1996.05.15 Cracovia - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

1996.05.15, II Liga, 27. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 17:00, środa
Cracovia 0:2 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 12.000
sędzia: Bernard Holik z Opola.
Bramki
0:1
0:2
24’ Dariusz Marzec
37’ (sam.) Waldemar Góra
Cracovia
3-5-2
Tomasz Kwedyczenko
Waldemar Góra
Jacek Mróz
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Duda
Marek Węgiel grafika: Zmiana.PNG (46' Łukasz Kubik)
Paweł Depa
Rafał Wrześniak
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Hajduk
Piotr Gruchała
Edward Kowalik grafika: Zmiana.PNG (46' Paweł Zegarek)
Marcin Hrapkowicz

trener: Ireneusz Adamus
Wisła Kraków
3-5-2
Artur Sarnat
Robert Głownia
Bogdan Zając Grafika:Zk.jpg
Jacek Matyja
Wiktor Sydorenko grafika: Zmiana.PNG (67’ Mariusz Wójcik)
Krzysztof Łętocha grafika: Zmiana.PNG (88’ Łukasz Surma)
Dariusz Marzec
Tomasz Kulawik
Jarosław Giszka
Janusz Świerad
Grzegorz Kaliciak grafika: Zmiana.PNG (71’ Grzegorz Pater)

trener: Henryk Apostel
Ławka rezerwowych: Mariusz Mucharski

Kapitan: Tomasz Kulawik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje prasowe

”Tempo” z 1996.05.16

Wisła Pany!

Takie mecze ogląda się z autentyczną przyjemnością i nie ma w tym spadku żadnego znaczenia to, komu się kibicuje. Pełna widownia już na pół godziny przed rozpoczęciem (oby tak jeszcze bardziej skoncentrowana na dopingu swej drużyny, a nie na wyzwiskach rywali), ładna oprawa spotkania, a przede wszystkim wysoki poziom widowiska toczonego w sportowej atmosferze - to coraz rzadziej spotykane obrazki na rodzimych piłkarskich stadionach. Wczoraj w Krakowie byliśmy świadkami prawdziwie wielkiego futbolowego święta. W 167. derbach Krakowa zwyciężyli piłkarze Białej Gwiazdy i przynajmniej do następnego pojedynku obu drużyn to Wisła będzie królować pod Wawelem.

Towarzyszące przed meczem rozmaite spekulacjo kibiców na temat tego, komu bardziej są potrzebne punkty, zostały szybko rozwiane na boisku, na którym nikt nikogo nie oszczędzał i nie próbował ułatwiać zadania rywalom. Jeśli jednak bliżsi są prawdy ci, co sugerowali niecne zamiary zespołów, to tylko należałoby sobie życzyć, by wszystkie pojedynki były tak po mistrzowsku reżyserowane.

Zwłaszcza pierwsza odsłona mogła przypaść do gustu najwybredniejszym malkontentom. Mnogość szybkich, płynnych akcji na obie bramki, sporo strzałów, efektownych interwencji bramkarskich i nieustępliwej walki o każdy skrawek murawy. Wymianę ciosów rozpoczęła Wisła. W 6. min Grzegorz Kaliciak otrzymawszy podanie od Dariusza Marca oddał z 12 metrów mocny strzał na bramkę Tomasza Kwedyczenki, ale piłka poszybowała o metr nad poprzeczką. Minutę później odpowiedział Rafał Wrześniak. Z 30 metrów posłał potężną bombę z wolnego, po raz pierwszy zmuszając do maksymalnego wysiłku Artura Sarnata, który w ostatniej chwili wybił piłkę na róg. Chwilę później bliski zaskoczenia golkipera Wisły był Krzysztof Duda, za którym nie podążył Kaliciak. Obrońca Cracovii doszedł do piłki centrowanej z rzutu rożnego przez Wrześniaka, ale jego „główka" nie była precyzyjna.

Goście nie oddali jednak na dłużej inicjatywy „pasom". Gdyby w 14. min Tomasz Kulawik lepiej przymierzył z kilkunastu metrów, sfinalizowałby pewnie golem pomysłowe zagranie Kaliciaka z Marcem. Za moment gorąco było pod bramką Sarnata, którego wybawił z opresji Jacek Maryja, dość ryzykownie na róg ekspediując piłkę, dośrodkowywaną spod linii bramkowej przez Piotra Gruchałę. By wyrównać saldo stworzonych zagrożeń, Kaliciak popisał się kąśliwie wykonanym wolnym, po którym futbolówka wypadła z rąk Kwedyczence, ale Kulawik nie zdołał wykorzystać dobitek.

