2000.10.26 Wisła Kraków - FC Porto 0:0

Z Historia Wisły

2000.10.26, II runda Pucharu UEFA, Kraków, Stadion Wisły, 14:45, czwartek
Wisła Kraków 0:0 FC Porto
widzów: 10.000
sędzia: Dani Koren (Izrael)
Bramki
Wisła Kraków
4-4-2
Artur Sarnat
Arkadiusz Głowacki
Kazimierz Moskal
Bogdan Zając
Marcin Baszczyński
Tomasz Kulawik grafika: Zmiana.PNG (46' Tomasz Frankowski)
Grzegorz Niciński
Radosław Kałużny
Marek Zając grafika: Zmiana.PNG (89' Maciej Żurawski)
Kamil Kosowski grafika: Zmiana.PNG (82’ Łukasz Sosin)
Olgierd Moskalewicz

trener: Orest Lenczyk
FC Porto
4-4-2
Sergei Ovchinnikov Grafika:Zk.jpg
Secretário
Aloísio
Esquerdinha
Jorge Costa
Cândido Costa Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (63' Capucho)
Carlos Paredes
Deco
Chaínho
Ljubinko Drulović grafika: Zmiana.PNG (90' Domingos)
Pena grafika: Zmiana.PNG (89' Romeu)

trener: Fernando Santos

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wstęp do meczu WISŁA - FC PORTO

Czas: 26 października (czwartek), godz. 14:45
Transmisja: WIZJA SPORT (początek transmisji - 14:00)
Prognoza pogody: temperatura - ok. 14 stopni, lekkie zachmurzenie, nie powinno padać
Przewidywane składy:

Wisła:
Sarnat
Baszczyński, B. Zając, Moskal, Głowacki
M.Zając, Kałużny, Niciński, Kosowski
Frankowski, Moskalewicz


FC Porto:
Pena
Drulovic, Capucho
Chaínho, Paredes, Deco
Esquerdinha, Aloisio, Jorge Costa, Secretario
Owczinnikow


W Wiśle nie zagrają: Jop (nieznana forma), Sunday (?), Żurawski? (niedoleczona kontuzja)
W Porto nie zagrają: Vitor Baia (nie zgłoszony do rozgrywek)

Ostatnie doniesienia - 7 godzin przed meczem:
(26.10.00, godz. 8.00)
Jeszcze tylko kilka godzin pozostało do pierwszego gwizdka w meczu Wisła - Porto. Emocje rosną z każdą minutą, aby swe apogeum osiągnąć po godzinie 14.45.
W dzisiejszym "Tempie" podano składy obu drużyn: nie ma zmian jeśli chodzi o zestawienie Wisły, natomiast w Porto nastąpiła zmiana - zamiast Capucho może zagrać Candido. Nadal nie wiadomo, czy w szerokiej kadrze Wisły na ten mecz pojawi się Maciej Żurawski, o którego przydatności do gry ma zadecydować dziś lekarz.
Nastroje w obu drużynach są optymistyczne, trenerzy, zarówno Fernando Santos (na korytarzu budynku klubowego), jak i Orest Lenczyk (na konferencji prasowej) zapowiadają walkę o zwycięstwo. Trener Lenczyk chciałby wygrać bez utraty bramki, co stworzyłoby dużą szansę na osągnięcie sukcesu w dwumeczu.
Piłkarze Wisły zapewne bardzo liczą na Wasz doping. Mówil o tym jeszcze we wtorek jeden z Waszych ulubieńców - Kamil Kosowski: "Bardzo liczę na naszych kibiców. Jestem przekonany, że pod względem dopingu będzie to najlepszy mecz, w jakim grałem". I oby tak właśnie było. Ja z kolei mam nadzieję, że do wspólnego dopingu włączą się także fani z sektorów A i B.
Jeszcze tylko dwie informacje. Dzisiejsza prognoza pogody mówi, że nie powinno padać nad stadionem Wisły, będzie też dość ciepło, jak na tę porę roku (ok. 14 stopni). Organizatorzy meczu informują, że na stadion przy ul. Reymonta można wchodzić na 2,5 godziny przed rozpoczęciem spotkania (czyli od 12.15).
Wisełko, wygraj mecz!
Właśnie tak zapewne w czwartkowe popołudnie śpiewać będą fani "Białej Gwiazdy". Okazja ku temu niespotykana, rzadko bowiem przychodzi gościć w prastarym Grodzie Kraka tak wspaniałe jedenastki, jak drużyna FC Porto. Aktualny wicemistrz Portugalii, 18-krotny mistrz tego kraju, 14-krotny zdobywca Pucharu Portugalii, zdobywca Pucharu Europy z 1987 roku - to wizytówka świadcząca o olbrzymiej tradycji klubu z Das Antas.
Czwartkowe spotkanie z FC Porto, to bez wątpienia wydarzenie roku w Krakowie. Na ten mecz przybędzie z całą pewnością komplet widzów. Zobaczenie na żywo kilku zawodników, którzy występowali w zakończonych niedawno zawodach EURO2000 jest nie lada gratką dla miłośników wielkiej piłki.
Spotkanie najlepszych
W czwartek spotka się wicemistrz Polski z wicemistrzem Portugalii. Obecnie obie drużyny zdecydowanie liderują w swoich krajach. W Portugalii oklaskiwani są Pena, Drulovic i Capucho, u nas gwiazdami są Frankowski, Kałużny i Moskalewicz. Niestety, porównanie ligi polskiej i portugalskiej znów wychodzi na korzyść naszych rywali. Trójka Sporting, Porto i Benfika to kluby od lat uznane w świecie, co roku godnie reprezentuające swój kraj na arenie międzynarodowej. W tym roku dwie drużyny portugalskie miały możliwość grania w Lidze Mistrzów (ostatecznie gra tylko Sporting Lizbona, bo Porto przegrało z Anderlechtem w eliminacjach). I jeszcze jeden fakt: reprezentacja Potugalii grała (z niezłym skutkiem) w EURO 2000, które polscy piłkarze oglądali razem ze swymi kibicami - przed szklanym ekranem.
Pieniądze
Pieniądze to na pewno bardzo ważny czynnik, jeśli chodzi o ustalenie faworyta meczu. Gdyby na chłodno przekalkulować czynniki ekonomiczne okazałoby się, że Wisła nie ma praktycznie większych szans, nawet na odniesienie remisu w spotkaniu w Krakowie. O przepaści finansowej dzielącej nawet najlepsze polskie kluby od średniaków zachodnioeuropejskich wszyscy wiedzą. Przytoczę tylko jeden fakt: w ubiegłym sezonie do FC Porto przyszedł napastnik Pena, za 5 mln dolarów. W Porto uznano tę kwotę za niewielką, ciesząc się później, że Pena okazał się tak bramkostrzelnym piłkarzem. Za 5 mln dolarów można spokojnie kupić kilku przyzwoitych polskich piłkarzy, którzy pozwolą drużynie na walczenie o pierwsze miejsce w naszej lidze.
Czy możemy wygrać?
To oczywiste, że faworytem dwumeczu, jak również czwartkowej konfrontacji są zawodnicy Porto. Obyci w światowym futbolu, potrafiący więcej i więcej zarabiający. Oczywiste jest też, że niespodzianki zdarzały się nie raz i zdarzać się będą. A czy taka niespodzianka ma szanse wydarzyć się 26 października?
Tak! Wisła kilka razy w ostatnim czasie udowodniła, że potrafi walczyć jak równy z równym z drużynami mocnymi. O meczu z Saragossą napisano już tyle, że nie będę powtarzał po innych. Przed dwoma laty naszym przeciwnikiem była drużyna AC Parma - zespół jeszcze silnieszy od obecnego Porto, z którym Wisła walczyła w Krakowie bardzo skutecznie, osiągając ostatecznie remis.
Nie oczekujmy od piłkarzy Wisły zbyt wiele. Do odniesienia zwycięstwa nad Porto potrzebne są nie tylko umiejętności, ale też dyspozycja dnia i szczęście. Jest też potrzebna jedna rzecz: wiślacy muszą "gryźć trawę" przez 90 minut pojedynku, bez względu na to jaki będzie wynik potyczki. Jednak o to, że "Biała Gwiazda" walczyć będzie jestem w 100% przekonany. Dlatego warto ten mecz zobaczyć i liczyć na wygraną naszych.

[Rafał Oramus]

Czy Wisłę stać na zwycięstwo w meczu z FC Porto?


Wydaje mi się, że tak - opieram moje przypuszczenia na meczu z Parmą, w którym dwa lata temu Wisła wywalczyła remis 1:1. Wydaje się, że Parma była mimo wszystko mocniejszą drużyną od Porto. Graczy formatu Thurama, Baggio, Verona, Fusera, czy Chiesy trudno szukać w drużynie Porto. Ci o największej reputacji, jak Drulović, Pizzi, czy Aloisio myślą już raczej o spokojnej emeryturze.
Wisła natomiast w porównaniu do jesieni '98 uległa znacznemu wzmocnieniu. Przypomne skład z pierwszego meczu przeciwko Parmie: Sarnat - M.Zając, B.Zając, Węgrzyn - Pater, Bukalski, Czerwiec, Kulawik, Kaliciak (89 Matyja) - Frankowski, Dubicki. Na dzień dzisiejszy w klubie nie ma już Węgrzyna, Bukalskiego, Kaliciaka, Matyji i Dubickiego, którzy musieli odejść bo stracili miejsca w podstawowej jedenastce. Marne szanse na grę z Porto ma Grzegorz Pater. W meczu rewanżowym na boisku pojawił się także Paweł Nowak, który teraz nie ma miejsca w trzecioligowej Proszowiance. W ich miejsce w Krakowie pojawili się gracze, tacy jak: Moskalewicz, Kosowski, Baszczyński, Głowacki (zagra także zdrowy Radosław Kałużny). Wszyscy oni wystąpią zapewne w pierwszej jedenastce. Są to gracze młodzi (oprócz Moskalewicza) i ambitni (tego już Olowi odmówić oczywiście nie można), na których zawsze można liczyć. Najważniejsze jednak jest to, że są oni przynajmniej o klasę lepsi od swoich poprzedników.
Jaki jest ostateczny wniosek? Jeśli Wisła w znacznie słabszym składzie potrafiła napsuć krwi gwiazdorom światowego formatu z najsilniejszej ligi świata, to teraz powinna poprowadzić równorzędną walkę z drużyną z Porto. Z drużyną, która została wyeliminowana z rozgrywek Ligi Mistrzów przez belgijski Anderlecht - to mówi samo za siebie!
A więc - "do boju!"

[Mateusz Miga]

Relacje meczowe

PUCHAR UEFA, DRUGA RUNDA, SEZON 2000/2001, 26 PAŹDZIERNIKA 2000, GODZ. 14:45
0 WISŁA Kraków - FC Porto 0


Sędzia: D. Koren (Izrael)
Widzów: 10000


1. Artur Sarnat
4. Marcin Baszczyński
7. Kazimierz Moskal
3. Bogdan Zając
6. Arkadiusz Głowacki
15. Marek Zając do 89
2. Radosław Kałużny
16. Grzegorz Niciński
11. Tomasz Kulawik do 46
5. Kamil Kosowski do 82
29. Olgierd Moskalewicz


21. Tomasz Frankowski od 46
20. Łukasz Sosin od 82
9. Maciej Żurawski od 89
Najlepszy zawodnik Wisły: Olgierd Moskalewicz
Trener: Orest Lenczyk

Porto: Owczinnikow - Secretario, Aloisio, Jorge Costa, Esquerdinha - Candido Costa (63 Capucho), Peredes, Deco, Chainho - Drulovic (90 Domingos), Pena (89 Romeu)

Ż.K. Owczinnikow, Candido Costa

POZOSTAŁ NIEDOSYT...


