruchliwsi, sprawniejsi, szybsi zawodnicy Jagiellonii.

Co prawda zwycięską bramkę zdobyli po błędzie Gaszyńskiego, który interweniując daleko na przedpolu nie złapał piłki, a znany ze strzeleckich umiejętności Jacek Bayer skorzystał „z prezentu” Ale dodać jednak trzeba, że goście mieli również kilka innych okazji do zdobycia gola. Jedną z nich zmarnował Jerzy Leszczyk w 49 min. Po rajdzie przez pół boiska, minąwszy obrońców Wisły niczym tyczki slalomowe, trafił w słupek.

Wspomniałem na wstępie o słabo grających pomocnikach Wisły, ale także obrona nie sprawiała najlepszego wrażenia.

Szkoleniowcy znaleźli się jednak w sytuacji bez wyjścia, dlatego na stoperze wystąpił utalentowany, ale jeszcze mało doświadczony Marcin Jałocha. Mimo widocznych postępów dużo brakuje mu do klasy ojca — Kazimierza, niegdyś podpory Cracovii. a potem ŁKS-u, Wczorajszy mecz odkrył niestety wszystkie słabe strony wiślackiej drużyny. Rzetelnych umiejętności piłkarskich nie zastąpi nawet największa ambicja.

Dlatego, generalnie, trudno mieć pretensje do zawodników, grają tak jak potrafią. O tym, że zespół potrzebuje wsparcia wiedzą wszyscy: trenerzy, działacze i kibice.

Ci ostatni sprawili wczoraj miłą niespodziankę. Tak wspaniałej atmosfery dawno nie było na stadionie przy ul. Reymonta.

Można więc kulturalnie dopingować swoich ulubieńców, znaleźć ciepłe słowo dla drużyny przeciwnej i jej sympatyków.

Dzięki takiej właśnie postawie krakowskich „fanów” łatwiej było przełknąć pigułkę goryczy Po przegranej gospodarzy.

W zespole Wisły zabrakło wczoraj kontuzjowanych Leszka Lipki i Ryszarda Karbowniczka.

Obaj siedzieli na trybunie honorowej, gdzie zauważyłem także prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, Zbigniewa Jabłońskiego i trenera reprezentacji, Wojciecha Łazarka. (js)