1989.04.22 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:4

Z Historia Wisły

1989.04.22, I Liga, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 1:4 (0:3) Ruch Chorzów
widzów: 12.000
sędzia: K. Mikołajewski z Płocka
Bramki



Kazimierz Moskal 78’

0:1
0:2
0:3
1:3
1:4
23' Szuster
34' Bąk
41' Krzysztof Warzyscha

82' Bąk
Wisła Kraków
4-4-2
Robert Gaszyński
Marek Motyka
Grafika:Zk.jpg Zenon Małek
Wygonik grafika: Zmiana.PNG (46’ Maciejasz grafika: Zmiana.PNG 51’ Karbowniczek
Jarosław Giszka
Kazimierz Moskal
Leszek Lipka
Jacek Mróz
Tomasz Dziubiński
Marek Świerczewski
Mateusz Jelonek

trener: Aleksander Brożyniak
Ruch Chorzów
4-4-2
Kołodziejczyk
Fornalak
Waleszczyk
Fornalik
Chorzewski
Nowak
Wira Grafika:Zk.jpg
Szmicer
Gęsior Grafika:zmiana.PNG (5' Kosór, 75' Wagner))
Bąk
Krzysztof Warzycha

trener: Jerzy Wyrobek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 95 anons, 96, 98 relacja.


Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1989, nr 80 (24 IV) nr 12889

Ruch z Wisłą jak kot z myszką

WISŁA — RUCH Chorzów 1:4 (0:3). Bramki uzyskali: dla gospodarzy Moskal w 78 min., dla gości Bąk 2, w 35 i 82 min., Szuster w 29 min. i Warzycha w 41 min. Sędziował: Kazimierz Mikołajewski z Płocka, Żółte kartki: Małek (W), Wira (R).

WISŁA: Gaszyński — Motyka, Wygonik (od 46 min. Karbowniczek, od 51 min. Maciejasz), Małek, Giszka — Lipka, Moskal, Dziubiński, Mróz — Świerczewski, Jelonek.

Sobotni mecz dwóch najstarszych I-ligowców, Ruchu i Wisły, przypominał do złudzenia zabawę pewnego zwycięstwa kota, z małą, ciężko wystraszoną, a na dodatek zupełnie pozbawioną sprytu myszką.

Chorzowianie przewyższali krakowian co najmniej o klasę, grali więc z dużą swobodą, na całkowitym „luzie” wiedząc, że zdobycz i tak nie może się im wymknąć.

Polowali na zwycięstwo premiowane dodatkowym punktem i cel wykonali w stu procentach. Już w 41 minucie prowadzili 3:0, a rezultat mógł być jeszcze korzystniejszy. W bramce Wisły bardzo dobrze spisywał się jednak Gaszyński broniąc strzały Bąka, Fornalaka i Szustera.

W II połowie usatysfakcjonowani wysokim prowadzeniem goście, zwolnili wyraźnie tempo, rzadziej atakowali chcąc jak najmniejszym nakładem sił „dowieźć” korzystny wynik. Wykorzystali to krakowianie, ruszyli śmielej do przodu. W 64 min.

szczęścia próbował Świerczewski, ale jego „główką” poszybowała nad poprzeczką. W 75 min. w dogodnej sytuacji znalazł się Moskal. Zamiast do siatki napastnik Wisły trafił jednak w swego kolegę z drużyny Maciejasza.

Wysiłki podopiecznych Aleksandra Brożyniaka zostały nagrodzone dopiero w 78 min., kiedy to Moskal z podania Lipki zaskoczył golkipera Ruchu, Kołodziejczyka. Radość wiślaków nie trwała jednak zbyt długo, goście nie zamierzali bowiem rezygnować ze zdobycia trzech punktów. Wkrótce więc Gaszyński znów przeżywał ciężkie chwile W 79 minucie piłkę z pustej bramki wybił Giszka. Rozstrzygnięcie zapadło cztery minuty później po popisowej, szybkiej akcji Warzychy z Bąkiem. Obaj wymienieni obok Szustera należeli do wyróżniających się piłkarzy sobotniego meczu, siejąc popłoch wśród fatalnie dysponowanych obrońców Wisły.

Ich konto obciąża strata wszystkich bramek.

Ruch podobał się w Krakowie potwierdzając, że wysoka pozycja w tabeli nie jest dziełem przypadku. Po ostatnim zwycięstwie awansował na fotel lidera. Wisła zmierza w odwrotnym kierunku, jest na najlepszej drodze do II ligi. Relacjonując przebieg meczu nie sposób nie wspomnieć o wybrykach młodocianych kibiców obu drużyn W sobotę jako argumentów, zwaśnione strony używały świec dymnych, kamieni, metalowych śrub i oczywiście pięści. Interweniowała milicja.

Tego typu obrazki stają się powoli nieodłącznym dodatkiem piłkarskich widowisk w naszym kraju. Smutne, ale prawdziwe, (pp)