2001.05.09 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 2:2

Z Historia Wisły

2001.05.09, I Liga, 25. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 2:2 (0:1) Śląsk Wrocław
widzów: 9.000
sędzia: Jacek Granat z Warszawy
Bramki

Mirosław Szymkowiak 67’
Mirosław Szymkowiak 69’

0:1
1:1
2:1
2:2
3' (sam.) Marek Zając


88' Sławomir Nazaruk
Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając
Grafika:Zk.jpg Bogdan Zając
Marcin Baszczyński
Grzegorz Pater
Radosław Kałużny grafika: Zmiana.PNG (58’ Mirosław Szymkowiak)
Kazimierz Moskal
Ryszard Czerwiec
Kamil Kosowski
Tomasz Frankowski grafika: Zmiana.PNG (58’ Paweł Brożek)
Olgierd Moskalewicz

trener: Adam Nawałka
Śląsk Wrocław
Grzegorz Szamotulski
Marcin Wasilewski Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (85’ Arkadiusz Aleksander)
Boban Aković
Piotr Jawny Grafika:Zk.jpg
Rafał Naskręt
Krzysztof Sadzawicki
Jacek Paszulewicz
Leszek Pisz
Michał Stolarz
Sławomir Nazaruk
Maciej Kowalczyk grafika: Zmiana.PNG (74’ Remigiusz Jezierski Grafika:Zk.jpg)

trener: Janusz Wójcik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

WSTĘP DO MECZU

23 kolejka ekstraklasy, 09.05.2001, godz. 17:00 Wisła - Śląsk


Transmisja: LIVE! na www.futbol.pl
Ostatni mecz: 15.10.00 - Śląsk 0:1 Wisła
Przewidywane składy:
Wisła:
Sarnat
M.Zając, B.Zając, Baszczyński
Pater, Kałużny, Moskal, Kosowski
Czerwiec
Moskalewicz, Frankowski
Śląsk:
Nazaruk, Aleksander
Lato, Kowalczyk, Pisz, Filipczak, Paszulewicz
Wasilewski, Janus, Sadzawicki
Szamotulski
W Wiśle nie zagrają: Szczęsny, Żurawski, Kulawik (kontuzje)
W Śląsku nie zagrają: Włodarczyk (pauzuje za żółtą kartkę)
Mecz przyjaźni
Tradycyjnie spotkanie Wisły ze Śląskiem określane jest jako mecz przyjaźni. Na jesieni, podczas meczu między tymi drużynami, na trybunach panowała wręcz piknikowa atmosfera, kibice obu drużyn siedzieli razem, śpiewając pieśni sławiące jeden i drugi klub. Podobnej atmosfery możemy oczekiwać jutro, na wiślackim stadionie.
Na boisku natomiast można się spodziewać twardej walki o punkty. Obie drużyny walczą o różne cele, co pokazuje z resztą ich pozycja w ligowej tabeli. O wyniku jutrzejszego spotkania nie powinien zadecydować zatem stopień zaangażowania w grę, a umiejętności obu drużyn. W takim wypadku nie trudno wskazać na potencjalnego zwycięzcę, którym powinna być Wisła. Jednak "dopóki piłka w grze..."
Wisła: Tylko 3 punkty...
...interesują w środę podopiecznych Adama Nawałki. W niedziele wiślacy pokonali dobrze dotychczas grający GKS Katowice 3-0. Był to najlepszy mecz w wykonaniu "Białej Gwiazdy" na wiosnę. Pokazali znakomitą grę, prezentując niezłą szybkość akcji i dokładność w konstruowaniu ataku pozycyjnego. Wreszcie bardzo dobrze zagrał Radek Kałużny, skończył się też brak szczęścia Tomka Frankowskiego. To wszystko spowodowało, że obejrzeliśmy w niedzielę taką Wisłę, jaką chcemy oglądać.
W bramce Wisły powinniśmy zobaczyć Macieja Szczęsnego. W niedzielę podczas jednej z intwerwencji rozciął skórę na skroni, jednak wrócił na stadion przed zakończeniem spotkania, nie ma też żadnych doniesień, wskazujących na spodziewaną niedyspozycję pana Macieja jutro.
Do szerokiego składu na mecz powróci Arek Głowacki. Nie należy się spodziewać występu tego młodego piłkarza jutro, jako że bardzo dobrze gra ostatnio Marek Zając i trudno spodziewać się, by trener Nawałka pozbył się go z pierwszej jedenastki. W obronie zagrają też Bogdan Zając oraz Marcin Baszczyński - najrówniej grający wiślak w przeciągu całego sezonu.
Skrzydłowi to Pater z Kosowskim, w środku na pewno zagra Kałużny oraz ktoś z dwójki Czerwiec - Moskal. Wisła gra mecz u siebie, należy więc założyć, że od pierwszej minuty pojawi się ofensywniejszy Czerwiec. Tuż za napastnikami powinniśmy zobaczyć Moskalewicza, zaś w ataku para: Żurawski - Frankowski. "Żuraw" chyba wyleczył już uraz, który nie pozwolił mu zagrać w niedzielę, a że jest w dobrej formie, zatem jest pewniakiem w składzie. Nie jest wykluczone, że w zestawieniu, które podałem, zmienieni pozycjami będą właśnie Żurawski z Moskalewiczem.
---------------------
Nie sprawdziły się nasze przypuszczenia, że Maciejowie: Żurawski i Szczęsny zagrają dziś ze Śląskiem. Obaj nie doleczyli swoich urazów: Żurawski z meczu ze Stomilem, Szczęsny w meczu z GieKSą. Trener Nawałka nie wystawi obu panów nawet na ławce rezerwowych.
W tej sytuacji za napastnikami: Moskalewiczem i Frankowskim zagra Czerwiec, zaś defensywnymi pomocnikami bedą Moskal i Kałużny. Drugim bramkarzem dziś będzie Wojciech Kaczmarek - piłkarz drużyny rezerw.
Widać więc, że trener Nawałka chce mieć do dyspozycji w pełni zdrowych, grających na pełnych obrotach piłkarzy. Dysponując wyrównanym składem, może sobie pozwolić na nie wystawianie takich asów jak Żurawski i Szczęsny.
Śląsk:
Po przegranej na własnym stadionie z ostatnim zespołem w tabeli - Orlenem Płock, sytuacja w Śląsku jest bardzo nerwowa. Poza stratą punktów wrocławianie stracili też najdroższego piłkarza - Pawła Włodarczyka, który w sobotę otrzymał żółtą kartkę i został odsunięty od jednego spotkania - właśnie z Wisłą. Po meczu z Orlenem na bardzo zniechęconego nieskutecznością swoich podopiecznych wyglądał szkoleniowiec Śląska - Janusz Wójcik.
Najbardziej znanymi piłkarzami Śląska są: Grzegorz Szamotulski (solidny golkiper, sprowadzony do Wrocławia z Grecji, w przeszłości związany zawodowo i emocjonalnie z Legią Warszawa), Jacek Paszulewicz (pomocnik lub obrońca, o znakomitych warunkach fizycznych, czasem zbyt twardy w walce), Leszek Pisz (malutki rozgrywający, groźny przy rzutach wolnych, podobnie jak Szamotulski z "legijno-grecką" przeszłością), Sławomir Nazaruk (niewysoki napastnik, przed sezonem strzelec wyborowy w drugiej lidze). Zwrócić też należy uwagę na Marcina Wasilewskiego, którym interesowali się działacze Wisły, jednak ze względu na dziwne zachowanie prezesów Hutnika Kraków (poprzedni klub Wasilewskiego), trafił on do Śląska.
Punkty wrocławianom są potrzebne, niczym woda rybom, jako że Śląsk jest już na granicy strefy spadkowej. Właściwie jedynym ich atutem jutro jest to, że odpoczywali po ostatniej kolejce jeden dzień dłużej od wiślaków. Nie powinno to odegrać szczególnego roli. Wrocław ma jedynie nadzieję na "cud nad Wisłą".
Część informacji dzięki redakcji serwisu: http://www.slask.wro.pl
Rafał Oramus

Relacje meczowe


25 kolejka ekstraklasy, 09.05.2001, godz. 17:00 Wisła
SZYMKOWIAK 67'
SZYMKOWIAK 69' 2-2 Slask
M. ZAJAC 4' (sam.)
NAZARUK 88'
Widzów: 10000
Sędziował: J. Granat (Warszawa)
Wstęp do meczu WISŁA
Sarnat 5
Baszczyński 5
B. Zając 5
M. Zając 5
Pater 5
Kałużny 5
(58 Szymkowiak) 7
Czerwiec 6
Moskal 5
Kosowski 5
Moskalewicz 5
Frankowski 4
(58 Brożek) 6

trener: A. Nawałka
NAJLEPSZY ZAWODNIK WISŁY:
SZYMKOWIAK
ŚLĄSK
Szamotulski
Sadzawicki
Akovic
Jawny
Paszulewicz
Naskręt
Wasilewski
(82 Aleksander)
Stolarz
Pisz
Nazaruk
Kowalczyk
(74 Jezierski )
trener:: J. Wójcik

Strzały na Reymonta


Wisła tylko zremisowała ze Śląskiem 2-2. Mecz był niezwykle emocjonujący, obie drużyny stworzyły niezliczoną ilość sytuacji podbramkowych. Spotkanie zakończylo się remisem, gdyż obie drużyny stać było na oddanie po 2 skuteczne strzały. Dla Wisły dwie bramki zdobył Mirek Szymkowiak. Strzały było również słychać na trybunach w pierwszej połowie, gdy policja próbowała zaprowadzić porządek.
Podczas spotkania doszło do wielu kontrowersji. Dotyczą one gry poszczególnych piłkarzy, postawy arbitrów, a także kibiców i policji. O tych wydarzeniach napiszę wkrótce, w relacji ograniczę się natomiast do skrótowego zapisu boiskowych wydarzeń.
Na trybunach stadionu przy Reymonta zasiadł komplet widzów. Już w 1 minucie meczu powinni być świadkami pierwszej bramki. Zła pułapka ofsajdowa wrocławian zakończyła się pozostawieniem na 5 metrze Tomka Frankowskiego, który otrzymał dokładne dośrodkowanie z prawej strony. Franek strzelił głową, ale uderzenie fenomenalnie obronił Szamotulski.
W 4 minucie było 1-0 dla ... Śląska. Na ewidentnym spalonym pozostał Nazaruk, nie zatrzymywany przez bocznego arbitra z Warszawy popędził na bramkę Sarnata, dograł do środka do Kowalczyka, któremu próbował przeszkadzać Marek Zając. Kowalczyk nieco przestraszył się obrońcy Wisły, źle kopnął piłkę, ta trafiła w twarz Zająca i wpadła do bramki... Euforia na ławce trenerskiej wrocławian.
Wiślacy przez prawie 10 minut nie mogli podnieść się po tym ciosie ze strony wrocławian i arbitra. Jednak w 12 minucie przeprowadzili akcję, która powinna zakończyć się golem. Moskal zobaczył znakomicie wybiegającego na pozycję M. Zająca i posłał do niego długie podanie. Zając zacentrował na pole karne, ale tam milimetrów zabrakło Frankowskiemu i Paterowi, by zamknąc tę akcję.
2 minuty później wrocławianie mogli podwyższyć wynik. Tym razem to obrona Wisły popełniła błąd i Nazaruk wyszedł "sam na sam" z Sarnatem, który obronił strzał. Nie minęło 120 sekund, a Paszulewicz z dość ostrego kąta nie trafił do opuszczonej przez Sarnata (błąd golkipera Wisły) bramki.
Od tego momentu na bramkę Śląska sunął atak za atakiem. Ograniczę się do wyliczanki:
17 minuta - Czerwiec strzela ponad bramką,
18 minuta - potężne uderzenie z 25 metrów Kamila Kosowskiego, które po rykoszecie minęło bramkę Śląska,
19 minuta - druga w tym meczu zła pułapka ofsajdowa, Frankowski otrzymuje piękną piłkę od Czerwca i strzela z woleja obok bezradnego Szamotulskiego oraz obok bramki...,
20 minuta - bardzo dobra akcja Patera, podanie do Moskalewicza, ten nie strzelał z pierwszej piłki, tylko uwikłał się w niepotrzebny pojedynek z obrońcą Śląska w polu bramkowym tej drużyny; akcję diabli wzięli...
21 minuta - znów Moskalewicz w znakomitej sytuacji, poteżnie strzela wprost w Szamotulskiego, do odbitej piłki dochodzi Frankowski, ale trafia w nogi powracającego obrońcy.
Było to 5 minut, w czasie których powinno paść 5 bramek. Nie padła żadna...
W 23 minucie szansę mięli goście: rzut rożny wykonywał Pisz, zagrał na krótki słupek, gdzie do piłki doszedł Paszulewicz. Strzelił mocno, ale Sarnatowi udało się instynktownie odbić piłkę.
Instynktowna interwencja uratowała wrocławian 3 minuty później, gdy znów potężnie strzelał Moskalewicz, a nadbiegający Pater nie opanował piłki.
W kolejnych minutach ludzie zgromadzeni na stadionie bardziej interesowali się tym, co dzieje się na trybunach, a nie na boisku. Natomiast w 33 minucie kolejną 100-tkę zmarnował Moskalewicz: otrzymał doskonałe podanie z lewej strony od Frankowskiego, jednak z 3 metrów nie potrafił trafić w piłkę głową. Tymczasem 2 minuty później z 20 metrów strzelał Stolarz, zaś w 40 minucie znów powinien trafić Moskalewicz po podaniu "Franka".
Gdy zegar wskazywał już 45 minutę wiślacy przeprowadzili fantastyczną akcję. Rozpoczął ją Kałużny długim podaniem na lewo do Kosowskiego, ten pociągnął kilka metrów i zagrał na pole karne, gdzie wbiegający Frankowski nie trafił w piłkę marnując kolejną świetną sytuację. Jeszcze tylko Pisz lekko strzelił w kierunku bramki Sarnata i sędzia zakończył pierwszą połowę.
A drugie 45 minut rozpoczęło się od solowej akcji Kosowskiego, który minął w środku boiska trzech rywali, wyłożył piłkę wbiegającemu z prawej strony Paterowi, który zamiast strzelać od razu, przyjmował piłkę, w konsekwencji czego jeden z nadbiegających obrońców zdołał odbić strzał "Grzeli".
5 minut później w znakomitej sytuacji ponownie znalazł się Pater po zagraniu Kałużnego, jednak sędzia dopatrzył się spalonego. Kolejne dwie akcje przeprowadził Śląsk, zakończyły się one strzałami Sadzawickiego (55 min) i Stolarza (56 min).
Trener Nawałka widząc nieporadność swoich graczy dokonał dwóch zmian. Za Frankowskiego i Kałużnego wprowadził Szymkowiaka i Brożka. Ten pierwszy wkrótce odwdzięczył się za okazane zaufanie. Zanim jednak "Szymek" zdobył bramki, swojego gola strzelił Pater, po podaniu Kosowskiego. "Grzela" strzelił do pustej bramki, ale arbiter pokazał pozycję spaloną.
W 67 minucie 25 metrów od bramki Szamotulskiego sfaulowany został Szymkowiak. Do piłki podszedł sam poszkodowany i fenomenalnym strzałem pokonał bramkarza gości. Po 120 sekundach było już 2-1 dla Wisły: Marek Zając wpadł w pole karne Śląska, wycofał piłkę do Szymkowiaka, który z pierwszej piłki strzelił nie do obrony. Piłka po rykoszecie odbiła się jeszcze od któregoś z piłkarzy.
Wiślacy nie rezygnowali ze zdobycia kolejnych bramek. Podobnie wrocłąwianie, którzy zauważyli, że Wisła za bardzo odsłoniła się i próbowali ten fakt wykorzystać. W 72 minucie Szamotulski uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Brożka. Chwilę później w sytuacji "sam na sam" znalazł się Kowalczyk, strzelając niecelnie w długi róg. W 75 minucie łatwe zadanie miał Sarnat po strzale Paszulewicza i wykonał je bezbłędnie.
W 79 minucie Czerwiec podał piłkę na pole karne, gdzie skakali Pater i Brożek. Ostatecznie strzelał ten pierwszy, piłka musnęła jeszcze poprzeczkę i wpadła do bramki. Gol słusznie nie został jednak uznany, gdyż "Grzela" był na spalonym. Co innego Brożek, decyzja Patera była więc błędna. Minutę później groźne uderzenie broni Sarnat. Ale wiślacy przeprowadzili kolejną akcję, "sam na sam" z Szamotulskim znalazł się Moskalewicz, poczekał aż bramkarz Śląska położy się na murawie, po czym strzelił wprost w jego ręce... W tej samej minucie "sam na sam" wychodził Brożek i znów warszawski liniowy pokazał spalony.
Za to spalonego nie widział minutę później po drugiej stronie inny liniowy, gdy "oko w oko" z Sarnatem stawał Nazaruk. Na szczęście dla Wisły Nazaruk strzelił niecelnie, jednak o błędnej decyzji liniowego przekonani byli niemal wszyscy.
W 87 minucie efektowna akcja Mirka Szymkowiaka, który przeszedł dwóch obrońców, w końcowej fazie zachował się bardzo inteligentnie nie podając na prawo do Patera (znów stał na spalony), ale poszedł do przodu, strzelił i znów jęk zawodu na trybunach. Piłka o centymetry minęła bramkę Śląska.
Wszystkie te sytuacje zemściły się po minucie. Do dośrodkowania z lewej strony doszedł Jezierski, zgrał piłkę głową do Nazaruka, a ten również głową bez problemów pokonał Sarnata.
Do końca meczu trwał szturm bramki Śląska. W 90 minucie Paweł Brożek trafił piłką w zewnętrzną część słupka bramki Śląska, zaś w doliczonym czasie gry przed szansą stanął Pater, po podaniu Moskalewicza z lewej strony - źle trafił w piłkę.
Jak wynika z opisu meczu - było to niezwykłe widowisko. Emocjonujących sytuacji nie brakowało, zaś szans do zdobycia gola było tyle, że możnaby nimi obdzielić kilka spotkań. Fatalnie zachowywali się natomiast obrońcy obu drużyn. Po spotkaniu wiele osób zastanawia się, czy aby te dzisiejsze niesamowite wydarzenia nie były wyreżyserowane... Ale o kontrowersjach już wkrótce...
Rafał Oramus

"Chodźcie do nas!"

"Ci, którzy zaatakowali policję, cofnęli się, ale nie zamierzali zrezygnować. Doszło do regularnej wymiany ciosów - jedni atakowali kamieniami i być może nożem (jeden z policjantów miał ranę ciętą), drudzy odpowiedzieli gumowymi kulami. W odwodzie stał jeszcze miotacz wody, ale nie został użyty. Kibice zostali zapędzeni na trybunę, ale tam nadal trwała walka. Na schowanych za tarczami policjantów leciały różne przedmioty, niektórzy atakowali wręcz. Policja odpowiedziała kolejnymi strzałami, niektórzy z najbliżej stojących byli uderzani pałkami. Widzieliśmy, jak jeden z fanów, stojący zaledwie kilka metrów od muru z tarcz, po salwie ze strzelb padł na ziemię. Koledzy podnieśli go pod ręce i znieśli na dół trybuny. Po ok. 10 minutach sytuacja unormowała się. Dwóch kibiców Wisły i czterech Śląska zostało przewiezionych do komisariatu". Dziennik Polski z 10 maja.

Źródło: wislakrakow.com