(26.10.00, godz. 18:50)
Nie udało się wiślakom pokonać wicemistrzów Portugalii na własnym stadionie. Zabrakło trochę umiejętności i szczęścia, piłkarzy "Białej Gwiazdy" można jednak pochwalić za zaangażowanie i ambicję! Po skończonym spotkaniu wiślacy podbiegli do sektora C i nieśmiało podziękowali za wspaniały doping. Nikt jednak tego dnia nie ma do nich pretensji, do strzelenia bramki brakło naprawdę niewiele.

Trener Lenczyk nie odważył się wprowadzić na boisko dwóch napastników. Od pierwszej minuty zagrał tylko Moskalewicz, zaś przewidywany Tomasz Frankowski wszedł dopiero w drugiej połowie. Szkoleniowiec Wisły jako główny cel postawił przed swoimi podopiecznymi wywalczenie przewagi w środkowej strefie boiska i w tym celu wprowadził aż pięciu pomocników: M. Zająca, Kałużnego, Nicińskiego, Kulawika i Kosowskiego.

Stara piłkarska prawda mówi, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. W lidze rywale pozwalają Wiśle na dość dużo, stąd pierwsze miejsce krakowskiej drużyny w tabeli ektraklasy. Zupełnie inaczej ma się sprawa w europejskich pucharach. O FC Porto napisaliśmy już bardzo wiele na łamach naszego serwisu, oczywiste więc było, że Portugalczycy postawią wiślakom wysoko poprzeczkę.

Że Porto jest drużyną groźną przekonał się Artur Sarnat już w pierwszych minutach spotkania, kiedy to z ponad 30 metrów bardzo mocno strzelał z lewej strony Esquerdinha. Bramkarz Wisły z trudem sparował jego uderzenie na róg. To jednak wiślacy posiadali inicjatywę. Wspomagani przez znakomicie dopingujących kibiców walczyli o każdą piłkę na całej szerokości boiska. Podobali się szczególnie Kosowski i Moskalewicz, zaciekle walczył też Tomasz Kulawik, spokojem i pewnością interwencji imponował Bogdan Zając. Z resztą cała defensywa Wisły grała bardzo poprawnie.

Pierwszą i jedyną sytuację stuprocentową wiślacy stworzyli w 24 minucie. Bogdan Zając posłał prostopadłą piłkę w pole karne, tam dopadł jej Moskalewicz, który zmylił obrońcę i z 5 metrów huknął z całej siły. Niestety futbolówka po jego strzale poszybowała nad poprzeczką bramki Owczinnikowa. Wielka szkoda, że ta znakomita sytuacja nie została wykorzystana.

Wiślacy atakowali, jednak Porto wyprowadzało od czasu do czasu groźne kontry. Jedna mogła zakończyć się bramką: z prawej strony dośrodkowywał Candido Costa, Sarnat wyszedł przed bramkę, jednak źle obliczył lot piłki i Brazylijczyk Pena mógł oddać strzał głową. Na nasze szczęście piłka szybowała na tyle wysoko, że nie zdołał on precyzyjnie strzelić.

Po zmianie stron na placu gry za Kulawika wszedł Tomek Frankowski. Był on jednak dość dobrze kryty przez obrońców Porto i rzadko dochodził do piłki. Obraz gry nadal się nie zmieniał. W 63 Wisła mogła objąć prowadzenie: po rzucie rożnym wykonywanym z lewej strony przez Kamila Kosowskiego do główki doszedł Marek Zając, jego niecelny strzał próbował jeszcze dobić Moskalewicz, ale piłka minęła słupek bramki Owczennikowa. Do kuriozalnej sytuacji doszło w 70 minucie. Owczennikow ociągał się z wybiciem piłki, szybko podbiegł do niego Moskalewicz i wślizgiem próbował zablokować piłkę, ta zaś odbiła się od jego nogi i przeleciała kilkanaście centymetrów od lewego słupka bramki Porto. Gol nie padł, jednak "Olo" za swe poświęcenie zebrał zasłużone brawa!

Wynik meczu nie zmienił się, mimo wprowadzenia na plac gry Łukasza Sosina i Macieja Żurawskiego (w samej końcówce zmienił on bardzo słabo grającego w 2 połowie Marka Zająca, który na domiar złego w 89 minucie odniósł kontuzję). Bezbramkowy remis nie jest być może szczytem marzeń dla kibiców i piłkarzy Wisły, ale "Biała Gwiazda" przed rewanżem w Porto nie stoi na straconej pozycji. Dziś jej zawodnicy po raz kolejny pokazali, że potrafią powalczyć z drużynami europejskiej klasy. Z przebiegu gry można żałować, że nie skończyło się dziś choćby na skromnym 1:0...


[Rafał Oramus]

DRUGIM OKIEM

Szkoda, wielka szkoda, że Wisła nie zdołała wbić renomowanym rywalom choćby jednej bramki. Wynik poszedł by w świat, przybyło by punktów w klasyfikacji UEFA, a nasi piłkarze wreszcie przestali by się obawiać każdej europejskiej konfrontacji. Wisła mogła objąć prowadzenie trzykrotnie i trzykrotnie najbliższy był niesamowity tego popołudnia Olgierd Moskalewicz. Olo z meczu na mecz wciąż potwierdza swe nieprzeciętne umiejętności, które niewątpliwie stawiają go w czołówce polskich napastników. Jeśli tylko poprawi skuteczność i zacznie wykorzystywać takie sytuacje, jak ta z 24 minuty, kiedy za bardzo się "przypalił"... Ambicją i walecznością zaimponował po raz kolejny, gdy zmuszając Owczinnikowa do błędu niemal nie zdobył wymarzonej bramki. Szybkością i techniką doprowadzał do rozpaczy doświadczonych portugalskich obrońców, którym potrafił przepuścić piłkę między nogami. Po takich akcjach trybuny wybuchały, skandując "Olo! Olo!".
Na drugim biegunie przede wszystkim Marek Zając - co skłania Lenczyka do wystawiania tego zawodnika na pozycji prawego pomocnika?! Kibiców doprowadził do furii, gdy zapatrzył się i nie zauważył, że leci do niego piłka. Coś takiego rzadko zdarza się na A-klasowych boiskach. Niestety, nie wiele lepszy był ulubieniec kibiców - Radosław Kałużny. Coś złego stało się z tym piłkarzem, od czasu pamiętnych meczów w reprezentacji. Pisanie o jego strzałach to marnowanie czasu. Przytrafiały mu się głupie straty i wiele (naprawdę wiele) niecelnych podań. Co prawda odwalił sporo dobrej roboty przy rozbijaniu ataków, lecz od Radka wszyscy wymagamy znacznie więcej. Przykro patrzeć na jego obecną dyspozycję.
Wszystkich przed meczem zadziwił brak w wyjściowej jedenastce Tomka Frankowskiego. Okazało się, że Lenczyk "za pomocą" Kulawika chciał zagęścić środek boiska, by przejąć kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Miał chyba także nadzieje, że wcześniej zaplanowane wejście Franka w przerwie nieco zdezorganizuje obronę przeciwnika. Nic takiego się jednak nie stało i trudno jednoznacznie oceniać trafność takiej decyzji.
Na koniec chciałbym pochwalić formację defensywną - panowie tak trzymać. Zupełnie niewidoczny był Drulović, a Pena niemal całkowicie odcięty od podań. W drużynie gości najlepiej prezentował się bodaj Brazylijczyk Deco (nr.10).

[Mateusz Miga]

KONFERENCJA PRASOWA

Fernadno Santos (trener Porto):
Mecz był trudny, pogoda nie dopisała, padał deszcz, zawodnicy mieli więc problemy z opanowaniem piłki. Nie spodziewaliśmy się takich kłopotów w naszych akcjach ofensywnych. Nie najlepsza była więc współpraca pomocników z napastnikami. Drużyna Wisły zaprezentowała inny niż zwykle wariant gry. Wymagało to od piłkarzy FC Porto większego zaangażowania. Zwykle w środku pola mamy pięciu zawodników. Tym razem musieliśmy angażować liczniejsze siły w obronie. Uważam, że wynik jest sprawiedliwy. Oba zespoły nie miały zbyt wielu okazji do zdobycia gola. Nie byliśmy sami na boisku, naprzeciwko nas stanął wymagający przeciwnik, dlatego rzadko atakowaliśmy, staraliśmy się jednak grać jak najlepiej i jestem zadowolony ze swoich zawodników. Oczekiwałem bardziej ofensywnej gry Wisły, ale może jej postawa wynikała z respektu dla FC Porto. Postaramy się w rewanżu wykorzystać atut własnego boiska. Przeanalizujemy mecz w Krakowie, wyciągniemy z tego wnioski i mam nadzieję, że uda mi się przygotować za dwa tygodnie skuteczną taktykę.
Orest Lenczyk:
Gdybym przed meczem miał wynik 0-0, to byłbym zadowolony, bo jest to rezultat najlepszy z remisowych. Natomiast po meczu mogę powiedzieć, że nie przegraliśmy i bardzo zależało mi na tym, żeby nie stracić bramki, licząc, że uda nam się coś strzelić w Porto. W tym spotkaniu Tomek Kulawik grał tak, że z bólem serca ściągnąłem go z boiska. A przyczyna była prosta, gdzieś tam dwa tygodnie temu sobie wykombinowałem, że Tomek Frankowski wejdzie w drugiej połowie i pokaże jak się w piłkę gra. Gola nie zdobyliśmy, z wielu powodów. Porto ma mimo wszystko naprawdę dobrych zawodników. W wielu sytuacjach bardzo proste zagrania piłki, nawet przyjęcia były na pograniczu walki i gry w piłkę nożną. Jestem przekonany, że właśnie ta walka przeszkadzała czasami w grze, ale nie dziwię się piłkarzom Wisły, ponieważ zdawali sobie sprawę z tego, że chyba nikogo z nich Porto nie chce ściągnąć do składu. Ma swoje problemy. Biorąc pod uwagę niebezpieczeństwo, jakie groziło nam ze strony Peny, obrońcy zasłużyli na gratulacje. Tym bardziej że kilka razy piłka dogrywana była tak, iż można było spodziewać się tylko bramki. Gol zdobyty przez Porto ze spalonego był tego przykładem, a w Porto takich sytuacji może być sporo. Dlatego tam musimy zagrać jeszcze lepiej w obronie. I liczyć na jedno decydujące uderzenie, a może coś więcej... Co najmniej kilku naszych zawodników, z Frankowskim na czele, potrafi lepiej grać, niż to widzieliśmy w tym meczu. Nie wypada wypowiadać się o pracy sędziego, ale chcę podkreślić, że na pewno nie wypaczył wyniku. Chciał zrobić wszystko, żeby gracze uniknęli kontuzji. Niestety, straciliśmy Marka Zająca - w pobieżnej na razie opinii - co najmniej na dziesięć dni, ponieważ doznał bardzo poważnego urazu nosa.
Może nie będzie mi się śnił wynik, ale sytuacja Olka Moskalewicza, bo jestem przekonany, że gdyby trafił, to druga połowa w naszym wykonaniu byłaby z pewnością bardziej desperacka w obronie, Porto by ruszyło do ataku. Nie ulega wątpliwości, że nasi rywale prezentują wyższe umiejętności i każdego z nich chętnie wziąłbym do swojego zespołu. Ale nie zapominajmy, że na dziesięć minut przed końcem to bramkarz Porto został ukarany żółtą kartką za grę na czas. Wszystko, co wcześniej powiedziałem będzie miało sens, jeśli w Porto zagramy doskonale w defensywie i wykorzystamy w ataku umiejętności Frankowskiego. (źródło: Dziennik Polski)

Źródło: wislakrakow.com