2000.11.04 Wisła Kraków - Amica Wronki 4:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:17, 17 paź 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Spis treści

Za: http://www.wislakrakow.pl


13 KOLEJKA EKSTRAKLASY, SEZON 2000/2001, 4 LISTOPADA 2000, GODZ. 13:00
4 WISŁA Kraków - AMICA Wronki
Frankowski 15'
Moskalewicz 17'
Frankowski 60'
Sosin 82'
0
Sędzia: M.Nowak (Katowice)
Widzów: 8000


1. Artur Sarnat 8

4. Marcin Baszczyński do 80 8
3. Bogdan Zając 7
6. Arkadiusz Głowacki 7
5. Kamil Kosowski do 62 6

9. Maciej Żurawski 8
2. Radosław Kałużny 7
16. Grzegorz Niciński 6
29. Olgierd Moskalewicz 8 1

20. Łukasz Sosin 7 1
21. Tomasz Frankowski 8 2


10. Ryszard Czerwiec od 62
18. Mariusz Jop od 80
Najlepszy zawodnik Wisły: Tomasz Frankowski
Trener: Orest Lenczyk

Amica: Stróżyński - Pęczak, Bajor, Dudka - Sokołowski, Biliński (35 Jackiewicz), Sobociński, Bieniuk, Zieńczuk (64 Dubiela) - Król, Kryszłowicz (68 Piskuła).

Trener: Stefan Majewski

Ż.K.: Dudka


[Drugim okiem]
[Konferencja]
[Minuta po minucie]

KONCERT ŻYCZEŃ




W dniu dzisiejszym mieliśmy na boisku dwóch zawodników, którym szczególnie zależało na strzeleniu bramki. "Olo" Moskalewicz obchodził imieniny, a Łukasz Sosin po raz 23 świętował urodziny. Obaj sami sprawili sobie wymarzone prezenty, co pozwoliło Wiśle na odniesienie efektownego zwycięstwa.
Dwie bramki dorzucił Tomek Frankowski, ale akurat w jego przypadku nie jest to jakieś wybitne wydarzenie.


W składzie zabrakło Kazimierza Moskala, który narzeka na ból kolana. Taka sama kontuzja dokucza Radosławowi Kałużnemu i zmusiła Marcina Baszczyńskiego do zejścia przed końcem spotkania (stracił pierwsze ligowe minuty w tym sezonie). Po meczu na konferencji prasowej Orest Lenczyk nazwał tą sytuację plagą i stwierdził, że nie spotkał się jeszcze z czymś podobnym. Wszyscy trzej powinni jednak być gotowi na rewanż przeciwko Porto.
W wyjściowej jedenastce aż roiło się za to od nominalnych napastników. Ostatecznie w ataku zagrała para Frankowski - Sosin. Moskalewicz z Żurawski natomiast byli odpowiedzialni za grę skrzydłami.

Wisła zaczęła z impetem i praktycznie cała pierwsza połowa toczyła się na połowie bezradnych piłkarzy z Wronek. Już w ósmej minucie o swym potężnym uderzeniu przypomniał Radosław Kałużny, lecz Stróżyński zdołał sparować piłkę na róg. Nie musiał interweniować za to 4 minuty później, gdy Radek posłał piłkę obok słupka.
Bardziej precyzyjny okazał się chwilę później Tomek Frankowski. Piłkę z rzutu wolnego posłał Maciej Żurawski, a Frankowski główką (!) skierował piłkę w krótki róg bramki gości (asysta: Żurawski). Wiślacy poszli za ciosem i dwie minuty później ponownie skarcili zagubionych obrońców Amiki. Ponownie z prawej strony podawał Żurawski, a Moskalewicz zupełnie nie pilnowany strzałem z pierwszej piłki nie dał szans Stróżyńskiemu (asysta: Żurawski).

To był prawdziwy nokaut - Amica padła na łopatki. Piłkarze z Wronek nie stworzyli żadnej dogodnej sytuacji - najbliższy tego był Bieniuk, lecz Sarnat pewnie wyłapał piłkę po jego strzale główką. Mało natomiast brakowało, by bramkę zdobył Frankowski, gdy źle przyjmował piłkę Stróżyński, lecz ostatecznie snajper Wisły piłki nie przejął.
Pierwsza połowa więc to totalna dominacja Wisły. Sytuacja miała się trochę zmienić w drugiej odsłonie, lecz i ona zakończyła się wynikiem 2:0.

Zaraz po przerwie świetną okazję zmarnował Radosław Kałużny. Otrzymał piłkę na 10 metrze, lecz strzał z woleja był bardzo niecelny (próbował poprawić Tomek Frankowski). Podobną sytuację zmarnowali współnie Sosin z Frankowskim i niespodziewanie inicjatywę na kilka minut przejeli goście. W 53 minucie świetnie uderzał Grzegorz Król, lecz Sarnat zdołał sparować piłkę na róg. Dwie minuty później efektownie z wolnego strzelał Jackiewicz, który zmienił Bilińskiego jeszcze w pierwszej połowie. Wydawało się, że Amica zdoła strzelić kontaktową bramkę. Tym czasem trzeciego gola wbili gospodarze. W pole karne wpadł Marcin Baszczyński, podał piłkę między nogami obrońcy, a Frankowski minął bramkarza i z ostrego kąta uzyskał swoją dziesiątą bramkę w lidze (asysta: Baszczyński).

Obie drużyny miały jeszcze po kilka dogodnych sytuacji. Groźnie strzelał Kałużny (Stróżyński z trudem sparował na róg), chwilę później bliski zdobycia bramki był Sokołowski, lecz piłka po rykoszecie wyszła na róg tuż obok słupka bramki Sarnata. Na 8 minut przed końcem do siatki trafił Łukasz Sosin, czym uczcił swoje 23 urodziny (szkoda, że nie wspomniał o tym spiker). Piłkę na pole karne wrzucił z prawej strony (przeszedł tam po wejściu powracającego po kontuzji Mariusza Jopa) Arkadiusz Głowacki, a Sosin ładnym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi Amiki (asysta: Głowacki).

Dobrą formę potwierdzili ci, na których najbardziej liczą kibice Wisełki. Frankowski po raz kolejny udowodnił, że pod względem skutecznoście nie ma sobie równych w całej lidze. Nieźle (choć na nie lubianej przez siebie pozycji) zagrał Olo Moskalewicz. Poprawiła się także gra Radosława Kałużnego, który jednak zaraz po przerwie powinien trafić do bramki.
Obrona udowodniła, że tworzy silną konstrukcję także bez Kazimierza Moskala.
Taki wynik musiał zadowolić najbardziej nawet wymagających. Świetna skuteczność dobrze rokuje przed rewanżem w Porto. Cytując Oresta Lenczyka - "daj Bóg jedną, a z tyłu nic"!

[Mateusz Miga]

DRUGIM OKIEM



Bardzo ofensywne ustawienie postanowił wypróbować dziś Orest Lenczyk przed konfrontacją z FC Porto. Tylko trzech obrońców, dwóch defensywnych pomocników, aż trzech pomocników ofensywnych i dwóch napastników. Warto też wspomnieć, że dwójka z pomocników (Żurawski i Moskalewicz) ma za sobą doświadczenia z gry w napadzie.
Ustawienie to przyniosło spodziewane rezultaty: Wisła strzeliła aż 4 bramki dość wysoko sytuowanemu w tabeli rywalowi. Do tego wiślacka obrona sprawiała się niemal bez zarzutu, rzadko dopuszczając rywala do sytuacji strzeleckich. Artur Sarnat po raz koleny nie przepuścił piłki do własnej siatki, mimo że atak z Wronek był do tej pory drugi co do skuteczności w naszej lidze.
Trzeba otwarcie przyznać, że piłkarze Amiki nie byli dziś bardzo trudnymi rywalami. Właściwie żaden z zawodników tej drużyny zaprezentował się dizś szczegółnie korzystnie. Za to o Wiśle mogę pisać w samych superlatywach, nie tylko dlatego, że całym sercem kibicuję tej drużynie. Wiślacy grając coraz dojrzalej i mądrzej taktycznie. Przez pierwszy kwadrans trwał prawdziwy napór na bramkę Amiki. Ataki prowadzone były nie tylko lewym skrzydłem (tradycyjnie wyróżniał się Kosowski), ale też i prawym. Tam operował Maciej Żurawski, który wreszcie zagrał na miarę swych możliwości, zanotował dwie asysty przy dwóch pierwszych bramkach, często starał się uciekać swoją stroną boiska, zaś jego dośrodkowania siały spustoszenie pod bramką Stróżyńskiego. Po strzeleniu dwóch afektownych bramek w 15 i 17 minucie krakowianie nieco się cofnęli, pamiętając o rewanżowym meczu z Porto, całkowicie jednak kontrolowali sytuację.
W drugiej części gry Wisła strzeliła kolejne bramki. Swoje trafienia zanotowali Frankowski i Sosin. Wiślacy nadal imponowali szybkością, wytrzymałością i ofiarnością, wyraźnie jednak brakowało dokładności w środku pola. Zauważył to na pewno trener Lenczyk, który wpuścił na plac gry Ryszarda Czerwca, ten jednak nie potrafił znacząco wpłynąć na obraz gry.
Teraz trochę o poszczególnych zawodnikach. Po raz kolejny chylę czoła przed całą wiślacką obroną. Młodzi, Głowacki i Baszczyński, kierowani przez "profesora" Bogdana Zająca stanowią formację niemal nie do przejścia. W środku jak zwykle walczyli Niciński oraz solenizant Moskalewicz. Radek Kałużny miewał w przeciągu spotkania zagrania różnej jakości, ma jednak swój udział przy czwartej bramce (oddał na skrzydło do wbiegającego Głoawackiego). O bardzo dobrej grze Żurawskiego pisałem, nieco mniej widoczny był Kosowski. Łukasz Sosin zaczął bardzo dobrze, przez cały mecz absorbował obrońców, później grał nieco gorzej, aż wreszcie... zrobił sobie prezent urodzinowy, strzelając bramkę. O Tomku Frankowskim nie będę już pisał - wszyscy wiedzą, że ten piłkarz jest klasą sam dla siebie, dowodzą tego z resztą dwie strzelone dziś bramki.
Po meczu wiślacy mogli świętować potrójnie: po pierwsze zwycięstwo nad Amicą, po drugie imieniny Olgierda Moskalewicza, po trzecie urodziny Łukasza Sosina. I pewnie świętowali: półtorej godziny po meczu widziałem kierownika drużyny, Marka Koniecznego, wychodzącego z jednego z hipermarketów z ładnie zapakowaną beczułką piwa(?).


[Rafał Oramus]

KONFERENCJA PRASOWA



Konferencję zdominowały najbliższe mecze obu drużyn w Pucharze UEFA.
Stefan Majewski (trener Amiki):
Wydaje się, że amica zawsze odjeżdżała z Krakowa w dobrych nastrojach, dziś jedziemy smutni. Zasłużona wygrana Wisły, myślę, że było to najsłabsze spotkanie Amiki w tym sezonie. Dwie szybko stracone bramki ustawiły mecz. Nie można porównywać tego meczu z meczem z Herthą. Mam jednak teraz dylemat na kogo postawić, gdyż wszyscy zawodnicy zagrali dziś poniżej swych umiejętności. Z Herthą będzie inny mecz. Życzę Wiśle wspaniałego meczu (przeciwko Porto - przyp. TWSD) i żeby wygrali jedną bramką. A jak im nie pójdzie - żeby osiągneli bramkowy remis.

Orest Lenczyk:
Chcieliśmy ten meczy wygrać. Strzelić jedną bramkę więcej. To co się otworzyło pod względem bramkowym wystarczyło, by grać spokojnie z wiarą, że coś się strzeli, ale z obawą o tyły. Jestem już myślami przy meczu z Porto. Co do skuteczności, to myśle, że cieszy ona kibiców, nie mnie. Jestem katolikiem więc mówie - daj Bóg jedną, a z tyłu nic. Łukasz Sosin mnie wyprzedził, bo szykowałem zmianę, ale strzelił bramkę. Główkował w tym meczu chyba z 5-6 razy, lecz dopiero wtedy trafił. Maciej Żurawski grał lepiej w Orlenie, ale Orlen grał słabiej. Grał przeciwko słabszym przeciwnikom, którzy byli zmieniani. Uraz Marcina Baszczyńskiego jest podobny jak Radka Kałużnego - uraz kolana. Jest to bolesne, ale na czwartek nie będzie problemu. Kazimierz Moskal ma to samo. Trzy kontuzje w tym samym miejscu - to jakaś plaga. Marek Zając fizycznie jest już zdolny do gry w czwartek. Jedzie z nami. Przymierzamy mu maseczkę typu Mihajlović, ale prawdopodobnie ktoś ją w czwartek ukradł (sic!). Zarówno Stefan (Majewski - przyp. TWSD) jak i ja mamy szansę w Pucharze UEFA. Stoimy na ziemi, gramy z bardzo mocnymi przeciwnikami. W Portugalii są 3-4 drużyny, a potem mizeria. Jest tam jednak wielu bardzo dobrych zawodników. Mecze Wisły i Amiki pokażą jaka jest siła polskiej piłki na tle lig portugalskiej i niemieckiej. Reprezentujemy w końcu nasz kraj.

[Mateusz Miga]

MINUTA PO MINUCIE



5' Po rogu Kosowskiego Głowacki strzela z woleja obok bramki.
8' Stróżyński na róg paruje uderzenie Kałużnego z około 30 metrów.
10' Mimo asysty Bieniuka i Pęczaka Frankowski wpada w pole karne, lecz strzela obok słupka.
12' Po podaniu Moskalewicza Kałużny strzela obok bramki.
14' Kontra Amiki - Sobociński strzela ponad poprzeczką.
15' 1:0 - Frankowski celnie główkuje po podaniu Żurawskiego.
17' 2:0 - Moskalewicz wykorzystuje błąd obrony i pewnie strzela z pierwszej piłki.
19' Strzał Kryszałowicza wprost w Sarnata.
23' Żurawski strzela dobre pare metrów nad poprzeczką.
25' Dwójkowa kontra Frankowskiego z Sosinem niemal nie skończyła się golem po główce tego drugiego.
30' Słaby i niecelny strzał Króla.
36' Niciński strzela z 25 metrów - za wysoko.
38' Stróżyński źle przyjmuje piłkę, którą prawie przejął Tomek Frankowski.
39' Bieniuk główkuje obok bramki Sarnata.
44' Ogromne zamieszanie pod bramką Amiki - bez konsekwencji.
47' Kałużny niecelnie strzela z kilku metrów - zmarnowana świetna okazja!
50' Po akcji Nicińskiego piłkę przepuszcza Sosin, lecz nie zornientował się w tym Frankowski.
53' Strzela Król - tuż obok słupka.
54' Spore zamieszanie na polu karnym Wisły.
56' Po szybkiej kontrze Wisły Stróżyński broni płaski strzał Moskalewicza.
60' 3:0 - Baszczyński podaje do Frankowskiego, ten wyciąga bramkarza i pewnie strzela do bramki.
64' Stróżyński piąstkuje na róg atomowy strzał Kałużnego.
65' Stróżyński łapie piłkę lecącą w okienko po strzale Sosina.
67' Piłka wychodzi na róg po silnym strzale Sokołowskiego (rykoszet).
79' Dubiela strzela tuż nad poprzeczką.
82' 4:0 - Ładna główka Sosina po dośrodkowaniu Głowackiego.
83' Kontra Amiki - Bogdan Zając blokuje uderzenie Sobocińskiego.
87' Frankowski w sytuacji sam na sam nie zdołał opanować piłki w polu karnym.
[Mateusz Miga]