1998.05.30 Wisła Kraków - Pogoń Szczecin 3:0

Z Historia Wisły

1998.05.30, I Liga, 31. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 3:0 (2:0) Pogoń Szczecin
widzów: 11.000
sędzia: Krzysztof Wylot z Warszawy
Bramki
Radosław Kałużny 9’
Grzegorz Pater 11’
Grzegorz Niciński 58’
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Jacek Matyja
Bogdan Zając
Kazimierz Węgrzyn
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (76’ Marek Zając)
Radosław Kałużny grafika: Zmiana.PNG (65’ Paweł Adamczyk)
Ryszard Czerwiec
Tomasz Kulawik
Daniel Dubicki
Grzegorz Niciński
Grzegorz Kaliciak grafika: Zmiana.PNG (59’ Dariusz Łatka)

trener: Jerzy Kowalik
Pogoń Szczecin
Radosław Majdan
Jarosław Chwastek Grafika:Zk.jpg
Zdzisław Leszczyński
Marek Walburg grafika: Zmiana.PNG (46’ Andrzej Rycak)
Dariusz Lewandowski
Rafał Piotrowski
Piotr Mandrysz grafika: Zmiana.PNG (80’ Arkadiusz Zając)
Maciej Stolarczyk grafika: Zmiana.PNG (46’ Paweł Drumlak)
Mariusz Kuras
Olgierd Moskalewicz
Robert Dymkowski

trener: Bogusław Baniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

WISŁA - POGOŃ 3-0 (2-0)

Pierwsza bramka dla Wisły
Pierwsza bramka dla Wisły

Mogło być gorzej

Z wyjściowego ustawienia „Portowców" wynikało, iż liczą na skuteczną obronę remisu. Czterech obrońców oraz notorycznie cofnięty jeden z dwu napastników - mieli zagwarantować utrzymanie rezultatu bezbramkowego. Żeby ziścić te marzenia - należało jednak jeszcze wygrać, a przynajmniej nie przegrać walki o środek pola. Akurat to właśnie okazało się marzeniem ściętej głowy: od samego początku II linia Wisły zdominowała środkową strefę boiska, neutralizując skutecznie ofensywne szanse szczecinian i konstruując co rusz groźne ataki. Przez parę minut nie dawało to rezultatu, aż wreszcie Grzegorz Niciński w dynamicznym przeboju został faulowany przez Mariusza Kurasa na linii pola karnego, a Radosław Kałużny mocnym strzałem z rzutu wolnego w dolny róg bramki uzyskał prowadzenie dla gospodarzy.

Ledwie ucichły wiwatujące trybuny, gdy Grzegorz Kaliciak przytomnie przerzucił piłkę z lewej strony do zamykającego prawą flankę Grzegorza Patera, a ten precyzyjnym lobem w długi róg strzelił drugiego gola.
Młyn pod bramką Radosława Majdana trwał jeszcze ładnych parę minut. Mogła paść trzecia bramka po ładnym wyjściu w przód Kazimierza Węgrzyna, który uruchomił Daniela Dubickiego, ten jednak niedokładnie dogrywał do Grzegorza Nicińskiego i Marek Walburg zdołał zażegnać niebezpieczeństwo.

Goście ocknęli się wreszcie i w 22. min Robert Dymkowski przedarł się w pole karne Wisły, strzelił jednak wprost w ręce Artura Sarnata. Za chwilę szczecinianin potwierdził swe kwalifikacje snajperskie strzelając niebezpiecznie z 20 m, bramkarz Wisły wykazał się jednak dobrą formą i obronił to uderzenie. Mieli okazję szczecinianie jeszcze w 24. min, gdy Pater sfaulował Macieja Stolarczyka na linii pola karnego, ale strzał Piotra Mandrysza z rzutu wolnego trafił w mur krakowskich obrońców.

