2000.11.26 Wisła Kraków - Legia Warszawa 3:1

Z Historia Wisły

2000.11.26, 1/4 finału Pucharu Ligi - rewanż, Kraków, Stadion Wisły, 12:30
Wisła Kraków 3:1 (0:1) Legia Daewoo Warszawa
widzów: 7.000
sędzia: Ryszard Wójcik z Opola
Bramki

Kazimierz Moskal 53’
Tomasz Kulawik 58’
Tomasz Frankowski 72’
0:1
1:1
2:1
3:1
12' Giuliano



Wisła Kraków
Adam Piekutowski
Marcin Baszczyński
Bogdan Zając
Grafika:Zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Marek Zając
Kazimierz Moskal
Ryszard Czerwiec grafika: Zmiana.PNG (85’ Grzegorz Pater)
Grzegorz Niciński grafika: Zmiana.PNG (46’ Grafika:Zk.jpg Kamil Kosowski)
Tomasz Kulawik
Łukasz Sosin grafika: Zmiana.PNG (46’ Olgierd Moskalewicz)
Tomasz Frankowski

trener: Orest Lenczyk
Legia Daewoo Warszawa
Zbigniew Robakiewicz
Tomasz Jarzębowski
Jacek Zieliński II
Jacek Magiera grafika: Zmiana.PNG (76’ Łukasz Mierzejewski)
Maciej Murawski
Giuliano Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (84’ Rowland Eresaba)
Marek Citko grafika: Zmiana.PNG (67’ Radosław Wróblewski)
Adam Majewski
Bartosz Karwan
Marcin Mięciel
Cezary Kucharski Grafika:Zk.jpg

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Wstęp do meczu WISŁA - LEGIA


Czas: 26 listopada (niedziela), godz. 12:30
Transmisja: CANAL+ (początek transmisji - 12:15)
Ostatni mecz: 12.11.00 - Wisła 3:3 Legia
Rozgrywki: 1/4 finału Pucharu Ligi - rewanż, w pierwszym meczu padł remis 1:1.
Przewidywane składy:

Wisła:
Sarnat
Baszczyński, B. Zając, Moskal, Głowacki
Żurawski, Kałużny, Czerwiec, Kosowski (Moskalewicz)
Frankowski, Moskalewicz (Sosin)


Legia:
Kucharski, Mięciel
Wróblewski, Karwan, Majewski, Giuliano
Magiera, Murawski, Zieliński, Jarzębowski
Robakiewicz


W Wiśle nie zagrają: wszyscy zdrowi
W Legii nie zagrają: Citko?, Łapiński, Czereszewski, Piekarski, Siadaczka (kontuzje)

Ostatnie doniesienia:
(25.11.00, 14:50) Dla Radosława Kałużnego ta runda mogła by się już skończyć. Reprezentacyjny pomocnik jest przemęczony, do tego narzeka na drobne urazy. Wydaje się jednak, że zagra jutro, choćby na własne życzenie. Radek bardzo lubi grać przeciwko Legii i zrobi wszystko by wystąpić także jutro. Znając jego charakter - pojawi się w pierwszej jedenastce. Na wczorajszej konferencji prasowej Orest Lenczyk stwierdził - "Dla mnie to najważniejszy mecz półrocza. W rozmowach z zawodnikami wracaliśmy do obu mecżów z Legią. Zobaczymy co wynieśli z tej lekcji." Intryguje stwierdzenie, że jutrzejszy mecz ma aż takie znaczenie. Czy chodzi tylko o poprawienie humorów przed zimową przerwą?
O odpoczynku myśli już także Olgierd Moskalewicz, lecz później mówi - "Został jeszcze jeden mecz i zrobimy wszystko by wyeliminować Legię z Pucharu Ligi. Mieliśmy udaną rundę, z wyjątkiem meczu w Lubinie i będziemy chcieli zakończyć ją miłym akcentem. Legia jest ostatnio w bardzo dobrej formie, strzela dużo goli, gra ofensywnie. Czujemy respekt przed rywalem, ale się go nie boimy. W końcu gramy u siebie."
A co słychać w obozie przeciwnym? Pod znakiem zapytania stoi występ Marka Citki. Co prawda Smuda twierdzi, że szykuje Marka specjalnie na wsytęp z Wisłą, lecz tak samo wypowiadał się przed meczem ligowym, w którym jak wiadomo Marek nie zagrał.

