1995.09.24 Wisła Kraków - Cracovia 0:1

Z Historia Wisły

1995.09.24, II Liga, 10. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 12:00, niedziela
Wisła Kraków 0:1 (0:1) Cracovia
widzów: 15.000-16.000
sędzia: Zenon Tobera z Bydgoszczy.
Bramki
0:1 33' Krzysztof Duda
Wisła Kraków
3-5-2
Mariusz Mucharski
Robert Głownia grafika: Zmiana.PNG (85’ Łukasz Surma)
Jarosław Giszka
Grafika:Zk.jpg Jacek Matyja
Wiktor Sydorenko
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (68’ Grafika:Zk.jpg Marek Lenard)
Paweł Kozak grafika: Zmiana.PNG (46’ Grafika:Zk.jpg Mariusz Wójcik)
Grafika:Zk.jpg Tomasz Kulawik
Roman Goszowski
Janusz Świerad
Grzegorz Kaliciak

trener: Lucjan Franczak
Cracovia
3-5-2
Tomasz Kwedyczenko
Waldemar Góra
Jacek Mróz
Krzysztof Duda Grafika:Cz.jpg 36'
Edward Kowalik grafika: Zmiana.PNG (64' Marek Węgiel)
Paweł Depa
Krzysztof Hajduk
Rafał Wrześniak
Piotr Gruchała
Serhij Rajko grafika: Zmiana.PNG (73' Tomasz Siemieniec)
Marcin Hrapkowicz grafika: Zmiana.PNG (58' Paweł Zegarek)

trener: Ireneusz Adamus

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

”Echo” z 1995.09.2-

Strach

PRZED nadchodzącymi krakowskimi derbami piłkarskimi pomiędzy Wisłą i Cracovią, które będą miały miejsce w najbliższą niedzielę w samo południe na stadionie przy ul. Reymonta, w kręgach działaczy, ludzi odpowiedzialnych za organizację spotkania dominuje uczucie strachu. Nie o to kto wygra, jak będzie przebiegała walka na boisku, lecz przed tym, czego mogą dokonać tak zwani kibice.

Ukute kiedyś określenie spotkań dwóch najstarszych klubów krakowskich - "święta wojna" przemieniło się dziś w prawdziwe, nie mające nic wspólnego ze świętością, wojny młodocianych band, które wykorzystują te piłkarskie zawody do siania zamętu, zniszczenia. awantur i bójek. Doszło do tego, że przedstawiciele obu klubów zamiast cieszyć się, że po latach, dojdzie do walki o mistrzowskie punkty między grającymi w tej samej klasie zespołami, boją się co z tego wyniknie.

Przygotowania organizacyjne, a ściślej rzecz biorąc zabezpieczające trwają od dawna. Mobilizuje się niezwykle silne i liczne oddziały policyjne, w sumie blisko 500 funkcjonariuszy, zatrudnia kiikadziesięcioosobową grupę agentów z firmy ochroniarskiej, ustala sposoby odizolowania od siebie "kibiców" obu stron, by ci swoim postępowaniem nie zamienili sportowego widowiska w awanturniczy skandal. Już po zeszłoniedzielnym spotkaniu Wisły z Okocimskim, pomeczowa konferencja prasowa przekształciła się, za sprawą przedstawicieli Wisły i Cracovii, w spotkanie, na którym przedstawiano nam obawy nurtujące oba kluby, mówiono o zabezpieczeniach, przygotowaniach i związanych z nimi niebagatelnych kosztach, jakie trzeba ponieść aby uchronić się przed najgorszym. W sytuacji gdy kluby borykają się z finansowymi kłopotami, nie jest bez znaczenia konieczność wydania iluś tam milionów złotówek więcej na organizację jednego tylko meczu. Normalnego, o niczym nie decydującego, można rzec codziennego dla piłkarzy.

Smutne to ogromnie, że zdziczenie części widzów sprawia, iż trzeba tak się bać, tyle środków przedsiębrać, tyle czasu poświęcać trosce o porządek i spokój na drugoligowym meczu. Niestety, dla części ludzi, którzy wybierają się na zawody, jest to okazja nie tyle do estetycznych, sportowych przeżyć, emocji, co asumpt do chuligańskich awantur, do pokazania się z jak najgorszej strony. Nic to - jak mawiał Pan Wołodyjowski, że cierpią na tym normalni kibice, kluby, piłkarze, że odciąga się policjantów od ich właściwej służby. Ważne aby grupki "szalikowców", czy mówiąc jasno młodocianych bandziorów, mogły się wyżyć w bójkach, awanturach, by pokrzyczały na sędziego, piłkarzy z wrogiej drużyny, by swymi ordynarnymi wyzwiskami zepsuły widowisko.

Prosili działacze Cracovii i Wisły, byśmy na łamach gazet, w radio, w telewizji apelowali o kulturalne zachowanie, o spokój, zaniechanie awantur. Czy apelami można sprawić, że mecz będzie miał prawdziwie sportową atmosferę? Oby! Choć już niosą się po Krakowie wieści, że "kibice" przygotowują się do rozrób. Pozostaje więc nadzieja, ze policja potrafi zdecydowanym postępowaniem stłumić wszelkie przejawy chuligaństwa już w zarodku i - nikła wprawdzie - ale jednak wciąż istniejąca szansa, ze prowodyrzy awanturniczych grup obu stron zechcą udowodnić, iż potrafią wpłynąć na swych "podwładnych", aby ci przyszli tym razem na stadion obejrzeć mecz z sportowy, a nic po to, aby wywołać wielką awanturę. Czy te nadzieje się spełnią, czy tez okażą płonne, czy strach towarzyszący krakowskim derbom był niepotrzebny - przekonamy się w najbliższą niedzielę.

’Tempo” z 1995.09.25

Jeszcze będąc w Stanach oglądałem kilka lat temu walkę wiekowego Larry Holmesa z ringowym tajfunem Rayem Mercerem, gdy wydawało się, że sportowe dni starego championa są policzone. Mercer miał zatem Holmesa dosłownie zmieść z powierzchni, bokserską mądrość Larry’ego rzucając na pociechę gawiedzi. Miało tak się stać, nie brakowalo nawet opinii, że stać się tak musi, ponieważ pod względem siły Mercer posiadał nad Holmesem przewagę bardzo dużą, jeśli nie miażdżącą.

Stało się zupełnie inaczej. Holmes z zimną krwią wypunktował Mercera. co przypominam nie bez powodu. Bowiem wczoraj, na wypelnionym po brzegi (nareszcie!) stadionie przy ul. Reymonta ktoś madry, przebiegły i wyrafinowany w środkach wyrazu znalazł sposób na przeciwnika kipiącego wprawdzie energią, a to na mój gust cokolwiek topornego. Zanim o tej mądrości Cracovii jako czynnika niewątpliwie najistotniejszego dla przebiegu podwawelskich derbów napiszę zdań kilka - chronologia wymaga oddać przewagę Wisły w początkowej fazie meczu.

W 12. min po zblokowaniu strzału Sydorenki Kulawik uderzał obok celu, dwie minuty później ten sam zawodnik trafił wprawdzie pod poprzeczkę, ale Kwedyczenko stanął na wysokości zadania. Z każdą upływającą jednak chwilą Cracovia z coraz lepszym skutkiem potrafiła uporządkować grę w środku pola, poszanować w tej strefie piłkę, coraz częściej szukać rozwiązań optymalnych dla konkretnej akcji. Woźnica trzymającym lejce w tej jeździe do celu byt bez wątpienia Krzysztof Hajduk, rozsądnie traktujący wolną boiskową przestrzeń jako najdogodniejsze miejsce do szukania w wiślackiej obronie punktów słabych. A takowe stanowili obaj kryjący defensorzy Matyja i Głownia.

W 28. min po mądrym podaniu Hajduka do Kowalika Giszce udało się zablokować centrę, moment później korner Wrześniaka zrodził na przedpolu Mucharskiego niebezpieczeństwo. po następnym takim stałym fragmencie gry sektory zajmowane przez fanów „pasiaków" eksplodowały radością. Do centry Wrześniaka zupełnie oto swobodnie wyskoczył Duda, któremu pomimo 190 cm wzrostu Matyja i Głownia przyglądali się w niemym zachwycie. Wygląda na to, że ostrzeżenie przy poprzednim rogu Wrześniaka pupili mimo uszu.

Bez żadnego natomiast ostrzeżenia, za to jak najbardziej słusznie, strzelec decydującego gola spadł za chwilę z boiska. Ten faul Dudy na Kaliciaku był tyle niepotrzebny, co bezmyślny, na dodatek dobiegała przecież dopiero 36. minuta...