Zespół Wisły miał jednak szans strzeleckich mnóstwo i to znacznie lepszych. W 23. min Majdan miał szczęście, bo gdy zbyt krótko wy- piąstkował wykonaną centrę Patera - Kaliciak chybił o centymetry, trafiając w zewnętrzną stronę słupka. Po dwu minutach Niciński dobrze zagrał w „uliczkę", Kaliciak śmiało ruszył między Chwastka i Kurasa, padł jednak ścięty przez tego ostatniego. 1 znów Kałużny egzekwował rzut wolny, tym razem jednak piłka trafiła w nogi wyskakującego z muru Dymkowskiego. W 30. min efektowna akcja: piłka błyskawicznie wędrowała między Dubickim, Nicińskim, Kaliciakiem, by trafić do wychodząego na pozycję „Nitki". Ten jednak źle przyjął podanie, futbolów- ka uciekła mu nieco za daleko w prawo, strzelał wskutek tego trochę zbyt gorączkowo i Majdan zdołał wyjść obronną ręką z opresji. W 37. min znów szczeciński golkiper był lepszy od Nicińskiego, wyprzedzając go po dobrym, prostopadłym podaniu Kałużnego. „Nitka" miał zresztą w tej części gry wyraźnego pecha, bo za dwie minuty otrzymawszy w polu karnym doskonałą piłkę od Kaliciaka i mając na pozycji świetnie ustawionego Dubickiego - nie wytrzymał nerwowo i spartaczył łatwe podanie. Tuż przed gwizdkiem na przerwę znów Niciński miał szansę na zdobycie bramki po błyskotliwej akcji między Węgrzynem i Ryszardem Czerwcem, ale strzelił z 15 m tuż obok słupka. Niewiele zmieniła się sytuacja przerwie. Wprawdzie wprowadzony do gry w szczecińskiej jedenastce Andrzej Rycak robił co mógł na lewej flance, wprawdzie wiślacy teraz już wyraźnie pamiętali o ekonomice gry, ale to oni ciągle dominowali na placu. W 56. min po piłce mocno przez Tomasza Kulawika zagranej na długi słupek - Paterowi tuż przed bramką centymetrów zabrakło, aby sięgnąć tego podania. Po minucie Majdan wypuścił z rąk strzał Czerwca z 20 m, ale w pobliżu nie było żadnego wiślaka. W 58. min szczecińscy defensorzy byli bezradni wobec dynamicznie i z polotem przeprowadzonej akcji: Kaliciak zagrał cross do Patera, ten widząc wybiegającego na pozycję Dubickiego - z pięknym zwodem przepuścił piłkę, „Dubi" dopadł jej, w pełnym biegu dograł przed bramkę do czyhającego na okazję Nicińskiego, który nie miał problemów ze zdobyciem trzeciego gola dla Wisły.

Goli mogło paść jeszcze kilka. W 71. min po składnej akcji, zapoczątkowanej efektownym 40-me- trowym crossem Dariusza Łatki do Czerwca - strzelał Niciński, zaś Majdan obronił piłkę z najwyższym trudem. Kilka minut później Niciński przeszkodził Dubickiemu w oddaniu strzału z dogodnej pozycji, w końcu jednak zacentrował, a „główka" Marka Zająca przeszła lobem ponad bezradnym Majdanem i...spadła na poprzeczkę.

W 79. min znów Niciński miał „setkę" po dobrym podaniu Łatki, ale spudłował, strzelając w „długi" róg. W końcówce goście mieli najlepszą szansę na honorowego gola: Rycak ograł Jacka Matyję, podał do Dymkowskiego, ale tu popisał się Sarnat, ratując sytuację rzutem pod nogi szczecińskiego napastnika.

Goście przegrali więc to spotkanie gładko, tracąc trzy gole. Schodząc z boiska - nie wyglądali jednak na szczególnie zmartwionych. O tyle to zrozumiałe, że sądząc z przebiegu gry - mecz mógł się dla nich skończyć znacznie gorzej.

