2001.07.15 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 4:3

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:03, 22 kwi 2018; Zdzis (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2001.07.15, Superpuchar Polski, Starachowice, Stadion Stara, 15:00
Wisła Kraków 4:3 (2:1) Polonia Warszawa
widzów: 8.000
sędzia: Ryszard Wójcik z Opola
Bramki
Grzegorz Pater 19’
Maciej Żurawski 36’



Grzegorz Pater 75’
Grzegorz Niciński 87’
1:0
2:0
2:1
2:2
2:3
3:3
4:3


37' Mariusz Pawlak
57' Arkadiusz Bąk
70' Bartosz Tarachulski


Wisła Kraków
Artur Sarnat
Marek Zając grafika: Zmiana.PNG (62’ Tomasz Kulawik)
Kazimierz Moskal
Bogdan Zając
Marcin Baszczyński grafika: Zmiana.PNG (75’ Grzegorz Niciński)
Grafika:Zk.jpg Grzegorz Pater
Mirosław Szymkowiak
Olgierd Moskalewicz
Kamil Kosowski
Tomasz Frankowski
Maciej Żurawski

trener: Franciszek Smuda
Polonia Warszawa
Andrzej Krzyształowicz
Tomas Žvirgždauskas
Mariusz Malinowski I
Przemysław Boldt grafika: Zmiana.PNG (46’ Łukasz Adamski)
Paweł Kaczorowski
Mateusz Bartczak grafika: Zmiana.PNG (76’ Igor Gołaszewski)
Mariusz Pawlak Grafika:Zk.jpg
Emmanuel Ifeanyi Ekwueme Grafika:Zk.jpg
Jacek Dąbrowski
Arkadiusz Bąk
Maciej Bykowski grafika: Zmiana.PNG (54’ Bartosz Tarachulski)

trener: Werner Lička

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Superpuchar inauguruje sezon

Wisła - Polonia

Jutro w Starachowicach o godz. 15 mistrz Polski Wisła Kraków zmierzy się ze zdobywcą Pucharu Polski, Polonią Warszawa, w meczu o piłkarski Superpuchar. Będzie to już piętnasta potyczka o to prestiżowe trofeum, która zarazem rozpoczyna nowy sezon futbolowy, 2001/2002.

Polonia wystąpi w Superpucharze po raz drugi z rzędu i będzie bronić trofeum wywalczonego przed rokiem (wygrała z Amiką 4:2). Krakowianie również po raz drugi grają w Superpucharze, w pierwszym podejściu ulegli 0:1 Amice.

Superpuchar jest wydarzeniem nie tylko w wymiarze sportowym. Otóż całkowity dochód z meczu zasila konto fundacji Gloria Victis, która pomaga byłym sportowcom znajdującym się w trudnej sytuacji zdrowotnej i materialnej. W tym roku dochód z imprezy zostanie przekazany na działalność Wiosek Dziecięcych SOS.

Polonia zagra przeciwko Wiśle bez pięciu kontuzjowanych piłkarzy. Urazy wykluczyły z gry Dziewickiego, Ciesielskiego, Kusia, Kaliszana i Wieszczyckiego. Do pełni sił doszedł natomiast Arkadiusz Bąk.

Z kolei w Wiśle zabraknie kontuzjowanych Czerwca (zapalenie mięśnia), Bukalskiego (kolano), Szczęsnego (po operacji łąkotki), młodego Nawotczyńskiego. Być może trener Franciszek Smuda pozwoli również odpocząć Frankowskiemu, który ma kłopoty z pachwiną.

Przypuszczalny skład Wisły: Sarnat - M. Zając, B. Zając, Moskal, Kosowski - Pater, Szymkowiak, Moskalewicz, Niciński - Frankowski, Żurawski. Jeżeli Frankowski nie wróci do pełnej sprawności, to wówczas w pomocy może pojawić się Baszczyński, a do ataku zostanie przesunięty Moskalewicz. (Ja)