W tym momencie wiadomym było, że zdobyta przez którąkolwiek z drużyn bramka, będzie mieć zasadnicze znaczenie dla przebiegu całego spotkania. Ktoś przecież musiał wreszcie złamać rywala nokautującym trafieniem. I rzeczywiście, nastąpiło ono w 24. minucie. Janusz Świerad dostrzegł wbiegającego w pole karne Marca i zagrał do niego trzydziestometrowego loba. Cofający się Wrześniak nie sięgnął piłki, przejął ją pomocnik Wisły i z kilku metrów bez trudu już pokonał Kwedyczenkę.

Zdawało się, że gospodarze są w stanie jeszcze się podźwignąć. Próbę strzałów podjęli Edward Kowalik i Marek Węgiel, zbyt słabych jednak, by zaskoczyć pewnie w tym dniu broniącego Sarnata. Wisła w tym czasie jakby czekała na kolejną okazję do skontrowania coraz częściej odkrywającego się rywala. Okazja nadarzyła się prędzej niż się tego spodziewano. Defensorom Cracovii nie udała się próba zastawienia pułapki ofsajdowej, z czego skrzętnie skorzystał Kaliciak. Marzec, który w tym dniu był pierwszoplanową postacią w środku pola, podał w uliczkę do wspomnianego Kaliciak, ten ostro ruszył z piłką do linii końcowej i mocno zagrał wzdłuż bramki. Piłka zmierzała nieuchronnie do Świerada, ale wyręczył go Waldemar Góra, który będąc w pełnym biegu metr od bramki podjął się niewykonalnej sztuki wybicia piłki nad poprzeczką. Oczywiście, musiała ona wpaść do siatki.

Po zmianie stron nie było aż tylu soczystych wymian, nadal jednak walczono bez pardonu, dążąc do zmiany wyniku. Trener Ireneusz Adamus rzucił na szalę wszystko, czym w tym dniu mógł dysponować. Okazało się jednak, że dysponuje zdecydowanie mniejszym arsenałem środków rażenia niż Henryk Apostel na ławce Wisły. Wprawdzie wprowadzony do gry Paweł Zegarek był trudniejszym do upilnowania niż jego poprzednik, ale nie na tyle,. by zdecydowanym manewrom poderwać kolegów do odrabiania strat.

Owszem - nie można tego odmówić gospodarzom tej „wojny” – natarli oni jeszcze z impetem, ale nie mieli już tej wiary, co przed utratą drugiego gola. Przed wielką szansą zdobycia kontaktowego gola byli Łukasz Kubik i Wrześniak z kilkunastu metrów nie trafili jednak w światło bramki. Trafił w nie w 80. min Duda, ale jego strzał głową z kilku metrów po dośrodkowaniu Krzysztofa Hajduka ponownie w świetnym stylu obronił Sarnat. Wiślacy nie mieli tyłu sytuacji po zmianie stron (niecelna „główka" Świerada w 57. min. zbyt słaby strzał Krzysztofa Łętochy w 68. min), ale tuż przed końcowym gwizdkiem Grzegorz Pater powinien wykorzystać sytuację sam na sam z Kwedyczenką. Ale jeśliby trafił oznaczałoby to klęskę Cracovii, która absolutnie na nią nie zasłużyła. Jak dzielny wojownik stawiła czoła rywalowi, który w tej bitwie okazał się odrobinę przebieglejszy, lepiej zorganizowany, a nade wszystko posiadający nieco więcej atutów. Po raz 73. w piłkarskiej „wojnie” Krakowa górą Wisła!

Marek Latasiewicz


Po meczu powiedzieli:

Dariusz Marzec: Ogromna satysfakcja!

Najlepszym piłkarzem środowych derbów Cracovia - Wisła był rozgrywający „Białej Gwiazdy" - Dariusz Marzec. Grał skutecznie w obronie, doskonale rozdzielał piłki, a na dodatek strzelił pierwszą - jakże ważną - bramkę, a przy drugiej idealnym podaniom otwarł drogę Kaliciakowi, co w efekcie przyniosło pełny sukces.


