2000.05.24 Wisła Kraków - Amica Wronki 1:1

Z Historia Wisły

2000.05.24, I Liga, 29. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 1:1 (1:0) Amica Wronki
widzów: 4.500
sędzia: Mirosław Milewski z Warszawy
Bramki
Radosław Kałużny 2’

1:0
1:1

69' Remigiusz Sobociński
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Grzegorz Lekki
Grafika:Zk.jpg Kamil Kosowski
Kazimierz Moskal
Ryszard Czerwiec grafika: Zmiana.PNG (46'? Grzegorz Pater)
Radosław Kałużny
Olgierd Moskalewicz
Tomasz Kulawik
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (80’ Grzegorz Niciński)
Maciej Żurawski grafika: Zmiana.PNG (61’ Brasília)

trener: Adam Nawałka
Amica Wronki
Jarosław Stróżyński Grafika:Zk.jpg
Marek Bajor
Dariusz Dudka Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (76’ Tomasz Lewandowski)
Grzegorz Wódkiewicz
Paweł Pęczak
Remigiusz Sobociński
Tomasz Sokołowski II
Dariusz Jackiewicz
Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (56’ Tomasz Dawidowski)
Radosław Biliński
Maxwell Kalu

trener: Stefan Majewski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Bilet meczowy
Bilet meczowy

Relacje meczowe

Frustracja...

Słowo w tytule najbardziej oddaje uczucie kibiców Wisły po tym meczu. Piłkarze "Białej Gwiazdy" nie popisali się bowiem w ostatnim ligowym występie przed własną publicznością. Rezultat 1:1 z osłabioną Amicą (brakowało m.in. Kryszałowicza, Dawidowskiego i Kukiełki) można traktować niemal jak porażkę. Porażkę niemal niwelującą szanse na osiągnięcie tytułu wicemistrza Polski.

A zaczęło się rewelacyjnie! Już w drugiej minucie meczu ładną akcję przeprowadził Kamil Kosowski, który minął dwóch zawodników Amiki i został sfaulowany przez Grzegorza Wódkiewicza 25 metrów od bramki Stróżyńskiego. Rzut wolny rozegrali ze sobą Czerwiec z Kulawikiem, zaś nadbiegający Radosław Kałużny cudownym strzałem posłał piłkę w okienko bramki rywali. 1:0 dla Wisły już w 2 minucie meczu!!!

Po zdobyciu gola wiślacy postanowili pójść za ciosem. Dwie minuty później mogło być już 2:0, po tym jak Radosław Kałużny wyłuskał piłkę spod nóg jednego z pomocników Amiki i natychmiast podał na wolne pole do Tomka Frankowskiego. "Franek" niestety nie zdążył do piłki, którą pewnie chwycił Stróżyński. Minęły kolejne dwie minuty, a Wisła przeprowadziła kolejną ładną akcję prawą stroną boiska. Zaczęło się od przechwycenia piłki przez Moskala i prostopadłego podania do Macieja Żurawskiego, ten zaś wycofał do nadbiegającego Moskalewicza. "Olo" przymierzył w krótki róg, piłka po jego strzale minęła słupek.

Od tego momentu wiślacy niemal całkowicie stanęli, pozwalając na rozgrywanie akcji drużynie gości. Pierwszym symptomem przewagi Amiki był strzał głową całkowicie niepilnowanego Jackiewicza w 9 minucie. Kolejne ataki drużyny z Wronek spychały coraz głębiej krakowską defensywę, do tego stopnia, że piłkę dwukrotnie na rzut rożny wybijać musiał ...Maciej Żurawski. W 16 minucie bardzo dobrą okazję na wyrównanie miał Sobociński, jednak jego instynktowny strzał z 6 metrów minął bramkę Sarnata. Krakowskiego bramkarza nie zdołał także pokonać Marek Zieńczuk, trzeba jednak przyznać, że jego strzał w 22 minucie z rzutu wolnego był bardzo ładny. Dwie minuty później do kontrofensywy próbował przejść najbardziej widoczny na boisku Radek Kałużny, szkoda tylko że do jego centry nie doszedł żaden z partnerów. Do końca pierwszej połowy Wisła miała olbrzymie kłopoty z przejściem obrony bardzo dobrze kierowanej przez Marka Bajora. Mimo to kilka minut przed końcem bardzo ładną, szybką akcję rozegrali Frankowski z Moskalewiczem, ten drugi w sytuacji "sam na sam" ze Stróżyńskim trafił w bramkarza.

Po zmianie stron fatalnie spisującego się w tym meczu Ryszarda Czerwca zmienił Grzegorz Pater. Już 3 minuty po przerwie powinien być rzut karny dla Wisły. W pole karne Amiki wpadł Kałużny, tam został brutalnie odepchnięty łokciem przez Marka Zieńczuka, niestety sędzia Marek Milewski z Radomia nie był łaskaw dostrzec tego przewinienia. Poza tą sytuacją w pierwszym kwadransie drugiej połowy nic ciekawego się nie działo. Nadal inicjatywę miała Amica, Wisła zaś ograniczała się do kontr. Nieco ożywienia w poczynania krakowian wprowadziło wejście na boisko Brasilii. W 68 minucie zagrał on niespodziewanie do Kulawika, ten podciągnął parę metrów i próbował oddać do Brasilii, akcję obu wiślaków przerwał jednak obrońca Amiki wybijając piłkę na róg. Po tej akcji sprawną kontrę przeprowadzili jednak goście: znakomitym podaniem popisał się Maxwell Kalu, uruchamiając Marka Sobocińskiego, ten zaś uderzeniem z pierwszej piłki pokonał Sarnata...

Ostatnie 20 minut gry to nerwowe ataki Wisły, które jednak nie przyniosły powodzenia. W 73 minucie po centrze Brasilii niecelnie strzelał Kałużny. 6 minut później zagrania ręką w polu karnym Amiki nie zauważa sędzia. W ostatniej groźnej akcji Wisły Brasilia dośrodkowywał z rzutu wolnego, piłkę na przedpole bramki Stróżyńskiego zagrał Kałużny, a strzelać próbowali Grzegorz Niciński i Marek Zając, bramkarz gości wyszedł jednak obronną ręką.

Wisła straciła zatem pierwsze punkty na własnym stadionie w czasie rundy wiosennej. Szkoda, że stało się to w ostatnim występie "Białej Gwiazdy" przed własną publicznością...

Rafał Oramus

DRUGIM OKIEM

W meczu Wisła wypadła bardzo blado. Po raz kolejny uderzał brak oskrzydlających ataków. Już od kilku meczów widać było, że Nawałka mocno zaniedbuje lewe skrzydło. Kamil Kosowski obarczony jest zbyt dużą ilością zadań defensywnych i często nie jest w stanie skutecznie zamknąć akcji. Tomasz Kulawik natomiast to nie jest klasyczny skrzydłowy i co rusz schodzi do środka.
W pierwszej połowie meczu z Amicą było jeszcze gorzej. Na prawą pomoc Nawałka przestawił Macieja Żurawskiego, co było chybionym pomysłem. "Żuraw" zdecydowanie gorzej radzi sobie w drugiej linii, a osamotiony Frankowski nie mógł wiele zdziałać. Gdy Amica przejmowała piłkę Wisła cofała się całą (!) drużyną na własną połowę. Akcje forsowane środkiem boiska nie mogły przynieść rezultatu bramkowego.
Nic nie dało wprowadzenie jokera w postaci Brasilii. Kibice zaraz po pierwszym gwizdku sędziego zaczeli skandować jego pseudonim boiskowy. Brazylijczyk pojawił się na boisku pół godziny przed końcem meczu, lecz tym razem wiele nie zdziałał. Okazuje się, że jak słabo gra cała drużyna to i on nic nie poradzi. Czy to ostudzi gorące stosunki, jakie wiążą tego piłkarza z kibicami?
Jedyną naprawdę jasną postacią był Radosław Kałużny. Jak zwykle waleczny i nieustępliwy, mimo, że rywale go nie oszczędzali. Radka wszędzie było pełno, a strzał z rzutu wolnego był przedniej marki.
Dobry powrót do bramki zanotował Artur Sarnat, który pewnie grał także na przedpolu, co wywołało zdziwienie wśród obserwatorów meczu.
Reasumując. Po siedmiu kolejnych zwycięstwach nastąpił kolejny kryzys. Wisła gra nierówno, a "kibice" nie wiedzą już kogo chwalić, a kogo przeklinać...

Mateusz Miga
Źródło: wislakrakow.com