Źródło:gazetakrakowska.pl

WSTĘP DO MECZU

Superpuchar, 15.07.2001, godz. 15:00, Starachowice Wisła - Polonia


Transmisja: Wizja Sport oraz LIVE! na www.futbol.pl
Ostatni mecz: 29.04.01 - Polonia 0:2 Wisła
Przewidywane składy:
Wisła:
Sarnat
M.Zając, Moskal, B.Zając, Baszczyński
Pater, Szymkowiak, Moskalewicz, Kosowski
Frankowski, Żurawski
W Wiśle nie zagrają: Szczęsny, Nawotczyński, Czerwiec (kontuzje), Głowacki (kartki), Paweł Brożek (reprezentacja U-18)
W Polonii nie zagrają: Scherfchen, Kuś, Wieszczycki, Dziewicki, Ciesielski (wszyscy kontuzje)
Po raz pierwszy?
Wisła ma szanse po raz pierwszy w historii zdobyć Superpuchar. W finale tej imprezy grała w sezonie 1999/2000, lecz uległa 0:1 wronieckiej Amice. W tamtym meczu obie drużyny wystąpiły w mocno okrojonym składzie i widowisko stało na bardzo niskim poziomie. Tym razem może być inaczej choćby z tego powodu, że jest to mecz otwierający nowy sezon i każda z drużyn będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony.
Dla Polonii ewentualny triumf będzie drugim z rzędu w Superpucharze. Rok temu Polonia pokonała Amicę Wronki, która w finale Pucharu Polski pokonała Wisłę.
Wisła: Powtórny debiut Smudy
Franciszek Smuda na początku sezon ma pewnego rodzaju komfort. Otóż aż trzy pierwsze mecze Wisła gra na wyjeździe i w tych trzech spotkaniach Smuda musi odzyskać zaufanie kibiców. Jeśli mu się to uda, ze spokojem będzie mógł usiąść na ławce przed pierwszym meczem na własnym stadionie - w drugiej kolejce ligi z... Polonią Warszawa.
W niedzielę Smuda oficjalnie znów będzie dyrygował wiślakami z ławki rezerwowych. Jego pierwszy debiut w Wiśle nie był zbyt udany - w rundzie przedwstępnej Pucharu UEFA tylko zremisował ze słabiutkim Newtown 0:0. W niedzielę wynik 0:0 doprowadzi oczywiście do dogrywki, gdyż mecz nie może zakończyć się wynikiem remisowym.
Brak transferów spowodował, że nie przewidujemy w składzie rewolucji. W porównaniu do ostatniego meczu poprzedniego sezonu przewidujemy dwie zmiany. Za Łukasza Nawotczyńskiego zagra Marek Zając, a Ryszarda Czerwca zastąpi Mirosław Szymkowiak. Inną zmianą będzie powrót do gry czterema obrońcami. Trudno tutaj mówić o ciągłości szkoleniowej - nowy trener - nowe ustawienie...
Polonia:
W Warszawie prawdziwy szpital. Nowy trener polonistów, Czech Werner Liczka tak ostro wziął się za przygotowania, że kontuzji doznało już pięciu zawodników. Nie zagra lider drugiej linii Tomasz Wieszczycki, który w przerwie letniej przymierzał się do transferu do amerykańskiej MLS. Rozsypał się blok obronny - nie zagra aż trzech młodych i zdolnych obrońców. W tej sytuacji nie odważyłem się na podanie przypuszczalnego składu "Czarnych Koszul". Można przypuszczać że w bramce stanie pozyskany ze Stomilu Olsztyn, Andrzej Kryształowicz. Szansę na występ ma także drugi nabytek, król strzelców trzeciej ligi w barwach Hutnika Warszawa, Nigeryjczyk Adeniyi Agbejule. Być może do meczu z Wisłą, zawodnikem Polonii będzie także Radosław Sobolewski z Orlenu Płock, o którego zabiegają czołowe polskie zepoły.
Polonia przebywała na obozie w Czechach w trakcie którego rozegrała trzy mecze. Zanotowała kolejno remis 0:0 ze Spartą Praga, 0:0 z Hradec Kralowe, a na koniec wysoko, bo aż 0:4 przegrała ze Slavią Praga. Jak widać w tych meczach poloniści nie strzelili ani jednej bramki i jak się wydaje właśnie brak skutecznego napastnika jest największą bolączką naszych najbliższych rywali.
Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Po mistrzostwie Polski i Pucharze Ligi, teraz Superpuchar

Hat trick Białej Gwiazdy

WISŁA Kraków - POLONIA Warszawa 4:3 (2:1) Bramki: Pater dwie w 18 i 74, Żurawski 36 oraz Niciński 87 min. - Pawlak 37, Bąk 57 i Tarachulski 70 min. Sędziował R. Wójcik z Opola. Żółte kartki: Pater - Pawlak, Ekwueme. Widzów 8,5 tys.

WISŁA: Sarnat - M. Zając (63. Kulawik), B. Zając, Moskal, Baszczyński (76. Niciński) - Pater, Szymkowiak, Moskalewicz, Kosowski - Żurawski, Frankowski.

POLONIA: Krzyształowicz - Kaczorowski, Żvirgżdauskas, Malinowski, Boldt (46. Adamski) - Bartczak (78. Gołaszewski), Pawlak, Ekwueme, Dąbrowski - Bąk, Bykowski (55. Tarachulski).

Wisła Kraków w tym roku na cztery możliwe do zdobycia trofea "zawłaszczyła" sobie aż trzy! Po zdobyciu Pucharu Ligi, potem mistrzostwa Polski, "Biała Gwiazda" wczoraj zaliczyła hat trick zdobywając po raz pierwszy w historii również i Superpuchar (walczą o niego mistrz Polski ze zdobywcą Pucharu Polski). Jeszcze jeden puchar do kolekcji, a w pamięci kibiców pozostanie emocjonująca (chociaż jeszcze nie najlepsza) gra z siedmioma aż bramkami, co na polskich boiskach jest rzadkością. Upał w Starachowicach był jak i w całej niemal Polsce potworny, ale zawodnicy jakby nie zważali na te niesprzyjające warunki i narzucili ostre tempo gry. Przez większość pierwszej połowy lepsze wrażenie pozostawiała mądrze atakująca Wisła, a efektem tego prowadzenie po 36 min. gry 2:0 i na dodatek kilka efektownych, zasługujących na oklaski akcji. Bardzo dobrze grali przede wszystkim obaj napastnicy, Frankowski i Żurawski, przy czym ten pierwszy wczoraj akurat wzorowo wywiązał się z dogrywania piłki kolegom, asystując przy aż trzech golach. Najlepszy strzelec polskiej ligi miał trochę pecha, gdy sam chciał Krzyształowicza pokonać, ale jego piękny strzał, po którym piłka trafiła w słupek też wart jest zapamiętania. W pomocy świetnie prezentowali się Pater i Kosowski, dobre momenty mieli również Moskalewicz i Szymkowiak. Im bardziej do tyłu patrzymy, tym tych pochwał mniej, bowiem M. Zając i Baszczyński tym razem nie mieli udanego dnia, stwarzając sporo zagrożenia pod własną bramką. Niestety Wisła prowadząc różnicą dwóch goli, zaraz po zdobyciu tej drugiej bramki pozwoliła rywalowi na złapanie kontaktu (efektowny gol Pawlaka) i po przerwie zaczęły się kłopoty. Polonia z pasją zaatakowała, a Wisła w grze defensywnej gubiła się raz po raz. Błędów było tak dużo, że w 70 min. na prowadzeniu była już Polonia. Wydawało się, iż po bramkach Bąka i Tarachulskiego wiślacy w tym skwarze nie zbiorą już sił, nie będą w stanie doprowadzić choćby do rzutów karnych, które ewentualnie mogły rozstrzygnąć sprawę zdobycia Superpucharu. Ale Wisła się pozbierała i w końcówce spotkania pokazała, że zespół ma charakter. Do wyrównania doprowadził, wpisując się po raz drugi na listę strzelców, Pater. A na 3 min. przed końcem spotkania Niciński przypomniał starą prawdę, iż pod bramką rywala lepiej się za długo nie zastanawiać, tylko w miarę możliwości trzeba strzelać. I strzelił na tyle zaskakująco, że Krzyształowicz piłki złapać nie zdołał. Janusz KOZIOŁ Źródło:gazetakrakowska.pl

Cios za cios


Ciekawie zaczął się nowy sezon. W meczu u Superpuchar, mimo lejącego się z nieba żaru, piłkarze Wisły i Polonii stworzyli ciekawe widowisko. Wiślacy prowadzili już 2:0, lecz ambitnie grający piłkarze "Czarnych Koszul" doprowadzili do wyrównania. Ostatnie zdanie należało jednak do Wisły, która ostatecznie zwyciężyła 4:3. Dzięki temu zwycięstwu Wisła po raz pierwszy w swojej bogatej historii sięgneła po Superpuchar.
Wisła do meczu przystąpiła w identycznym ustawieniu, jak w ostatnim sparingu, przeciwko Bordeaux. Zabrakło kontuzjowanego Ryszarda Czerwca, którego miejsce w środku pomocy zajmuje Olgierd Moskalewicz. Dezorientowały natomiast przypadkowo dobrane numery na koszulkach. Tomek Frankowski wystąpił z numerem 18, ale akurat w tym przypadku był to chyba wybór zaplanowany - tyle bramek stzelił "Franek" w poprzednim sezonie ligowym.
Obie drużyny po raz pierwszy wystąpiły pod dowództwem nowych szkoleniowców, więc początkowe minuty to spokojne badanie możliwości zarówno własnych, jak i przeciwnika. Sygnał do ataku dał wiślakom Mirosław Szymkowiak, który po kwadransie gry, z rzutu wolnego posłał piłkę ponad murem wprost w poprzeczkę. Gdyby piłka poszybowała nieco niżej - wpadła by w samo okienko bramki nowego bramkarza polonistów, Andrzeja Kryształowicza. Wiślacy na sygnał Szymkowiaka zareagowali w sposób wzorowy. Frankowski wypuścił lewym skrzydłem Kosowskiego, ten dośrodkował do Patera, któremu pozostało tylko przyłożenie nogi (asysta: Kosowski). Bramka padła po bardzo ładnej, koronkowej akcji. Jak się później miało okazać, wiślacy przez cały mecz będą zmuszani do ataku pozycyjnego.
Kolejną bardzo dobrą sytuację mieli wiślacy 10 minut później. Wtedy to Mariusz Malinowski wybił z linii bramkowej piłkę po strzale Tomka Frankowskiego. Nie popisali się natomiast obrońcy Polonii, gdy pięć minut później Żurawski po podaniu Frankowskiego znalazł się przed Kryształowiczem i bezbłędnie wykorzystał stuprocentową okazję (asysta: Frankowski). Ta bramka dała wiślakom luz psychiczny. To w połączeniu z bardzo wysoką temperaturą wpłynęło na zwolnienie gry przez krakowian.
Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem już minutę później poloniści strzelili bramkę kontaktową. A dokładnie dokonał tego Mariusz Pawlak, który ładnym strzałem z dystansu nie dał szans Arturowi Sarnatowi. Piłkarze z Warszawy nie poszli jednak za ciosem i wciąż prezentowali futbol mocno asekuracyjny. To spowodowało, że przed przerwą na boisku nie działo się już zbyt wiele.
Zmęczeni piłkarze chętnie udali się do chłodnych szatni, skąd po kwadransie wrócili ze świeżym zapasem sił. Najszybciej "odżył" Tomek Frankowski, który trzy minuty po przerwie po podaniu Żurawskiego trafił w słupek bramki Polonii. Nieoczekiwanie to jednak poloniści przejęli inicjatywę i kilka minut później doprowadzili do remisu. Świeżo wprowadzony Bartosz Tarachulski dośrodkował z lewej strony do Bąka, który mimo asysty obrońcy skierował piłkę do siatki. Bardzo podobna akcja do tej, z której Wisła strzeliła pierwszą bramkę meczu.
Poloniści przejęli inicjatywę, a bardzo dużą w tym zasługę miał wspomniany Tarachulski. Jakby na potwierdzenie dobrej dyspozycji to on w 70 minucie przechylił szalę na rzecz Polonii. Otrzymał piłkę w polu karnym i ze sporym szczęściem najpierw zgubił Baszczyńskiego, a później posłał piłkę w długi róg bramki Sarnata. Wiślacy jakby stracili wiarę, a wraz z tym mogli stracić czwartą bramkę, lecz Bąk nie trafił w bramkę w idealnej sytuacji.
Gdy wydawało się, że wyczerpani piłkarze nie zdołają już stworzyć dogodnych sytuacji, Wisła doprowadziła do wyrównania. Na kwadrans przed końcem spotkania Kosowski dośrodkował z lewej strony, a Grzegorz Pater z trudnej sytuacji skierował piłkę głową do siatki (asysta: Kosowski). To nie była bramka w jego stylu, lecz piłkę posłał idealnie tuż koło słupka.
W 83 minucie z rzutu wolnego ponownie próbował zaskoczyć Kryształowicza Szymkowiak - tym razem trafił w światło bramki, lecz były bramkarz Stomilu nie dał się zaskoczyć.
Rozstrzygnięcie padło dopiero w 87 minucie. Wtedy Grzegorz Niciński z rzutu wolnego tak podkręcił piłkę, że zaskoczony Krzyształowicz tylko odprowadził ją wzrokiem (bez asysty). Wiślacy nie dali już wbić sobie bramki i po ciekawym meczu to oni zdobyli Superpuchar 2001. Trzeba jednak przyznać, że mecz był ciekawy, głównie dzięki słabszej postawie formacji obronnych obu drużyn. To ona pozwoliła piłkarzom obu drużyn na strzelenie aż siedmiu bramek. Być może ten ciekawy start sezonu zapowiada podobne emocje w trakcie jego trwania.
Mateusz Miga

Źródło: wislakrakow.com

Od 1 do 90 minuty

  • 7 - Pawlak z rzutu wolnego trafił prosto w ręce Sarnata
  • 9 - ładne uderzenie z dystansu Dąbrowskiego, piłka przeleciała nad poprzeczką
  • 15 - Szymkowiak z rzutu wolnego z około 20 m trafił w spojenie słupka z poprzeczką
  • 18 - Frankowski zagrał piłkę do Kosowskiego, ten z lewej strony idealnie dograł ją Paterowi, który z bliska strzelił silnie i celnie pod poprzeczkę - 1:0
  • 22 - niecelny strzał Moskalewicza z dystansu
  • 24 - po rzucie rożnym Boldt strzela nad poprzeczką
  • 26 - Bąk w dogodnej sytuacji strzelił tuż obok słupka
  • 27 - zagranie Patera, Żurawski w idealnej sytuacji nie trafił głową w światło bramki, z bliska uderzył obok bramkarza Frankowski, ale z linii wybił piłkę Boldt
  • 27 - groźna kontra Polonii, z pola karnego wybił piłkę Pater
  • 36 - zagranie Frankowskiego w pole karne do Żurawskiego, ten zwodem "oszukał" Żvirgżdauskasa i będąc już sam przed bramkarzem pokonał Krzyształowicza precyzyjnym strzałem - 2:0
  • 37 - Polonia rozpoczęła grę w środku pola, podanie do Pawlaka, a ten zdecydował się na zaskakujący strzał z ponad 25 m, piłka obok słupka wpada do siatki - 2:1
  • 39 - Ekwueme strzela z dystansu tuż obok słupka
  • 46 - starcie w polu karnym B. Zająca z Bąkiem, polonista pada na murawę, ale sędzia nie przerwał gry
  • 48 - po podaniu Żurawskiego z 20 m strzelił w słupek Frankowski
  • 55 - bramkarz Polonii wybił piłkę prosto w Żvirgżdauskasa, gdy ta zmierzała do bramki wybił ją Kaczorowski
  • 57 - dopiero co wprowadzony na boisko Tarachulski zagrał z lewej strony na czystą pozycję do Bąka, a ten z bliska trafia do siatki - 2:2
  • 59 - zagranie z rzutu rożnego Bartczaka, głową strzela Żvirgżdauskas, broni Sarnat
  • 63 - strzał z dystansu Patera, piłkę zmierzającą pod poprzeczkę łapie Krzyształowicz
  • 68 - Żurawski zagrał do Moskalewicza, a ten z bliska strzela w boczną siatkę
  • 70 - błąd Baszczyńskiego w polu karnym, Tarachulski przy opanowywaniu piłki chyba pomógł sobie ręką, ale sędzia tego nie zauważył i polonista z bliska strzela do siatki - 2:3
  • 72 - błąd Kulawika, w doskonałej sytuacji znalazł się Bąk, ale trafił w boczną siatkę
  • 74 - centra Kosowskiego z lewej strony boiska, Pater strzela głową i doprowadza do wyrównania - 3:3
  • 84 - Szymkowiak z rzutu wolnego strzelił silnie pod poprzeczkę, bramkarz zdołał wybić piłkę
  • 87 - rzut wolny dla Wisły, Frankowski sprytnie zagrał piłkę Nicińskiemu, który bez zastanowienia uderzył z prostego podbicia, podkręcona piłka zmyliła Krzyształowicza i wpadła do siatki - 4:3
  • 88 - strzał z dystansu Ekwueme, pewnie łapie piłkę Sarnat.

Źródło:gazetakrakowska.pl

W opinii trenerów

Dużo dobrej gry

Franciszek SMUDA (Wisła): Nie tylko moim zdaniem był to niezły mecz, który powinien zadowolić licznie zebraną publiczność. Jak na Superpuchar był to nawet bardzo dobry mecz, bo jak pamiętamy, w poprzednich latach zespoły różnie traktowały walkę o to trofeum. Tu widać było, że obu zespołom zależało na pokazaniu się. Oczywiście gra nie była jeszcze taka, by być z niej w pełni zadowolonym, ale nie zapominajmy, że oba zespoły są jeszcze na etapie przygotowań do ligi, ciągle mocno trenujemy i piłkarze mają prawo czuć zmęczenie w nogach. Jako że dość szybko spotkamy się ponownie w lidze, to już dziś mogę powiedzieć, że kolejna potyczka tych zespołów będzie stała na wyższym poziomie, gra będzie lepsza, agresywniejsza. Ciągle słyszę pytania jaka ta Wisła będzie w tym sezonie bez żadnych wzmocnień. Zespół jest taki, że gdy uda się nam "wycisnąć" z chłopaków wszystko co potrafią, to będą grali na wysokim poziomie. Dlaczego nie ma transferów? Bo ceny na rynku są chore, a szefowie Wisły uznali, iż drużyna musi sama na te transfery zarobić. Wracając do tej potyczki, rzeczywiście słabo zagrali Marek Zając i Baszczyński. Pierwszy ma na usprawiedliwienie to, że długo pauzował po kontuzji. Drugi nie ma tym razem na usprawiedliwienie nic.

Werner LICZKA (Polonia): Szczęśliwy być nie mogę, bo meczu nie wygrałem. Ale mimo wszystko uważam, że pokazaliśmy tak jak i Wisła sporo dobrej gry, mimo że warunki - mocno grzejące słońce - do rozgrywania meczu były niesprzyjające. Faktem jest, że my tak jak i Wisła jesteśmy jeszcze na etapie ciężkich treningów, zespół ma za sobą zgrupowanie i kilka sparingów, teraz dopiero przyjdzie czas na przywracanie świeżości. Mimo to na początku drugiej połowy pokazaliśmy, że potrafimy zaskoczyć Wisłę. Nasza ofensywna gra była rzeczywiście dobra, ale proste błędy pozbawiły nas szansy na zdobycie tego trofeum. Trochę szkoda, liczę na to, że w lidze pokażemy siłę Polonii. (JK)

Źródło:gazetakrakowska.pl

Konferencja prasowa trenerów


Franciszek Smuda:
Zgadzam się z prezesem Listkiewiczem, że był to naprawdę niezły mecz, jak na SuperPuchar; wiadomo, że rozgrywki te są różnie traktowane. Drużyny są w toku przygotowań, obie mają w nogach trzy tygodnie ciężkich treningów, nie było łatwo w takim upale zagrać jeszcze lepszej piłki. Uważam, że oba zespoły stać na jeszcze więcej.
Na pewno, ja jako trener drużyny zwycięskiej jestem bardziej zadowolony. Uważam jednak, że trener Liczka również może być zadowolony z poziomu gry swoich podopiecznych, znajdujących się, jeszcze raz podkreślam, w okresie przygotowawczym.
Myślę, że w lidze gra obu drużyn będzie jeszcze lepsza, agresywniejsza, ze względu na to, że zawodnicy będą na większej świeżości.
Jeśli chodzi o wzmocnienia - nie raz już mówiłem, że z tego zespołu który jest należy wycisnąć wszystkie możliwości, by powalczyć w rozgrywkach europejskich. Wiadomo jakie są ceny piłkarzy, trudno zmuszać prezesów do wydawania takich kwot. Myślę, że drużyna powinna najpierw zarobić dla siebie i dla klubu - wtedy można sobie pozwolić na różne transfery.
Odnośnie kibiców - nie wiem co mogę więcej na ten temat powiedzieć, poza tym co już powiedziałem. Kibic jest taki jaki jest, my go nie zmienimy. Ludzie, którzy wiedzą na czym polegało moje odejście z klubu i ponowne przyjście - nie będą tego tak komentowali. Natomiast ci, którzy nie więdzą o co chodziło nadal to będą robili. W każdym razie: teraz pracuję w Wiśle i zrobię wszystko aby ta drużyna jak najlepiej grała, byśmy wygrywali mecz za meczem.
Kogo chciałbym wylosowac w 3. rundzie Ligi Mistrzów? Na razie trzeba sobie dać radę ze Skonto Ryga. Skonto zdecydowanie pokonało drużynę z Luksemburga, strzelić 6 bramek na wyjeździe nie jest na pewno proste. Nie ma co na razie wybierać. Co będzie to będzie, trzeba grać.
Będzie nowy partner dla Sarnata, dziś był to młody Zarychta. Albo będzie to Jacek Przybylski, może ktoś inny... Staramy się jak najwcześniej to załatwić, by w razie czego był ktoś doświadczony na ławce, na tej pozycji właśnie.
Za błędy obrońców mogę tylko usprawiedliwić Marka Zająca, który po kontuzji mało grał, nie czyta jeszcze dobrze gry... Jeśli chodzi o Marcina Baszczyńskiego - powinien sobie lepiej dać radę. Co do reorganizacji: po ostatniej rundzie wiosennej, gdzie było wiele niedomówień trzeba było coś zmienić. Jak to będzie wyglądało okaże się za rok, ale jakaś reakcja musiała być.
Niestety, na konferencji prasowej nie było tłumacza, zatem wypowiedzi trenera Polonii Wernera Liczki nie opublikujemy...

Źródło: wislakrakow.com

Drugim okiem


Od każdej reguły są wyjątki, tak też było i dziś. Ponoć mecze o SuperPuchar są nudne, drużyny nie wykazują w nich chęci do gry, pada mało bramek, zaś na trybunach kibiców jak na lekarstwo. A dziś jednak żadna z tych reguł nie sprawdziła się. Mecz był emocjonujący, u wielu zawodników widać było dużą chęć do gry, wszak wielu z nich walczy o miejsce w podstawowym składzie swych drużyn. Padło 7 goli, a 8 tys. widzów na stadionie w Starachowicach spowodowało, że chyba po raz pierwszy w historii tego trofeum organizatorzy mogli liczyć na dochód, który został z resztą przekazany na cele charytatywne. W przerwie meczu wylicytowano po dwie koszulki Wisły i Polonii z autografami piłkarzy.
Skoro już o organizatorach - trzeba przyznać, że Starachowice przywitały nas bardzo serdecznie. Wyczuwano serdeczność, zaangażowanie i lekką tremę przed dużą, dla tego miasta imprezą. Bez żadnej kurtuazji mogę stwierdzić, że gospodarze wywiązali się ze swych obowiązków bardzo dobrze.
Do Starachowic przyjechała około 100-osobowa grupa wiślackich szalikowców i nieco liczniej reprezentowana podobna rzesza sympatyków Polonii. Obie grupy nie stanęły niestety na wysokości zadania. Poloniści od początku wdali się w awantury z miejscowymi fanami (nie doszło na szczęście do żadnych poważniejszych zdarzeń), by później pobluzgać na Wisłę, Legię i kogo popadnie. Z kolei wiślacy byli bardzo bierni, a jedyna ich aktywność ograniczała się niestety do niewybrednego okazywania niechęci trenerowi Smudzie. Ze 3, może 4 razy zaśpiewano jakąś wiślacką pieśń... Trochę to mało jak na 90-minutowe spotkanie.
Teraz o samym meczu: Wisła zagrała bardzo dobrze pierwsze 40 minut, nie pozwalając polonistom na wiele, samemu zdobywając 2 bramki. Tą drugą strzelił w 36 minucie Maciej Żurawski, a jeden z siedzących obok mnie polonistów stwierdził wówczas: żeby tu "piątki" nie było.... "Piątka" była, a nawet "siódemka", ale gole zdobywały obie drużyny. Kilka sekund po słowach wspomnianego polonisty Mariusz Pawlak zdobył kontaktową bramkę. Do końca pierwszej połowy dużą przewagę w polu miała jednak Wisła.
Sytuacja odwróciła się w drugiej części gry. Wiślacy, pomijając strzał w słupek Frankowskiego, zaczęli grać nieco zbyt zachowawczo. W 56 minucie wyrównującego gola zdobył Bąk. Spowodowało to, że Wisła odkryła się jeszcze bardziej, tymczasem poloniści zdobyli trzecią bramkę po fatalnym zachowaniu Baszczyńskiego. Niesamowitą szansę na czwartego gola miał jeszcze Bąk, ale wychodząc "sam na sam" z Sarnatem strzelił w słupek. Pod koniec Wiślacy podkręcili jednak tempo, co pozwoliło na strzelenie dwóch goli, w tym równie pięknej co zaskakującej - zwycięskiej bramki Nicińskiego.
Generalnie o grze Wisły można powiedzieć jedno: dobrze w ataku, fatalnie w obronie. Niestety, gra defensywna zespołu przynajmniej dziś była źle ułożona. Fatalnie, poza ładnie wykonywanymi rzutami wolnymi, spisywał się Szymkowiak, niewidoczny był Moskalewicz a indywidualne błędy Baszczyńskiego, B. Zająca i M. Zająca kosztowały Wisłę dziś przynajmniej dwie bramki. Z obrony dobrze zagrał tylko Moskal; bez wpadki mecz zakończył Sarnat. Ale w ataku było znacznie lepiej. Nieco mniej rajdów niż zwykle przeprowadził co prawda Kosowski, ale zaliczył dwie asysty do Patera. Pater z kolei, najlepszy moim zdaniem zawodnik meczu, poza dwiema bramkami ma na koncie wiele efektownych rajdów. Maciek Żurawski zdobył bramkę, "Franek" zaś zaliczył asystę przy jednej z bramek "Żurawia", to on też otworzył drogę do dobrej pozycji Kosowskiemu, gdy ten podawał do Patera na 1-0.
Jak to z początkiem sezonu bywa widać jeszcze wiele mankamentów. Lecz to właśnie teraz możemy sobie zaśpiewać: "Wisła na tronie, Wisła w potrójnej koronie". Po efektownym wyniku 4:3, osiągniętym w niesamowitym wręcz upale, "Biała Gwiazda" odjeżdża z Superpucharem do domu.
Rafał Oramus


Superpuchar, 15.07.2001, godz. 15:00, Starachowice Wisła
PATER 19'
ŻURAWSKI 35'
PATER 74'
NICIŃSKI 87' 4-3 Polonia
PAWLAK 36'
BĄK 56'
TARACHULSKI 70'
Widzów: 8000
Sędziował: R.Wójcik (Opole)



Sarnat
M.Zając
(62' Kulawik)
Moskal
B.Zając
Baszczyński
(76' Niciński)
Pater
Szymkowiak
Moskalewicz
Kosowski
Żurawski
Frankowski

trener: F. Smuda
NAJLEPSZY ZAWODNIK WISŁY:
?
POLONIA
Kryształowicz
Boldt
Żvirgżdauskas
(46 Adamski)
Malinowski
Pawlak
Ekwueme
Dąbrowski
Bartczak
(75 Gołaszewski)
Kaczorowski
Bąk
Bykowski
(50 Tarachulski)
trener:: W. Liczka

Źródło: wislakrakow.com

Był taki mecz: Pucharowy hat-trick Białej Gwiazdy. Wisła - Polonia 4:3

Data publikacji: 11-10-2017 11:33


Był taki rok, w którym Biała Gwiazda zdobyła trzy z czterech możliwych trofeów - mistrzostwo Polski, Puchar Ligi i Superpuchar. Pierwsze dwa z krakowianami uzyskał Adam Nawałka, do meczu o trzecią nagrodę Wiślacy stanęli już z Franciszkiem Smudą jako dowódcą. Szalone starcie w Starachowicach zakończyło się jedynym triumfem Wisły Kraków w tych rozgrywkach. Przeżyjmy to raz jeszcze!

15 lipca 2001 roku na stadionie… Stara Starachowice żar lał się z nieba. Mecz ten był oficjalnym otwarciem sezonu dla obu ekip, które jeszcze nigdy nie zdołały wywalczyć tego trofeum. Franciszek Smuda do gry desygnował najczęściej sprawdzanych podczas sparingów zawodników, kibice Wisły nie wszystkich jednak poznawali. Wszystko dlatego, że krakowianie zagrali… nie w tych numerach, co zwykle. Choćby Tomasz Frankowski przywdział trykot z numerem 18, który miał symbolizować liczbę goli z sezonu 2000/2001.

Wejście smoka

Pierwszy groźny strzał oddał na początku Mirosław Szymkowiak. Po rzucie wolnym bitym przez „Szymka” futbolówka minęła Andrzeja Krzyształowicza i zatrzymała się na poprzeczce bramki Czarnych Koszul. Polonia została stłamszona, a na efekt trzeba było czekać do 19. minuty. Wtedy to dwójkową akcję przeprowadzili Kamil Kosowski i Tomasz Frankowski, ten pierwszy płasko dośrodkował, a Grzegorzowi Paterowi pozostało tylko dołożyć nogę. Kilka minut później mogło być 2:0, ale instynktowna interwencja Mariusza Malinowskiego na linii uniemożliwiła Tomaszowi Frankowskiemu celebrowanie gola. „Franek” chwilę później zaliczył jednak fenomenalną asystę - z głębi pola zagrał do Macieja Żurawskiego, który wbiegł pomiędzy obrońców i ze stoickim spokojem pokonał Andrzeja Krzyształowicza. Wtedy jednak Wisła po prostu przestała grać.

Już niespełna dwie minuty później podopieczni Wernera Lički zdobyli kontaktowego gola. Zupełnie nieobstawiony Mariusz Pawlak huknął nie do obrony i Artur Sarnat musiał wyciągnąć piłkę z siatki po raz pierwszy. Remis stał się faktem w drugiej połowie, choć na początku to Tomasz Frankowski po raz kolejny był bardzo bliski wpisania się na listę strzelców. „Łowca bramek” trafił jednak w słupek, a tuż po tym świeżo wprowadzony Bartosz Tarachulski obsłużył perfekcyjnym podaniem Arkadiusza Bąka, a ten uderzył do pustej bramki. Duet, który w słynnych edycjach Championship Managera był jednym z lepszych w całej grze, sprawił, że w Starachowicach zrobiło się remisowo.

Warszawska remontada i wiślacka odpowiedź

Tarachulski szybko pozazdrościł zdobytej bramki Bąkowi i w 70. minucie wyprowadził Polonię na prowadzenie. Dalekie dogranie z głębi pola przypadkowo zatrzymało się na plecach Marcina Baszczyńskiego, z czego skorzystał były gracz Dunfermline Athletic i Yeovil Town, który strzałem z powietrza nie dał szans Sarnatowi. Chwilę później mogło być po meczu. Od połowy boiska zupełnie nieobstawiony Arkadiusz Bąk biegł na bramkę Sarnata, lecz z 10. metrów uderzył tuż obok bramki. Piłka odbiła się od obramowania bramki i opuściła plac gry. Co ciekawe, tego typu ramy bramkowe były zakazane w ówczesnej I lidze, lecz mecz Superpucharu rozgrywany był na terenie trzecioligowca.

Jako że niewykorzystane okazje się mszczą, Wisła już w 74. minucie doprowadziła do remisu. Z lewej strony dośrodkował Kamil Kosowski, Andrzej Krzyształowicz najpierw wyszedł do centry, a potem się cofnął, z czego skrzętnie skorzystał Grzegorz Pater, który głową wbił piłkę do siatki. Krakowianie chcieli pójść za ciosem, co najlepiej pokazał trener Smuda, który desygnował do gry Grzegorza Nicińskiego. „Nitek” odpłacił się za zaufanie najlepiej, jak to tylko możliwe w 87. minucie, gdy po sprytnie rozegranym rzucie wolnym i błędzie graczy Polonii, kropnął z prostego podbicia w lewy róg bramki warszawian. Kompletnie pokpili sytuację ustawieni w murze piłkarze stołecznego klubu, którzy jeszcze ustawiali się, gdy Niciński zapewnił Białej Gwieździe jedyny jak dotąd Superpuchar.

Hat-trick trofeów na rok 2001 stał się faktem, a w rozpoczętym przez spotkanie w Starachowicach sezonie Wisła dołożyła brakujący Puchar Polski. W ten sposób w ciągu roku krakowianie zdobyli wszystkie możliwe trofea w kraju!

Wisła Kraków - Polonia Warszawa 4:3 (2:1)

1:0 Pater 19’

2:0 Żurawski 36’

2:1 Pawlak 37’

2:2 Bąk 57’

2:3 Tarachulski 70’

3:3 Pater 75’

4:3 Niciński 87’


Wisła: Sarnat - M. Zając (62’ Kulawik), Moskal, B. Zając, Baszczyński (75’ Niciński) - Pater, Szymkowiak, Moskalewicz, Kosowski - Frankowski, Żurawski

Polonia: Krzyształowicz - Žvirgždauskas, Malinowski, Boldt (46’ Adamski), Kaczorowski - Bartczak (76’ Gołaszewski), Pawlak, Ekwueme, Dąbrowski - Bąk, Bykowski (54’ Tarachulski)

Sędziował: Ryszard Wójcik z Opola

Widzów: 8 000

Jakub Pobożniak

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl