1999.05.08 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 4:0

Z Historia Wisły

1999.05.08, I Liga, 25. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00, sobota
Wisła Kraków 4:0 (1:0) GKS Bełchatów
widzów: 7.000
sędzia: Marek Olech z Gorzowa Wielkopolskiegp.
Bramki
Piotr Szarpak (sam.) 69’
Tomasz Frankowski 72’
Tomasz Frankowski 73’
Daniel Dubicki 80’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Bogdan Zając
Kazimierz Węgrzyn
Grzegorz Niciński grafika: Zmiana.PNG (69’ Krzysztof Bukalski)
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (78’ Sławomir Paluch)
Radosław Kałużny
Ryszard Czerwiec
Tomasz Kulawik
Olgierd Moskalewicz grafika: Zmiana.PNG (55’ Daniel Dubicki)
Tomasz Frankowski

trener: Franciszek Smuda
GKS Bełchatów
Jarosław Krupski
Adam Nocoń grafika: Zmiana.PNG (79’ Sylwester Szkudlarek)
Marcin Kaczmarek Grafika:Zk.jpg
Grzegorz Wilczok
Piotr Szarpak grafika: Zmiana.PNG (75’ Grzegorz Cheda)
Marius Skinderis
Bartosz Hinc
Jacek Berensztajn
Jacek Krzynówek
Maciej Bykowski
Marek Jakóbczak grafika: Zmiana.PNG (57’ Dariusz Patalan)

trener: Krzysztof Pawlak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje sportowe

"Tempo" z 1999.05.10

Wielka radość już przyszła!

KRAKÓW, 8.5. Oczekiwanie na dopełnienie formalności - oto stan ducha widowni, która w sobotę przybyła na stadion Wisły, aby zobaczyć, jak jedenastka „Białej Gwiazdy" zdobywa punkty, gwarantujące mistrzowską koronę. Przed słynnym X sektorem zajął miejsce muzyczny zespół „lunatycy Białej Gwiazdy", który miał być motorem napędowym dopingu.

I zaczęło się.

Bardzo szybko jednak okazało się, że nie takie to wszystko proste. Muzycy wyraźnie nie rozumieli, że chcąc prowadzić doping widowni - trzeba grać zupełnie inaczej, niż do tańca, czy do słuchania, kibice dopingowali zatem jak umieli, z czego wynikła kakofonia, trudna do zniesienia. Po paru minutach pod wpływem perswazji organizatorów - muzycy dali za wygraną.

Na boisku zaś, dość nieoczekiwanie, powstała sytuacja nieco podobna. Gra Wisły nie była wprawdzie aż kakofonią, ale do harmonii sporo jednak brakowało. W dużym stopniu ze względu na postawę jedenastki gości, która wbrew powszechnym oczekiwaniom wcale nie postawiła 10-osobowego muru przed swą bramką. Wprawdzie bełchatowianie dość często byli spychani przez Wisłę na swoją połowę boiska, ale bronili się w sposób przemyślany, ambitnie i konsekwentnie, i bynajmniej nie rezygnowali z prób ofensywnych. Początkowo były one łatwo likwidowane przez krakowskich defensorów. Gospodarze zresztą szybko wypracowali sobie szansę golową, gdy po podaniu Radosława Kałużnego strzelał z bardzo ostrego kąta w „długi" róg Tomasz Kulawik, piłka jednak o centymetry minęła słupek.

Rewanż był natychmiastowy: Marek Jakóbczak wykonał rajd przez pół boiska i dopiero gdy strzelał z linii „16-tki" - został zablokowany przez Kazimierza Węgrzyna. Dosyć niemrawo grający krakowianie długo nie potrafili stworzyć naprawdę wartościowej pozycji strzeleckiej. Mało grali flankami, a stałych fragmentów gry było jak na lekarstwo. Za to goście bliscy byli uzyskania prowadzenia w 16 min, gdy po strzale Bartosza Hinca piłka odbiła się od Marka Zająca i Artur Sarnat miał sporo kłopotu z wybiciem jej na róg. Po chwili tenże Hinc uprzedził wysokich obrońców Wisły i po centrze Jacka Berensztajna z rogu strzelił głową, nie trafiając jednak w bramkę. Niebawem popisał się Maciej Bykowski ostro strzelając z 16 m, ale Sarnat okazał się jeszcze lepszy i kapitalnie wybił piłkę na róg. Takiego przebiegu wydarzeń nikt nie oczekiwał, ale prawdę powiedziawszy - trudno było się dziwić, skoro Wisła zachowywała się ospale, zaś gra bez piłki praktycznie nie istniała.

Dopiero w 33 min Tomasz Frankowski ładnie zagrał do wychodzącego na pozycję Kulawika, ten efektowną sztuczką techniczną strzelił bez przyjęcia, ale trafił w nogi nadbiegającego Marcina Kaczmarka. Jeszcze jedną szansę mieli gospodarze w 40 min, gdy Bogdan Zając prostopadle podał do wbiegającego w pole karne Frankowskiego, ten natychmiast strzelił, lecz minimalnie chybił.

Po przerwie krakowianie ruszyli do przodu nieco żwawiej, ale gra nadal nie bardzo im się kleiła. Broniący się z ogromną determinacją i konsekwencją goście zawsze potrafili w porę zlikwidować niebezpieczeństwo, zaś nieliczne strzały wiślaków z dystansu były niecelne. Bełchatowianie zresztą odgryzali się groźnie: Jacek Krzynówek wykorzystując niezdecydowanie obrońców Wisły doszedł w 62 min do dobrej pozycji, ale poślizgnął się przy strzale i szansa przepadła. Po dwu minutach Berensztajn strzelił z wolnego tuż obok spojenia słupka z poprzeczką krakowskiej bramki. Mecz stawał się coraz bardziej zacięty. W wyniku składnej akcji Ryszarda Czerwca i B. Zająca - później bombę Kulawika z narożnika pola karnego świetnie obronił Jarosław Krupski, ale niebawem nastąpiła akcja, która mogła doprowadzić do sensacyjnego rozstrzygnięcia: Berensztajn zacentrował z rogu, w zamieszaniu piłka trafiła do nie pilnowanego na 8 metrze Dariusza Patalana, który mocno strzelił i trafił... w poprzeczkę!

Kara za niewykorzystanie tej świetnej okazji była sroga: Krupski wypuścił z rąk podkręcony strzał Czerwca z dystansu, Frankowski nie miał szans na dojście do dobitki, ale stojący najbliżej Piotr Szarpak interweniował tak pechowo, że wepchnął piłkę do siatki. Tak zaczęło się 11 minut, które wstrząsnęły Bełchatowem. Niebawem (72 min) po świetnym podaniu Frankowskiego - w polu karnym znalazł się z piłką Pater, strzelił po ziemi, Krupski zdołał sparować futbolówkę, ale przy dobitce Frankowskiego był bez szans. Po minucie Czerwiec znakomicie podał na prawą flankę do Kulawika, ten dograł przed bramkę, Frankowski dołożył nogę i zrobiło się 3:0 dla Wisły.

Wkrótce (77 min) najlepszy strzelec ekstraklasy mógł poprawić swoje konto snajperskie, lecz Kaczmarek zdołał wybić piłkę z linii bramkowej. Totalnie zdezorientowani goście szybko stracili czwartego gola: Czerwiec podał prostopadle do wbiegającego w pole karne Dubickiego, ten zaś nie zmarnował okazji posyłając piłkę do siatki precyzyjnym strzałem po ziemi obok wybiegającego Krupskiego.

Na trybunach rozpoczął się festyn. Zapłonęły ognie sztuczne, rozpełzł się pomarańczowy dym, po stadionie niósł się śpiew: „Po meczu wszyscy na Rynek!" na przemian z płynącym z głośników przebojem zespołu The Queen „We are the champions", zaś na bieżni pojawił się słynny wiślacki smok ze złotym berłem i w złotej koronie z herbem Wisły.

Wielka radość już przyszła. Trudno się dziwić - po 21 latach tytuł mistrza Polski powrócił do Krakowa!

Andrzej SKOWROŃSKI


ZDANIEM TRENERÓW

Franciszek Smuda (Wisła Kraków):

Cóż, nie będę sobie sam dziękował za mistrzostwo. Mogę tylko powiedzieć, że to mistrzostwo, jak każde, cieszy. Ale to już teraz historia i trzeba od jutra myśleć o coraz lepszej grze, a może nawet o tegorocznych występach pucharowych. Trzeba jednak dodać, że to co moja drużyna prezentowała przez cztery kwadranse, to jakby zaprzeczało temu, że chce postawić kropkę nad „i" - zapewnić sobie tytuł mistrzowski. Na szczęście, mój były piłkarz Piotrek Szarpak, trochę mi pomógł. Oczywiście tego ostatniego zdania proszę nie traktować serio. Ale dopiero po pierwszej bramce szybko posypały się trzy dalsze gole. Wówczas była to gra prawdziwej Wisły.

Krzysztof Pawlak (GKS Bełchatów):

Chciałem przede wszystkim pogratulować wiślakom zwycięstwa i tytułu mistrza Polski. Jak długo mieliśmy siły - broniliśmy się, ale w końcu krakowianie pozbawili nas złudzeń. Muszę dodać, że w trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, drużyna nie zrobiła wstydu i przez długi okres dotrzymywała gospodarzom kroku. Mieliśmy nawet szansę na strzelenie bramki, ale wynik mówi wszystko o układzie sił w tym meczu i różnicy poziomu.

JAF

KRZYSZTOF BUKALSKI:

ŁZA SIĘ W OKU ZAKRĘCIŁA
- PRZEZYWAŁEM różne chwile na boisku, ale takiej jak dzisiaj jeszcze nie - mówi Krzysztof Bukalski. - Kiedy usłyszałem gwizdek arbitra, kiedy publiczność rzęsistymi brawami wyrażała swą radość z naszych wspólnych dokonań, kiedy kibice zaczęli nam dziękować, to choć nie jestem mięczakiem - łza mi się w oku zakręciła. Cóż, gram sporo latek, ale jest to mój pierwszy tytuł mistrzowski. To chyba dla każdego z nas jest wielki dzień!

JAF


Wideo

>>> cały mecz: VHS Retro Sport