1988.11.05 Wisła Kraków - GKS Katowice 3:1

Z Historia Wisły

1988.11.05, I Liga, 14. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, sobota
Wisła Kraków 3:1 (1:0) GKS Katowice
widzów: 10.000
sędzia: Michał Listkiewicz z Warszawy
Bramki
Biegun (sam.) 39’
Arkadiusz Wołowicz 48’
Dariusz Wójtowicz 66’

1:0
2:0
3:0



83' Morcinek
Wisła Kraków
4-3-3
Grzegorz Maśnik
Marek Motyka
Zenon Małek
Jacek Mróz
Jarosław Giszka
Kazimierz Moskal
Grafika:Zk.jpg Dariusz Wójtowicz
Artur Bożek
Arkadiusz Wołowicz grafika: Zmiana.PNG (79’ Leszek Lipka)
Marek Świerczewski
Mateusz Jelonek grafika: Zmiana.PNG (87’ Wojciech Bujak)

trener: Aleksander Brożyniak
GKS Katowice
4-3-3
Jojko
Biegun Grafika:zmiana.PNG (46' Rzeźniczek)
Piekarczyk
Lesiak Grafika:zmiana.PNG (72' Razakowski)
Wijas
Morcinek
Janusz Nawrocki
Grzesik
Walczak
Kubisztal
Rudy

trenr:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1988, nr 215 (4/6 XI) nr 12770

Trener Wisły — Aleksander Brożyniak stwierdził po zwycięskim meczu w Bytomiu, że jego podopieczni nareszcie uwierzyli w siebie, zastosowali konsekwentnie taktykę jaką wymyślił na to spotkanie i wykazali się dobrym przygotowaniem, strzelając rywalom aż trzy gole. Czy było to rzeczywiście przebudzenie „Białej gwiazdy", czy tylko przypadkowy wyskok, zbieg szczęśliwych dla krakowian okoliczności, przekonamy się już jutro, kiedy to Wisła zmierzy się na swoim boisku ze współliderem tabeli (wraz z zabrskim Górnikiem) — GKS Katowice. Oby opinie Aleksandra Brożyniaka znalazły potwierdzenie w grze wiślaków, w ich kolejnej wygranej.


Echo Krakowa. 1988, nr 216 (7 XI) nr 12771

WISŁA — KATOWICE 3:1 (1:0). Bramki zdobyli: dla gospodarzy Biegun w 39 min. (samobójcza), Wołowicz w 49 min. i Wojtowicz w 68 min., dla gości Morcinek w 83 min. Sędziował: Michał Listkiewicz z Warszawy. Żółta kartka: Wojtowicz (W).

WISŁA: Maśnik — Motyka, Małek, Giszka, Mróz — Moskal, Wojtowicz, Bożek — Wołowicz (od 68 min. Lipka), Świerczewski, Jelonek (od 83 min. Bujak).

Przedmeczowy scenariusz, wziąwszy pod uwagę klasę obu zespołów, ich pozycje w tabeli, główne role przydzielał gościom, krakowianom pozostawiając co najwyżej statystowanie. Trener Aleksander Brożyniak i jego podopieczni nie pogodzili się jednak z takim podziałem i postanowili wprowadzić zmiany do futbolowej fabuły. Przyszło im to tym łatwiej, iż w drużynie katowickiej znaleźli kilka przyjaznych dysz. Pierwszą bramkę sprezentował wiślakom Biegun, który po dośrodkowaniu Jelonka tak niefortunnie uderzył w piłkę, przez nikogo nie atakowany. że kompletnie zaskoczył własnego bramkarza. Przy drugim golu najpierw wyjątkowo niefrasobliwie zachował się Lesiak, zaspali również jego koledzy z defensywy, umożliwiając oddanie strzału Świerczewskiemu. sfinalizowanego celną „dobitką” Wołowicza. Na 3:0 podwyższył Wojtowicz, ale przy wydatnej pomocy, mającego w sobotę „swój” dzień Lesiaka. który w dziecinny sposób dał sobie odebrać piłkę. Tego już było za dużo dla trenera GKS Władysława Żmudy. Lesiak powędrował na ławkę. rezerwowych.

Wcześniej ten sam los spotkał autora samobójczego gola Bieguna.

Ale co się stało...

Katowiczanom na odrobienie tak dużych strat, choć w końcówce mocno przycisnęli, zabrakło już czasu.

Za sprawą Morcinka zmniejszyli jedynie rozmiary porażki i uniknęli tym samym ujemnego punktu.

Końcowy rezultat jest i tak sporym zaskoczeniem i miłą, dla krakowian, niespodzianką. Fakt, dopisało im szczęście, trafili na słabo dysponowanych rywali. Ale tym nie da się wszystkiego wytłumaczyć. Oddając sprawiedliwość wiślakom trzeba dodać, że zagrali z ogromną ambicją, bardzo bojowo, bez najmniejszego respektu dla wyżej notowanych górników. Ustrzegli się przy tym poważniejszych: błędów, a jeśli już znajdowali > się w opałach, znakomitym refleksem popisywał się bramkarz Maśnik. W sumie zasłużony sukces i całkiem przyzwoita gra