- Jak to było przy golach z pańskiej perspektywy widzenia?
-Przy pierwszym widziałem, ze piłka musi dojść do mnie. Rafał Wrześniak się cofał i byłem pewny, że nie sięgnie głową do idealnej centry Janusza Świerada. Później pozostało tylko przyjąć dobrze to podanie, pójść z piłką do przodu, a końcowy strzał do siatki - w sytuacji „sam na sam " z Tomkiem Kwedyczenką - był w zasadzie zwykłą formalnością. Natomiast przy golu na 2-0 zorientowałem się błyskawicznie, że „pasiaki" ustawiają - ale nieskutecznie - pułapkę ofsajdową. Doskonale wytrzymali nerwowo Grzesiek Kaliciak i Tomek Kulawik. Wystartowali po skrzydłach idealnie. Przez moment zawahałem się do którego zagrać piłkę, ale zdążyłem podać .w tempo. Wybrałem ostatecznie „Kalego”. Jak się szybko okazało była to słuszna decyzja.

-Z której z tych świetnych akcji jest pan bardziej zadowolony?
- Na odpowiedź wybieram... trzecią możliwość. Nieważne, kto w naszej drużynie - w takim meczu - strzela gole. Najbardziej więc zadowolony jestem z naszego zwycięstwa Zwłaszcza że uzyskaliśmy je po dobrej grze. To naprawdę daje ogromną satysfakcję. Dzięki tej wygranej jesteśmy znów o krok bliżej w drodze do I ligi.

- W środowym składzie, który rozpoczął mecz z Cracovią był pan praktycznie jedynym wychowankiem Wisły. Ale i w pana karierze jest krótki epizod, kiedy grał pan w GKS-ie Katowice. Wtedy wystąpił pan również w derbach - przeciw Górnikowi Zabrze - tyle że Śląska. Jak pan porówna, te dwa wydarzenia sportowe?
- Tego nie da się porównać. Nasze krakowskie derby są jedyne i niepowtarzalne. Towarzyszy im wyjątkowa atmosfera. A tym razem mam - powtórzę - ogromną satysfakcję. Przecież wygraliśmy z „pasami". Dołożyłem do tego skutecznie swoją „cegiełkę”. Wisła znów pany w Krakowie!

Rozmawiał (jug)



Henryk Apostel (trener Wisły):

Wisła zrobiła mały kroczek w kierunku pierwszej ligi. To byt bardzo ważny mecz. Wiadomo, jak to jest z derbami, mimo to byłem przekonany, że jesteśmy faworytem. Po tym spotkaniu powiedzieć można, że coś w Wiśle drgnęło w dobrą stronę. Pierwsza połowa derbów była lepsza. Stworzyliśmy sporo sytuacji bramkowych. Druga połowa już mniej emocjonująca, po prostu obrona wyniku. Obrońcy w moim zespole, choć nie ustrzegli się kilku błędów i w sumie zagrali dobrze. Chcę podziękować II linii, która wytrzymała pressing przeciwnika i harowała co sił. Różni różnie to wytrzymali. Jedni do końca, inni 80 minut, ale generalnie ta formacja wykonała zadanie. Przed nami jeszcze sporo meczów, dlatego w II połowie trochę pofolgowaliśmy, nie chcąc szafować siłami.

Ireneusz Adamus (trener Cracovii):

Gratuluję Wiśle i życzę powodzenia w walce o ekstraklasę. Wisła była w tym dniu minimalnie lepsza. Szczególnie w pierwszej połowie nasi rywale stwarzali groźne sytuacje podbramkowe. My wówczas mieliśmy szanse tylko po stałych fragmentach gry. Drugi gol padł po pułapce ofsajdowej i nie chcę się wypowiadać - udanej, czy nie są tacy obserwatorzy, którzy twierdzą, że była udana. Sędzia jednak nie zagwizdał i straciliśmy gola. Druga połowa przebiegała już inaczej. Stworzyliśmy kilka sytuacji, ale ani Kubik, ani Wrześniak nie potrafili ich wykorzystać. Wisła grała w tej części gry z kontry i trzeba przyznać, te w ostatniej minucie Pater miał doskonalą sytuację.

Poszliśmy w tym meczu va banque, ale siła naszego ataku jest w porównaniu z Wisłą niewielka. Mogło być lepiej, gdybyśmy zdobyli kontaktowego gola, jednak nie udało się. (asko)

Galeria kibicowska:


Wideo

>>> cały mecz VHS Retro Sport