2000.08.13 Górnik Zabrze - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

2000.08.13, I Liga, 4. kolejka, Zabrze, Stadion Górnika, 17:00
Górnik Zabrze 1:2 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 4.620
sędzia: Zbigniew Marczyk z Piły
Bramki


Adam Kompała 64’
0:1
0:2
1:2
19' Radosław Kałużny
21' Radosław Kałużny

Górnik Zabrze
Andrzej Bledzewski
Rafał Kocyba
Grzegorz Lekki
Jacek Wiśniewski
Michał Probierz
Adam Kompała
Tomasz Prasnal
Grzegorz Bonk
Dalibor Možanić grafika: Zmiana.PNG (52’ Marek Szemoński)
Shingi Kawondera
Piotr Gierczak grafika: Zmiana.PNG (84’ Daniel Gacek)

trener: Mieczysław Broniszewski
Wisła Kraków
Artur Sarnat Grafika:Zk.jpg
Arkadiusz Głowacki
Kazimierz Moskal
Grzegorz Niciński
Marcin Baszczyński Grafika:Zk.jpg
Grzegorz Pater grafika: Zmiana.PNG (79’ Marek Zając)
Radosław Kałużny
Olgierd Moskalewicz
Kamil Kosowski Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (63’ Tomasz Kulawik)
Łukasz Sosin
Kelechi Iheanacho grafika: Zmiana.PNG (65’ Maciej Żurawski)

trener: Orest Lenczyk

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje meczowe

KNOCK-DOWN KAŁUŻNEGO

Do tego, że trener Orest Lenczyk lubi zaskakiwać mogliśmy się wszyscy przyzwyczaić przez ostatnie 2 miesiące. Jednak składu jaki wystawił na mecz z Górnikiem nie spodziewał się nikt. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" na ławce rezerwowych posadził wszystkich dotychczasowych strzelców bramek dla Wisły: Tomasza Frankowskiego, Macieja Żurawskiego, Marka Zająca, Ryszarda Czerwca, a ponadto kapitana Wisły - Tomasza Kulawika. Pod ich nieobecność swoje ofensywne zdolności był zmuszony pokazać Radosław Kałużny; w ciągu trzech minut zdobył dwa gole dające spokojne prowadzenie wiślakom.

Ale jeszcze o składzie Wisły w meczu z Górnikiem. Grą kierował Olgierd Moskalewicz, na skrzydłach wspomagali go Kosowski i Pater. Kałużny z Nicińskim byli ustawieni bardziej defensywnie. W ataku po raz pierwszy w podstawowym składzie pojawili się Łukasz Sosin i Iheanacho Kelechi. Trener Lenczyk, zdając sobie sprawę ze zmęczenia podstawowych graczy po spotkaniu z Żeljeznicarem, postawił na rezerwowych, licząc na ich ambicję w walce o częstsze zagoszczenie w podstawowej jedenastce.

Początek meczu był dość wyrównany, choć to wiślacy byli stroną przeważającą.. Już w 6. minucie groźnie było pod bramką gości, kiedy to Niciński niecelnie strzelał głową. Kilka minut później niebezpiecznie było pod bramką Wisły, bowiem Wiśniewski z kilku metrów trafił piłką w słupek bramki Sarnata. W 15 minucie sygnał ostrzegawczy dla Górnika wysłał Radek Kałużny, który strzelał z rzutu wolnego, piłka przedostała się przez mur, trafiła do Łukasza Sosina, ten zaś strzelił wprost w Bledzewskiego. To ostrzeżenie zabrzanie jednak zlekceważyli. Już w 21 minucie meczu okrutnie się to na nich zemściło: na pole karne ładnie dośrodkowywał Moskalewicz, a wbiegający z lewej strony Kałużny posłał piłkę mocnym strzałem pod poprzeczkę bramki Bledzewskiego (asysta: MOSKALEWICZ).

Jakoż popisy Kałużnego na tym się nie skończyły, bowiem już trzy minuty później krakowianie - Moskalewicz, Pater i Sosin - przeprowadzili piękną akcję: ten ostatni podał idealnie do wychodzącego na pozycję Kałużnego, Radek zaś zachował się jak rasowy napastnik silnym strzałem pokonując po raz drugi bramkarza gości (asysta: SOSIN).

