1999.04.03 Lech Poznań - Wisła Kraków 1:3

Z Historia Wisły

1999.04.03, I Liga, 20. kolejka, Poznań, Stadion Lecha, 20:00, sobota
Lech Poznań 1:3 (1:3) Wisła Kraków
widzów: 15.000
sędzia: Mirosław Milewski z Warszawy
Bramki


Krzysztof Piskuła 14’

0:1
0:2
1:2
1:3
6' Tomasz Frankowski
11' Grzegorz Kaliciak

32' Ryszard Czerwiec
Lech Poznań
Michał Kokoszanek
Arkadiusz Głowacki
Przemysław Urbaniak
Tomasz Augustyniak
Grafika:Zk.jpg Robert Wilk
Maciej Scherfchen grafika: Zmiana.PNG (90’ Tomasz Najewski)
Krzysztof Piskuła
Leszek Zawadzki grafika: Zmiana.PNG (64’ Piotr Sołtysiak)
Marcin Drajer grafika: Zmiana.PNG (46’ Justin Nnorom)
Maciej Żurawski
Jarosław Maćkiewicz

trener: Adam Topolski
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Bogdan Zając
Kazimierz Węgrzyn
Grzegorz Pater
Radosław Kałużny grafika: Zmiana.PNG (87’ Krzysztof Bukalski)
Ryszard Czerwiec
Tomasz Kulawik
Grzegorz Kaliciak grafika: Zmiana.PNG (76’ Grzegorz Niciński)
Tomasz Frankowski
Olgierd Moskalewicz grafika: Zmiana.PNG (61’ Daniel Dubicki)

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Franciszek Smuda: W pierwszej połowie był to bardzo dobry mecz. Grę prowadzono w szybkim tempie, kibice obejrzeli wiele efektownych akcji. Po przerwie koncentrowaliśmy się przede wszystkim na utrzymaniu wyniku. Oczywiście przy nadarzającej się okazji mieliśmy wyprowadzać kontry. Myślałem, że w ostatnim kwadransie Lech nie będzie już tak agresywnie atakował, ale poznaniacy pokazali, że są dobrze przygotowani kondycyjnie, bo byli groźni do końca. Gdyby gospodarze zdobyli kontaktową bramkę, to przebieg meczu mógłby się zmienić, byłoby nam zdecydowanie trudniej. Tak się jednak nie stało i dlatego wygraliśmy. Ale to już historia, ja z sukcesów cieszę się bardzo krótko.

Adam Topolski: Przede wszystkim szkoda szybko straconych bramek. Jeszcze mecz się dobrze nie zaczął, a już przegrywaliśmy 0-2. Chwała mojej drużynie za to, że potrafiła się szybko odnaleźć w tak trudnej sytuacji i zdobyła kontaktową bramkę. Później jednak błąd Michała Kokoszanka sprawił, że szanse na wyrównanie oddaliły się. W przerwie powiedzieliśmy sobie w szatni, że zbyt dużo ludzi przyszło na stadion, aby nie podjąć na nowo walki. Ustawiłem drużynę zdecydowanie bardziej ofensywnie. Udało nam się wypracować kilka sytuacji, wprawdzie nie stuprocentowych, ale nie udało się ich wykorzystać. Najważniejsze, że mój młody zespół pokazał, że drzemią w nim spore możliwości. Mieliśmy spore apetyty, aby pokonać lidera, lecz Wisła pokazała klasę. To bardzo dobrze zorganizowany zespół, świetnie wyszkolony technicznie i przede wszystkim skuteczny. Przecież krakowianie oddali bodaj pięć celnych strzałów, a zdobyli trzy gole.

Dziennik Polski z 6 kwietnia.