1988.12.18 Wisła Kraków - Lech Poznań 89:94
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 89:94 | Lech Poznań | ||||||||||||||||||||||||||||||
I: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
II: 42:48 | ||||||||||||||||||||||||||||||||
III: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
IV: | ||||||||||||||||||||||||||||||||
|
„Dziennik Polski” nr 294 anons, 295 relacja.
Za, Krzysztof Łaszkiewicz "Polska koszykówka męska 1928 - 2004", Inowrocław, 2004
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowa. 1988, nr 245 (16/18 XII) nr 12800
Koszykarze Wisły znajdują się w bardzo trudnej sytuacji, zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, widmo degradacji staje się coraz realniejsze. Tym bardziej, że w najbliższych meczach podopieczni Marcina Kasperca mają niewielkie szanse na powiększenie punktowego dorobku, poprawienie pozycji. Przyjdzie im bowiem zmierzyć się >. czołowymi zespołami ligi — warszawską Legią i poznańskim Lechem.
Trudne zadanie czeka także Hutnika, który wyjeżdża na Dolny Śląsk na mecze z Górnikiem Wałbrzych i Śląskiem Wrocław Zdecydowanymi faworytami tych potyczek są gospodarze.
Echo Krakowa. 1988, nr 246 (19 XII) nr 12801
OPROMIENIONA zwycięstwami nad Górnikiem, Śląskiem, Lechem drużyna koszykarzy warszawskiej Legii przyjechała do przedostatniej w tabeli krakowskiej Wisły, by ją... utopić. Tak przynajmniej mówili legioniści przed podróżą do Krakowa. Skończyło się na buńczucznych zapowiedziach i kompromitacji zespołu stołecznego, który był chwilami wręcz ośmieszany przez krakowian. Ot i cała nasza liga!
WISŁA — LEGIA 122:100 (58:56), Najwięcej punktów: dla Wisły — Sobczyński 35, Rozwora 27, Szaflik 23, dla Legii — Pawlak 32, Łączyński 13. Sędziowali pp. J. Kotulski ze Stalowej Woli i W. Karliński z Tarnobrzega.
Po, serii porażek nareszcie krakowianie zanotowali wygraną na swym koncie i to w meczu z drużyną, która była wielkim faworytem. Ale poziom spotkania przeciętny. Oba zespoły główną uwagę koncentrowały na ataku, A że gracze byli dobrze dysponowani rzutowo stąd tak wysoki końcowy rezultat. W zwycięskiej drużynie palma pierwszeństwa należy się Sobczyńskiemu a także Rozworze i Staszakowi.
Szaflik miał dobre ale i kiepskie momenty, a Kudłaczowi notę obniża wręcz głupie popełnienie aż czterech fauli w ataku (popychanie rękami rywala), co sprawiło, że spadł z boiska w 33 minucie. (1)
WISŁA — LECH 89:94 (42:48).
Najwięcej punktów: dla Wisły — Rozwora 27, Sobczyński 21, dla Lecha — Jęchorek 37, Kijewski 23. Sędziowie ci sami co w sobotę, prowadzący mecz podobnie jak i dzień wcześniej bardzo nierówno.
Dopóki koszykarze poznańscy grali spokojnie, z nieustępliwością walcząc w defensywie, dopóty Wisłą praktycznie nie istniała na boisku. Lechici uzyskali przewagę kilkunastu punktów i...
wdali się w chaotyczną „wymianę ciosów”, w której 0 mało co nie zostali pokonani przez desperacko, z zażartością walczących krakowian.
Gazeta Krakowska. 1988, nr 296 (19 XII) nr 12395
Koszykarze Wisły podejmowali zespoły z czołówki. W obu meczach krakowianie zagrali bardzo ambitnie i bojowo, wystarczyło to tylko jednak na pokonanie w sobotę Legii, w niedzielę górę wzięła większa rutyna Lecha, a zwłaszcza pary: Kijewski-Jechorek.
WISŁA — LEGIA 122:100 (58:56), punkty dla Wisły: Sobczyński 33, Rozwora 29, Szalik 23, Kudłacz 22, Staszek 9, Dudziak 4, Malec 2, najwięcej dla Legii: Pawlak 34.
W tym zaciętym spotkaniu decydujące było 5 minut po przerwie kiedy to gospodarze grający bardzo agresywnie w obronie zdobyli przewagę 15 pkt. Wisłę trzeba pochwalić za upór i konsekwencję w grze, goście nie mieli prawa wygrać tego pojedynku, bo ich obrona przypominała... szwajcarski ser. W Wiśle świetny był Sobczyński, dobrze grali Rozwora, Szaflik.
WISŁA — LECH 89:94 (42: 48), punkty dla Wisły: Rozwora 27, Sobczyński 21, Kudłacz i Malec po 11, Szaflik 10, Dudziak 4, Staszak 3, najwięcej dla Lecha: Jechorek 37, Kijewski 25.
Do 7 min. pojedynek był wyrównany, potem w ciągu 2 min. goście uzyskali 15 pkt. przewagę. Grająca z wielką determinacją Wisła próbowała odrobić straty. W 33 min-, goście prowadzili tylko 71:70, także w 40 min. było tylko 92:89 dla gości.
Pierwszoplanową postacią tego meczu był 33-letni Eugeniusz Kijewski, który grał i „rządził” na parkiecie jak za dawnych lat. Pokazał wiele efektownych zagrań, znakomicie nagrywał piłkę na wysokiego Jechorka, którego nikt nie umiał zatrzymać pod koszem Wisły. Krakowianie nie zagrali już tak skutecznie jak w sobotę. Ciężar gry spoczywał znowu na Sobczyńskim, którego w ataku dzielnie wspierał Rozwora. To było jednak za mało na Lecha, (s)