Jak potraktować Dudę? - nie mnie przesądzać, choć na miejscu wydaje się przypomnienie, że gdy przed tygodniem w bardzo podobnych okolicznościach Knut Reinhardt osłabli w bundesligowym meczu Borussię Dortmund - zaraz decyzją klubowych władz konto Knuta zubożało o trzy tysiące DM. Jak poradziła sobie Cracovia bez Dudy przy niemal godzinnym graniu w dziesięciu? W mym przekonaniu znakomicie. Dowodów do snucia takiej opowieści dostarczyły wydarzenia dziejące się już po zmianie stron, co nie znaczy, że przy zmianie boiskowego scenariusza. Wisła z uporem godnym lepszej sprawy starała się propagować hasło, że wrzutka (na pole karne) jest dobra na wszystko, bo tam w powietrznej walce poradzą sobie Kaliciak i Świerad.

Gdy jednak zanalizować groźne sytuacje powstające na przedpolu Kwedyczenki po przerwie - wyjdzie na wierzch, iż bramkarz Cracovii drżał najbardziej w sytuacjach cokolwiek innych. Gdy po jednym (jedynym?) błędzie świetnego Hajduka Świerad wypalił z 25 m prosto w poprzeczkę i kiedy po dynamicznej akcji Sydorenko strzelił po ziemi tuż obok słupka. Do czego zatem doprowadziło to wrzutkowo zubożenie metody???

Poczynania Cracovii w tym samym czasie dyktował natomiast rozsądek, który ułatwiał sensowną obronę kierowaną przez Mroza, ale też wyprowadzenie dwóch kontr, które mogły zabić. W 48. min Rajko dograł idealnie do Hrapkowicza. ten przegrał bezpośredni pojedynek z Mucharskim. W 73. min z kolei Mróz bardzo źle sfinalizował następną taką akcję, akurat przy przewadze liczebnej trzech na dwóch .

Czy derby Krakowa wygrał lepszy? Moim zdaniem bezwzględnie tak, prymatowi mądrości Cracovii niekoniecznie musi zaszkodzić lansowany tu i ówdzie z pozycji buchaltera pogląd, że Wisła miała więcej sytuacji strzeleckich. Bo z tym, że miała - zgadzam się całkowicie. Ale tylko z tym...

Jerzy Cierpiatka

ile i za co?


CRACOVIA

Kwedyczenko 7 - pewny i spokojny. Popełnił jeden mały błąd, gdy wybił piłkę po strzale Świerada na poprzeczkę. W pozostałych sytuacjach bezbłędny, a miał okazję się popisać, zwłaszcza kiedy wybił na róg piłkę po potężnym strzale Kulawika.

Góra 6 - wypełnił bez zarzutu postawione przed nim zadania

Mróz 6 - podobnie jak jego koledzy z bloku defensywnego praktycznie bezbłędny.

Duda 6 - mógł być pozytywnym bohaterem meczu, stał się negatywnym po otrzymaniu czerwonej kartki za faul bez piłki na Kaliciaku. Niemniej jego wkład w zwycięstwo jest bezsporny.

Kowalik 6 - walczył tak, jak obiecał przed meczem, bez kompleksów i bojaźni.

Węgieł 6 - wszedł za Kowalika i zastąpił go jak należy.

Wrześniak 6 - dawno nie włożył w grę tyle serca i wysiłku. Kluczowy udział w przewadze, jaką miała Cracovia w środku pola.

Hajduk 8 - bezwzględnie najlepszy piłkarz na murawie. Tytaniczna praca przy odbieraniu piłek i rozsądnym prowadzeniu gry. Chyba nikt nie podejrzewał, iż może rozegrać tak doskonale spotkanie.

Depa 6-jak zawsze nieco mniej widoczny, ale takie ma zadania otrzymane od trenera. Mrówczo pracowity.

Gruchała 6 - absorbował kryjącego go Głownię, nie pozwalając mu na wędrówki do przodu. Kilka efektownych rajdów

Rajko 5 - Nieco za mało dynamiczny, ale częściowo usprawiedliwia go mocno stłuczona w pierwszej połowie meczu ręka.

Hrapkowicz 5 - gdyby wykorzystał idealne podanie Rojki na początku drugiej połowy, ocena jego występu byłaby zdecydowanie wyższa. KW


WISŁA

Macharski 7 - przy golu bez winy. Długimi okresami bezrobotny, pewnie wyłapał parę dośrodkowań i wygrał pojedynek oko w oko z Hrapkowiczem;

Głownia 4 - miał poważne problemy z upilnowaniem Hrapkowicza, przegrywając sporo pojedynków. Jest jednym z odpowiedzialnych za utratę gola, bo przy swoim wzroście nie powinien dopuszczać do „główki" pod swą bramką żadnego rywala;

Giszka 6 - najlepszy w meczu wislacki obrońca. Grał poprawnie, ale też niczym nadzwyczajnym nie zachwycił;

Matyja 4 - dotyczą go wszystkie uwagi adresowane do Głowni, ale w znacznie większym stopniu. Często wychodzą do przodu, ale ilość przegranych na swej połowie pojedynków 1-1 była zastraszająca;

Sydorenko 6 - jeden z jaśniejszych punktów zespołu. Zaliczył kilka udanych rajdów. Do pełni szczęścia zabrakło trafienia do siatki, gdy po pięknym przeboju znalazł się sam na sam z Kwedyczenką;

Pater 5 - do przerwy nie zaistniał w ofensywie, mając wiele roboty i upilnowaniem Gruchały. W II połowie zanotował kilka przechwytów i zainicjował dwie groźne kontry, ale nie uchronił się przed zmianą:

Kulawik 6 - szarpał ile mógł. Groźny w solowych akcjach - mniej pożyteczny był w konstrukcji Dostałby wyższą notę, gdyby w 14. min trafił z 8 m do siatki, a nie w Kwedyczenkę;

Kozak 5 - przelał za Wisłę krew już na początku spotkania, więc należy mu sto pozytywna ocena. Dzielnie dotrwał do przerwy notując kilku udanych zagrań, mimo, te odniesiona kontuzja była poważna;

Wójcik 3 - nadal rażące braki w szybkości i widoczny brak ogrania:

Goszowski 5 - walczył ambitnie i zdołał kilkakroć dośrodkować przed bramkę Kwedyczenki. Nie pozwolił Kowalikowi na ofensywne wyjścia:

Świerad 5 - nieco lepszy od Kaliciak, choć nie bardzo potrafił uwolnić się spod opieki Góry. Bomba w poprzeczkę - wysokiej próby:

Kaliciak 5 - niezbyt udany mecz. Praktycznie jedna okazja do zdobycia gola, ale strzał grubo za wysoko (ta prawa noga...). To on w pierwszym rzędzie winien był wrócić za wychodzącym do komers Dudą 1 uniemożliwić piłkarzowi Cracovii „główkę" do siatki. (osko)


Z Helu do krakowskiej Izby wytrzeźwień
Tylko Coca-Cola!

Na stadionie Wisły zabrakło wczoraj kwitów depozytowych, wydawanych kibicom próbującym wnieść na mecz niebezpieczne przedmioty - najczęściej skórzane pasy. Na tym w zasadzie kończy się lista bulwersujących wydarzeń będących udziałem kibiców podczas wczorajszych derbów. Krakowska policja w bardzo dobry sposób zabezpieczyła w niedzielę porządek.

Jak nas poinformował rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji podkom. Cezary Bodny, w Krakowie doszło co prawda przy okazji meczu Wisła - Cracovia do kilku incydentów, jednak żaden z nich nie miał poważnych konsekwencji. Nocą w Rynku pojawiła się 50- osobowa grupa kibiców Arki Gdynia. Zachowywali się spokojnie, ale bardzo głośno.

Spokój przywrócił pluton alarmowy, a w izbie wytrzeźwień zatrzymano jednego kibica, zamieszkałego... na Helu. Przed południem w Podgórzu doszło do drobnej utarczki kibiców, interweniująca policja zabrała im niebezpieczne przedmioty. W Krowodrzy zaś zatrzymano pięciu kibiców Cracovii poruszających się polonezem. Mieli oni przy sobie kije baseballowe. Wcześniej pobili dwóch młodocianych kibiców Wisły - obaj odwiezieni zostali do szpitala. Łącznie pogotowie ratunkowe udzieliło pomocy pięciu osobom. Jedną z nich był kibic z poparzeniami powiek. Jak twierdzi wybuchła obok niego rzucona petarda; zdaniem policji - detonował ją sam. Na stadionie jedynym chuligańskim wybrykiem było zdemolowanie przez kibiców Cracovii stoiska Coca-Coli. Zatrzymano sześć osób podejrzanych o kradzież napoju. Po meczu kibice Wisły zostali autobusami odwiezieni na peryferyjne osiedla miasta, Cracovii natomiast odbyli do Rynku „przemarsz kontrolowany” (przez policję oczywiście).

Dopiero dzisiaj będą znane szczegółowe dane związane z zabezpieczaniem meczu. Swoje wydatki na ten ceł policja oceniła na 250 mln st. zł. (mol)



Galeria kibicowska