Andrzej Skowroński


Po meczu powiedzieli

BOGUSŁAW BANIAK (trener Pogoni):

Zdawaliśmy sobie sprawę z trudnego zadania jakie stało przed nami w meczu z Wisłą, ale sądziliśmy, że zdołamy utrzymać remis. Okazało się jednak, że wiślacy szybko pozbawili nas złudzeń, prezentowali najwyższą klasę spośród drużyn z jakimi przyszło nam grać lej wiosny. Nasz atak nie miał okazji, aby zagrozić Sarmatowi, ponieważ w środkowej strefie dominowali wiślacy.

JERZY KOWALIK (trener Wisły):

Nie ukrywam, że baliśmy się trochę tego meczu. Uważam bowiem Pogoń za dobry, groźny zespół, który ma w swych szeregach kilka indywidualności. Wygraliśmy ostatecznie 3-0 i muszę serdecznie pogratulować chłopakom, wykazali olbrzymie zaangażowanie i wolę walki od pierwszego gwizdka. Zresztą od meczu z Polonią zawodnicy mnie nie zawodzą i wydaje się, że się rozumiemy. Tak było więc i w pojedynku z Pogonią. do którego cały zespól włożył ogromnie dużo sił. Taki np. Matyja schudł w trakcie 90 minut meczu aż o4 kilogramy. Pozostali też mają spore ubytki na wadze, bo gra na pełnych obrotach w taki upał musiała pozostawić ślady.

Głosy pod szatniami

ROBERT DYMKOWSKI: - Me chciałbym usprawiedliwiać siebie i kolegów, ale wykończyła nas męcząca podróż pociągiem w 40-stopniowym upale. Komentarz do sytuacji jest jeden - moglibyśmy się sporo nauczyć od obecnej Wisły, zarówno sportowo, jak i organizacyjnie. Kiedyś Wisła przymierzała się do mnie, ale nie wyszło to poza sferę przymiarek. Chciałbym lulaj zagrać, ale w takiej formie pewnie nie zdołałem nikogo do siebie przekonać.

OLGIERD MOSKALEWICZ: - Naszym złudzeniem był jeden punkt, złudzenie prysło po 10 minutach, gdy Wisła strzeliła dwa gole. Zapominamy o meczu, bo to przecież silny przeciwnik. Zapewniam. że nie powtórzy się sytuacja sprzed dwóch lat. kiedy Pogoń spadła do drugiej ligi.

GRZEGORZ NICIŃSKI: - Mogłem strzelić więcej bramek, ale w kilku sytuacjach spaliłem się nerwowo. Sie taję. iż było to spowodowane nazwą przeciwnika. W zawodowym futbolu nie ma sentymentów - kariera piłkarza jest krótka i trzeba pracować dla obecnego klubu.

DARIUSZ LATKA: - Lepiej grało mi się w Grodzisku. gdzie było mniej ludzi i spokojniejsza atmosfera. Jeszcze nikt mnie nie „chrzcił" w drużynie, może stanic się to podczas któregoś z obozów?

GRZEGORZ PATER: - Przy drugim golu wykorzystałem wiedzę nabytą z taśm wideo. Zauważyliśmy, że Majdan lubi bardzo głęboko skracać kąt. No i to wychodzenie na 5-6. metr nie opłaciło się... (maro)


Radosław Majdan
Bezradność bramkarza

Jak pan ocenia grę wiślaków?

To był chyba najlepszy zespół z jakim graliśmy tej wiosny. Były momenty, że mieliśmy na polu karnym taki „młyn”’ iż można było dostać zawrotu głowy. A trzy stracone bramki, to chyba najniższa kara za naszą postawę w tym spotkaniu.

Nie ponosi pan jednak winy za żadną ze straconych bramek, a przynajmniej dwie pańskie interwencje uratowały Pogoń od wyższej porażki. Przy strzale Nicińskiego także nie mógł pan nic zdziałać?

Rzeczywiście piłka została błyskawicznie rozegrana i w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się Grześ Niciński, to piłkarz jego klasy nie może pudłować z tej odległości i przy tak precyzyjnym strzale nie miałem nic do powiedzenia. (JAF)

Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości