2000.07.22 Wisła Kraków - Ruch Radzionków 4:0

Z Historia Wisły

2000.07.22, I Liga, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 4:0 (1:0) Ruch Radzionków
widzów: 7.500
sędzia: Marek Mikołajewski z Ciechanowa
Bramki
Tomasz Frankowski 20’
Ryszard Czerwiec 52’
Marek Zając 65’
Maciej Żurawski 75’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Grafika:Zk.jpg Marcin Baszczyński
Grafika:Zk.jpg Radosław Kałużny
Kamil Kosowski
Kazimierz Moskal grafika: Zmiana.PNG (46’ Grzegorz Niciński)
Marek Zając
Ryszard Czerwiec grafika: Zmiana.PNG (82’ Grzegorz Pater)
Olgierd Moskalewicz
Tomasz Kulawik
Maciej Żurawski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (69’ Łukasz Sosin)

trener: Orest Lenczyk
Ruch Radzionków
Dariusz Klytta
Marek Szymiński
Bartłomiej Wilk
Czesław Wrześniewski Grafika:Zk.jpg
Wojciech Myszor
Roman Madej
Rafał Oprzondek
Robert Sierka grafika: Zmiana.PNG (74’ Hubert Jaromin)
Wojciech Grzyb
Rafał Jarosz grafika: Zmiana.PNG (67’ Piotr Żaba)
Marian Janoszka

trener: Piotr Piekarczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

DOBRY START

Pierwsza połowa inauguracyjnego meczu wypadła bardzo blado. Stadion, mimo, że wypełniony niemal całkowicie był cichy, bo na boisku nie działo się wiele. Przez długie minuty to Radzionkowianie byli groźniejsi i stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji.

Ale zacznijmy od początku. Piłkarze po raz pierwszy wystąpili w nowych koszulkach przygotowanych przez Nike'a. O ile z przodu niewiele różnią się od tych poprzednich, to z tyłu bardzo ładnie prezentują się duże, wyraźne numery. Na stroju można było doszukać się trzech niewielkich reklam Canal+, których zamieszczenie było jednym z wymogów stacji.
Wisła zaczęła mecz z czterema zawonikami w obronie i tak jak u Nawałki Marek Zając, jak i Kamil Kosowski grali bardzo ofensywnie. Zając w drugiej połowie powędrował na prawą pomoc, gdy na boisku w roli defensywnego pomocnika pojawił się Grzegorz Niciński.

Praktycznie pierwsza naprawdę groźna sytuacja dla Wisły skończyła się zdobyciem gola. Na strzał z ok. 30 metrów zdecydował się Czerwiec. Uderzył na tyle potężnie, że Klytta zdołał tylko sparować piłkę, a skutecznie głową dobił nie kto inny jak Tomasz Frankowski (asysta: CZERWIEC).
Od tego momentu goście zrezygnowali z gry w głębokiej defensywie i zdecydowali się na wymianę ciosów. Zaskoczeniem był fakt, że Wisła nie umiała tego wykorzystać już do końca pierwszej połowy.
Z dalekiej podróży wrócił natomiast Sarnat i spółka, gdy najpierw Myszor, a później Grzyb ostemplowali słupki jego bramki.
To było ostrzeżenie, na które wiślacy nie zwrócili uwagi i goście tylko do siebie pretensje, za nieporadność pod bramką Wisły.

Tuż przed przerwą jeden z piłkarzy Ruchu przeszkadzał w wybiciu piłki Marcinowi Baszczyńskiemu. Obrońca Wisły lekko popchnął rywala, a ten teartalnie upadł na murawę. Spośród przebywających na stadionie tylko sędzia dał się nabrać i pokazał Marcinowi żółtą kartkę.
Nie tylko ten incydent wyróżnił grę Baszczyńskiego w debiucie. Wypadł bardzo przyzwoicie. Pewny w defensywie i efektowny w ataku. Pokazał kilka bardzo ładnych zagrań. Ogólnie mówiąc - oby tak dalej!

Schodzącej na przerwę trójce sędziowskiej towarzyszył ogłuszający gwizd. Już na początku meczu padł w polu karnym podcinany Frankowski, a sędzia główny podyktował rzut wolny na korszyść przyjezdnych. Te i kilka innych nietrafionych interwencji doprowadzały kibiców do wściekłości. W drugiej połowie nieznajomością przepisu "spalony" popisał się liniowy - pan Piotr Mikołajewski (zbieżność nazwisk przypadkowa?).

W przerwie za słabo spisującego się Kazimierza Moskala na murawie pojawił się Grzegorz Niciński. W roli defensywnego pomocnika spisał się bardzo dobrze. Popisał się udanym pościgiem, gdy odebrał piłkę znajdującemu się w sytacji sam na sam Jaromina.
Druga połowa meczu przyniosła oczekiwane bramki i już nikt nie mógł narzekać na debiut trenerski (który to już w karierze?) Oresta Lenczyka. Kamil Kosowski dostał piłkę na lewym skrzydle, wydawało się, że za daleko wystawił piłkę, lecz dogodnił ją i ładnie podał na 13 metr pola karnego. Tam piłkę przepuścił Frankowski, a Ryszard Czerwiec strzałem w długi róg nie dał szans Klyttcie (asysta: KOSOWSKI).

Nie upłynął kwadrans, gdy było już 3:0. Piłkę z autu wrzucił Baszczyński, głową przedłużył ją Niciński, a Marek Zając strzałem z woleja pewnie umieścił piłkę w siatce (asysta: NICIŃSKI).
Kilka minut później bardzo dobrą zmianę dał Łukasz Sosin - kolejny debiutant w barwach Wisły. Zmienił niewidocznego Frankowskiego i już po kilku minutach tak podał do Żurawskiego, że ten po potężnym strzale w okienko ustalił wynik spotkania (asysta: SOSIN).

Efektowne, wysokie zwycięstwo dało Wiśle pierwsze miejsce w tabeli, które - wszyscy mamy taką nadzieje - utrzyma już do końca sezonu.

[Mateusz Miga]

DRUGIM OKIEM


Pierwsze koty za płoty. Wisła pokonała Ruch Radzionków 4:0 i po dzisiejszym meczu będzie najprawdopodobniej pierwszym liderem ekstraklasy piłkarskiej w tym sezonie. Trudno bowiem zakładać, że jutro Katowice lub Pogoń strzelą więcej niż 4 bramki. Oby więc "Biała Gwiazda" utrzymała to miejsce już do samego końca rozgrywek...
Wynik 4:0 na papierze wygląda znakomicie. Przyznać niestety należy, że to właśnie owe 4 gole były jedyną atrakcją, jaka warta była obejrzenia w sobotnie popołudnie na stadionie przy ul. Reymonta. Wisła zagrała bowiem bardzo słabo, oddając właśnie 4 celne strzały na bramkę "Cidrów". Skuteczność doprawdy zdumiewająca! Dobrze w meczu spisywał się Artur Sarnat, który, o dziwo, bardzo pewnie (i chętnie) grał na przedpolu. Należy również pochwalić debiutujących w Wiśle: Marcina Baszczyńskiego i Łukasza Sosina. Ten pierwszy zagrał cały mecz, zanotował wiele udanych interwencji, przeprowadził kilka udanych rajdów, gorzej radził sobie z podaniami. Z kolei Sosin grał trochę ponad 20 minut, ale pokazał się z bardzo dobrej strony, m.in. asystując w ostatniej bramce meczu, strzelonej przez Macieja Żurawskiego.
Na tym koniec pochwał. W grze Wisły widać bowiem jeszcze bardzo wiele mankamentów. Zacznę od obrony: Radosław Kałużny, który w sparingach imponował spokojem na pozycji ostatniego stopera, zupełnie stracił ten spokój w meczu o konkretną stawkę. Owszem - grał poprawnie, ale zbyt często "tracił głowę" czego efektem jak najbardziej zasłużona żółta kartka. Ponadto defensywa Wisły popełniła trzy poważne błędy, które mogły (powinny...) zakończyć się utratą gola i które nie wydają pochlebnego świadectwa kierującemu obroną Kałużnemu.
Do zawodników z pomocy skieruję najwięcej zarzutów. Poprawnie (nawet nieźle) zagrał tylko Ryszard Czerwiec. Zupełnie niewidoczny był natomiast Kazimierz Moskal, zbyt wolny i mało sprawny - Tomasz Kulawik. Jeśli chodzi o nieporadność w grze, to samego siebie przechodził jednak Olgierd Moskalewicz, który tracił piłkę niemal przy każdym z nią zetknięciu. Owszem - starał się (jak zwykle), ale to zdecydowanie za mało. Krakowska pomoc nie potrafiła zapanować nad środkiem boiska, czego efektem była mała ilość celnych podań do napastników.
No właśnie - napastnicy. Tomek Frankowski zrobił to co do niego należało - strzelił bramkę. Poza tym był kompletnie niewidoczny. Niewiele więcej można powiedzieć o Macieju Żurawskim; ten piłkarz również wykorzystał swą jedyną dogodną pozycję do strzelenia gola. O Łukaszu Sosinie już pisałem.
Podsumowując: gra wiślaków nie upoważnia jeszcze do twierdzenia, że są oni głównymi faworytami do zdobycia mistrzostwa. Zdobyli oni jednak 3 punkty, strzelili 4 gole, a o stylu w jakim to zrobili, nikt nie będzie pamiętał za kilka tygodni.

[Rafał Oramus]

MINUTA PO MINUCIE



0' Rozpoczyna Ruch
7' Kosowski strzela z rzutu wolnego z 25 metrów - piłka po rykoszecie wychodzi na róg.
13' Janoszka z 10 metrów źle trafił w piłkę i Sarnat pewnie łapie.
16' Marek Zając główkuje tuż obok bramki.
18' Kałużny specjalnie przepuszcza dośrodkowanie, czym zaskakuje z trudem broniącego Sarnata.
21' 1:0 - Czerwiec strzela z 30 metrów, Klytta paruje piłkę, głową dobija Frankowski.
25' Czerwiec dośrodkowuje z rogu, Marek Zając głową strzela obok słupka.
30' Sarnat pewnie broni strzał Myszora.
34' Myszor trafia w spojenie słupka z poprzeczką, a dobitka Grzyba (głową) ląduje na słupku!
40' Żółta kartka dla Kałużnego za faul na Wrześniewskim.
45' Żółta kartka dla Baszczyńskiego za odepchnięcie rywala.
53' 2:0 - Kosowski dośrodkowuje po ziemi, piłkę między nogami przepuszcza Frankowski, w długi róg strzela Czerwiec.
59' Sarnat paruje strzał Sierki
66' 3:0 - Niciński przedłuża głową podanie Baszczyńskiego, a Marek Zając dopełnia formalności.
76' 4:0 - Sarnat daleko wybija piłkę, przejmuje ją Sosin i ładnie wypuszcza Żurawskiego. Ten po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów ładuje piłkę wprost w okienko.
78' Wspaniały pościg Nicińskiego za Jaromina, który był w sytuacji sam na sam.
80' Baszczyński ręką (?) wybija piłkę z pola karnego!.
85' Pater strzela - za słabo.

Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com