O awans i lepsze humory kibiców
Po trzech ostatnich, nieudanych meczach entuzjazm kibiców Białej Gwiazdy nieco opadł. Najpierw na ziemię sprowadził nas mecz w Porto, później doszły nieudane potyczki w lidze z Zagłębiem i właśnie Legią. Z Legią Wisła grała w tym sezonie już dwukrotnie i dwukrotnie mecze kończyły się wynikiem remisowym. Wszyscy mamu jeszcze w pamięci świetny mecz ligowy dwa tygodnie temu, gdy w Krakowie padł remis 3:3. Już wtedy Legia zaskoczyła wszystkich dobrą i szybką grą. Legioniści byli wyraźnie szybsi od zmęczonych podróżą do Porto wiślaków.
W świetle niedzielnego meczu większe znaczenie ma pierwszy mecz 1/4 finału Pucharu Ligi. W Warszawie padł remis 1:1. Wisła prowadziła od piątej minuty, po bramce Olgierda Moskalewicza. Legioniści doprowadzili do wyrównania dopiero na 20 minut przed końcem spotkania za sprawą Cezarego Kucharskiego.
Mecz będzie można zobaczyć w stacji C+, lecz ja zapraszam wszystkich na stadion, by oglądnąć ostatni mecz Wisły w XX wieku!
Wisła: Szwankująca obrona, słaba postawa Sarnata, zmęczenie zawodników to główne problemy Oresta Lenczyka na dzień dzisiejszy. W Lubinie fatalnie zaprezentowała się formacja defensywna, na którą do tej pory trudno było narzekać. Mimo wszystko wydaje się, że na środku oborny ponownie zagrają Bogdan Zając i Kazimierz Moskal. Może się natomiast zmienić obsada bocznych pozycji. Dobry występ Łukasza Sosina w ostatnim meczu może procentować dla niego występem w pierwszej jedenastce. Wtedy Olgierd Moskalewicz zagra po lewej stronie, a Kamil Kosowski zostanie wycofany do obrony.
Niezależnie jednak od ustawienia wiślacy muszą przede wszystkim zagrać szybciej niż w meczu ligowym z Legią (3:3). To kolejne zadanie Oresta - musi w ciągu tego tygodnia przywrócić wiślakom świeżość i chęć do gry. Ważne, by namówił zawodników, by w tym ostatnim meczu rundy dali z siebie wszystko. Wtedy będą mogli z czystym sumieniem udać się na zimowe urlopy. Wiadomo przecież, że koniec wieńczy dzieło...
Legia: Piłkarze Legii od meczu z Wisłą nie spuszczają z tonu. W tym czasie pokonali Amicę 3:0, a w tą środę rozgromili w Pucharze Polski wrocławski Śląsk 6:2! W ostatnich trzech meczach strzelili więc aż 12 bramek, a stracili 5. W meczu we Wrocławiu przełamał się Kucharski, który ostatnio nie trafiał w sytuacjach dziecinnie łatwych. Kucharski strzelił Śląskowi dwie bramki (trafiali także: Giuliano z karnego, Zieliński, Mięciel i Karwan), lecz trzeba przyznać, że obrona gospodarzy, włączając bramkarza, pozwalała warszawianom na bardzo wiele. Mimo tego, gołym okiem widać, że Legia jest w formie i w Krakowie napewno nie położy się na murawie.
Troche słabiej spisuje się obrona. W meczu ze Śląskiem błędów nie ustrzegł się nawet Jacek Zieliński, po którego błędzie padła jedna z bramek. Wciąż nie może grać Rafał Siadaczka, a Paweł Wojtala nie może wrócić do optymalnej dyspozycji. Pod znakiem zapytania stoi także występ Marka Citki, który jeszcze nie pokazał się pod Wawelem od czasu przejścia do Legii.

[Mateusz Miga]

Relacje meczowe

1/4 FINAŁU PUCHARU LIGI, REWANŻ, SEZON 2000/2001, 26 LISTOPADA 2000, GODZ. 12:30
3 WISŁA Kraków - LEGIA Warszawa
Moskal 54' 11' Giuliano
Kulawik 58'
Frankowski 72'
1
Sędzia: R.Wójcik (Opole)
Widzów: ok. 8000
Pierwszy mecz: 1:1, awans: Wisła


12. Adam Piekutowski
4. Marcin Baszczyński
3. Bogdan Zając
7. Kazimierz Moskal 1
6. Arkadiusz Głowacki
15. Marek Zając
10. Ryszard Czerwiec do 85
16. Grzegorz Niciński do 46
11. Tomasz Kulawik 1
21. Tomasz Frankowski 1
20. Łukasz Sosin do 46
5. Kamil Kosowski od 46
29. Olgierd Moskalewicz od 46
8. Grzegorz Pater od 85
Najlepszy zawodnik Wisły: Kazimierz Moskal
Trener: Orest Lenczyk

Legia: Robakiewicz - Jarzębowski, Zieliński, Murawski, Magiera (77 Mierzejewski) - Giuliano (84 Eresaba), Majewski, Citko (67 Wróblewski), Karwan - Mięciel, Kucharski.
Trener: Franciszek Smuda

Ż.K. Giuliano, Kucharski

WESELSZA ZIMA

Wiek XX Wisła zakończyła zwycięstwem nad warszawską Legią i awansem do półfinału Pucharu Ligi, w którym zmierzy się z Amiką Wronki. Nie wszystko jednak wyglądało tak różowo po pierwszy 45 minutach, w których przeważającą stroną była Legia, co udowodniła zdobywając bramkę. W drugiej odsłonie wiślacy zaaplikowali jednak piłkarzom ze stolicy trzy bramki i nie zostawili im złudzeń.
Rundę jesienną kończymy więc w dobrych nastrojach.
Wisła przystąpiła do meczu bez Radosława Kałużnego, którego zabrakło nawet na ławce rezerwowych. W pierwszej jedenastce nie było także Olgierda Moskalewicza i Kamila Kosowskiego, co jak się miało później okazać miało spory wpływ na postawę krakowskiej jedenastki. Między słupkami stanął Adam Piekutowski i zaliczył całkiem udany występ, zwracając uwagę przede wszystkim dobrą grą na przedpolu.
Już pierwsza akcja Wisły mogła przynieść jej prowadzenie. Łukasz Sosin podał do Frankowskiego, który popędził z piłką w stronę Robakiewicza, lecz nie zdołał pokonać warszawskiego golkipera. Mimo szybkiej gry do kolejnej dogodnej sytuacji doszło dopiero dziesięć minut później, lecz tym razem zaatakowali Legioniści. Z prawego skrzydła dośrodkował po ziemi Citko, Bogdan Zając zdołał zablokować pierwszy strzał Giuliano, lecz ani on, ani Piekutowski nie mogli nic poradzić na dobitkę Brazylijczyka.
Wiślacy nie rzucili się jednak do odrabiania strat. Co gorsza, nie stworzyli sobie w pierwszej połowie żadnej kolejnej dogodnej sytuacji! Legioniści całkowicie opanowali środek boiska i podaniami zdobywali teren pod bramką Piekutowskiego. Jednak i oni nie stwarzali sobie stuprocentowych sytuacji. Na 2:0 mógł podwyższyć w 23 minucie szarżujący Giuliano, lecz wracający Kulawik zdołał wybić piłkę na róg. Akcje Wisły były bardzo często zatrzymywane sygnalizacją pozycji spalonej, w wielu wypadkach mocno kontrowersyjnych.
Tak więc pierwsza połowa nie była olśniewającym widowiskiem. Głównie przez słabo grających wiślaków, lecz po przerwie miało być zupełnie inaczej.

W przerwie do gry weszli Olgierd Moskalewicz i Kamil Kosowski. Obaj, co na konferencji prasowej podkreślił Franciszek Smuda, wniesli do gry dużo chęci i polotu. Pierwszy z nich 6 minut po przerwie strzelił przepiękną bramkę, lecz liniowy pomocnik pana Wójcika dostrzegł się problematycznego spalonego. Podobnie było kilka minut później, gdy na czystej pozycji ponownie znalazł się Olo Moskalewicz. Takich decyzji było jeszcze kilka i wydaje się, że trójka sędziowska nie uniknęła pomyłek. Drugi rezerwowy zaraz po przerwie także mógł wyrównać stan meczu. Strzelił z dystansu tak, że Robakiewicz wypiąstkował piłkę z wielkim trudem. Daremny był jednak jego wysiłek 5 minut później. Z własnej połowy odważnie wyszedł Kazimierz Moskal, przebiegł kilkadziesiąt metrów i przepięknym strzałem z 25 metrów w samo okienko doprowadził do wyrównania (bez asysty).
Remis 1:1 był wynikiem, który w rozliczeniu końcowym doprowadził by do dogrywki. Nie chcieli jej wiślacy, poszli więc za ciosem. Kolejne ofensywne wyjście Moskala zakończyło się golem. Tym razem pobiegł prawym skrzydłem, dośrodkował w pole karne, a tam Kulawik wślizgiem strzelił swoją pierwszą bramkę w sezonie (asysta: Moskal). Piłkarze Wisły wciąż grali szybko i doprowadzali do kolejnych sytuacji. Bardzo bliski uzyskania trzeciej bramki był Czerwiec, lecz Robakiewicz końcami palców wybił piłkę po jego strzale z woleja. Pan Ryszard nie popisał się za to kilka minut później, gdy w dogodnej sytuacji fatalnie przestrzelił.

Sprawa awansu rostrzygnęła się w 71 minucie meczu. Na liście strzelców nie było jak dotąd Tomka Frankowskiego i gdy otrzymał podanie od Moskalewicza pięknym strzałem z woleja dokonał korekty (asysta: Moskalewicz). Bliski udanej interwencji był w tej sytuacji bramkarz Legii, lecz zdołał tylko musnąć piłkę palcami. Wynik mógł jeszcze ulec zmianie na korzyść obu zespołów, lecz ani Kamil Kosowski, ani Bartosz Karwan nie zdołali skierować piłki do siatki.

2000 oficjalny mecz w 94-letniej historii Wisły był szybkim, żywym widowiskiem. Najważniejsze jest to, że Wisła zakończyła rundę ładnym zwycięstwem. Liczy się także awans do 1/2 finału Pucharu Ligi, w którym na Wisłę czeka wroniecka Amika (pierwszy mecz w Krakowie). Niestety, znów dali o sobie znać chuligani. Organizatorzy meczu wezwali Policję, która musiała także interweniować w sektorze kibiców gości, którzy chcieli rozebrać siatkę ograniczającą ich sektor. Sprawna akcja ograniczyła wybryki do minimum.

[Mateusz Miga]

DRUGIM OKIEM

Po kilku słabszych występach kibice "Białej Gwiazdy" wreszcie mieli powody, żeby krzyczeć z radości! Wisła pokonała odwiecznego rywala - Legię 3:1. Jednak w pierwszej połowie meczu niewielu było optymistów stawiających na takie rozstrzygnięcie rywalizacji z warszawianami.
Orest Lenczyk wystawił dość eksperymentalne ustawienie. W bramce pojawił się Adam Piekutowski; zastąpił on Artura Sarnata, który po ostatnich spotkaniach mógł czuć się fatalnie. Szczególnie po meczu z Zagłębiem, kiedy prawie każdy celny strzał na bramkę kończył się golem dla gospodarzy. Zestawienie obrony nie stanowiło zaskoczenia: Baszczyński, B. Zając, Moskal i Głowacki to stałe ostatnio zestawienie. Sporo niespodzianek obserwowaliśmy natomiast jeśli chodzi o pomoc, zagrali w niej: M. Zając, Niciński, Czerwiec i Kulawik. W ataku często pojawiająca się ostatnio para: Sosin - Frankowski. Jak można było przypuszczać nie było Kałużnego, nie grał też od pierwszej minuty Moskalewicz, Kosowski i Żurawski. Zestawienie było dość defensywne, bowiem na dobrą sprawę tylko Frankowski, Sosin, Czerwiec i może Kulawik to zawodnicy konstruujący akcje zaczepne. Założenie teoretycznie słuszne, bowiem Wiśle do awansu wystarczał bezbramkowy remis, a to legioniści mieli za zadanie strzelać gola.
Tak się niestety złożyło, że gościom udała się ta sztuka już przy pierwszej, nadarzającej się okazji. Wcześniej znakomitą szansę zmarnował Frankowski. Wszystkie przedmeczowe założenia można więc było odłożyć do szuflady... Niestety do końca pierwszej części gry wiślacy nie obudzili się ze snu jesienno-zimowego. To Legia była znacznie częściej przy piłce, warszawianie byli (o zgrozo!) szybsi, bardziej zdecydowani i skuteczniejsi w pojedynkach "jeden na jeden". Nieporadnie grał Kulawik, pozwalający na akcje Giuliano, Moskal często mijał się z piłką, niedokładnie podawał, Frankowski nie otrzymywał piłek, sam często też je tracił. O dziwo, w drugiej części gry to właśnie Ci piłkarze zdobyli trzy gole po przerwie. Fatalnie grał też M. Zając, co gorsza wiślacy konstruowali swe akcje głównie prawą stroną, nie wiem, czy na przełamanie Marka, czy po prostu nie widząc innej możliwości.
Po przerwie Orest Lenczyk przeprowadził dwie zmiany o decydującym znaczniu. Z boiska zeszli bezproduktywny Niciński i zbyt wolny i źle czujący się na grząskim boisku Sosin. Weszli zawodnicy, o których trener Smuda na pomeczowej konferencji powiedział, że "robili grę": Kosowski i Moskalewicz. Obaj walczyli zacięcie o każdą piłkę, a zwłaszcza Kosowski, który nie pojawiał się w pierwszym składzie od rewanżu z Porto. "Kosa" chyba ma coś do udowodnienia Lenczykowi, widać było, że odczuwa olbrzymi głód piłki. Moskalewicz natomiast w czasie tego tygodnia dobrze wypoczął, co pozwoliło mu na wykorzystanie 100% swoich możliwości. Już w pierwszych minutach zdobył dwie ładne bramki, których niestety nie był skłonny uznać sędzia Wójcik, sugerujący się decyzjami bardzo słąbo dysponowanych dzisiaj liniowych.
Ozdobą tego jubileuszowego 2000-ego oficjalnego meczu "Białej Gwiazdy" była cudowna bramka Kazimierza Moskala. Gol ten był za razem 50-tym trafieniem "Kazka" w barwach Wisły. Jeśli dodać do tego dwubramkowe zwycięstwo nad takim rywalem jak Legia, to trzeba przyznać, że wiek XX wiślacy zakończyli bardzo udanie!

[Rafał Oramus]

KONFERENCJA PRASOWA

Franciszek Smuda:
Na pewno po pierwszej połowie nikt z nas nie przypuszczał, że możemy ten mecz przegrać. Każdy myślał, że Wisła już się nie podniesie. Dwóch zawodników spowodowało, że Wisła się przełamała. Niedzielna bramka Moskala, strzał w okienko sprawił, że Wisła dostała skrzydeł, pierza. Konferencja jest za krótka, by podsumować całą rundę jesienną. Gramy jeszcze w lidze, w której mamy pewne szanse, oraz w Pucharze Polski. Myślę, że będzie dobrze.
Orest Lenczyk:
Gramy w następnej rundzie i to jest najważniejsze. Jest problem, bo nadchodzi zima i nie chcę, by jaskółka odleciała gdzieś przezimować. Dziś zależało nam, by pierwszą połowę jakoś zagrać, a w drugiej wykorzystać Olka (Moskalewicza - przyp. MM) i Kosowskiego. Jest już koniec rundy i obaj nie mają tyle sił, by dawać dużo pożytku przez cały mecz. Pierwsza połowa wyglądała tak, że można było się skompromitować. W szatni nie mówiłem zbyt wiele do zawodników. Powiedziałem im, że muszą zacząć grać piłką. Jesień to dla nas dobry okres, czemu nie bardzo dobry, wszyscy dobrze wiedzą... Mamy fundament do spokojnej pracy przed następną rundą. Oceniając grę Czerwca i Kulawika, muszę wyrazić się pozytywnie. Kulawik grał w drugiej połowie w środku boiska. Nigdy nie mówiłem, że Czerwiec nie potrafi grać w piłkę. Wręcz przeciwnie, uważam, że jest jednym z liderów polskich środkowych pomocników.

[Mateusz Miga]

MINUTA PO MINUCIE

2' Sosin podaje do Frankowskiego, lecz ten nie wykorzystuje 100-procentowej sytuacji.
11' 0:1 - Citko dośrodkowuje do Giuliano, który strzałem w długi róg pokonuje Piekutowskiego.
14' Szybka kontra Wisły - Robakiewicz ubiega Sosina.
17' Piekutowski pewnie łapie strzał Mięciela.
20' Zamieszanie pod bramką Wisły.
20' Wójcik gwizdkiem zatrzymuje kontrę Wisły (spalony?).
22' Strzał Moskala z pierwszej piłki - ponad.
23' Kulawik wślizgiem ubiega Giuliano.
27' Niciński główkuje obok bramki.
28' Kolejny wątpliwy spalony.
33' Piekutowski broni strzał Mięciela z woleja.
44' Po akcji z Mięcielem strzela Citko, lecz Piekutowski paruje na aut.
46' Robakiewicz z trudem wybija strzał Kosowskiego.
51' Moskalewicz strzela z woleja bramkę, lecz sędzia odgwizduje spalonego.
54' 1:1 - Odważne wyjście Moskala kończy się przepiękną bramką.
56' Marek Zając główkuje obok słupka po dośrodkowaniu Czerwca.
58' 2:1 - Kulawik ubiega obrońców Legii.
65' Kucharski wchodzi nakładką. Zdenerwowany Kosowski popycha gracza Legii, który teatralnie upada. Ostatecznie obaj otrzymują po żółtym kartoniku.
67' Piękny strzał Czerwca z obrotu z ogromnym trudem broni bramkarz Legii.
71' Frankowski dogrywa do Czerwca, lecz ten lewą nogą strzela bardzo niecelnie.
72' 3:1 - Moskalewicz dogrywa do Frankowskiego, który wolejem pokonuje Robakiewicza.
78' Rzut pośredni z pola karnego, z ostrego kąta mocno, lecz niecelnie strzela Kosowski.
88' Piekutowski wyjaśnia zamieszanie pod jego bramką.
89' Karwan bliski przelobowania Piekutowskiego strzałem głową.
[Mateusz Miga]

POMECZOWE WYPOWIEDZI

Zbigniew Robakiewicz:
- Nie rozpaczamy po porażce z Wisłą, bo Puchar Ligi nie daje nam praktycznie nic. Finanse nie są w tym wszystkim najważniejsze. Nie zgadzam się, że graliśmy gorzej niż dwa tygodnie temu - to były praktycznie dwa różne mecze. Obie drużyny zagrały inaczej.
Marek Citko:
- W pierwszej połowie graliśmy dobrze, kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. O przebiegu drugiej połowy zadecydował strzał Moskala, która dodał Wiśle skrzydeł. Nie ma rozpaczy, Puchar Ligi nie daje awansu do Pucharu UEFA. Nie mamy do siebie pretensji, najważniejsze jest mistrzostwo Polski.
Nie wytrzymałem kondycyjnie całego meczu, od 60-tej minuty łapały mnie skurcze mięśnia dwugłowego. Poczułem, że nie dam rady i poprosiłem o zmianę. Zamierzeniem trenera nie było, żebym zagrał połowę meczu.
Cezary Kucharski:
- W drugiej połowie myśleliśmy, że będzie łatwo, tak jak w pierwszej. Zdekoncentrowaliśmy się, oddaliśmy inicjatywę rywalowi, który to wykorzystała. Dodatkowo nastąpiły dwie dobre zmiany w Wiśle, nie potrafiliśmy poradzić sobie z Moskalewiczem i Kosowskim. To nie było zlekceważenie rywala, ale dekoncetracja. Można się pocieszać, że to był tylko Puchar Ligi, że stawka była mniejsza, ale każda porażka boli.
Jeśli chodzi o trenera Smudę, to o jego odejściu spekuluje prasa. Chcieliśmy wygrać, zależało nam na tym. Z trenerem Smudą dobrze nam się współpracuje. Ci, którzy krzyczą na niego w Krakowie, nie znają się na piłce, to szowiniści.
Szkoda, że mamy aż tylu graczy kontuzjowanych. Przez to kadra jest szczuplejsza, brakowało nam dzisiaj zawodników, mam nadzieję, że przez zimę się wykurują.
Adam Piekutowski nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Powiedział tylko:
- Cieszę się, że wygraliśmy i gramy dalej.

Kibice zapytali Kamila Kosowskiego, dlaczego nie grał od pierwszej minuty, czy była to taktyka trenera? Kamil odpowiedział: - To była głupota...
Tomasz Kulawik:
Rzadko na jesieni występowałem w pierwszym składzie. Chciałem się dobrze zaprezentować w tym ostatnim meczu. Do przerwy przegrywaliśmy, wiedzieliśmy że w drugiej połowie musimy zagrać inaczej, lepiej.
Przy bramce, wiedziałem, że "Franek" ściąga obrońców na pierwszy słupek, dlatego pobiegłem do środka, żeby zamknąć akcję i udało się.
Kazimierz Moskal długo nie potrafił zdecydować, która jego bramka była ładniejsza: w meczu z Saragossą, czy z Legią. W końcu odpowiedział: - Chyba dzisiejsza..

[Rafał Oramus]

Źródło: wislakrakow.com

Galeria kibicowska