1999.04.11 Wisła Kraków - Ruch Radzionków 6:0

Z Historia Wisły

1999.04.11, I Liga, 21. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:15, niedziela
Wisła Kraków 6:0 (4:0) Ruch Radzionków
widzów: 5.000
sędzia: Tomasz Mikulski z Lublina
Bramki
Marek Zając 8’
Tomasz Kulawik 18’
Grzegorz Pater 35’
Tomasz Kulawik 43’
Ryszard Czerwiec 87’
Ryszard Czerwiec 88’
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
6:0
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Bogdan Zając
Kazimierz Węgrzyn
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (72’ Sławomir Paluch)
Radosław Kałużny grafika: Zmiana.PNG (77’Daniel Dubicki)
Ryszard Czerwiec
Tomasz Kulawik
Grzegorz Niciński
Olgierd Moskalewicz grafika: Zmiana.PNG (66’ Sunday Ibrahim)
Tomasz Frankowski

trener: Franciszek Smuda
Ruch Radzionków
Dariusz Klytta
Czesław Wrześniewski
Marek Szymiński
Andrzej Wróblewski
Tomasz Fornalik Grafika:Zk.jpg
Wojciech Myszor
Grzegorz Bonk grafika: Zmiana.PNG (72’ Jacek Trzeciak
Marian Janoszka
Józef Żymańczyk grafika: Zmiana.PNG (61’ Roman Cegiełka)
Robert Sierka grafika: Zmiana.PNG (83’ Wojciech Grzyb)
Rafał Jarosz

trener: Jan Pietryga

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje sportowe

"Tempo" z 1999.04.12

Jan Pietryga (Ruch): - Choć oczywiście nie jest wstydem przegrać z najlepszą aktualnie drużyną w Polsce, o zwycięstwie tutaj mogliśmy tylko pomarzyć, to jednak rozmiary porażki bolą.

Franciszek Smuda (Wisła): - Mimo takiego wyniku nie popadamy w euforię, jeszcze nie wszystko w naszej grze funkcjonuje tak, jak sobie wyobrażam.

Kraków, 11.4. Jesienią w Radzionkowie Ruch wprawdzie odebrał Wiśle 2 punkty, ale wczoraj w Krakowie nikt nie zakładał, by goście mogli stanowić zagrożenie dla coraz lepiej grającego lidera tabeli ekstraklasy. Zresztą i same „Cidry" sprawiały od początku wrażenie, jakby podzielały tę opinię. Przyjezdni ustawili obronę z dwoma stoperami, a ponadto Tomaszowi Frankowskiemu przydzielili specjalnego opiekuna w osobie Marka Szymińskiego.

Ta defensywna strategia sprawdzała się niedługo: Ryszard Czerwiec zagrał ze środka pola cross na prawą flankę do Marka Zająca, ten przebiegłszy z piłką kilkanaście metrów dograł na 16. metr, Radosław Kałużny strzelił potężnie, lecz futbolówka zblokowana przez któregoś z obrońców wyszła na róg. Czerwiec dokładnie dośrodkowanie z kornera, a M. Zając „główką" w „długi" róg uzyskał prowadzenie dla Wisły.

Wobec takiego obrotu sprawy goście zaczęli grać w środku pola pressingiem, co wprawdzie wyraźnie utrudniło życie wiślakom, ale bynajmniej ich nie zniechęciło do ataków. W 18. min wykonujący rzut wolny Czerwiec podał do wbiegającego w pole karne z prawej strony Bogdana Zająca, ten mocno dograł przed bramkę, Tomasz Fornalik nie- odbił piłkę, przechwycił ją Tomasz Kulawik i strzałem w „długi" podwyższył rezultat- 2:0. Rozpędzeni gospodarze naciskali coraz mocniej. W 21. min Kałużny doskonale podał uciekającemu prawą stroną Czerwcowi, ten zagrał mocno do wychodzącego na pozycję Tomasza Frankowskiego, który niezbyt czysto atakowany przez Marka Szymińskiego, strzelił bez przyjęcia, minimalnie chybiając.

Radzionkowianie próbowali się odgryzać, ale skończyło się na dwu strzałach Sierki z dystansu (22. i 26. min), bez kłopotu obronionych przez Artura Sarnata. Znacznie groźniej atakowała Wisła. W 33. min po kornerze Czerwca główkował Grzegorz Niciński, nieznacznie przenosząc nad poprzeczką. Jeszcze w tej samej minucie po akcji Kałużnego z Kulawikiem - sam na sam z Dariuszem Klyttą znalazł się Frankowski, ale wybiegający bramkarz Ruchu obronił strzał wiślaka nogami. Po dwoi minutach był jednak bez szans: wprawdzie wypiąstkował centrę Czerwca z rogu, ale piłka trafiła na 20. metr do Grzegorza Patera, który mocnym wolejem posiał ją do siatki. Gwoli ścisłości dodać wypada, że przy tym strzale Frankowski stal na pozycji spalonej przed samą bramką gości. Niedługo przed przerwą tenże Frankowski dokładnie podał do stojącego w polu karnym Kulawika, który popisowo obróciwszy kryjącego go obrońcę płaskim strzałem w „długi" róg strzelił czwartego gola dla Wisły.

Po przerwie tempo gry wyraźnie spadło. Goście od czasu do czasu próbowali kontr (głównie Rafał Jarosz), ale pozycji strzeleckich nie potrafili sobie wypracować. Wiślacy grali rozluźnieni, jakby nieco nonszalancko. Mimo to mogli zdobyć kolejne gole, ale najpierw Klytta wybił nad poprzeczkę mocny strzał bardzo dobrze grającego Kulawika (73. min), zaś po trzech minutach znów „Kula" z woleja trafił w poprzeczkę.

W samej końcówce gospodarze postawili kropkę nad „i" dzięki rozgrywającemu doskonałą partię Czerwcowi. Najpierw po solowym rajdzie i minięciu w slalomowym stylu trzech rywali - lekkim strzałem nad wybiegającym Klyttą zdobył piątego gola, zaś po minucie pięknym strzałem z 18 m w „okienko" zamknął listę strzelców. Szkoda że na meczu nie był obecny trener kadry Janusz Wójcik. Mógłby się na własne oczy przekonać, na czym polega różnica między Ryszardem Czerwcem, a Jerzym Brzęczkiem...

Andrzej Skowroński


ZDANIEM TRENERÓW

Jan Pietryga (Ruch):

Co tutaj mówić o meczu w którym traci się ; tyle bramek. Okoliczność tym smutniejsza, że akurat przytrafiło mi się to podczas trenerskiego debiutu. Nie wiem czy to Wisła akurat miała szczególny dzień, czy to my byliśmy tacy słabi. Jedno jest pewne, krakowianie obnażyli wszystkie nasze braki, teraz widać jak dużo czeka nas pracy. Choć oczywiście nie jest wstydem przegrać z najlepszą aktualnie drużyną w Polsce, o zwycięstwie tutaj mogliśmy tylko pomarzyć, to jednak rozmiary porażki bolą. Mecz ustawiła szybko : stracona bramka, po utracie następnych drużyna traciła już wiarę w korzystny wynik. Jako początkujący trener chciałbym kiedyś trenować taki zespół, jaki prowadzi Franciszek Smuda i uczyć się od niego jak najwięcej.

Franciszek Smuda (Wisła):

Dziękuję za ciepłe słowa pod adresem Wisły i chcę od razu dodać, że jako trener w przeszłości także płaciłem frycowe, dlatego też szkoleniowiec Ruchu nie powinien się załamywać. Ruch jest zespołem środka tabeli, jak na razie nie jest zagrożony spadkiem. Przecież w rundzie jesiennej właśnie z tym przeciwnikiem straciliśmy pierwsze punkty. Cieszy fakt, że moi zawodnicy strzelili rywalom aż sześć goli i co ważne, nie były to trafienia przypadkowe ale bramki zdobyte po efektownych akcjach. Mimo takiego wyniku nie popadamy w euforię, jeszcze nie wszystko w naszej grze funkcjonuje tak, jak sobie wyobrażam. Mam jednak nadzieję, że z czasem dojdziemy do tego. W drugiej połowie szansę gry dostał Sunday, kibice przywitali jego powrót na boisko bardzo ciepło, ale widać, że jeszcze nie jest w pełni sił, podobnie jak i Kałużny.

mor



ARTUR SARNAT:

W SPOTKANIU z Ruchem Radzionków okazały jubileusz obchodził bramkarz gospodarzy Artur Sarnat. Właśnie w niedzielę rozegrał setny mecz w ekstraklasie.

- Gratuluję pięknego jubileuszu, nie każdemu bramkarzowi udaje się rozegrać tyle spotkań w pierwszej lidze.
- Dziękuję bardzo, dla mnie on był tym przyjemniejszy, że nie puściłem bramki, zresztą tak sobie postanowiłem przed meczem w szatni.


- Była jednak taka sytuacja, po której niewiele brakowało, aby pan skapitulował, na szczęście piłka otarła się o poprzeczkę i wyszła poza boisko.
- Przyznam się, że przy strzale Wojciecha Myszora byłem przekonany, że futbolówka minie bramkę, stąd brak mojej zdecydowanej reakcji, byłem w stanie ją bowiem wypiąstkować.


- Macie już piętnaście punktów przewagi nad drugim zespołem i praktycznie możecie przyjmować już gratulacje za mistrzowski tytuł.
- Do końca sezonu zostało jeszcze dziewięć kolejek i różnie może być. Ale może pan być przekonany, że nawet gdy wcześniej zapewnimy sobie pierwsze miejsce, będziemy grać tak, jakby wszystko decydowało się w ostatniej kolejce. Gramy przecież nie tylko dla punktów, ale i dla premii.


- Czy oprócz zdobycia mistrza Polski ma pan jakieś życzenia?
- Doczekać dwusetnego występu w ekstraklasie i oby był tak udany jak ten z Ruchem Radzionków.

mor