Po takim knock-downie, jaki zaserwował Kałużny swoim przeciwnikom ci drudzy przez następne 15 minut nie mogli się dojść do siebie. Mecz stał się więc nudniejszy, za to znacznie "ciekawiej" zrobiło się na trybunach: po zapaleniu racy przez jednego z kibiców Wisły do sektora wpadła policja ze strzelbami na kule gumowe i z armatkami wodnymi. Po chwili rozruba przeniosła się również na sektor zajmowany przez gospodarzy, którzy sprowokowali bójki z policją... Wydarzenia na trybunach groziły przerwaniem meczu, na szczęście do niczego takiego nie doszło.

Ostatni kwadrans meczu to wyraźna przewaga gospodarzy, który jednak oddali w tej części gry tylko jeden celny strzał na bramkę Sarnata (Bonk w 32 minucie z rzutu wolnego). Pozostałe uderzenia Gierczaka i Wiśniewskiego (obaj głową) mijają wiślacką bramkę.

Cała druga połowa meczu przebiegała już pod dyktando gospodarzy. Wiślacy wyraźnie opadli z sił, starając się za wszelką cenę utrzymać rezultat. Okazję na podwyższenie prowadzenia miał jeszcze w 54 minucie Kelechi, wtedy to piłkę do niego głową zgrał Sosin, a nadbiegający nigeryjczyk wyprzedził obrońców i posłał piłkę tuż obok długiego rogu bramki zabrzan. Na tym popisy krakowian praktycznie skończyły się. Z kolei gospodarze po uzyskaniu momentami przygniatającej przewagi zdobyli w 65 minucie bramkę kontaktową. Szczęśliwym zdobywcą gola okazał się nie kto inny jak Adam Kompała, który bezbłędnie wykorzystał podanie od Szemońskiego.

Do końca meczu, mimo przewagi, zabrzanie bramki już nie zdobyli. W 80 minucie Orest Lenczyk wprowadził Marka Zająca, który wprowadził sporo spokoju w grze krakowian. Wcześniej weszli też doświadczeni Kulawik i Żurawski. Wisła wygrała więc trudny mecz wyjazdowy, co dało jej ponownie przodownictwo w tabeli, spychając Legię na 3 miejce. Na drugą pozycję awansowała Pogoń, z którą to Wisła zmierzy się w meczu na szczycie już za tydzień w Krakowie.

[Rafał Oramus]


DRUGIM OKIEM

Niezwykle odważnie zagrał w niedzielne popołudnie Orest Lenczyk. Gdyby Wisła nie zdołała wywieźć z Zabrza trzech punktów na jego osobę spadły by głos krytyki kierowane z każdej strony.
Stało się inaczej i teraz można tylko czekać na efekty takiego postępowania. Oto, bowiem okazało się, że Wisła bez swych czołowych postaci potrafi wygrać trudne ligowe spotkanie. Potencjalni rezerwowi okazali się nie słabsi od czołowych zawodników drużyny.
Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że nawet ci najlepsi grają jedynie ciut lepiej od ligowej przeciętności. Wiemy przecież, że podania Czerwca potrafią być dokładniejsze, zwody Żurawskiego potrafią wkręcać rywali w ziemię, a Frankowski potrafi zdobywać bramki z każdego miejsca pola karnego.
Jednak tak nie grają w tym sezonie. Owszem, grają skutecznie, lecz brak w ich poczynaniach polotu i boiskowej fantazji. Czy mecz z Górnikiem wpłynie na ich postawę w przyszłości?
A może, był to tylko kolejny etap Lenczyka w realizacji totalnej rotacji składu?

Niezwykle solidnie prezentuje się za to obrona Głowacki - Moskal - Baszczyński wspierana przez pracowitych: Nicińskiego i Kałużnego. Już w Sarajewie takie ustawiene dało bardzo dobre efekty, podobnie było w Zabrzu. 33-letni Moskal, mając po bokach młodych, aczkolwiek już doświadczonych kryjących, dobrze kieruje ustawieniem obrony. Dobrze to rokuje na najbliższe dwa - trzy mecze nim do pełnej sprawności wróci Bogdan Zając.
W tej formacji martwi jedynie powiększająca się kolekcja żółtych kartek Marcina Baszczyńskiego. Po czterech kolejkach ma ich już trzy - najwyższy czas coś z tym zrobić, panie Lenczyk!

[Mateusz Miga]

Źródło: wislakrakow.com


Galeria kibicowska: